wtorek, 15 listopada 2011

Gary Yourofsky - inspirujacy wywiad, ktory zmieni Twoje zycie



Jorg Blech - wynajdywanie chorob

Wszystko jest czasem

Co oznacza 1000 lat, mało, nie więcej jak jeden moment w Rzeczywistości Stwórcy.
A mimo tego, tysiąc lat jest to wiele w Czasie, w koncepcie Czasu.

Ukochani ludzie, Siostry i Bracia,
którzy nimi jesteście, jak My wszyscy!

Oddajcie się Światłu, otwórzcie tylko Wasze Serca, wasze wewnętrzne przestrzenie dla Światła które do Was teraz płynie.
Każdy dostanie indywidualną opiekę (*indywidualnego „prowadzącego”) która będzie odpowiadać Twoim specyficznym, indywidualnym potrzebom aby Uzdrowienia stały się kompletne i zakończyły się.

Całe rozdziały życiowe, wszystkie rozdziały życiowe tysiącleci zostaną teraz uwolnione do Światła, dlatego praca związana z wyjaśnianiem wydaje się Wam nie kończyć i ledwie to rozpoznacie, to już czeka następne odbicie które musi być „przejrzane” jako Iluzja.

Jest to proces bez pauzy, proces wymagający od Was wszystkiego.
Albowiem to wiele Żyć chce być uwolnionym i cały zebrany „śmieć” chce być wypuszczonym do Światła abyście mogli stać się WOLNI a przede wszystkim KOCHAJĄCY.

W ubiegłym tysiącleciu tej Linii Czasu przybrała liczba indywidualnych wcieleń (*ucieleśnień). W zasadzie bogowie Nieba którymi jesteście ucieleśniają się co 200 lat. Przerwy były konieczne aby za kurtyną dojść na nowo do sił, jednak w ostatnim tysiącleciu drgania (wibracje) na Ziemi podniosły się – choć bardzo ostrożnie – jednak stale, co umożliwiło krótsze przerwy w kolejnym wcielaniu się.

W ten sposób na Linii Czasu roku 1500 osiągnęliśmy dwa wejścia w Życie ludzkie na wiek (na 100 lat).
Przerwy, przebywanie w „zaświatach” stały się coraz krótsze i nazwano to:

O THEM TA’H NAT

co oznacza: „Stwórco, zagęść się” lub „przyjmij formę”.

Również wiele ucieleśnień w jednym Czasie, tu na Ziemi zostało dopuszczonych przez „Radę Tworzenia”, poprzez co w tą Rzeczywistość została wniesiona nowa Dynamika.
Głęboki sens tego „przyspieszenia” leżał w tym, że mogliście doświadczyć przyspieszonego wzrostu i przez niego kreować doświadczenia, przeżywać i jeśli była karma do uwolnienia – mogliście ją uwolnić bezpośrednio.

Wszystko było nakierowane na Koniec Czasu który jest TERAZ i dlatego dzisiaj znajdujemy się w tych wielu indywidualnych Procesach Wyjaśniania, bo zaprawdę jest wiele do wyjaśnienia / wyklarowania.

Skąd bierze się tak wiele Tematów – ciągle od nowa?
Stąd, ukochane Dzieci Ludzkie iż chcieliście korzystać z całego spektrum Życia na tej Ziemi.

Teraz zaczął się czas wielkiej pracy i już dawno o tym wiecie. Lecz wielu z Was jest zniechęconych, zmęczonych Życiem bo nie widzą Światła na końcu tunelu i nie potrafią go rozpoznać.

Dzisiaj przynoszę Wam „KLUCZ RADOŚCI”, bo wiedzcie że praca przy wyjaśnianiu ma sprawiać Wam Radość a nie Was pogrążać – niezależnie od sił które są od Was wymagane.

Tworzy się tutaj wielkie nieporozumienie, bowiem często Waszym procesom poznawczym towarzyszą: wola, odwaga , zdecydowanie i wytrzymałość, jednak są one dalekie od Radości. Brakuje jej i za tym podąża frustracja i stagnacja. I kiedy spoglądacie w Świat i widzicie wydarzenia tego czasu to rozpoznajecie bardzo dobrze dramaty tego Czasu. Lecz przy tej obserwacji brakuje Radości z tego powodu iż te dramaty się CAŁKOWICIE ROZŁADOWUJĄ i brat Radości – Spokój zatraca się.

Zbyt często dosłownie „wgryzacie się” w to i przy tym zastygacie tracąc lekkość. Zapewne wyjaśnienie Istoty i wyjaśnienie Świata jest WAŻNE ale nie jest POWAŻNE.

Ludzie mają tendencję do tego aby ze wszystkiego co jest znaczące i co można uzyskać jedynie wysiłkiem robić poważną sprawę. Zupełnie niepotrzebne jest to ćwiczenie, moi Ukochani, bo jeśli jesteście leccy przy Waszej pracy i pozostajecie wyluzowani i zrelaksowani to Energia Rozpoznania Stwórcy może płynąć bez przeszkód. To stwarza najlepsze warunki do wzrostu. Dopuśćcie wszędzie Radość i proszę:

WYPĘDŹCIE POWAGĘ Z WASZEGO ŻYCIA!

Rozpoznajcie znaczenie tego procesu, jego ważność i wartość, lecz po tym idźcie w Radość a wszystkie procesy wyjaśniania mogą być doświadczane na nowo – a przede wszystkim inaczej.

Radość jest źródłem które Wam pozwala pokonać każde wzniesienie, gdzie poważny umysł zbyt często przegrywa.

Dlaczego tak usilnie Wam dzisiaj o tym mówię?

Bo te naprawdę wielkie pakiety energii które ludzie i Świat mają jeszcze do wytłumaczenia dopiero zostaną uwolnione!

Pomimo tego że już jesteśmy w środku tego Procesu to to dotychczasowe było zaledwie początkiem. Te decydujące wydarzenia dopiero nadejdą i przy tym znaczącym jest przygotowanie się do tego w Radości.

W moim życiu jako FRANCISZEK Z ASYŻU (Francesco d’Assisi) oddałem wszystko – nie miałem nic więcej ponad ręcznie zrobioną tkaninę którą nosiłem na swoim ciele – aby przeciwdziałać ówczesnej dekadencji, lecz byłem pełny Radości i niczego mi nie brakowało. Niebo i Ziemia były moim domem, ludzie i zwierzęta byli żywi w mojej Duszy.

I na nie należy wskazać – na zwierzęta!

Czy wiedzieliście o tym że również i ból zwierząt musi się wyładować?
Gdzie płynie ból milionowych cierpień?

Ten ból płynie do KOLEKTYWNEGO POLA ENERGETYCZNEGO planety i ma swoje działanie. Wiele ciemnych wyładowań tego Czasu ma swoje źródło w bólu który musi przeżywać, wycierpieć i znosić każdego dnia Wasze rodzeństwo z królestwa zwierząt.

Tak długo jak ludzkość gwałci te Istoty, tak długo będą istnieć szkody i będą przychodzić wojny, bo ten krzyk zwierząt NIE ROZPRASZA SIĘ W KOSMOSIE, nie, ten krzyk wraca Z POWROTEM do Ziemi tego Świata, aż zostanie uwolniony.

Uwolniony, bowiem ludzkość zasadniczo zmieni swoje zachowanie w stosunku do tych Istot bożych.

Wiedzcie o tym: również i te energie muszą się wyładować. Już od dawna nie chodzi tylko o wyładowania ludzi którzy stawiają to niejasne (*niewytłumaczone) do Światła. To oznacza że kiedy jest o tym mowa, to oznacza to Transformację CAŁEJ planety. Również i przeżycia zwierząt zostaną wyjaśnione, aż ludzie się zjednoczą i pojednają się ze wszystkim – z całym Życiem na tej Ziemi.

Tak, zaprawdę: „…cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście…” jak powiedział Mistrz JESUS i wszystkie przestępstwa Wszechczasów – od początku aż do teraz – znajdują swoje wyrównanie.

Czy możecie wyobrazić sobie zakres tych Wyjaśnień które trwają i są niezbędne?

Dlatego przypominam Wam o Radości, bo w burzy można wytrwać najlepiej kładąc się niczym trzcina na wietrze a nią jest ten, który ma w tym Radość a nie ten który sztywno i nieelastycznie się temu opiera póki nie zachwieje się i złamie.

Osiągnęliśmy Linię Czasu na której PRAWIE WSZYSCY LUDZIE KTÓRZY ŻYLI KIEDYKOLWIEK NA TEJ ZIEMI ponownie są wcieleni (*inkarnowali) a przynajmniej jako część ich Istoty są oni wcieleni (*ucieleśnieni).
Wiele z nich na krótko, wiele na dłuższy Czas.

Więc ta „Lista Obsady” tego ostatniego Centralnego Procesu Podniesienia jest kompletna. Również na nowo ucieleśnieni Mistrzowie przybyli niemal w całości. Więc GRA może się zacząć a nie tak jak wielu ludzi przypuszcza się skończyć.

Ale co to jest za GRA?

To jest zaprawdę dobra wiadomość. To jest Gra, w której ustaleni są już zwycięzcy:
Światło i Miłość.

Ale zanim się to stanie, wszystko to wyjdzie na jaw, co zbudowało sobie w ukryciu bezpieczną egzystencję. Wszystko i to jest to, co najtrafniej opisuje ten Czas, to jest: WSZYSTKO JEST CZASEM.

Na zakończenie proszę Was: oddajcie się Światłu i Stwórcy. Bądźcie prości i w Radości, kochajcie i śmiejcie się i pozostańcie w zaufaniu TERAZ, kiedy Podnosi się Świat, bo każde inne tego wyjaśnienie jest błędne i mylące!

Aktualnie należy wiedzieć:

1.
Ciemni będą coraz bardziej spanikowani! Ich „sztuczki”, aby utrzymać się przy władzy przestały funkcjonować.

2.
Pełne Światła moce ludzi zaczynają przeważać, nawet jeśli przy tym „wychodzi na wierzch” co strasznego.

3.
Ten który wybrał Światło i bezwarunkowo ufa Stwórcy jest poprzez to chroniony i nikt ani nic nie może zaszkodzić takiemu Człowiekowi.

4.
W wielkim wzburzeniu przesuną się bieguny Ziemi i ten Punkt w Czasie jest niedaleko.

5.
Matka Ziemia uzdrawia się i całe Życie na niej.

6.
Stwórca jest z Wami!

Ja jestem Apostołem Miłości i wspólnie stawiamy następne kroki.

Proszę uwewnętrznijcie przy tym dwie cechy:
Spokój i Radość.

Wtedy jest wszystko lekkie i każdy ciężar odpuszcza.
Zaufajcie tej Waszej sile na Wieczność.

Rozkoszujcie się i cieszcie się Światłem które teraz do Was przychodzi.

Wielkie zastępy Mistrzów błogosławią Was i Ja, FRANCISZEK.

Bruno Groening - uzdrowiciel XX wieku

Bruno Groening - prosty człowiek ze szczególnymi zdolnościami
Bruno Groening urodził się 31-go maja 1906 roku w Gdańsku - Oliwie jako czwarty z siedmiorga dzieci. Już jako mały chłopiec był w stanie wpływać uzdrawiająco na chorych ludzi i zwierzęta.

Z powodu 1-szej wojny światowej dane mu było uczęszczać do szkoły podstawowej jedynie do 5 klasy. Bruno Groening wyuczył się zawodu cieśli, pracował w różnych zawodach; podczas 2-giej wojny światowej został powołany do Wehrmachtu i dostał się do niewoli. W roku 1949 uzyskał rozgłos przez uzdrowienie chłopca w Herford/ Niemcy, któremu lekarze nie dawali nadziei na uzdrowienie. Poruszenie w skali światowej wywołało masowe uzdrowienia na Traberhof koło Rosenheimu blisko Monachium. Mimo tego Bruno Groening otrzymał zakaz uzdrawiania i nie mógł działać publicznie. 26-go stycznia 1959r. w Paryżu zakończyło się ziemskie życie Bruno Groeninga.

Nauka Bruno Groeninga - pomoc i uzdrowienie na drodze duchowej
Bruno Groening nie studiował, ani też nie rozwijał swojej nauki, ona została mu przekazana w sposób duchowy. Przekazywał ją swoim słuchaczom "do wiadomości" w przeprowadzanych wykładach. Poprzez stosowanie jego nauki prawda potwierdza się przez dobre następstwa, lub "dobre owoce".

Bruno Groening podczas swoich wykładów dotyczących wiary, zawsze zakładał oddziaływanie sił duchowych na człowieka. Wpływ tych sił jest dużo większy, niż ludzie to często przyjmują. Do tych duchowych sił należą szczególnie myśli. Również nauka zaczyna coraz bardziej dostrzegać owe duchowe powiązania.

Pomoc i uzdrowienie na drodze duchowej poprzez naukę Bruno Groeninga otwiera dla wszystkich ludzi możliwość uwolnienia się od chorób, zmartwień i biedy. Na ile człowiek poszukujący pomocy postępuje zgodnie z tą nauką, zależy naturalnie od niego samego.

Bruno Groening powiedział: "Bóg jest nadawcą, a człowiek jest odbiorcą uzdrawiającej siły."

Kiedy Bruno Groening przeprowadzał wykłady dotyczące wiary, często miały miejsce sceny biblijne: niewidomi ludzie mogli znowu widzieć, sparaliżowani mogli znowu chodzić. Zostało to potwierdzone poprzez wiele publikacji i relacji świadków z tamtego okresu czasu.

Te "cuda" dzieją się nadal: również dzisiaj działa " uzdrawiający prąd", który wskazał ludziom Bruno Groening. Wykazują to dobitnie tysiące relacji o uzdrowieniach - które w większości są udokumentowane w oparciu o wyniki badań medycznych przeprowadzonych przez niezależnych lekarzy, oraz są sprawdzane i dokumentowane przez lekarzy z Medyczno - Naukowej Grupy Fachowej (MWF) Koła Przyjaciół Bruno Groeninga.

"Umrzeć muszą wszyscy ludzie, ja również, lecz ja nie przstanę istnieć. Jeżeli ktoś mnie zawoła, wówczas przyjdę i będę pomagał dalej, zgodnie z wolą Boga" przepowiedział Bruno Groening.

Nauka Bruno Groeninga - przekonuje pozytywne działanie.
Bruno Groening nie leczył ludzi, a poprzez to również nie uzdrawiał w sensie medycznym. Nigdy nie pytał ludzi poszukujących pomocy o choroby. Wręcz przeciwnie. Wzbraniał się zdecydowanie przed tym, aby słuchać czegokolwiek o chorobie, nawet żeby ktoś podał tylko nazwę choroby. Jego działalność polegała tylko na przeprowadzaniu wykładów dotyczących wiary, w których wzywał ludzi poszukujących pomocy do wielkiego nawrócenia się. Jego wykłady zachowały się po części na taśmach magnetofonowych, po części w formie pisemnej.

Nawet jeśli brzmi to niewiarygodnie: Poprzez słuchanie jego słów - jego nauki - i zwracanie na nie uwagi, byli i są uzdrawiani ludzie, zwierzęta i rośliny. Tak samo było wówczas i jest dzisiaj.

Oprócz pomocy i uzdrowień zauważa się pozytywny wpływ na stosunek człowieka do życia i samo prowadzenie życia. Zostało to potwierdzone przez wielu ludzi, którzy o tym opowiadają; ludzie ci przeżyli również pozytywny rozwój swojej osobowości.

Bruno Groening powiedział: "Przekazuję Państwu reguły gry życia, abyście stali się w życiu mistrzami!"

Nauka Bruno Groeninga - droga do Boga
Bruno Groening powiedział: "Moje czyny i działanie służą tylko temu, aby wszystkich ludzi tej ziemi zaprowadzić znowu na prawidłową drogę, na bożą drogę."

Swoje zadanie widział w tym, aby otworzyć ludziom wrota do boskiego zrozumienia i przeżycia, a tym samym doprowadzić ich do zaufania do Boga - stanowiło to ciągle główną treść jego słów. Widział siebie jako kierunkowskaz, jako pośrednika w przesyłaniu bożej siły.

Takie zaufanie do Boga, jako ostatecznego źródła wszelkich pozytywnych zajść, wywiera daleko sięgające oddziaływanie i jest już prastare. Jest ono uznane w literatrurze.

Bruno Groening powiedział na ten temat: "Nie mówię Państwu nic nowego, mówię Wam tylko to, czego dzisiaj więcej nie wiecie."

Dlatego jest też zrozumiałe, dlaczego Bruno Groening nigdy nie chciał przyjmować podziękowań dla siebie: "Nie dziękujcie mnie, dziękujcie Bogu, On to uczynił." Zaakceptowanie tej nauki prowadzi często do odnowienia, lub wzmocnienia religijności.

Nauka Bruno Groeninga i nowoczesna nauka
To, co znane było we wszystkich starych kulturach, co w Azji znane jest nawet do dzisiejszych czasów, właśnie zostaje na nowo odkrywane przez nowoczesną naukę. Prądy wyższych energii sterują i określają nasze życie. Ta energia odkryta została w 1922r. przez Rosjanina prof. Grurowicza jako promieniowanie komórkowe; później w Akademii Nauk w Nowosybirsku udało się udowodnić, że owe biologiczne promieniowanie jest decydującym nośnikiem informacji wszystkich komórek w każdym żywym organiźmie. W międzyczasie odkrycie to zostało potwierdzone i rozszerzone. W czołówce były prace prof. Poppa z Uniwersytetu w Kaiserslautern, który w roku 1975 przy pomocy bardzo czułej aparatury wykazał pomiarowo promieniowanie komórkowe jako spójne, t.j. bardzo uporządkowane promieniowanie elektromagnetyczne w zakresie fal światła ultrafioletowego. Przez to otworzyła się całkowicie nowa wiedza i zrozumienie samego życia.

Bruno Groening powiedział: "Moim zdaniem dzisiejsza nauka powinna bardzo interesować się moim istnieniem, chociażby przynajmniej dlatego, że moja działalność jest bodźcem do prowadzenia badań i jest to zadaniem na przyszłość."

Dzięki tej wiedzy rozpoczyna się zrozumienie, że uzdrowienia mogą być wywoływane przez nieuchwytne prądy energetyczne, np. według nauki Bruno Groeninga przez "uzdrawiający prąd", odczuwalny w ciele. Bruno Groening posiadał bardzo dokładną i obszerną wiedzę o prawidłowościach tych energii, i dla dobra ludzi przekazał te prawa w formie prostej nauki.

Koło Przyjaciół - przyjaciele na wspólnej drodze
Już za życia Bruno Groeninga istniało Koło Przyjaciół. Kiedy okazało się, że pomoce i uzdrowienia następowały również po śmierci Bruno Groeninga, pani Grete Häusler (1922 - 2007) rozpoczęła w roku 1979 organizować Koło Przyjaciół Bruno Groeninga (KPBG), aby rozpowszechniła się szeroko nauka i wynikające z niej uwarunkowania służące w uzyskaniu pomocy i uzdrowienia.

Nazwa Koło Przyjaciół jest prawidłowa, ponieważ chodzi tutaj o luźne zgromadzenie ludzi, którzy żyją według uznanych ideałów i obcują ze sobą w sposób serdeczny i przyjazny. Nie istnieją żadne powiązania prawne i finansowe. Każdy przyjaciel ma zawsze możliwość natychmiastowego opuszczenia Koła Przyjaciół.

Koło Przyjaciół przekazuje dalej naukę Bruno Groeninga
Nauka przekazywana jest podczas regularnych spotkań regionalnych wspólnot (przeważnie co 3 tygodnie - wykłady, wymiana doświadczeń). Zanim człowiek poszukujący pomocy, lub zainteresowany zacznie uczęszczać na spotkania, jest zapraszany na spotkanie wprowadzające, aby dowiedzieć się o zasadach nauki Bruno Groeninga. Kilka razy w roku odbywają się nadregionalne zjazdy. Zjazdy służą wymianie przeżyć i doświadczeń, oraz na zjazdach relacjonują przyjaciele, którzy całkowicie, lub częściowo odzyskali zdrowie. Poza tym w czasie zjazdu wszyscy nastawiają się wspólnie na odbiór uzdrawiającego prądu.

Te działania wspierane są dodatkowo. Systematycznie i bezpłatnie wysyłane są materiały szkoleniowe i płyty CD do wszystkich przyjaciół. Oprócz tego do dyspozycji są liczne książki, płyty CD i DVD na temat nauki Bruno Groeninga pochodzące z własnego wydawnictwa, jak również produkcje filmowe.

Koło Przyjaciół - ludzie wszystkich narodowości, religii i warstw społecznych.
Koło Przyjaciół nie jest odłamem jakiejkolwiek religii.

Bruno Groening powiedział: "W Kole Przyjaciół powinien każdy przyjąć siłę wiary. Nie chcę zakładać nowej religii. Każdy powinien pozostać w swoim kościele, lub w swojej wspólnocie religijnej, lecz to, co tam usłyszał, w to powinien wierzyć i zamieniać w czyn. Przyszedłem dla wszystkich ludzi, obojętnie jakiej religii, obojętnie jakiej narodowości. Dlatego też Koło Przyjaciół Bruno Groeninga nie jest sektą."

Bruno Groening: "Wszyscy ludzie są warci tego, aby im pomóc."

Koło Przyjaciół jest całkowicie wolne od wszelkich powiązań wyznaniowych.

Koło Przyjaciół - nietykalność wolnej woli.
Bruno Göning podkreślał szczególnie nietykalność wolnej woli każdego człowieka: "Mnie wolno jest pomóc danemu człowiekowi znaleźć drogę do dobra, lecz nie wolno mi ani odebrać jemu decyzji w tym temacie, ani nie wolno mi zmuszać go do dobra. Każdy musi sam znaleźć swoją drogę."

Każdy powinien móc samemu podejmować decyzje i samemu być odpowiedzialnym za swoje życie. W KPBG nie ma dogmatów, w KPBG ani nie przekazuje się jednolitych reguł zachowania, ani nie wymaga spełniania takowych.

Dzieci i młodzież w Kole Przyjaciół
W Kole Przyjaciół przeprowadza się spotkania dla dzieci i młodzieży w kraju i zagranicą. Odbywają się one - jak u dorosłych - w odstępach 3-tygodniowych. Również tutaj uczestnictwo jest dobrowolne. Również tutaj chodzi o przekazywanie nauki Bruno Groeninga, lecz - odpowiednio dla grupy - odpowiednio dla dzieci, lub młodzieży (na spotkniach proponowane są różne aktywności, jak gry, tańce, wędrówka po górach, śpiew i gra na instrumentach).

Koło Przyjaciół - szanowanie prywatnej sfery życia
W KPBG nie wytycza się żadnych wskazań w stosunku do prowadzenia trybu życia prywatnego. Każdy przyjaciel sam decyduje o tym, jak postępuje w swoim otoczeniu i jak je traktuje. Wielu przyjaciół relacjonuje, że przez wzrost własnej odpowiedzialności mogą o wiele lepiej uporać się z wymaganiami życia codziennego - właśnie poprzez wzmocnienie sił cielesnych i duchowych. Przyjaciele opowiadają często o na nowo odzyskanej samoświadomości, lub o wewnętrznej równowadze.

Koło Przyjaciół - bez celów politycznych
KPBG nie posiada żadnych ambicji politycznych i nie nakazuje żadnemu przyjacielowi jakiegoś kierunku. Nauka Bruno Groeninga jest całkowicie wolna od wpływów ideologicznych.

Koło Przyjaciół składa się z ludzi ze wszystkich warstw społecznych i zawodowych. Należą do niego na przykład lekarze, nauczyciele, gospodynie domowe, adwokaci, rzemieślnicy itd.; znajdują się w nim wszystkie grupy wiekowe i naturalnie ludzie o różnych poglądach politycznych.

Pieniądze w Kole Przyjaciół Bruno Groeninga
Bruno Groening nie żądał nigdy pieniędzy. W oparciu o jego przykład utrzymuje się to również w dzisiejszym Kole Przyjaciół Bruno Groeninga. Wszyscy przyjaciele pracują dla Koła Przyjaciół bez wynagrodzenia. Od tej zasady nie ma wyjątku, również w przypadku pana Dietera Häuslera, kierownika Koła Przyjaciół oraz wszystkich osób odpowiedzialnych za poszczególne zakresy zadań. Zasadniczo każda współpraca jest dobrowolna i może zostać zawsze zakończona. Wszelkie koszty w Kole Przyjació3 Bruno Groeninga pokrywane s1 z dobrowolnych sk3adek.

Nie ma chorób nieuleczalnych
Bruno Groening potwierdził słowa znanego lekarza Paracelsjusza, że co prawda wszystkie choroby, lecz nie wszyscy ludzie mogą zostać uzdrowieni. Dla "uzdrawiającego prądu" z jego bożą naturą nie ma granic, nie ma chorób nieuleczalnych, dotyczy to nawet chorób organicznych, przewlekłych i zwyrodnieniowych.

Bruno Groening podał w swojej nauce proste i jasne reguły, jak można osiągnąć i zachować uzdrowienie. Procesy zdrowienia nawet przy tych samych chorobach mogą przebiegać zupełnie inaczej. Dlatego też dawanie obietnic uzdrowienia jest niemożliwe i w Kole Przyjaciół Bruno Groeninga nie daje się tego typu obietnic.

Medyczno-Naukowa Grupa Fachowa (MWF)
Od roku 1992 istnieje w Kole Przyjaciół Bruno Groeninga Medyczno- Naukowa Grupa Fachowa (MWF) - międzynarodowe zrzeszenie kilku tysięcy fachowców ze wszystkich zawodów medycznych (profesorzy, lekarze, terapeuci, naturopaci, pielęgniarki itp). MWF postawiła sobie za zadanie, aby zbierać relacje o pomocach i uzdrowieniach, które nastąpiły na drodze duchowej dzięki nauce Bruno Groeninga.

Na wielu fachowych konferencjach i poprzez specjalne fachowe czasopisma informuje się lekarzy i inne osoby ze służby zdrowia o tej nauce, o występujących uzdrowieniach ludzi, zwierząt i roślin, oraz o przeżywanych pomocach i ochronie w życiu codziennym.

Założycielem MWF jest dr med. Matthias Kamp (zalecana literatura: Matthias Kamp, " Bruno Groening - rewolucja w medycynie", ISBN 3- 927-685-20-8, w Wydawnictwie Grete Häusler GmbH).

Uzdrowienie na drodze duchowej poprzez naukę Bruno Groeninga medycznie udokumentowane - relacjonują lekarze i inni ludzie z zawodów medycznych
Duża ilość różnego rodzaju zarejestrowanych uzdrowień i studiowanie zaobserwowanych mechanizmów działania udowodniły fachowcom jednoznacznie, że na tej drodze można pomóc wielu chorym ludziom, którzy dotychczas nie mieli szansy na uzdrowienie.

Lekarze i naturopaci z MWF przeprowadzają w skali międzynarodowej wykłady, aby relacjonować ludziom związanym z medycyną, oraz laikom o ich doświadczeniach z tą nauką i aby zwrócić ich uwagę na jeszcze dalece nieznane możliwości w tym zakresie.

Jestesmy Jednoscia

Brazylijskie Roswell i nie tylko



Niezwykle nagranie UFO


O szamanizmie, sztuce i uzdrawianiu - wywiad z dr Barnaby Ruhe

Witaj Barnaby! Niedawno poznaliśmy się w Pensylwanii, a w listopadzie przyjeżdżasz do Polski. Czy coś wiesz o naszym kraju?
    Polska jest dla mnie krajem Pułaskiego i Kościuszki – pod ich tablicami codziennie rano wjeżdżam do Nowego Jorku. Obydwaj w armii Jerzego Waszyngtona doradzali jak pokonać króla Jerzego w 1776 roku. No i oczywiście Joseph Konrad, który pisał najlepszą angielszczyzną... Marzy mi się, że pójdę na warszawską Starówką i poszukam jakichś jazzowych klubów.
  Według mnie obecnie Polska jest „liminalna” – „pomiędzy”, co oznacza, że każdy musi się dostosowywać  i przekształcać cały czas, politycznie, ale też kulturowo. Wiem kto to Wajda. I wiem co to odwaga i wdzięk.
Na Uniwersytecie Nowojorskim wykładasz przedmiot pod nazwą "Szamanizm i sztuka". Na czym polegają te nauki, kto jest ich słuchaczem?
   Tak, wykładam w New York University mój doktorancki kierunek „Szamanizm i sztuka”. Mam to szczęście, że słuchaczami są najbardziej niezależni studenci w Ameryce, starają się odnaleźć własną drogę. To ludzie „na krawędzi”, „piorunochrony kultury”, jak szamani i artyści zanurzeni w „duchu czasu, duchu epoki”...
   Moje zajęcia ustawiają studentów na tej drodze poprzez prace na płaszczyźnie obrazu i poprzez wnoszenie elementu nieświadomości.
   Istnieje wiele dróg do indywidualizacji i integracji siebie. Można tego dokonywać poprzez sztukę, jogę, medytację, etc. ..a wszystko zaczyna się od śmierci ego, które nas zbytnio chroni! Musimy otworzyć się na Kosmos. Poddać mu się. To otworzenie sie na Kosmos to w zasadzie jedyny religijny aspekt szamanizmu. To jest bezpośrednie objawienie. Inne religijne aspekty wolę zostawić starożytnym prorokom.
   Spróbujmy więc tego dokonać – tu i teraz - drzwi są uchylone.
Od jak dawana interesujesz się szamanizmem? Czy możesz, jako biały człowiek mieszkający w mieście, wykładający na New York Uniwersity powiedzieć o sobie - tak, jestem szamanem; tak, jestem uzdrowicielem?
   Szamanizm zaczął się dla mnie ok. 20 roku życia wtedy, kiedy zdałem sobie sprawę, że „Magiczny Ogród” Hermana Hessa – dla wariatów tylko (śmiech) – był miejscem, gdzie musiałem dotrzeć. I to bez strachu. Podczas mojego „poszukiwania wizji” (Vision Quest) widziałem malarza - Jackson Pollock’a, malującego obraz ogromnych kosmicznych zdarzeń. Niebo spadało na niego…to wszystko w transie. Od tego czasu maluję podobnie.
   Odwiedzając szamanów w Nepalu, Brazylii, Ekwadorze, USA, Korei i wielu innych miejscach stwierdziłem, że są podobni do nas. Zabawni, czujni, skromni... Spokojnie słuchają, mówią od serca, powoli i ostrożnie piją wodę, rozmawiają z dziećmi, i psami, jakby to było wszystko strasznie ważne. Przy tym mnóstwo żartów. Obserwują nas, ludzi „Zachodu”, z cierpliwością i niewiarą pytając: „czy oni nie wiedzą, że pieniądze to tylko wymiana energii, że Bóg jest świecącym słońcem, że dzieci skądś pochodzą, że zmarli gdzieś wędrują, że skały mówią i musimy być bardzo, bardzo cicho, aby je usłyszeć, że wszystkie religie właściwie mówią tylko jedną rzecz: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”?
   Dlaczego więc tak nas nienawidzą, straszą i chcą się nas pozbyć – te religie i ci politycy – my tylko staramy się pomóc ludziom pozbierać się w życiu i ... tańczyć.
   Rozmawiając z szamanką Jaguar w Brazylii, zapytałem ją: „Dlaczego nazywają Cię szamanem?” Odpowiedziała: „nie widzisz mnie idąc ścieżką w dżungli, a ja jestem obok i mogę skoczyć w każdym momencie”. I jeszcze dodała: „świerszcze to moi ludzie”.
   W jaki sposób biały człowiek z miasta staje się szamanem?
  Szanuję autochtonów, którzy „wrodzili się” w zawód, zostali wybrani przez szczep, przeszli inicjację i próbę życia, którym wiedza została starannie przekazana. Z drugiej strony niektórzy australijscy Aborygeni – „rozumni ludzie” nie mogą znaleźć wśród swojej młodzieży nikogo, kto przejąłby pieczę nad tradycją. I wtedy rekrutują młode, kalifornijske dziewczęta! Na całym świecie widoczna jest tęczowa rewolucja, kiedy to szamani otwierają drzwi dla tych, którzy chcą kroczyć ich drogą. Tradycja to utrzymywanie cudownych dróg chodzenia po ziemi, tak po prostu. To nigdy nie jest zbiór przepisów, to tylko sposób. Tradycja oczywiście zmienia sią, ale cel pozostaje ten sam.
Moim odkryciem jest to, że mieszczuchy nie muszą przyjąć tradycji bezkrytycznie. Zamiast tego musimy ją zaadoptować na swój własny sposób tak, żeby na nas dobrze oddziaływała, pozwalała kroczyć w łasce, służyć, z humorem i dystansem podchodzić do świata. Jak to zrobić? Poprosić ducha! Tak jak wegetaliści w Peru, którym zadano pytanie jak znaleźli lecznicze związki chemiczne w roślinach tworząc lekarstwa… „zapytaliśmy roślin" - odpowiedzieli.
Doprowadziłeś do powstania uzdrawiających kręgów w różnych miejscach świata – Los Angeles, San Francisco, Nowy York, Vancouver, Massachussetts. Na czym one polegają i co cię do tego motywuje?
   Według mnie krąg posiada niesamowitą mądrość i wiedzę. Nie ma w nim Guru - nauczyciela, mędrca, który poucza swoich studentów. Duch przodka szamana może przemawiać przez różne osoby, nie tylko przeze mnie. Interesującą sprawą jest to, że zawsze właściwi ludzie znajdują się w kręgu. „Duch” (Spirit) przeważnie oczyszcza kręgi z egoistów, którzy nie potrafią się w nim znaleźć.
   Najprawdopodobniej największy krok możemy zrobić nabierając więcej pewności siebie, że praca zostanie wykonana i że to my ją wykonamy. Poprzez nas, nie dzięki nam. Ustawiamy się inaczej. Wykonujemy krok do tyłu robiąc trochę miejsca dla sił nadprzyrodzonych. Stajemy się przekaźnikiem dla „Ducha" i wtedy dzieją się rzeczy dotychczas niemożliwe - praca zostaje wykonana. Niektórych to bardzo dziwi, że uzdrowienie nie musi zaczynać się od słów: „ja cię uzdrowię”. Członkowie kręgów odnajdują swoje duchowe możliwości jako uzdrowiciele poprzez pracę dla innych. To całkiem odmienne od rozwoju „swojej duchowości”. Odkrywamy, że „Duch” dokonuje całej pracy, że większość tej pracy to przetworzenie starej, pełnej bólu historii „odłączenia / przerwania” w pełną ogromnej siły historię połączenia.
   Krąg staje się aktywny i efektywny, gdy zaczyna się spotykać raz w miesiącu. Ma wtedy wielką introwertywną siłę - członkowie kręgu współdziałają ze sobą, czasem przyciągają nowe osoby, uzdrawiają siebie nawzajem, a w końcu osoby z zewnątrz...tworzą się kolejne kręgi...itd...
   Zanim zasiądziemy do takiego kręgu, to trzeba przedtem przebudzić w sobie „Power animal" – „Zwierzęcą moc”, która ułatwi nam działanie Ducha w nas samych.
No właśnie, w listopadzie poprowadzisz w Polsce m.in. warsztaty pod nazwą "Znajdź swoją zwierzęcą moc". Czy my potrzebujemy zwierzęcej mocy w dzisiejszym świecie? Czy to jest bezpieczne dla osób, które chcą rozwijać swoją osobowość, ducha?

   Kiedy podczas spirytualnej podróży przy dźwiękach bębnów, podczas pracy w parach, patrzenia sobie w oczy, łączymy się z naszym „power animal” – „zwierzęcą mocą” to przechodzimy do „szamańskiego stanu świadomości”. Widzimy, co może się zdarzyć i czujemy to sercem. Znajdujemy tam nauczyciela. I to jesteś Ty! To ty jesteś osobą, na którą czekałeś. Obudzimy w sobie szamana. Jesteśmy „the hollow bonne” – pustą przestrzenną kością. Jesteśmy kanałem, przekaźnikiem dla Ducha. I nie ma tu niebezpieczeństwa, ponieważ wzywamy głośno miłosierne duchy ze wszystkich kierunków świata. Grzecznie przeganiamy negatywne energie, nieczyste wibracje. Prosimy o pomoc naszego obrońcę - „Power animal” – o to, by dbała o nas i o ludzi w kręgu. To dlatego, kiedy chcemy otworzyć się na świat spirytualny, musimy również otworzyć naszą drogę do „animal power”, naszej zwierzęcej siły. Tak, aby chronić się, ponieważ drzwi są tylko lekko uchylone.
A co powiesz o pozostałych dwóch warsztatach – „Extraction" i „Soul retrieval"
   Moje warsztaty „Extraction” – „Wydobywanie” – służą do diagnozowania i usuwania negatywnej energii, którą często przechowujemy w sobie, w naszym ciele. Często są to złe doświadczenia z przeszłości.
  Z kolei warsztaty „Soul retrieval” – ‘Scalanie duszy” to moje finałowe zajęcia, bardzo zdumiewające. Tylko przywracamy czystą esencję, witalną siłę życia, która była ukryta w chwili urazu. Wszelkie poniżenie, albo rozłączenie, którego doświadczamy mogą spowodować utratę części duszy. „Jakoś nie jestem zupełnie sobą, odkąd rozstałam się z moim eks”. Podczas warsztatów dostajemy z powrotem tę siłę życia, możemy odzyskać utraconą część duszy, która posiada czystą, witalną energię.
   Sposób życia po „Soul retrieval" to pozostać w zgodzie i harmonii z samym sobą, pozbyć się ważnej opowieści życiowej „O Sobie", opowieści, w której króluję "ja". Myślę, że czasem żart i humor może zmienić perspektywę. Czasem możemy powrócić do dramatu z przeszłości, ale dobrze, jeśli zmienimy go w delikatne światło.
                                                                 

Dr Barnaby Ruhe – szamanista, artysta, malarz, uzdrowiciel, profesor uniwersytetu nowojorskiego NYU, od lat wykłada przedmiot pod nazwą “Szamanizm i sztuka”. Stworzył uzdrawiająco-leczniczy ośrodek “Shamandome” w Pensylwanii, który jest częścią corocznego festiwalu uzdrawiania w Burnigman w USA. Doprowadził do powstania uzdrawiających kręgów w USA, Kanadzie, Anglii. Prowadzi wykłady i warsztaty związane z współczesnym szamanizmem – „Power animal” (zwierzęca moc), „Extraction” (wydobywanie), „Soul retrieval” (scalanie duszy). Stworzył pojęcie „szamanista”, aby ująć w nim wartości wielu uzdrawiających dyscyplin, zachowując jednocześnie szacunek dla terminu „Szaman”. Dr Barnaby Ruhe zawita w Polsce w listopadzie 2011r. z serią warsztatów i wykładów.

Przeslanie Archaniola Uriela

Archanioł Uriel jest jednym z siedmiu archaniołów, którzy stoją przed tronem Boga Stwórcy i jeden z czterech głównych archaniołów, którzy służą ludzkości. Uriel rządzi płaszczyzną mentalną, naszymi myślami i ideami, kreatywnością, wewnętrznym postrzeganiem, sądzeniem, magią, alchemią, astrologią, uniwersalną świadomością, boskim porządkiem, podziałem władzy, kosmicznym, uniwersalnym przepływem i środowiskiem Ziemi. Uriel jest łącznikiem ludzkości ze sferą duchową i może pokazać nam, jak odnaleźć naszą wewnętrzną siłę w procesie, który pomoże każdej Zmianie w świadomości i tym samym przyspieszy przesunięcie do wyższych sfer świadomości całego ludzkiego królestwa .
Jako Archanioł Zbawienia, Uriel może pokazać nam, jak uzdrowić każdy aspekt życia, zamieniając rozczarowania na zwycięstwa, jak znaleźć błogosławieństwa w nieszczęściu i zwolnić bolesne obciążenia i wspomnienia z przeszłości poprzez stosowanie bezwarunkowego przebaczenia. Uriel używa swój błyszczący miecz, aby oczyszczać psychiczne i emocjonalne zrozumienie i przemieniać niższe wibracyjne energie w oświecone duchowe zrozumienie. (Ze strony "Uriel Uzdrawia")

Z Wikipedii:


Uriel, Fanuel - „ogień Boży” lub „światło Boga" - według tradycji judaistycznej i w niektórych wierzeniach chrześcijańskich to jeden z najwyższych rangą archaniołów. Uriel płynący „po promieniu słońca” i szybujący „gładko nad mrokiem wieczoru”. Jego imię może być analogiczne z imieniem Uriah. Archanioł zbawienia (jak w Czwartej Księdze Ezdrasza) oraz światłości. W etiopskiej Księdze Henocha Archanioł „sprawujący władzę nad gromem i trwogą". Jak przypuszcza Anscar Vonier, Uriel „jest duchem, który stał u bram raju utraconego z mieczem ognistym w dłoni”. Zdaniem Louisa Ginzberga określenie „Książę Światłości” odnosi się jedynie do Uriela. Według Ewangelii Bartłomieja, Uriel został stworzony jako szósty Archanioł, po Michale, Iturielu, Werchielu, Metatronie i Rafale. Milton opisał Uriela jako archanioła, jednego z tych siedmiu, co najbliżej tronu Bożego stoją oraz jako regenta Słońca, którego w Niebiosach Najprzenikliwszym [...] nazwano z duchów. W The State of Innocence Dryden przedstawił Uriela zstępującego z nieba na rydwanie ciągnionym przez białe konie. Pomimo sławy, jaką się cieszył, Uriel był jednym z aniołów, których kult został oficjalnie potępiony przez papieża Zachariasza podczas synodu rzymskiego w 745 r. (ten sam los spotkał m.in. Raguela i Tubuela). W judaizmie natomiast jeszcze dziś spotyka się ślady kultu „świętego Uriela”. Współcześni Żydzi przed snem odmawiają modlitwę zawierającą słowa: „Winni Pana, Boga Izraela, niech Michał stanie po mojej prawicy, Gabriel po lewicy, Uriel przede mną, Rafael za mną, a ponad głową przebywa obecność Boga”. W Apokalipsie Eliasza, Uriel jest jednym z dwóch Archaniołów (drugim jest Michał), który w Dniu Sądu Ostatecznego zaprowadzą do raju naznaczonych pieczęcią Chrystusa.

Urzadzenia produkujace wolna energie

Zagrozenie radioaktywne

Radioaktywne deszcze w Australii!
Pomiar został wykonany metodą zalecaną przez niezależnych badaczy amerykańskich – woda pochodzi z przedniej szyby samochodowej. Zmoczony kawałek papieru wykazuje bardzo wysoki poziom skażenia. Ciekawe jest to, że występuje to tylko w przypadku deszczów z północy, gdzie jest pustynia. Autor pomiarów twierdzi, że kolejne pomiary wykazują coraz większe skażenie. Maksymalny pomiar w tym przypadku wykazał 5,49 mikrosiwertów/godz, ale inne pomiary wykazały nawet 8,5 mikrosiwerta/godz. Skażenie nie trwało długo, po 11 godzinach poziom spadł do normalnego, co wskazuje na to, że przyczyną są izotopy o krótkim czasie rozpadu. Dowodzi to też tego, że nie są to opady z chmur skażonych przez Fukushimę. Czyżby Australijczyków depopulowano za pomocą skażonych smug chemicznych? A może Australijski rząd testuje broń jądrową?
St. Louis, Missouri – 270 krotnie większe skażenie ponad normę
Nie można mieć wątpliwości, że pomiar jest wiarygodny, chyba że dokonujący go z premedytacja skaził czymś wodę na oknie samochodu, z której pobrano próbkę. Ponieważ podobne obserwacje są dokonywane przez innych użytkowników YouTube można być pewnym, że w USA są radioaktywne deszcze. Sytuacja wcale się nie poprawia, wyniki pomiarów wskazują na to, że kolejne deszcze są coraz bardzie skażone. Deszczówka wnika w ziemię powodując skażenie wód gruntowych, warzyw, owoców i zwierząt, które to spożywają.
Warto by przeprowadzić podobne pomiary w Polsce. Sytuacja na pewno nie będzie tak zła jak w USA, ale z dużą dozą pewności można założyć, że skażenie promieniotwórcze nas nie ominie.
Skażenie z opadów deszczu 2.7 mR/hr jest najwyższe jakie autor kanału kiedykolwiek zanotował.
Prof. Chris Busby: suplementy mogą zablokować efekty promieniowania. Bałtyk jest skażony!
Do dokładnego tekstu odsyłam do opisu pod nagraniem na YouTube. tu skrót:
Były sekretarz naukowy Europejskiego Komitetu d.s. Zagrożenia Radiologicznego, prof. Chris Busby ostrzega, że skażenie radioaktywne na terenie Japonii jest bardzo poważne. Szczególnie groźne są izotopy uranu, plutonu i stront-90. Zaleca natychmiastową ewakuację, w pierwszej kolejności dzieci. Powierzchnia gruntu jest skażona w wysokim stopniu – pokazują to pomiary filtrów powietrza w samochodach. To skażenie dostaje się do organizmów poprzez wdychanie pyłu. Jeśli niemożliwa jest ewakuacja, to zalecana jest redukcja radionuklidów, które mogą się dostać do DNA. Można to osiągnąć poprzez zwiększenie koncentracji wapna w organizmie. Wapno stabilizuje bowiem fosforanowy szkielet DNA (phosphate backbone), utrzyma poziom równowagi  radionuklidów takich jak stront, uran i pluton.
W podobny sposób blokuje się przedostawanie radioaktywnego jodu do organizmu poprzez nasycenie tarczycy zwykłym jodem.Tabletki z wapnem i magnezem można dostać w zwykłych sklepach bez recepty i są całkowicie bezpieczne. Dawka dla dorosłego wynosi 800mg wapna i 350mg magnezu dziennie. Dla dziecka dawki są proporcjonalnie mniejsze w zależności od jego wagi. Jedno jest pewne – możesz w ten sposób uratować życie.
Pojedyncza dawka promieniowania powyzej 2000 milisiwertów (200,000 miliremów) powoduje poważne komplikacje zdrowotne. Prof. Busby monitoruje to co się dzieje w Anglii – wykrytych tam po katastrofie Fukushima izotopów plutonu było tak mało, że praktycznie nie ma zagrożenia dla zdrowia. Morze Irlandzkie i Aberystywth są skażone w części północnej, z uwagi na tzw. efekt Sellafield.
Najbardziej skażonym morzem na świecie jest Bałtyk, który zawiera dużo cezu-137 po katastrofie w Czarnobylu, opadach z broni nuklearnych oraz ze szwedzkiej elektrowni atomowej Studsvik. Radioaktywność wody w Bałtyku wynosi 100,000 Bq/m2.
Choroba radiacyjna obniżająca odporność się rozszerza
Tokijska gazeta Shinbun donosi, że w mieście Koriyama w prefekturze Fukushima, 50 km od elektrowni atomowej, u wielu dzieci występują krwawienia z nosa, rozwolnienia i utrata energii.
jak przykład podana jest 6-letnia dziewczynka, która krwawiła z nosa codziennie przez 3 tygodnie kwietnia. Przez tydzień krwawienia występowały z obu dziurek. Jej 2 letni braciszek też krwawił od końca kwietnia aż do maja. Trudno ocenić czy to krwawienie wynikało ze zwiększonego poziomu promieniowania, czy też np. z pyłków kwiatowych. Aby to ustalić należałoby zrobić testy na zawartość białych ciał we krwi. Lekarze zalecają regularne badania i gromadzenie danych na ten temat.
Promieniowanie jonizujące ma zgubny efekt na system immunologiczny organizmu, szczególnie w przypadku pochłonięcia dużych dawek w krótkim okresie czasu. Pierwszym charakterystycznym objawem jest duża utrata limfocytów. Zaburzony zostaje też balans flory bakteryjnej wewnątrz przewodu pokarmowego, co w efekcie może spowodować bakteremię, której skutkiem może być śmierć.
Organizm nie potrafi się bronić przed skażeniami szkodliwych mikroorganizmów, co może prowadzić do zabójczych infekcji.
Odporność immunologiczna może być też poważnie osłabiona w przypadku gdy napromieniowanie nastąpi na krótko przed wstrzyknięciem antygenu. Natomiast długotrwałe promieniowanie o niskim natężeniu nie powoduje zauważalnego spadku odporności immunologicznej. Czynne uodpornianie powinno mieć miejsce na długo przed napromieniowaniem organizmu, a po skażeniu dużymi dawkami należy natychmiast podjąć odpowiednie leczenie.
Tajemnicza choroba zabija foki na Alasce
Nieznany wirus powoduje u fok obrączkowanych (ringed seal) liczne rany krwawiące. W lipcu znaleziono pierwsze martwe na arktycznym wybrzeżu Alaski, od tego czasu ilość zdechłych fok się tylko powiększa. Przypuszcza się, że choroba powodowana jest przez nieznany wirus. Objawia się powstawaniem ran krwawiących na płetwach, utratą futra oraz podrażnieniem skóry w okolicach nosa i oczu.
Foki obrączkowane zazwyczaj nie wypływają na brzeg, zatem samo ich pojawienie się tam jest dziwne.
Wiadomo, że jak na razie zdechło 46 fok, a kolejne 150 choruje. Przypuszcza się, że chorych może być 600 sztuk gatunku który już jest zagrożony, bowiem ocenia się, że ilość fok w całym Pacyfiku wynosi tylko 100,000. Tajemnicze zjawisko jest obecnie badane.
W artykule nie rozpatruje się w ogóle możliwości skażenia radioaktywnego, na które foki mogą być szczególnie wrażliwe.

Kiedy ludzie staja sie naprawde wolni?

Paranormalna

Demonstracje w roznych krajach swiata

Przez kilka kontynentów przetoczyły się demonstracje pod hasłem „Zjednoczeni dla globalnej zmiany”. Odbyły się one w 951 miastach w 82 państwach świata. Demonstracje nawiązują do hiszpańskiego „Ruchu 15 maja” a także do odbywającej się w ostatnich tygodniach okupacji Wall Street.

Demonstracje, jak deklarowali ich organizatorzy, mają „pokojowy i apolityczny” charakter, mimo to nie obeszło się bez zamieszek i prowokacji, takich jak w Rzymie doszło do prowokacji wskutek której rannych zostało 70 osób.
W Portugalii, kraju na którym kryzys odciska swoje piętno, demonstranci żądali wstrzymania programu oszczędnościowego rządu i ukarania osób, które „doprowadziły państwo na skraj bankructwa”.
W Paryżu, gdzie miała miejsce szczyt grupy G-20, przeciwko któremu protestowali demonstrujący w liczbie kilkuset osób, doszło do nieprzyjemnego dla uczestniczących w demonstracji sympatyków lewicowych partii incydentu. Otóż zostali oni poproszeni o schowanie flag swoich organizacji, ponieważ łamały one „apolityczną” wymowę protestu.
Jeśli chodzi o Niemcy to protesty miały miejsce w takich miastach jak Berlin, Lipsk, Hamburg i Frankfurt nad Menem (siedziba Europejskiego Banku Centralnego), gdzie zgromadziło się około 250 osób. Jak twierdził jeden z protestujących – „Moim zdaniem kapitalizm to bomba z opóźnionym zapłonem, nie tylko dla ludzi, ale też dla naszej planety. Nasz dobrobyt jest finansowany ze szkodą dla innych państw, a EBC reprezentuje ten niesprawiedliwy i zabójczy system”
Mówcą na londyńskiej demonstracji był założyciel Wikileaks, Julian Assange, który przemawiał do tysiącosobowego tłumu przed anglikańską katedrą Świętego Pawła
„Ludzie wysyłani są do Guantanamo w imię rządów prawa, a pieniądze prane na Kajmanach i w Londynie po to, by rządom prawa stało się zadość”
Policja uniemożliwiła demonstrantom zajęcie londyńskiego City.
W ojczyźnie ruchu „Oburzonych”, Hiszpanii, protesty było najliczniejsze. Demonstracje odbyły się w Barcelonie, gdzie było aż 60 000 osób, oraz w Madrycie.
W Europie protestowano też m.in. w stolicach Austrii, Szwajcarii, Finlandii.
Protesty nie ominęły także antypodów. W Aukcland w Nowej Zelandii odbyła się trzytysięczna demonstracja z antykorporacyjnymi hasłami. Natomiast w Sydney w Australii bank centralny pikietowało 2 000 osób – w tym Aborygeni, komuniści i związkowcy.
W Azji marsze zorganizowane zostały między innymi Seulu, Tajpej i Tokio. W stolicy Filipin, Manili protesty zbiegły się z demonstracją antywojenną, skierowaną przeciwko imperializmowi USA. Protestujący wyrazili swoją solidarność z okupacją Wall Street.
Demonstracja w stolicy Japonii, Tokio, została zdominowana przez hasła antynuklearne, z racji tegorocznej katastrofy w Fukushimie, jaka dotknęła ten kraj.

Zlote mysli i prawda o zyciu

Victor Truviano - naturalne leczenie

Victor znalazł się na czołówkach argentyńskich mediów ze względu na swój unikalny styl życia. Znany jest jako człowiek, który nie jadł przez trzy lata. Jak na człowieka, który wygląda na tak młodego w ludzkich latach, z Victora emanuje aura starożytnej mądrości. Co sprawiło, że zmienił swój styl życia, aby uwolnić się od jedzenia? Victor opowiada historię swojego życia korespondentowi Supreme Master Television w Argentynie.

Supreme Master Television:
Mógłbyś opowiedzieć nam coś o swojej przeszłości, jak wyglądało twoje życie?
Victor Truviano: Cóż, przeszedłem przez wiele etapów w moim życiu. Mówiąc o moim życiu mam na myśli nie tylko ostatnie 30, 40 czy 50 lat, ale myślę o wielu latach wcześniej, więc moglibyśmy spędzić tutaj wiele godzin. Ale mogę opowiedzieć o moim życiu w tym ostatnim okresie czasu. Przeszedłem przez wiele etapów. A pierwszym etapem jest to, co wielu określa mianem „przeszłych żyć”, gdy moje ostatnie życie zaczęło ożywać w pamięci. W każdym razie, kiedy pamięta się wszystkie swoje życia, to nie są to przeszłe życia, a jedynie wspomnienie.
SMTV: Victor był uznanym skrzypkiem, który zagłębiał się w swojej sztuce.
Victor: Byłem skrzypkiem. Ćwiczyłem wiele godzin dziennie, prawie cały dzień, czasami 15 godzin dziennie ćwicząc do koncertu, który miałem. Dawałem też lekcje i miałem wielu uczniów. Trwało to wiele lat.
SMTV: Transcendentalne doświadczenia, które stały integralną częścią życia Victora, zaczęły się gdy był on jeszcze całkiem młody.
Victor: To zaczęło się w wieku pięciu lat. W tym czasie zacząłem odbierać przekazy. Nazywam to „przekazami”, bo wszechświat przekazuje pewne informacje przez fizyczne ciało, informacje, które nie są zakłócane przez umysł i docierają bezpośrednio do ciała, bez przeszkód… bezpośrednio. Najpierw więc zacząłem otrzymywać przekazy i wtedy też aktywowane były moje życia. Otrzymywałem przekazy w wieku pięciu, dziewięciu, siedemnastu lat i prawie codziennie podczas minionych czterech lat.
SMTV: Jaki miało to wpływ na twoje środowisko, na ludzi z którymi miałeś relacje, na twoich przyjaciół?
Victor: Tak, wiele razy byłem przez dłuższy czas sam. Gdy byłem dzieckiem, byłem całkiem sam. Potem, od 7 roku życia spotykałem się z innymi dziećmi. Przeważnie, nie było to trudne, był to jakby inny stan - bycie z kimś, mówienie „cześć”. Jednak istniała pewna bariera, bo czułem, czy też postrzegałem inną istotę w inny sposób i moje usta od razu się zamykały. Nie było rozmowy, żadnej komunikacji. Gdy miałem 12 czy 13 lat zaczęło się to otwierać w inny sposób.
SMTV: Miałeś kogoś z kim mogłeś się tym podzielić, porozmawiać o tym?
Victor: Nie. Wtedy to było coś, czego nawet nie uważałem za ważne, ponieważ często myślałem, że to jest po prostu moja wyobraźnia. Wiele rzeczy musiało się zdarzyć, by naprawdę to poczuć.
SMTV: Cztery lata temu życie Victora zmieniło się diametralnie. Jego spotkania z obcymi na całym świecie po głębokim doświadczeniu wewnętrznym były początkiem nowego rozdziału w jego życiu.
Victor: Ponad cztery lata temu, zacząłem otrzymywać różne przekazy, podczas których byłem nieprzytomny przez trzy albo cztery dni – powiedzmy „nieprzytomny” dla lekarzy, ale dla mnie był to początek stanu świadomości. Od tamtej pory aż do czasu obecnego mają miejsce różne wydarzenia. To było w Capilla del Monte w Kordobie. To był pierwszy przekaz, kiedy zacząłem być „świadomy” przez 3-4 dni, tzn. nie byłem w moim ciele. A kiedy wróciłem, różni ludzie z całego świata przyjeżdżali i szukali „Victora”, twierdząc, że dla każdego z nich mam jakąś informację. To właśnie wtedy i tam zrozumiałem wiele rzeczy, które zdarzyły się w tym momencie, ponieważ, oczywiście, nie mogłem zrozumieć czegoś (transmisji), co nie było dla mnie. Mimo wszystko, kiedy ci ludzie otrzymali te informacje, ich gesty… Nie wiem, ale ciało zawsze mówi, rozumiecie? To było bardzo interesujące, bo nazywam się Victor Fabian, ale nigdy nie używałem imienia „Victor” - wszyscy znają mnie jako „Fabiana”, a ci ludzie przyszli pytając o „Victora”. Od tamtej chwili używam mojego pierwszego imienia „Victor”. W tamtym czasie zaczęło się postrzeganie przestrzenne, zwinność, również umysłowa lekkość, zdarzyło się wiele rzeczy. Nie grałem już więcej na skrzypcach. Zawiesiłem to. Tak jak bokser zawiesza swoje rękawice, ja zawiesiłem moje skrzypce, i w ułamku sekundy zaczęło się dziać wiele rzeczy. Stałem się bardziej kompletny.
SMTV: Prawie codzienne transcendentalne doświadczenia Victora otworzyły pole wizji, która wykracza poza czas i przestrzeń. W rzeczywistości, poprzez tę wewnętrzną komunikację Victor zdaje się być bardziej dostrojony do wibracji Boga. Kiedy opuszcza się swoje fizyczne ciało, serce pozostaje w fazie klinicznej śmierci.
Victor: W takim momencie przywieram do tego, co nazywam „Tym”, co jest wszechświatem, Bogiem - jakkolwiek chcecie to nazwać - stanem bez emocji, i kiedy wracam do swojego ciała, powracam w tym stanie bez emocji. Dzięki temu doświadczeniu mam inne obiektywne spojrzenie w stosunku do wszystkich sytuacji. Jest on taki sam w każdej sytuacji. Każda sytuacja ma taką samą psychologiczną wagę - kiedy coś was dotyka, czy jest to dobre, czy złe, oddziałuje to na was, i jest tak samo. To jest tak, jakbym był w takim stanie, że nic nie ma na mnie wpływu, jestem w stanie bez emocji. Kiedy jestem prowadzony z powrotem do mojego ciała albo kiedy powracam do ciała, uruchamia się to, co nazywam „reakcją” komórek. W tym czasie naprawdę mogę poczuć „ponadczasowość”. Wtedy nic nie robię i mam więcej czasu, i pozostaję tak jak teraz w fazie przejściowej.
SMTV: Co więc doprowadziło Victora do życia bez jedzenia? Czy był to świadomy wybór? Czy wiązało się to z jakimiś przygotowaniami? Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, jeśli pamiętasz, o możliwości zostania pranarianem?
Victor: Nigdy. To znaczy, myślę, że nie ma techniki, by osiągnąć stan, w którym przestajemy jeść itd. Myślę w ten sposób, bo tak było ze mną. Nie szukałem tego - to było coś naturalnego. To się nasiliło po procesie, przez który przeszedłem cztery lata temu. Ale, oczywiście, w wieku czterech czy pięciu lat już nie jadłem. Przestawałem jeść na kilka dni lub nie piłem nic, to było naturalne, normalne dla mnie. Potem był czas od 11 do 17 roku życia, kiedy jadłem mało. A potem jadłem mnóstwo, aż czasu sprzed czterech lat. Pewni przyjaciele, Jose i Lucia, przeszli w Brazylii proces, który nazywany jest procesem bretariańskim. Zadzwonili do mnie mówiąc, że jest proces, który muszą mi przekazać. Tak czuli. Nie byłem przywiązany do żadnej praktyki, były tylko skrzypce, bardzo zorganizowane, muzyka klasyczna. Kiedy zadzwonili, w tym momencie powiedziałem im: tak, chciałbym przejść ten proces. Jedyne co wiedziałem, to to, że miałbym nie jeść przez 21 dni i w ciągu pierwszych 7 dni nie mogę nic pić. Zabrało nam to rok, zanim mogliśmy to zrobić. Zrobiliśmy to na wybrzeżu, i ten proces był pierwszym i jedynym, jaki przeszedłem. Czuję, że w bretariańskim procesie nie chodzi o zaprzestanie jedzenia czy wiele innych rzeczy, o których się mówi. Czuję raczej, że 21-dniowy bretariański proces przypomina wam częściowo o tym, co najlepsze w was i o następstwach tego dobra w obecnym czasie.
SMTV: Victor Truviano od trzech lat jest wolny od jedzenia i jest obrazem doskonałego zdrowia. Kiedy miał pięć lat, Victor miał pierwsze transcendentalne doświadczenie, które stało się ważną częścią jego życia. Te wewnętrzne przekazy stały się prawie codziennym wydarzeniem, a późniejsze zdarzenia doprowadziły do radykalnej zmiany w jego życiu. Ludzie z całego świata zaczęli go odwiedzać, prosząc o wewnętrzny przekaz, który otrzymał dla nich. Prawie codzienne transcendentalne doświadczenia Victora otworzyły pole wizji wykraczającej poza czas i przestrzeń. Kiedy para przyjaciół z Brazylii skontaktowała się z nim, mówiąc o 21 dniowym procesie, by stać się pranarianinem, Victor zdecydował się posłuchać intuicji i spróbować.
Victor: Kiedy skończyłem proces, tzn. kiedy formalnie upłynęło 21 dni, nie miałem już pragnienia, by jeść. Więc nie jadłem. Kiedy przybyłem tu, do Buenos Aires, byłem bardzo chudy. Moja rodzina była tym bardzo zaniepokojona, także moi przyjaciele i ludzie z Konserwatorium Muzycznego - „Co z tobą? Jesteś chory?” I wtedy zacząłem stopniowo wszystko zostawiać. Na rok opuściłem Konserwatorium Muzyczne i z kilkoma przyjaciółmi udałem się do Capilla del Monte. Wtedy miał miejsce pierwszy inny przekaz, i ludzie z różnych miejsc przybywali, pytając o mnie. Ale zanim to się stało, cóż, w Capilla przez cały pierwszy rok piłem płyny, ponieważ po 21 dniach procesu po prostu nie miałem pragnienia, by jeść. Miałem mnóstwo soku owocowego, bardzo skoncentrowanego, tzn. z małą ilością wody, i zawsze nosiłem ze sobą moją 5-litrową butelkę, to była jedyna rzecz, którą mogłem nieść. W Capilla, kiedy przyjmowałem tylko płyny, straciłem kolejny kilogram. Po pewnym czasie zacząłem odczuwać, że wszystkie te płyny były bardzo ciężkie, szczególnie naturalny sok, zacząłem więc przyjmować klarowne zupy i herbaty, ziołowe herbaty, a także mnóstwo wody. Po pewnym czasie nawet herbaty i klarowne zupy, zaczęły być dla mnie bardzo ciężkie, więc przez ostatnie dwa miesiące zacząłem pić tylko wodę. Pijąc tylko wodę czułem, iż woda jest najpotężniejszą rzeczą, jaka istnieje i najcięższą, tak? I to nie jest to samo, jeśli zmieszacie ją z bulionem czy herbatą; kiedy jest tylko woda, jest bardzo zwarta, bardzo potężna. Kiedy piłem wodę, czułem, jakby cała góra była na moim ciele, naprawdę. Wtedy poczułem potrzebę zaprzestania picia jakichkolwiek płynów. Właśnie upłynęły 3 lata, 15 stycznia minęły trzy lata, odkąd zaprzestałem picia płynów i 4 lata odkąd porzuciłem jedzenie. Tak to mi się przydarzyło, ale ja nie starałem się o to, tak? To wszystko stało się stopniowo, po trochu.
SMTV: Poleganie na energii kosmicznej, pranie, by podtrzymywała jego ciało zamiast jedzenia, jest dla Victora radością. Od momentu, gdy został bretarianinem, Victor odkrył, że ma tak wiele czasu w swych rękach. To bardzo interesujący temat dla wielu widzów naszego kanału. Twoje wyjaśnienia i opisy mogą być dla nich bardzo ważne. Czy możesz opisać, jak to jest nie spożywać żadnego pokarmu?
Victor: Cóż, po pierwsze, jest to coś bardzo wygodnego - to jest inny rodzaj wolności. Mogę całymi dniami siedzieć nad rzeką na kamieniu, nie potrzebując niczego. Czuję też, że wewnątrz mnie wzór przyjmowania jedzenia nie był odcięty, to był wzór potrzeby. Nie musicie też chodzić do toalety. Ponadto macie tak wiele czasu, ponieważ jeśli jecie, musicie iść do supermarketu, żeby kupić swoje jedzenie, potem musicie je ugotować. Najpierw musicie pomyśleć o tym, co chcecie zjeść, potem iść to kupić, potem to ugotować, potem to zjeść, potem umyć naczynia, potem iść do łazienki i to jest cały proces, prawda? Zatem ten czas, liczony w ciągu dnia w godzinach, spędzam tak, jak widzicie mnie teraz siedzącego, i jestem bardzo spokojny. Zatem jest to inny rodzaj wolności.
SMTV: Jak to jest możliwe, żeby ludzka istota mogła żyć bez potrzeby fizycznego jedzenia? Jak myślisz, jak to jest możliwe, by ludzkie ciało mogło żyć bez tej potrzeby, czy też przypisujesz to do czegoś innego, czy do kogoś?
Victor: Do czegoś? Do Tego, do Boga, do wszechświata, do Całości. Kiedy została aktywowana komórkowa informacja zwrotna… to znaczy, że komórki odnawiają się same, więc nie polegają już na rzeczach zewnętrznych, tak? I to samo dzieje się z moim ciałem. Ponieważ ja jestem stanem moich komórek, więc moje ciało też nie polega na zewnętrznych rzeczach. Wiele osób mówi, że moje jelita się posklejają i że kiedy zdecyduję się znowu na jedzenie, nie będzie to możliwe i tak dalej - to jest jak lęk przed zewnętrznymi rzeczami, tak? Mówią też, że organy nie funkcjonują, a to nieprawda, ponieważ gdyby nie funkcjonowały, nie mógłbym mówić, nie mógłbym się poruszać. Tak więc organy funkcjonują tylko w inny sposób. I sądzę, że robią to sprawniej, odkąd nie przeszkadzają im emocje związane z jedzeniem. Czuję też, że istnieje możliwość niezakłócania tej energii, tak? Ja jestem tą energią, zatem wszystko może funkcjonować w inny sposób. Jeśli pewnego dnia będę musiał coś zjeść albo przyjąć płyny, to też będzie idealnie - wszystko jest na to gotowe. Zawsze mówię, że istoty ludzkie mają też możliwość jedzenia, prawda? Jedzenie to po prostu jedna z milionów innych opcji, i cóż, jest tak, że po prostu opcja, o której dzisiaj rozmawiamy, jest tą, która przytrafiła się mnie, fakt niejedzenia, ale wiem też, że jest to jedna z opcji, tak?
SMTV: Jak Victor postrzega„To”, „Całość” albo „Boga”, któremu przypisał swoją możliwość życia jako pranarianin.
Victor: Jeśli chodzi o Boga i wszechświat, Całość, To, Boskie Światło lub Boskość - nie ma jedności, ponieważ jeśli mówimy o jedności, mówimy o wielkich ilościach, a to też nie istnieje we wszechświecie. Poza tym czuję, że manifestacja Całości, wszechświata, przechodzi przez każdego z nas - doświadczamy tego w każdej chwili, pomiędzy każdym wdechem a wydechem, który bierzemy. Moją wizją na ten temat jest to, co się dzieje teraz, tak? Ponieważ patrzę teraz w twoje oczy i to jest wszystko, co w tej chwili istnieje, i mogę widzieć Boga, czy wszechświat, czy Całość przez twoje oczy i mogę się w nich przejrzeć. To jest to, co czuję na ten temat. Myślę, że to jest to samo - jestem skupiony i ześrodkowany w sobie przez cały czas i mam więcej możliwości widzenia ludzkości we mnie niż obserwując na zewnątrz.
SMTV: Wielu spośród tych, którzy uwolnili się od jedzenia, doświadczyło procesu przejścia, w którym ciało przeszło przez stan uprzedniego oczyszczania, by przeprogramować się do pierwotnego czystego stanu. Niektóre symptomy, jakich doświadcza ciało podczas stanu oczyszczania, to: nieświeży oddech, bóle głowy, osłabienie, odwodnienie, mdłości i wymioty, utrata wagi, ból, gorączka, poluzowanie zębów, utrata włosów i opuchnięcie stawów. Symptomy różnią się u każdej osoby. Niektórzy mogą nie doświadczać żadnych z tych symptomów przez cały proces przejścia. Podobnie do innych bretarian, Victor też doświadczył niektórych symptomów związanych z procesem przejścia.
Victor: Kiedy przestałem pragnąć jedzenia, w ciągu jednego roku, kiedy przyjmowałem tylko płyny, z toalety korzystałem przez cztery miesiące. Cały czas piłem płyny oczyszczając się. Kiedy przestałem pragnąć płynów, przez półtora miesiąca całkowicie się wysuszyłem! I jak mówiłem na początku, straciłem dwa kilogramy, a potem straciłem jeszcze jeden; a kiedy byłem już ustabilizowany, zyskałem cztery kilogramy, mam na myśli, że tylko będąc po prostu w teraźniejszości przybyły mi cztery kilogramy i aż do teraz ważę tyle samo. Od czasu do czasu gdy widzę wagę, lubię się ważyć i zawsze ważę tyle samo.
SMTV: I czujesz się zdrowy?
Victor: Tak, tak. Jestem szczęśliwy. Myślę, że zdrowie jest bezpośrednio związane ze szczęściem. Jak mówiliśmy na początku, myślę, że wszystko jest bezpośrednio związane z naszymi stanami emocjonalnymi. Są ludzie, którzy mieli raka i inne dużo trudniejsze do wyleczenia choroby, i wyleczyli się po prostu stając się szczęśliwymi – wyzdrowieli.
SMTV: Od zostania bretarianinem Victor widzi poprawę swojej kondycji. Czy było coś, jakaś zmiana, jaką zauważyłeś natychmiast po zaprzestaniu jedzenia?
Victor: Kiedy przestałem odczuwać pragnienie jedzenia, czułem, jakby moja głowa była całkiem otwarta. A pierwszą rzeczą, jaka wydarzyła się fizycznie… bolesne jest mówienie o tym. Zwykle nie moczę mojej głowy, ponieważ, kiedy zmoczę głowę, mdleję. Wiele razy, kiedy skakałem do rzeki na główkę lub wkładałem głowę pod wodę, odjeżdżałem, albo kiedy brałem prysznic, mdlałem. Aż uświadomiłem sobie, że nie mogę więcej moczyć głowy. Więc nie myłem głowy przez wiele lat. Dopiero od ostatniego roku zacząłem myć głowę - odtąd dotąd, kiedy moje włosy były dłuższe - ale nigdy nie moczę czubka głowy. To jest jedna z rzeczy, jakie zaczęły się dziać. Wyostrzyły się wszystkie moje zmysły, i niektóre z tych, które były uśpione przez jakiś czas, również są obudzone, jednym z nich jest percepcja. Na przykład, kiedy jestem z jakąś osobą, czuję, co się z nią dzieje - coś takiego.
SMTV: Porównując wcześniejszy i późniejszy okres, jakie zmiany zauważasz?
Victor: Tak, czuję pewne różnice, nie zmiany. Kiedy została uaktywniona informacja zwrotna… pozostaję stabilny i stale w jednym stanie. Od tamtego momentu już się nie starzeję. Straciłem zęby i one wyrosły trzeci raz; wcześniej używałem okularów, a optyk powiedział mi, że już ich nie potrzebuję; zaczynałem łysieć, a moje włosy zaczęły odrastać, i wiele innych rzeczy się zdarzyło. Zatem, mam na myśli, że jestem w wyjątkowym, trwałym i stabilnym stanie.
SMTV: Ponadto, odkąd Victor został bretarianinem, nie był chory ani przez jeden dzień. Ma wiele energii i nie potrzebuje wiele snu.
Victor: Śpię tylko dwie lub trzy godziny; nie śpię dużo. Więc taka możliwość też istnieje dla ludzi, prawda? Jeśli nie muszę spać przez tydzień czy piętnaście dni, cóż, tak też się zdarza; to jest w porządku. To jest to samo - spanie czy niespanie, oddychanie czy nieoddychanie, jedzenie czy niejedzenie.
SMTV: Obecnie Victor podróżuje po całym świecie i dzieli się swoim doświadczeniem jako bretarianin, a także wiedzą i przekazami, które otrzymuje dzięki swojej codziennej wewnętrznej komunikacji i duchowym doświadczeniom.
Victor: Dzielę się przekazami, które otrzymałem, gdy miałem 5, 9 i 17 lat, i tymi z ostatnich kilku lat. Poza tym jest kilka sesji o „atomizacji cząstek”, co jest jakby umożliwieniem zaistnienia świadomości w ciele, co pozwala zobaczyć, gdzie powstaje życie przez atomizację cząstek. Wielu ludzi uważa, że żyją, ponieważ jedzą. A to jest pokazanie im tego, że w rzeczywistości nie żyje się dlatego, że się je. Jest się żywym nie dlatego, że się je. Jedzenie jest bardzo smaczne, smak jest przyjemnością, ale nie żyje się z tego powodu. Dzieje się to (odżywianie praną – przyp. tłum.) prawie na całym świecie, ponieważ wszyscy ludzie, którzy o tym usłyszą, mogą przekazać to dalej. I to jest dobre, jest to bardzo łatwe, proste, i każda osoba może zrobić to sama; nie trzeba być zależnym od innej osoby. Prowadzę sesje pod nazwą „Neuronowe przeprogramowanie aktywacji komórkowej”. Jest to metoda, za pomocą której wszyscy jesteśmy w stanie sami się przeprogramować, ponieważ często jesteśmy tym, co inni z nas robią i jest wiele schorzeń psychicznych, które mogą nas ograniczać w robieniu czegoś, a my nie wiemy dlaczego. Więc neuronowe przeprogramowanie pomaga usunąć te przeszkody. A przede wszystkim przeprogramowanie jest predyspozycją umysłu do robienia czegoś w chwili obecnej, między innymi.

Gorace wiertlo na jeziorem Elswortha

Pod wieczną zmarzliną Antarktydy, zidentyfikowano 360 jezior. Jeziora takie istnieją ze względu na naturalne ciepło ziemi, które stopiło podstawę pokrywy lodowej Antarktydy. Stopiona w ten sposób woda zbiera się w szczelinach a nawet dolinach, tworząc podlodowe jeziora. Niektóre z takich jezior co jakiś czas przemieszczają część nagromadzonej w nich wody do innych jezior, leżących czasem nawet w odległości kilkuset kilometrów. Woda w takich jeziorach jest niezwykle ważna, bo wpływa na przemieszczanie się całej pokrywy lodowej Antarktydy.
Jest niezwykle prawdopodobne, że takie jeziora zamieszkują rozmaite formy życia, które przystosowały się do tych trudnych, lodowatych warunków. Odkrycie i zrozumienie funkcjonowania takich form życia nie tylko pozwoli poznać nieznane aspekty działania ewolucji w świecie organicznym, ale także pokazać w jaki sposób życie może stać się prawdopodobne na takich ciałach niebieskich jak księżyc Jowisza – Europa.

Największym podlodowym jeziorem na Antarktydzie jest Jezioro Wostok, do którego przez kilka lat z rzędu usiłowali się przewiercić Rosjanie. Ostatecznie dowiercili się oni do powierzchni jeziora i w nadchodzącym sezonie letnim (na Antarktydzie lada chwila rozpocznie się lato) zamierzają oni pobrać zamarznięte próbki wody z odwiertu, który został nią wypełniony. Wiek wody w takim jeziorze oceniany jest na 150 tys. lat.
Rosjanie nie są jedynymi, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat życia w takich jeziorach. W tym roku grupa brytyjskich naukowców zamierza rozpocząć prace, które pozwolą im dowiercić się do powierzchni Jeziora Ellsworth w zachodniej Antarktydzie, leżącego w odległości 70 km od gór Ellswortha. Badania sejsmiczne wykazały, że jezioro pokrywa sobą 29 km² i ma 150 m głębokości. Jest ono znacznie mniejsze niż Jezioro Wostok, ale wg. Brytyjczyków pozwoli to lepiej zrozumieć funkcjonowanie całego ekosystemu. Do jeziora jest także łatwiej dotrzeć i przywieźć tam kilkadziesiąt ton sprzętu potrzebnego do wierceń.

Jezioro Ellsworth jest młodsze niż Wostok, ale naukowcy spodziewają się w nim znaleźć podobne formy życia. Oprócz wody z jeziora, badane będzie także jego dno i pobierane będą próbki osadów dennych co ma pomóc w wyjaśnieniu jego historii.
Jezioro otrzymało swoja nazwę od amerykańskiego badacza Lincolna Ellswortha, który odbył w latach 1933-39 cztery antarktyczne wyprawy. Temperatury notowane w rejonie jeziora są ekstremalne i sięgają -70 Cº, a wiatry przekraczają 150 km/h. Podczas antarktycznego lata 2012/13 dziesięcioosobowa grupa Brytyjczyków będzie próbowała przewiercić się przez mającą ponad 3 km warstwę lodu, aby dotrzeć do powierzchni jeziora. Prace takie zajmą ok. 6 tyg.
Do przewiercenia takiej grubej warstwy lodu wykorzystana zostanie nowa technologia wykorzystująca tzw. gorące wiertło, które przetopi warstwę lodu. Następnie w powstały w ten sposób otwór ma być opuszczona sonda, która pobierze 50 ml wody do badań. Po niej opuszczona będzie kolejna sonda, która pobierze próbkę dna jeziora. Naukowcy będą mieli zaledwie 60 godzin na pobranie wszelkich, koniecznych próbek i wykonanie wszystkich doświadczeń. Po tym czasie odwiert zamarznie ponownie.

Gorące wiertło ma być podłączone do rury o długości 3400 m, w której ma znajdować się podgrzana do 90Cº woda. Rura pomieści w sobie 30 tys. litrów gorącej wody. Woda będzie pochodzić z trzech dużych zbiorników, jakie mają powstać nad odwiertem. Woda w zbiornikach będzie utrzymywana na granicy zamarzania. Gorące wiertło i zamknięty obieg niemalże wrzącej wody zapobiegnie zanieczyszczeniu jeziora w przypadku dowiercenia się do jego powierzchni. To było główną przyczyną dla której Rosjanie kilkakrotnie nie zdecydowali się na przewiercenie ostatnich metrów lodu nad Jeziorem Wostok, bo ich odwiert wypełniony był toksycznym płynem niezamarzającym. W tym roku Rosjanie także użyją gorącego wiertla, co jest przedsięwzięciem niezwykle kosztownym, bo wymaga zgromadzenia odpowiedniej ilości generatorów prądu i napędzającego je paliwa, które pozwoli utrzymać wysoką temperaturę wody w rurze. W momencie zaprzestania wiercenia, odwiert zamarznie ponownie w tempie 0,6 cm na godzinę.

Czym jest Rgeresing?

Kim sa dzieci Indygo

Niedawno ktoś podesłał mi link do ciekawego artykułu o dzieciach indygo. Jak dla mnie wiele z tez w nim zawartych jest oczywistością, ale wiem też, że dla wielu są to sprawy niejednoznaczne i trudno „udowadnialne”. Niemniej tak to już bywa – „szkiełko i oko” nie zawsze dadzą odpowiedź na wszystko – trzeba czegoś jeszcze… Zapraszam do czytania:
KIM JESTEŚMY I JAKIE MAMY CELE?
Jeśli czujesz się choć trochę „inny” lub identyfikujesz się z dziećmi indygo, to poniższy tekst jest dla ciebie.
Przyszliśmy na ten świat, by zainicjować konieczne zmiany i wskazać kierunek dalszego rozwoju ludzkości.
Według Virtue Doreen („Dzieci Indygo – opieka i wsparcie”):
„Najwcześniejsze Dzieci Indygo pojawiły się w niewielkich grupkach w późnych latach 50-tych i w 60-tych, aby zbadać tę planetę na użytek większej grupy, która ma podążyć ich śladem.”
Pionierzy znaleźli się wśród twórców ruchu hippisów, potem nas przybywało. Główna fala narodzin przypada na potomstwo dzieci-kwiatów (początek lat 70-tych XX w.) Tak czy inaczej trudno nas namierzyć po dacie urodzenia, łatwiej rozpoznać po ewidentnych cechach charakteru. Lee Carroll i Jan Tober („Dzieci Indygo”) opisują nas jako: bardziej intuicyjne, bardziej duchowe, bardziej wymagające, inteligentniejsze, bardziej konfliktowe, a w niektórych przypadkach nawet bardziej brutalne niż jakiekolwiek pokolenie przed nimi.

Najwyższy czas, byśmy wypowiedzieli się na ten temat sami.

CO NAS WYRÓŻNIA?
- Jesteśmy starymi duszami. Każdy z nas ma głębokie, wszystkowiedzące oczy już we wczesnym dzieciństwie. Posiadamy Wiedzę, której nikt nam nie przekazywał i której nie czytaliśmy w książkach. Wykazujemy się ogromną świadomością zadań życiowych, potężną wewnętrzną siłą i determinacją.
- Inaczej czujemy i kierujemy się innymi potrzebami duchowymi niż nasi bliscy.
Jesteśmy bardzo inni i za nic nie chcemy dopasować się do reszty. To reszta musi nas zrozumieć i stworzyć nam odpowiednie warunki do życia. Nie bez powodu piszą o nas książki.
- Bezwiednie „czytamy” w kronice Akaszy.
Cokolwiek potrzebujemy wiedzieć, po prostu WIEMY (nie wiadomo skąd). Wielu z nas jednocześnie odbiera te same sygnały i wpada na te same pomysły…
- Uwielbiamy życie ziemskie we wszystkich jego przejawach. Kochamy zwierzęta, Naturę, harmonię i piękno.
Jesteśmy gotowi zrobić WSZYSTKO, by uczynić tę planetę miejscem bezpiecznym i pełnym miłości. Działamy, jakbyśmy mieli wmontowany kompas, nakazujący zmierzać w kierunku najwyższego dobra wszystkich mieszkańców Ziemi.
– Posiadamy doskonałą intuicję, silną empatię i – czasami – niezwykłe zdolności telepatyczne.
Wiemy, kiedy jesteśmy oszukiwani i kiedy oszukiwani są inni ludzie. Gwałtownie reagujemy na cudzą krzywdę.
Mamy głębokie poczucie wspólnej JEDNOŚCI, dlatego to, co boli innych, w takim samym stopniu boli i nas.
Pragnienie usunięcia (własnego) bólu jest motorem naszych działań.
- Cechą, która zdecydowanie różni nas od reszty ludzi jest częściowo pokonany ”GEN NIEWOLNIKA”
Podobno dawno temu przybysze z Kosmosu („bogowie”) zmodyfikowali nasze DNA, by posiąść idealnych niewolników do prac fizycznych.
Jak mawia stare przysłowie „niewolnik nie chce być wolny, pragnie tylko zostać panem niewolników„.
Dlatego, gdy zostaliśmy sami, rozpoczęliśmy historię wzajemnych podbojów i albo jesteśmy podporządkowani albo zniewalamy innych. Toczymy nieustanne boje o dominację i strefy wpływów.
Nowa Era ma przerwać błędne koło obłąkańczych relacji, ale tylko gdy dokonamy całkowitej przemiany świadomości i skupimy się na siłach duchowych! Musimy „przeskoczyć” istniejące dotąd uwarunkowania genetyczne i ujrzeć wreszcie w drugim człowieku… samego siebie.
Dzieci indygo stanowią żywy przykład, jak nie dać się zdominować silniejszym i nie dążyć do władzy nad słabszymi. Poprzez nieokiełznaną niezależność samym naszym istnieniem wymuszamy na otoczeniu nowy obraz świata.
– Posiadamy dominującą wolę.
Niektórzy przypisują nam królewską godność, choć jest to wyłącznie poczucie godności Człowieka.
Ono nie pozwala uznać żadnej, ograniczającej nas władzy. Po prostu nie potrafimy żyć wbrew własnym uczuciom, obce nam jest samozakłamanie. Nie umiemy poddać się niezdrowym układom w domu, w szkole, w pracy… Nie damy narzucić sobie zbędnej dyscypliny, nie ugniemy karku przed głupszymi od nas.
Przykładem pokazujemy, że życie w zgodzie ze sobą i wewnętrzną Prawdą jest możliwe.
– Jesteśmy WOJOWNIKAMI ŚWIATŁA.
Zgodnie z naszą naturą wobec ludzi pragących zmian jesteśmy ciepli, przyjaźni i pełni miłości. Stajemy się jednak bezwzględni, zimni i bezkompromisowi, gdy ktokolwiek stanie na drodze naszych celów, wywiera na nas presję, stara się przejąć nad nami władzę, zdominować lub wciągnąć w swoje brudne gry. Tego typu ludzi traktujemy okrutnie!
W umiejętność tę wyposażył mnie TON GALAKTYCZNY (kalendarz Majów). Pomaga zmrozić w sercu empatię i miłość, gdy trzeba udzielić komuś twardej lekcji.
Ilekroć uda nam się postawić na swoim, czujemy się, jakbyśmy przeforsowali w Akaszy kolejną „ustawę”, bezwzględnie zakazującą wykorzystywania człowieka przez człowieka.
- Buntownicza Natura i wyjątkowo ostry temperament sprawiają, że można nas zabić, ale nie można nas do niczego zmusić.
W temperament też wyposaża nas KOSMOS (ja mam w Marsa w Baranie).

– Jesteśmy nieposłuszni i niesubordynowani wobec etycznie ułomnych zwierzchników, gdy nie dają wyboru, odbierają prawo do samodzielnego myślenia i działania, dbają tylko o siebie zamiast o wspólne cele…
W naszym świecie prawdziwa władza może zaitnieć tylko tam, gdzie wszyscy uczciwi podwładni ujrzą w niej sukces dla siebie!!!
– Jesteśmy głęboko świadomi UNIWERSALNYCH PRAW i nie uznamy żadnych innych.
Nie ma nad nami ”boga” ani prawa, w imię których ktokolwiek mógłby egzekwować od nas czyny, sprzeczne z naszym wewnętrznym JA.
– Nie da się nas wtłoczyć w stare ramy edukacyjne, w przebrzmiałe systemy społeczne, religijne, polityczne czy prawne…. Nieustanna walka z tymi, którzy się o to starają, jest dla nas wielkim problemem ale i drogą.
Każda wygrana to zburzenie kolejnej struktury, której brak prawości i szans na wolny rozwój człowieka.
– Jesteśmy brutalnie szczerzy i konfliktowi.
Zawsze i wszędzie mówimy, co myślimy, a raczej szybciej mówimy niż zdążymy pomyśleć.
Mamy wstręt do dyplomacji. Otwarcie wyrażamy, co czujemy lub co mogą czuć inni w niezdrowej sytuacji.
Przez nadmierną szczerość robimy sobie wielu wrogów. Niestety, tych nie brakuje nam nigdy.
- Wyobcowani i zbuntowani żyjemy już w innym – swoim własnym -świecie.
Miksujemy różne prądy duchowe tak, by nasza filozofia życiowa znalazła współbrzmienie z ogólnym WIELKIM PORZĄDKIEM. Wybieramy ostatecznie to, co pozwala być spontanicznym i bez krzywdy dla kogokolwiek daje nam szczęście. Ustalamy NOWE, własne reguły i natychmiast się im podporządkowujemy.
Jest to dla nas jedyna droga, by w sposób czysty i prawy czynić to, co dyktuje i serce i rozum.
Przykładem zachęcamy do podobnych przemian innych.
- Jesteśmy nieprzekupni i odporni na stan posiadania.
Jedyne, co dla nas cenne, to MIŁOŚĆ i nasze ideały. Wypełnia nas bogactwo ducha.
Świat materii jest tylko tłem. Pieniądz - tylko środkiem.
Osiągając dojrzałość czerpiemy bezpośrednio ze źródła obfitości i w celu tworzenia RAJU NA ZIEMI łatwo zdobywamy każdą sumę.
Równie łatwo ją wydajemy, bo zbędne są nam rezerwy, rzadko gromadzimy coś na zapas. Nie obciąża nas przywiązanie.
Dzięki temu nie można nas przestraszyć BRAKIEM czy STRATĄ czegokolwiek.
Jesteśmy i pozostajemy WOLNI!
- Posiadamy dużą skłonność do ryzyka. Wiemy, że tego, co naprawdę do nas należy (z własnym życiem włącznie), stracić nie można. Konsekwentnie robimy więc swoje, nie oglądając się na nic (najmniej na dobra materialne).
– Jesteśmy szczególnie wrażliwi na przejawy absurdu.
Absurdem jest dla nas wszystko, co jeśli nawet społecznie lub religijnie poprawne, wchodzi w konflikt z Uniwersalnym Prawem. Jakakolwiek dyferencja między Prawdą a idiotyzmem ziemskich „urzędasów” drażni nas brakiem logiki! Odruchowo obnażamy wszelki bezsens, zmuszając otoczenie do koniecznych przemyśleń.
W ten sposób jako całość (wszystkie dzieci indygo) dokonujemy powolnych przemian w myśleniu ludzi na całej planecie.
To mrówcza, niewdzięczna praca. Z tego powodu wielu ludzi postrzega nas jako konfliktowych, a nasza „wzniosła rola” często w tym właśnie punkcie się kończy.
Bo jeśli ktokolwiek sądzi, że zmiany pojawią się SAME, przywiezione przez nas w kosmicznych walizkach, jest w błędzie. Przemiana musi dokonać się we wnętrzu każdego człowieka, by stała się wyraźnie odczuwalna w jego życiu, a potem w życiu całej ludzkości.
- Wykazujemy się błyskotliwą inteligencją, wyposażoną niekiedy w ostre, satyryczne poczucie humoru.
Bo jest to najskuteczniejsza broń, pomocna w nieustannej walce o przeforsowanie naszej wizji świata. Dlatego humor i optymizm towarzyszą mi w najgorszych nawet opresjach.
– Myślimy niemal wyłącznie abstrakcyjnie i zawsze w sposób nowatorski. Nie ma dla nas nic niemożliwego. Mamy niewyczerpane pokłady twórczej energii i liczne talenty. Inspiracje czerpiemy wprost ze Światła, ze snów, z słów zasłyszanych na ulicy…
Nieustannie atakujące nas pomysły pojawiają się w naszych głowach szybciej, niż zdołamy je realizować.
Mnie osobiście wyposażyła w moc idei, snów i dostatków NIEBIESKA NOC (kalendarz Majów, kin 203, na portalu). Od najmłodszych lat ”umierałam” z frustracji, gdy coś odbierało mi prawo do wprowadzania zmian czy ulepszeń.
– Nie jesteśmy prymusami.
Wysoki iloraz inteligencji w połączeniu z ogromną niezależnością sprawia, że nasza błyskotliwość i talenty gasną podczas nudnych lekcji w szkole. Dla nauczycieli jesteśmy ekscentryczni i niezrozumiali. Mamy opinię zdolnych, ale leniwych. Niektórzy z nas bywają uznani za cierpiących na zespół ADD lub ADHD.
Różnica między nami a chorymi dziećmi polega na tym, że my jesteśmy inteligentni.
Otwierramy się tylko na Wiedzę, przydatną w życiu i do samorealizacji, z pasją rozwiniemy talenty, w które wyposażyła nas Natura. Zmuszeni do nauki przedmiotów zbędnych, odmawiamy koncentracji i uwagi, a gdy nie ma innego wyjścia, chorujemy. (Uzdrowienia wymaga system edukacji.)
- W naszej obecności często manifestują się różne, bliżej niezbadane zjawiska.
Na zdjęciach pojawiają się najdziwniejsze energie, przedmioty zachowują się w sposób niekonwencjonalny.
Na pewno nie jest z nami nudno.
– W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH BYTOWYCH jesteśmy radośni, idealistyczni i pełni pomysłów na ulepszenie świata.
Ogólnie rzecz biorąc jesteśmy najzwyklejszymi ludźmi pod Słońcem, podlegamy tym samym uwarunkowaniom astrologicznym, numerologicznym i tak samo obarczeni jesteśmy karmą… Kieruje nami pragnienie szczęścia w idealnym świecie naszych marzeń.
Wyposażeni w wyjątkową wrażliwość na wszelkie wypaczenia uparcie szukamy sposobu na realizację własnych ideałów.
Na tej ścieżce – tak samo jak wszyscy - jesteśmy zmuszeni rozwijać wewnętrzne mistrzostwo. Do doskonałości mamy równie daleką drogę.
KIM NA PEWNO NIE JESTEŚMY
Stanowimy zjawisko, które wielu ludzi traktuje na równi ze wszystkim, co paranormalne, a to wielki błąd.
Jasnowidzenie, jasnosłyszenie… przydatne są w pracy egzorcystów czy różnej maści szpiegów (często do poszukiwania zwłok). To praca „na usługach”, która nikogo nie skłoni do wielkich przemian.
Zdolności psychiczne jak jasnowidzenie są cechą niższą, spotykaną u zwierząt. My skupiamy się na rozwoju mocy duchowych: kreatywności i INTUICJI.
Żadne z nas nie jest channel-medium. -Silne poczucie niezależności nie pozwala nam oddać ciała (aparatu mowy, piszącej ręki…) we władanie tak naprawdę nie wiadomo czyje.
W przypadku, gdy istoty z innych wymiarów chcą nam coś przekazać albo – co często się zdarza – POMÓC – mają otwartą drogę do świata naszych snów. Tędy przychodzi do nas mnóstwo ułatwiających życie wskazówek i wiele ostrzeżeń.
Nie jest prawdą, że nasza aura ma kolor indygo. Kolory aury to odpowiednik uczuć i emocji; dysponujemy całą paletą - jak każdy człowiek. Bo w istocie jesteśmy zwykłymi ludźmi. Barwa indygo przeważa tylko w dzieciństwie, gdy w sposób wzmożony tworzymy samych siebie i swój świat.
NASZE ZADANIA
- Musimy zainicjować proces uzdrawiania i transformacji.
Jesteśmy związani z ekologią, prawem, medycyną, parapsychologią… , by od wewnątrz wprowadzić ulepszenia.
Do naszych zadań należy wymuszenie nowego systemu edukacji, który następnie zmieni oblicze struktur społeczno-politycznych.
Własne, najczęściej przykre doświadczenia życiowe i nadmiar pomysłów wskazują nam drogę.
- Staramy się obalić stary system tam, gdzie to konieczne. Dowodzimy, że struktury odarte z PRAWDY nie mają już prawa bytu. Demaskujemy i dążymy do usunięcia przestarzałych konwenansów, bezsensownych przepisów, praw i reguł tam, gdzie ograniczają właściwy rozwój i nic dobrego nie wnoszą.
W tym punkcie niezbędny bywa nasz upór i siła.
– Czuwamy, by nowe kierunki nie podlegały starym wypaczeniom.
Dbamy, by obnażyć królestwo jakiejkolwiek manipulacji. Wszelka nowość wtłoczona w stare ramy mistyfikacji, najdrobniejsze oszustwo działa na nas jak przysłowiowa płachta na byka.
– Wielu z nas pomaga innym dotrzeć do naturalnych potencjałów i wewnętrznej Prawdy. Chcemy, by każdy mógł podążać wyłącznie własną ścieżką (nie naszym śladem) i realizować wyłącznie własne cele (nie nasze) – w harmonii z Całością, w poczuciu własnego szczęścia i spełnienia, w oceanie miłości…. Zależy nam ogromnie na rozszerzeniu świadomości wszystkich ludzi na Ziemi. Pragniemy, by każdy człowiek stał się WOLNY.
Ze swojej strony staram się, jak umiem.
Od roku 1990 propaguję pracę duchową z energią piramid Yantra. Brałam udział w wystawieniu ich dla świata we francuskich Pirenejach. Ich energia budzi wewnętrznego mistrza i umożliwia stały dostęp do wiedzy duchowej.
Aktualnie dołączyłam do niej szamańskie RYTUAŁY AYAHUASCA , które są idealnym dopełnieniem rozpoczętej pracy.
(Patrz: AYAHUASCSA CZYLI SPOTKANIE Z ESKULAPEM - http://www.eioba.pl/a130431/ayahuasca_czyli_spotkanie_z_eskulapem – przypis Julita)
Obie metody budzą ludzkiego ducha i przyczyniają się do globalnego rozwoju świadomości.
Ufam, że moje wysiłki zainspirują wielu ludzi do głębokiej przemiany szarego życia w cudowną, przepiękną przygodę.

Naturalne leczenie

Według nowoczesnych nauk Wszechświat składa się z podstawowych fizycznych cząsteczek, które zawierają: elektrony, protony, neutrony, mezony, kwarki i gluony.
Na poziomie duchowym Wszechświat składa się z czegoś jeszcze bardziej subtelnego, z trzech elementów, zwanych triguna: sattva, rajas, tamas, (gun - subletny element).

Nasz umysł jest zbiorem myśli, które również można podzielić na trzy rodzaje, podobnie jak resztę zjawisk, które tworzone są z trzech gun: sattvik, rajas, tamas.

Wszystkie razem tworzą mayę (iluzję), która rządzi naszymi ciałami fizycznymi i składnikami naszego subtelnego świata: całej materii brutto.

Nasza Dharmakshetra (ciało ludzkie) jest złożone z całej sieci tych trzech energii. W życiu człowieka wszystko jest ważne: słowo, dotyk, smak, zapach, kształt, czyn, pożywienie, ubranie - wspólna współpraca wszystkich tych energii, właśnie stąd tworzą się różne wibracje w naszym ciele na zasadzie przyciągania i odpychania. Nawet kiedy z jednej strony coś przyciągamy to innym elementem odepchniemy jeśli nie umiemy tych elementów zharmonizować, czy to będzie pożywienie, czy ubranie lub nasze środowisko. W naszym życiu nawet kurz jest istotny. Osoba sama dopasowuje swoją odzież, środowisko, pożywienie. Wtedy jej energie kształtują się i zmieniają na pozytywne albo negatywne. Kiedy człowiek przechodzi na wyższe pola świadomości lub spada na niższe wtedy zmienia się również jego kolorystyka ubrania i środowiska, w którym przebywa.

Jeśli chcemy prawidłowo funkcjonować, należy uważać, aby nie było tarć pomiędzy niedopasowanymi elementami, które nas otaczają, ponieważ to ma wielki wpływ na nasz świat energii, a z tym wiąże się nasze samopoczucie, zdrowie i rozwój duchowy.
I tak noszone przez nas ubranie może dodać nam temperamentu, wyciszyć nas albo może wprowadzić w stan niepokoju i zmartwienia. Podobnie jak niezharmonizowa żywność, po której nabawiamy się zatrucia.

Ważne jest z jakich tkanin są nasze ubrania. Dla naszego zdrowia, samopoczucia i duchowego rozwoju najlepsze będą ubrania z czystych organicznych tkanin, z użyciem naturalnych barwników, bez użycia żadnych środków chemicznych. Najbardziej praktyczna jest bawełna, wełna, jedwab, znane są też materiały wykonane z lnu, soi, kukurydzy, bambusa, kaktusa, wszystkie emanują spokojną aurą, która koi zmysły.

Ubrania także dzieli się na triguna: sattva, rajas, tamas.

Sattva - to jedwab i naturalne tkaniny, które są lekkie. Lekkość usuwa duchowe cierpienia, redukuje negatywne energie. Sattvik mocno chroni nas przed negatywnymi energiami. Energia sattva prowadzi do czystości, jest najbliższa boskości, stąd kiedy jej przewaga w ciele dana osoba charakteryzuje się wytrwałością, cierpliwością, umiejętnością przebaczania, jest zrównoważona, pokorna, życzliwa, pełna prawdy, miłości i duchowego rozwoju. Sattva ma pełną kontrolę nad emocjami, myślami i działaniami.

Tamas powoduje zanieczyszczenia, brak aktywności, równowagi, nieetyczne zachowanie, lenistwo, uzależnienia, ogólnie zły charakter. Najbardziej przywiązuje się do spraw doczesnych. Często cierpi na depresję maniakalną i choroby psychiczne.

Rajas - jest paliwem dla dwóch pozostałych (sattva i tamas), czyli doprowadza obie do działania. W zależności od tego, która energia dominuje w człowieku: sattva czy tamas, takie będą działania danej osoby. Jeśli jest inteligentna, dobra, twórcza, życzliwa, pomocna, kochająca, współczująca, dziala bezinteresownie będzie produkować cnoty na wyższych polach. Niskie wartości: egoizm, zakłócona etyka, wymuszona grzeczność, zła reakcja, złość, zazdrość, dumna, chciwość, pomoc innym ale na zasadzie zysku, kiedy ma nadmierne pragnienia i marzenia da paliwo dla energii tamas. Od naszych decyzji i emocji zależy kształtowanie energii w naszym ciele.
Celem naszego życia jest przechodzenie z niższej tamas do najwyższej energii sattvik, a w końcu do stanu jedności z Bogiem.

Ważne jest w życiu jaką energią się otaczamy, dzięki temu możemy przejść na ścieżkę Dharmy lub Adharmy. Człowiek nie może cały czas przebywać na jednej z tych energii, wszystkie trzy biorą intensywny udział w naszym życiu, Aby prawidłowo istnieć w świecie materii człowiek nie może żyć na bazie jednej guny. Będą wystepwać wszystkie trzy guny lecz u każdej osoby na różnym poziomie. I tak osoby sattvik będą posiadały co najmniej 50% energii sattva, 30% rajas, 20% tamas. Aby normalnie funkcjonować energia tamas nie może być mniejsza niż 20%. Bywa w życiu niektórych ludzi, że osiągają 80% sattva, rozpuszczając dwie pozostałe energie do różnych bardzo niskich wartości. Bywa także, że osoby posiadają 80% tamas, co daje dalekie odchylenie od energii duchowych. Zwiększając sattva do 80% i wyżej osoba zbliża się do najwyższego duchowego poziomu, wtedy wyraźnie widać, że odrywa się od świata materii, mniej czasu poświęca na ziemskie sprawy, kiedy osiąga 100% całkowicie łączy się z Bogiem.
Triguna w ciele wpływa również na sen.
1. Sattvik osoby sypiają bardzo krótko, wystarczy im 3-5 godzin snu na dobę i posiadają bardzo wysoką duchową moc.
2. Rajasik, 7-9 godzin, posiadają niewielką duchową moc
3. Tamasik, 12-15 godzin, ich duchowa moc jest niezwykle niska.
Ludzi wibrujących najwyższą wibracją można poznać między innymi po ich ubraniach, a właściwie po doborze kolorów i różnych elementów dekoracyjnych.

Sattvik osoby są inteligentni, mądrzy, utrzymują równowagę, skromni, pełni dobroci i łaski. Jeśli sattva mocno dominuje zawsze widać u nich dużą siłę, która potrafi łączyć wszystkich ludzi. Osoby z małą przewagą sattva często są ściągani ponownie do poziomu rajas. Sattva ubierają kolory żółte, niebieskie, różowe, białe, wszystkie jasne odcienie. Lubią szlachetne kamienie, perły, muszle.

Rajas to ludzie pasji, pragnienia, często chciwi, potrafią zakłócić istniejącą harmonię. Osoby z małą przewagą rajas są ściągani w kierunku tamas, w dół. Z reguły są to ludzie ciężko pracujący, często tylko dla pieniędzy, ponieważ bywają zbyt chciwi, aby zamieniać je na rzeczy materialne i na inne potrzeby życia. Mają wielkie huśtawki nastrojów; wpadają albo w wielką euforię albo w potężną depresję. Lubią kolory czerwone, pomarańczowe, kolorowe wzory. Ubierają wszystkie ozdoby, ale najwięcej ze złota.

Tamas, to ignoranci, próżniacy, nie są zainteresowani czymkolwiek, ogólnie większą część życia spędzają na spaniu, piciu alkoholu, biorą narkotyki. Rzadko próbują coś zmienić, nie są zainteresowani życiem innych ludzi, ale lubią wyrażać o nich swoje opinie, najczęściej niesłuszne. Ich działania są samodestruktywne. Najczęściej ubierają się w ciemne kolory: przede wszystkim czarne, z dziwnymi wzorami. Zakładają ciężkie metalowe ozdoby, ciężkie pasy, lubią tatuaże.

I tak obserwując tylko jak dana osoba ubiera się można wyciągnąć daleko idące wnioski co do jej stanu duchowego.
Jakie znaczenie mają elementy ubrań na nasze emocje?
Osoba z energią sattvik nie może zbyt długo nosić ciemnych ubrań, ponieważ wpływają na nią niepokojąco wibrując przeciwną energią do jej osobowości. Również podobnie będzie wyglądać jej środowisko i przedmioty codziennego użytku. Ci, którzy noszą ubrania pastelowe, jasne, doświadczają stabilności i spokoju. Nosząc zbyt długo ubrania rajas w kolorze czerwonym i pomarańczowym osoby mogą doświadczać lekkomyślności. Tamas, ekstrawagancji i samowolnego zachowania.
Jak długo nosić jedno ubranie,
czy ubierać codziennie to samo czy zmieniać?
Niektórzy ludzie uważają, że ubrania noszone latami są oznaką prostoty życia, a nowe oznaką egoizmu. Niektórzy noszą stare ubrania wiele lat nawet ich nie piorąc, a w nich zbierają się energie ramas i tamas, wtedy one zaczynają dominować. Toteż ubrania powinny być zmieniane, systematycznie prane i wymieniane na nowe.

Ważne jest, aby ten rozdział życia dobrze zrozumieć. Ważne jest co zakładamy w nocy do spania, ważne co nosimy w dzień, a nawet po zachodzie słońca.

Po zachodzie słońca kiedy następuje ciemność nasilają się ruchy negatywnej energii. O tej porze jest najwięcej morderstw, przestępstw. Przepływ energii z naszej odzieży może nam pomoc odbić negatywną energię, więc jest to bardzo ważne co ubieramy.

Ubrania sattvik pomagają w uzyskaniu Bożych częstotliwości, chronią nas przed negatywnymi energiami. Tamasik przyciągną negatywne energie.
Ludzie sattvik będą przede wszystkim w kolorach żółtych, różowych i niebieskich, wszystkich odcieni.

Żółty - kolor oświecenia, optymizmu, radości, obietnicy, szczęśliwej przyszłości, iskra twórczej myśli. Mocno stymuluje układ nerwowy, aktywuje pamięć, komunikacyjny.

Różowy -jest kolorem pośrednim między rajasik i sattvik, pochodzi od czerwieni i bieli. Jest to kolor szczęścia, miłości, wskazany kiedy jesteśmy zmęczeni, stymuluje energię, zwiększa przepływ krwi, poprawia oddech, tętno, bicie serca, wspiera zaufanie i działania. Zmniejsza złe zachowania, toteż często spotyka się go w więzieniach.

Biel - czystość, neutralność bezpieczeństwo, dlatego ubierają go lekarze. Mówi się, że biały płot broni przed złem dom, za takim płotem jest szczęśliwy dom.
Biały kolor wpływa na czystość umysłu, zachęca nas, aby usunąć śmieci i przeszkody, umożliwia nowe początki.

Niebieski jest symbolem boskości, godny zaufania, zaangażowania, uleczania. Jest kolorem oceanu i nieba, które towarzyszy nam przez całe życie. Jest kolorem ducha wysoko rozwiniętego. Niektórzy kolor niebieski postrzegają jako zimny i nieczuły, ale ten tylko chłodzi i uspakaja psychikę, oczyszcza ze substancji chemicznych, ucisza. Ludzie o niższych energiach będą go unikać. Ponadto podnosi głębokość myśli, wzmacnia wiarę w Dharmie, ochrania i umożliwia transformację poprzez wspaniały elektryczny impuls dla układu nerwowego.

Fioletowy - pośredni między rajasik i sattvik, pochodzi od czerwonego i niebieskiego. Może powodować spokój i niepokój, w zależności jaki będzie nasz wydźwięk. Jest uznawany za kolor królewski, daje poczucie duchowości, zachęca do twórczości.

Biały kolor z naturalnej tkaniny to zasada Nirguny - najwyższej rzeczywistości, która przenika Wszechświat, czyli - Bóg jest Absolutem. Najbardziej wskazane sattvik ubrania dla dzieci są w kolorze białym z czystej bawełny. Biała bawełna wchłania boskie cnoty, w nocy daje stabilność i ochronę. Nie dotyczy to tkanin z przędzy syntetycznej.

Rajas lubią najbardziej czerwone, pomarańczowe, i kolorowe wzory.

Czerwony - jest przede wszystkim związany z ilością energii na poziomie materialnym, uznawany za mocno pobudzający, ciekawski, zwraca uwagę. Wpływa na nasze ciało fizyczne, nie tylko zwiększając nasz entuzjazm, podnosi ciśnienie krwi, bicie serca, puls, zachęca do działania, zapewnia poczucie bezpieczeństwa.

Pomarańcz - pochodzi od czerwieni i żółci, jest pośrednikiem między energia sattvik i rajasik. Może być pozytywny i negatywny. Budzi radość, ale bardzo jaskrawe odcienie mogą wywołać złość. Stymuluje naszą aktywność, poprawia apetyt, zachęca do towarzystwa.

Zieleń - zajmuje najwięcej miejsca, jest kolorem wszechobecnym w przyrodzie obok niebieskiego. W zależności od odcieni może być kolorem między energią sattvik i rajasik, ale niektóre odcienie bardzo ciemne, brunatne mogą być między rajasik i tamasik i mogą zaniżać nasze wibracje, co przyniesie nam złe samopoczucie a na dłuższą metę nawet choroby.

Jasny zielony łagodzi, uzdrawia, odpręża, łagodzi depresje, nerwowość, daje odnowę, harmonię, oczyszcza.
Zieleń jest kolorem czakry serca, jest pomostem między światem fizycznym i duchowym. Otwarcie czakry serca pozwala osobie bardziej kochać, współczuć.

Tamas to przede wszystkim kolor czarny, szary, brązowy, brunatny.

Czerń - może wywołać silne emocje, długo noszony przytłacza. Kolor czarny to również pustka, brak koloru. Taka osoba czuje się w nim schowana, tajemnicza. Jest symbolem religii, ale i wojny. Kapłani ubierają najczęściej czerń, aby zapewnić sobie pustkę. Podobnie żałobnicy.

Szary - jest uznawany za kolor kompromisowy, ponieważ pochodzi od czerni i bieli. Jest kolorem neutralnym, wpływa na nas fizycznie, tworzy oczekiwania, ale i niezadowolenie.

Brąz - to kolor naszej ziemi, związany z rzeczami organicznymi, wpływa na nas fizycznie, uziemia, daje poczucie ładu, Kiedy zbyt mocno odlatujemy od ziemi można uziemić się brązowym ubraniem.
Istnieje pogląd, że kiedy prowadzimy tryb życia sattvik możemy dojść do świętości, bez modlitwy i przynależności do żadnego kościoła. Ale w tym przypadku należy mocno przestrzegać diety sattvicznej, umieć dobrać jedzenie, i traktować wszystkich ludzi na zasadzie: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego."