niedziela, 27 marca 2011

Podziemne bazy USA odkryte

niedziela, 13 marca 2011

Kosmiczne cytaty

Wszystkie podróże międzyplanetarne mają swój początek w medytacji, która oczyszcza umysł z dyspozycji do myślenia. Jest to również początek drogi wiodącej do teleportacji sensorycznej. To ważne, by badać i kontemplować każdy z wymiarów, aby uzyskać dogłębne zrozumienie tego, czym jest każdy z wymiarów i w jaki sposób są one powiązane ze sobą nawzajem. Zasadnicza kwestia dotyczy tego, że osiągnięcie medytacyjnego stanu umysłu jest nieodzowne by móc postrzegać rzeczy jako to czym naprawdę są i by dostrzec coś całkiem różnego od wszystkiego tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Celem tego rodzaju dyscypliny jest osiągnięcie autentycznie transcendentnego, obiektywnego punktu widzenia, który stanowi podstawę każdej rzeczywistej nauki czy rozumienia - wtedy subiektywny umysł egotyczny zostanie całkowicie wyeliminowany z procesu poznawczego i oceniającego. Historia Kosmiczna jest Systemem Absolutnym wiedzy, integralną częścią wszechobejmującej rzeczywistości.
W pranie, albo też oddechu żywotnym, zawarte są różnorodne pierwotne plazmy określane jako siedem plazm promienistych. Gdy plazmy te raz zostaną wchłonięte wraz z oddechem, mogą zostać skierowane do różnych czakr, w których służą jako energetyczne paliwo psychotelepatyczne. Każde z siedmiu centrów odbiera jeden z rodzajów promienistej plazmy. Te promieniste plazmy są mikrokwantowymi ładunkami elektrycznymi o szczególnej właściwości spinu, która nadaje im unikalną charakterystykę. Pojmowane jako całość, siedem plazm stanowi najbardziej pierwotne składowe cząstki elementarne uniwersalnych struktur takich jak atomy, ale również nośniki różnego rodzaju informacji. Za sprawą swej zdolności natychmiastowego przekazywania informacji, pełnią one także rolę jednostek wiadomości telepatycznych.
Nadzwyczaj trudno przezwyciężyć potrzebę posiadania punktu odniesienia czy porównania przy analizie czegoś nowego. Szczególnie wówczas, gdy żyjemy w czasach eksplozji informacji, która rozprzestrzenia się i rozszerza tak gwałtownie, że pojawiają się problemy z rozróżnieniem i zrozumieniem które wiadomości są przydatne i które informacje
mogą być zastosowane w jakim celu. Historia Kosmiczna nie jest tym, czym może się wydawać, nie można podzielić jej na segmenty, przede wszystkim jednak nie można porównać jej z czymkolwiek innym. Jest tak ponieważ Historia Kosmiczna stanowi absolutne przeformułowanie umysłu ludzkiego i bazy wiedzy ludzkiej. Źródłem nowej bazy wiedzy ludzkiej jest perspektywa planetarna/kosmiczna, która ma charakter uniwersalny, uzasadniony i adekwatny dla wszystkich istot ludzkich, nie ma nic wspólnego z żadnego rodzaju ideologią ani też podziałami nacjonalistycznymi, religijnymi czy duchowymi. By poznać siebie nie należy wykraczać poza siebie. Wydaje się, że wiele religii Wschodu twierdzi, że jedynym celem zdobywania wiedzy powinno być poznanie samego siebie.
W Historii Kosmicznej powinniśmy szukać wyższej syntezy równowagi internalizujących badań jaźni i badań "wszystkiego innego", czyli tak zwanego "świata poza jaźnią". Historia Kosmiczna obejmuje powyższe dwa bieguny i dąży do ich syntezy, nie jest zatem przejawem kwietyzmu i eskapizmu umysłu. Historia Kosmiczna stanowi głęboko duchową postać psychiczną dyscypliny, śledztwa, dochodzenia i systemu kategoryzacji wiedzy. Historia Kosmiczna wynosi istotę ludzką ponad rozdrobniony, przepełniony nacjonalizmem, sekciarski stan umysłu ku planetarnemu, wykraczającemu poza wszelkie ograniczenia stanowi umysłu wyzwalającemu wszelkie istnienia - wolności galaktycznej. Zgodnie z Historią Kosmiczną role, które przyszło nam odgrywać są wspaniałe i boskie. Wszyscy osiągamy oświecenie, które dokonuje się drogą samourzeczywistnienia. Kroniki Historii Kosmicznej stanowią jedynie rodzaj wskaźnika skierowanego ku tobie - powinieneś podążyć naprzód i zbadać Wszechświat w sposób zdecydowanie inny niż dotąd, zgodny z nowymi zasadami wiedzy ludzkiej.
Jak przygotować umysł na napływ całkowicie nowych treści? Oto najistotniejszy temat Kronik Historii Kosmicznej. Umysł człowieka planetarnego jest w chwili obecnej obciążony rozmaitymi uwarunkowaniami – bagażem 5000 lat nieustannej akumulacji obciążeń karmicznych, tendencji egoistycznych, a także deformacjami myśli wynikających z przyzwyczajeń, w tym: przyzwyczajenia, uprzedzenia kulturowe i religijne, nietolerancja i szowinizm kulturowy (w tym także szowinizm męski i żeński). Gdy poddajemy analizie umysł człowieka planetarnego, jawi się on nam jako wprawiająca w zakłopotanie plątanina wzorów myśli, obyczajów i nawyków. Powstaje zatem pytanie: jak oczyścić umysł, by stał się gotowy na przyjęcie nowych treści? Jak możemy ponownie sformułować zasady jego działania?
Zaburzenia i defekty zostają uwydatnione poprzez coraz większe i większe zaufanie do technologii materialnych, wśród nich także wszystkich nowych technologii biologicznych, która to sytuacja jest utrzymywana przez instytucję władzy i określone osoby ją sprawujące. W tym zawiera się kwestia materializmu historycznego; to jest zaćmienie Boga. Tworzy absolutnie diaboliczne uzależnienie i zaufanie do zorientowanych krótkoterminowo technologii materialnych, które pozornie mają na celu poprawienie mankamentów ludzkiego umysłu i zachowania, w rzeczywistości jednak wpędzają człowieka jeszcze głębiej w pułapkę tychże defektywnych wzorów umysłu i zachowania.
Wraz z rozwojem istoty ludzkiej w duchu ładu synchronicznego wraz z systemami wiedzy i percepcji zaprezentowanymi w Historii Kosmicznej osiągany będzie coraz większy i większy stopień boskiej doskonałości. W tym momencie człowiek nie będzie odczuwał już potrzeby chodzenia do kina, centrów handlowych czy doświadczania innego rodzaju rozrywki pochodzącej z drugiej ręki. Na tym etapie istotę ludzką zadowoli jej własne, fascynujące postrzeganie rzeczywistości, które w pełni zaspokoi potrzebę rozrywki. Wówczas percepcja zmysłowa zostaje ostatecznie oczyszczona i człowiek otrzymuje wejściówkę, dzięki której może przeżyć najwyższy film astralny. Tylko poprzez oczyszczenie postrzeżeń zmysłowych można natychmiast zrozumieć, że rzeczywistość uniwersalna jest w pełni wystarczająca, by zaspokoić ludzkie pragnienia radości, piękna, ładu i harmonii. Wraz z coraz pełniejszym otwieraniem się organów zmysłowych i wspinaniem się człowieka po drabinie ewolucyjnej, życie nabiera promiennych barw, a samo tylko życie staje się źródłem nieprawdopodobnej ekstazy! Człowiek podlega ewolucji od stadium ewolucyjnego kiełkowania do generacji, które stanowi przejście od świadomości do trwałej świadomości, następnie do superświadomości aż w końcu do świadomości hiperorganicznej.
Dalszy postęp we wspinaniu się po hiperorganicznej ewolucyjnej drabinie świadomości sprawi, że teleportacja zmysłowa i podróże w czasie staną się normą. Prowadzi to do stworzenia udoskonalonego systemu sprzężenia zwrotnego dokonującego się poprzez oczyszczone organy zmysłowe dostrojone do urzeczywistnienia się boskiego ładu naturalnego rzeczywistości. Sprzężenie zwrotne immanentne dla istoty ludzkiej zostanie w takim stopniu emocjonalnie udoskonalone i natchnione, że zacznie tworzyć hiperorganiczne formy architektoniczne zaawansowanego ładu synchronicznego. Tym co zamyka człowieka planetarnego w okowach determinizmu historycznego i materializmu historycznego są kaprysy w rodzaju zmieniania stylu ubierania się czy też urządzeń technologicznych, która szybko się starzeją i nieustannie muszą być wymieniane przez nowsze urządzenia. Ta właśnie potrzeba wymieniania tego co stare na to co nowe (które w istocie nie jest niczym nowym, lecz bardziej ulotną i efemeryczną wersją starego) stanowi samą esencję podążania za tą szczególną zaburzoną strukturą programującą.

Kosmos oznacza ład. Prawdziwy Kosmos jest zakodowany w formie i prawie Historii Kosmicznej. Prawdziwy Kosmos, oznaczający najwyższy, absolutny ład Wszechświata który tak na początku, jak i teraz stanowi manifestację Boga, Najwyższego Źródła. Jeśli Bóg jest doskonałością (a Bóg nie może być niczym innym, jak tylko doskonałością), to jak Wszechświat mógłby nie być doskonały? Niedoskonałości Wszechświata wynikają z zaburzeń naszej percepcji i odruchów warunkowych mających swoje ostateczne źródło w błędnych wzorach myśli, wynikających z fałszywego pojmowania czasu i przestrzeni. Jeśli spojrzymy na Wszechświat Boga, dostrzeżemy nieskończone wzory i cykle narodzin oraz wzrostu, dojrzewania i rozkładu. Wszystko to jednak jest kwestią formowania i ogólnej konfiguracji, która umożliwia nam dostrzeżenie jednej spośród manifestacji Wszechświata, Cyklu Stawania Się. Na tej samej zasadzie istnieje Cykl Powrotu.
Cykl Stawania Się to cykl manifestujący się na planie fizycznym. Cykl Powrotu jest zaś cyklem duszy wyłaniającej się z planu fizycznego i wkraczającej w nieustannie rozszerzający się duchowy plan egzystencji. Tak więc Cykl Stawania Się dotyczy naturalnego procesu generacji i regeneracji, podczas gdy Cykl Powrotu związany jest ze wznoszeniem się ku coraz większej i większej doskonałości. Ostateczna doskonałość nie jest doskonałością osiąganą na planie fizycznym czy materialnym, lecz doskonałością duchową. To plan materialny czy fizyczny przechodzi przez różne stadia i cykle stawania się i generacji, podczas gdy sama dusza jest nieśmiertelna. Dusza stanowi pewnego rodzaju nośnik Ducha, który wspina się po drabinie powrotu, ostatecznie uwalniając się od jakiegokolwiek umocowania w planie fizycznym, które zmuszało ją do wcielania się. Gdy dusza zostaje uwolniona od umocowania w planie fizycznym i potrzeby manifestowania się w planie fizycznym, podróż powrotna ulega przyspieszeniu i dusza powraca do swego źródła.
Ład synchroniczny tym samym jest ze swej natury Kosmosem – samą strukturą dzięki której Wszechświat stanowi spójną całość. Ponieważ Natura to jedynie odbicie natury Boga, a doskonałość duszy to synchronizacja boskiej doskonałości, cele i nakazy Boga dotyczące zewnętrznego odzienia, jakim jest Natura, ogłaszane są jedynie na poziomie czwartego wymiaru. Ponieważ ład synchroniczny reprezentuje postrzeganie totalności czasu w każdym momencie, istota ludzka w sposób naturalny zaczyna się włączać w czwartowymiarowy ład rzeczywistości. Ład synchroniczny wprowadza nowy wymiar historii, która odtąd rozumiana jest jako proces, manifestujący się na wielu różnych poziomach wiedzy, a także to, co moglibyśmy nazwać przytomnością umysłu czy iluminacją. Istnieją różne poziomy oświecenia czy przebudzenia. Ponieważ porządek synchroniczny jest doskonałością, a w obrębie doskonałości wszystko jest odbiciem wszystkiego innego, tym samym cały Wszechświat może zostać poznany przez każdego, kto w pełni odda się ładowi kosmicznemu. Ten poziom porządku kosmicznego jest podstawą dla ujawnienia Kosmosu, czyli części historycznej Historii Kosmicznej.
Świadomość aktualnego człowieka planetarnego niemalże wzdryga się na samą myśl o boskiej doskonałości. Dlaczego? Ponieważ boska doskonałość oznacza koniec innowacji, koniec historii, koniec uzależnienia od rozrywek wirtualnych, i gadżetów technologicznych, które mają za zadanie uwolnić nas od zaburzeń, ale w rzeczywistości tworzą jeszcze poważniejsze zaburzenia, stając się przyczyną uzależniającej podległości. W społeczeństwie przyszłości nie będziemy potrzebowali telefonów komórkowych, Internetu, IPodów, Palmtopów, filmów i sal kinowych, telewizji, centrów handlowych ani nawet samolotów . Perspektywa ta przeraża większość ludzi żyjących w co bardziej zamożnych społeczeństwach. Jednak boska doskonałość oznacza właśnie to. Delfiny nie chodzą do kina. Jelenie nie korzystają z Internetu. Wiewiórki nie oglądają telewizji. Dzieje się tak ponieważ zwierzęta już teraz żyją w stanie boskiej doskonałości.
Ostatecznym rezultatem akceptacji zaufania jest cały zamęt cywilizacji, oparty na uzależnieniu od środków masowego przekazu i różnych form rozrywki. Owo sztuczne uzależnienie odpowiedzialne jest za coraz dalsze odsuwanie się umysłu człowieka planetarnego od choćby najbardziej odległej percepcji sacrum. Pomyślmy choćby o życiu ludzi opisywanych w magazynach. Dla większości spośród nich sama koncepcja zgodnie z którą życie jest święte, a poza fasadą ich codziennej egzystencji znajduje się boska doskonałość jest nadzwyczaj odległa. Ten model życia jest tak odległy od ładu sakralnego jak to tylko możliwe.
Pojawienie się nowego człowieka planetarnego stwarza potrzebę wkroczenia na wyższe, bardziej wszechstronne i kompleksowe stadium syntezy informacji; to właśnie jest celem Historii Kosmicznej. Historia Kosmiczna stanowi najwyższy poziom informacji i zrozumienia, wobec którego wszystkie poprzednie wizje historii stają się podrzędne, poddawane są transformacji i przeróbce. Głębszy wzór człowieka planetarnego stanowi zaledwie inny przejaw prawa Wiecznego Powrotu w znacznie istotniejszym punkcie spektrum ewolucyjnego, w którym wszelkie znaczenia ulegają nieodwracalnej przemianie. W sensie fundamentalnym, Historia Kosmiczna stanowi opowieść o człowieku planetarnym i jest przywoływana przez zbiorową nieświadomość holistycznego umysłu.
Istnieją dwa typy człowieka planetarnego – nie przebudzony i przebudzony. Oba typy łączy fakt że ich życie, umysł i świadomość zostały ukształtowane przez czynniki technosferyczne, które należy uznać za nieefektywne czy nawet nie mające żadnego rzeczywistego znaczenia. Nie przebudzony człowiek planetarny funkcjonuje bez świadomości wpływów technosferycznych i żywi głębokie przekonanie, że tradycyjne sposoby myślenia nadal działają. Świadomy człowiek planetarny przebudził się, dzięki czemu dostrzega czynniki związane z wpływem technosfery na swoje życie, a obecną sytuację postrzega jako szansę na narodziny nowej duchowości globalnej. Nie przebudzonego człowieka globalnego charakteryzuje świadomość globalna pełna dezorientacji, na wpół przytomna, w najwyższym stopniu spolaryzowana, ledwo świtająca. Człowieka planetarnego cechuje noosferyczna świadomość pełna współczucia nastrojona na całokształt życia na naszej planecie.
Dla zwyczajnego człowieka, który żyje jedynie na powierzchni istnienia, niepomnego głębi własnej jaźni i ogromu rzeczywistości znajdującej się za fasadą istnienia, egzystencja psychologiczna wydaje się nader prosta. Niezbyt szeroki, ale nieustannie dający o sobie znać zestaw żądz, pewne niezbędne potrzeby estetyczne i intelektualne, parę zasad lub istotnych idei wśród potężnego nurtu myśli, w przeważającej mierze trywialnych, oderwanych od siebie nawzajem lub powiązanych w niewłaściwy sposób, pewna liczba mniej lub bardziej nieodzownych potrzeb egzystencjalnych, zmiany zdrowia fizycznego i choroby, rozproszone i niekonsekwentne następstwo radości i żali, nieustanne drobne zaburzenia i niestałość, znacznie rzadziej silne potrzeby poszukiwania i wstrząsy, umysłu i Ciała, a poprzez całą Naturę, częściowo dzięki myśli i woli, częściowo bez nich lub pomimo nich, powyżej wymienione czynniki układane są w pewną prymitywną, praktyczną strukturę – pewien porządek chaotyczny w stopniu możliwym do zaakceptowania – oto tworzywo jego egzystencji.
Ostatnie stadium tego cyklu ewolucyjnego nieświadomego człowieka planetarnego, czy też hybrydalnego człowieka zmutowanego zmierza właśnie ku swemu zakończeniu. W tym momencie u kresu historii mądrość ludzka została nieco zredukowana i ograniczona z uwagi na nabyte uzależnienie od maszyn i mechanicznych form myśli i zachowania. Powyższe uwarunkowania wpływają w coraz większym stopniu na ograniczoną zdolność ekspresji istot ludzkich, a także ich skrajnie ograniczoną pamięć długotrwałą, czy też pamięć wykraczającą poza to konkretne życie. Historia Kosmiczna, jak wspominaliśmy już wcześniej, stanowi psychiczną laskę dynamitu, która rozsadza model myślenia ograniczający się do ego, a jednocześnie prezentuje metodę, strukturę i perspektywę nowej wiedzy i nowych możliwości tak, by istota ludzka mogła zrelaksować się, podnieść na duchu i doznać oświecenia poprzez samą tylko kontemplację.
Ponieważ obecnie znajdujemy się właśnie w tym momencie dziejowym, noosfera stała się dla nas łatwiej zrozumiała. Celem Historii Kosmicznej jest zbudowanie ujednoliconej planetarnej autopercepcji. Wszystkie sprzeczki, wojny i walki nie mają racji bytu odkąd stanowimy jednolite istnienie planetarne. Wszystko musi zostać wybudowane od podstaw. Wszystkie postrzeżenia, które zostały przez nas zgromadzone muszą zniknąć w świetle prawdy, zgodnie z którą istnieje tylko jedna tradycja, jedna religia, jedna Ziemia i jeden byt. Historia Kosmiczna wchłania wszystkie nurty tradycji, nauki duchowe i cywilizacje, umieszczając je w wyższym kontekście, nie negując niczego, co było w nich pozytywne i twórcze.
To bardzo ważne by opisać naturę człowieka planetarnego w taki sposób, żeby móc zrozumieć, iż Historia Kosmiczna stanowi swego rodzaju psychologię kosmiczną czy też opis kosmicznych procesów psychologicznych – stanów umysłu (wszystko co istnieje stanowi przejaw psychologii kosmicznej lub procesu psychologicznego). Nawet gadanina nieświadomych ludzi w supermarkecie stanowi aspekt psychologii kosmicznej. Wszyscy ci ludzie tworzą pole, które znajduje się na stosunkowo niskim poziomie procesu inwolucji ducha w materię – szczególnie w supermarkecie czy innym sklepie albo punkcie handlowym. W takim otoczeniu ludzie, po większej części, wpadają w szał dbania o swoją powłokę cielną (ciało). Jeśli ludzie w danym momencie nie znajdują się w sklepie, zapewne udają się by znaleźć jakieś ładne ubranie, by okryć swoją powłokę cielesną albo cokolwiek innego, co zapewni ich powłoce materialnej większy stopień komfortu , nie zdając sobie sprawy, że zajmują się jedynie swoim ciałem, które nie ma żadnego związku z ich duszą czy świadomością. Powyższe przykłady wyrażają jeden z najniższych poziomów inwolucji ducha w materię, za sprawą którego to procesu świadomość trafia w objęcia nieświadomego procesu uwarunkowań, jaki zmusza ludzi do pewnego rodzaju zachowań automatycznych – tak jak to jest w przypadku materializmu historycznego. Faktycznie możemy scharakteryzować całe pole kolektywne współczesnego człowieka planetarnego jako niemal zrobotyzowane, przypominające rój owadów istnienia, które rotacyjnie reaguje na z góry określone czynniki.
Ten stan świadomości określamy jako degradację ducha z uwagi na jego zablokowanie na najniższym etapie inwolucji w materię. Jednocześnie w sposób oczywisty możemy mówić o znacznym przyspieszeniu pojawiania się świadomości. Niektórzy ludzie są w pewnym stopniu świadomi, że bieg wydarzeń przyspieszył, choć większość spośród nich nie zdaje sobie sprawy z zakresu tego przyspieszenia – choćby z braku punktu odniesienia czy porównania. Tu oni żyją, tu tak jest. Niczym złota rybka w akwarium nie wiedzą, że woda jest brudna – po prostu w niej żyją. W taki właśnie sposób funkcjonuje pole umysłowe, co jest przyczyną dla pojawienia się Historii Kosmicznej, która pojawia się niczym wiązka energii lub snop światła i uderza to pole umysłowe poprzez dwóch swoich konkretnych wysłanników, w rezultacie przyspieszając tempo wydarzeń.
Wzniesienie się na poziom wiedzy niepodważalnej oznacza wzniesienie się na poziom wiedzy, co do której nie może zostać wysunięta żadna wątpliwość; to jedyny sposób wykroczenia poza kondycję cierpienia. Oznacza to, że trzeba się poświęcić. W ostateczności trzeba choćby poświęcić czas dla sprawy całości. Trzeba jednak poświęcić znacznie więcej czasu, jeśli chce się wznieść na rzeczywiste wyżyny nowej wiedzy. W ramach matrycy starej struktury nie można dokonać postępu nie poświęcając się. Trzeba poświęcić coś z siebie – jeśli nie całego siebie powiązanego i pogrążonego w starej strukturze, aby dostąpić tego, co nowe. Oto kluczowy punkt. Historia Kosmiczna oznacza przybycie boskiej zasady, które dokonuje się w bardzo szczególnym momencie w czasie, który można określić jako zamknięcie cyklu przejścia od biosfery do noosfery. Mamy zatem do czynienia ze znaczeniem mąk piekielnych, znaczeniem samopoświęcenia, znaczeniem inkarnacji boskiej zasady i znaczeniem okazywania różnych typów czy form współczucia. Jak już zauważyliśmy, aby mogło dokonać się ewolucyjne wznoszenie się, musi najpierw dokonać się zstąpienie pierwiastka boskiego.
Pozostawiona jedynie stworzonym przez siebie urządzeniom ludzkość będzie tylko zanurzać się coraz głębiej w otchłanie skierowanego ku dołowi programu materializmu historycznego. Tym samym w specyficznych momentach czasu muszą dokonywać się zstąpienia pierwiastkaboskiego, które stanowią bodźce nagle uruchamiające świadomość ludzką. Znajdujemy się jednak w nadzwyczajnym momencie zamykania się cyklu, zatem bodziec uruchamiający świadomość ludzką musi nosić charakter w nadzwyczajnym stopniu nadnaturalny. Z wnętrza przepastnej chaotycznej matrycy życia człowieka planetarnego musi przyjść ofiara, aby umożliwić przyśpieszenie, a zatem i wykiełkowanie tego co nowe. Z punktu widzenia obiektywnego zrozumienia lub nawet teorii, łatwo jest rozmawiać o boskim zstąpieniu czy emanacji awatarycznej, albo o typie wiedzy, który jest potrzebny w szczególnym punkcie ewolucyjnym. Jednak mówienie o tym z innego punktu widzenia, z punktu widzenia instrumentów ludzkich, które zostały wezwane w celu ucieleśnienia czy inkarnowania owej boskiej zasady to już zupełnie odrębna kwestia. Po pierwsze, ludzie ci rodzą się po prostu jako ludzie; nigdy jako ktokolwiek inny. Kiedy się rodzą, to w centrum ich świadomości niekoniecznie znajduje się następująca treść: Teraz rodzę się jako awatara, wiem co będę czynić. Przeciwnie, rodzą się w sytuacji ludzkiej, czyli bardzo konkretnym otoczeniu rodzinnym czy domowym wraz z typowymi dla nich programami, które, oczywiście, zostały odpowiednio zaprojektowane przez istotę boską w celu ukształtowania awatary in statu nascendi w odpowiednim kierunku.
Gdy każdy przyswoi Prawo Czasu, wszystkie strumienie świadomości połączą się i człowiek planetarny osiągnie świadomość kosmiczną, której rezultatem będzie czysta telepatia. To, co jest znane Bogu zacznie być znane także istotom ludzkim. Na tym poziomie nie będzie żadnej różnicy między wiedzą ezoteryczną i egzoteryczną – strumienie będą jednak wykorzystywane w inny sposób, niż odbywało się to na przestrzeni historii ludzkiej.
Każdy człowiek ma w sobie boską iskrę. Bóg umieścił pamięć o sobie w każdym sercu ludzkim i we wszystkim co istnieje. Jak jednak w pełni wcielić w życie boski cel i uzyskać zdolność do zyskania statusu nośnika Planu Boskiego to odrębna kwestia. Z punktu widzenia materializmu historycznego to całkowity nonsens. Wiemy jednak, że w historii można znaleźć wiele przykładów świętych i mistyków, którzy zdołali wznieść się na nadnaturalne wyżyny. Wiemy, że ludzie ci zdołali dokonać dzieła wcielenia boskiej zasady, ponieważ rozpoznali i odpowiedzieli na wewnętrzny zew ku wzniesieniu się na najwyższy poziom. Rozpoznanie w sobie inkarnacji Bóstwa oznacza bezkompromisową wolę poświęcenia absolutnie wszystkiego. Jeśli twoje samopoświęcenie i oddanie jest pełne, wówczas dołączasz do grona największych świętych, joginów, mistyków, proroków, mędrców i nauczycieli świata. Nie jest to jednak łatwe zadanie.
Kiedy już usłyszysz w sobie zew i uświadomisz sobie, że znalazłeś się w tym właśnie gronie, to właśnie o to chodzi. Nie jesteś już tak zwaną „normalną” istotą ludzką. Status inkarnacji bóstwa nie jest czymś normalnym z punktu widzenia tego świata. Kto czytał o życiu Ramakriszny ten wie, że w pewnym wieku, przede wszystkim w okresie nastoletnim i po dwudziestym roku życia, doświadczał on samadhi oraz błogostanu duchowego i z pewnością nie był normalny w sensie społecznym. Przykład ten ma na celu zilustrowanie tego, że może istnieć wiele przeróżnych przejawów i typów inkarnacji duchowych. W przypadku Historii Kosmicznej mamy do czynienia konkretnie z dwoma typami, które stanowią uosobienie zasady zamykania cyklu historii i odtwarzania nowego cyklu, który jest niezbędny, by nastąpiło wcielenie zasady boskiej historii. Ten kto zamyka cykl uosabia lub stanowi wcielenie zakończenia zasady Cyklu Stawania się. Ten, kto odtwarza cykl uosabia lub stanowi wcielenie zasady Cyklu Powrotu. Dla ograniczonego rozumu ludzkiego niemożliwe jest osądzenie środków celów Bóstwa. Jak mówi Aurobindo: „Jeśli spoglądasz na samego człowieka wyłącznie zewnętrznym okiem i nie chcesz lub nie jesteś gotów spojrzeć przy użyciu czegokolwiek innego, dostrzeżesz jedynie istotę ludzką. Jeśli spojrzysz boskim okiem, dostrzeżesz to co boskie”.
Zgodnie z faktorem Majów żyjemy na dnie elektromagnetycznego oceanu. To, co nazywamy fizyczną płaszczyzną Ziemi, jest jedynie jego dnem. Niczym kałamarnice lub półślepe zwierzęta morskie krążymy po swoich małych orbitach (falach) bez większej świadomości, że pływamy u dna rozległego,-wielowymiarowego oceanu elektromagnetycznego. Jakże dziwaczni musimy się wydawać tym, którzy płyną wysoko nad nami innym nurtem. A co możemy powiedzieć o istotach, które przebywają tam, ponad powierzchnią oceanu? Co mogą one widzieć?
Aby móc żyć i przeżyć na zagęszczonym, ale jakże kruchym podłożu elektromagnetycznego morza, niezbędna jest bioelektromagnetyczna cyrkulacja. W rzeczywistości dzięki naszym subtelnym, misternie wbudowanym radarom sensorycznym jesteśmy zdolni przyciągnąć dużo więcej pokarmu i wskazówek z pola elektromagnetycznego, niż udaje nam się teraz. Do chwili obecnej powierzaliśmy naszą całą elektromagnetyczną moc w ręce źle zarządzanych instytucji państwowych lub firm prywatnych, którym musimy płacić za to, co z natury należy do nas. A przecież, jak udowodnił Nikola Tesla w swoim laboratorium w Colorado Springs, każdy człowiek może współwytworzyć pole elektromagnetyczne o niesłychanej mocy, jeżeli pozostanie w rezonansie i zachowa spokój.
Znane nam są dobrze elementy obwodu łączące trzeciowymiarową, fizyczną powłokę z czwartowymiarowym ciałem świetlistym. Po pierwsze, mamy do naszej dyspozycji sensoryczny radar – pięć narządów zmysłów i „umysł"; następnie kanały neuronowe, przenoszące impulsy elektryczne z narządów zmysłów do centralnego komputera – mózgu i na koniec psychofizyczne centra, zwane czakrami, z ich własną siecią subtelnych przepływów energii połączonych z systemem gruczołów. Obwód dopełniają prądy subtelnych energii, płynące w postaci rezonansowej transmisji z systemu czakr przez Kuxan Suum, galaktyczne włókna, do głównych nurtów elektromagnetycznego oceanu łączącego nas z płaszczyzną Solarnych Panów i przewodników, a następnie ze Słońcem i galaktycznym centrum.
Prądy wyższych wymiarów oceanu elektromagnetycznego, tzn. piątego, szóstego i siódmego, niosąc informacje płynące z i do splotu słonecznego, mają punkty wejścia przez czakry na wierzchołku głowy, gardle, sercu, narządach płciowych, dłoniach i stopach. Widzimy, że trzeciowymiarową powłoka ciała fizycznego –jak każdy przyzwoity skafander kosmiczny – wyposażona jest w szereg łączy i punktów styku, służących za elekromagnetyczne wentyle oddechowe czwartowymiarowemu ciału świetlistemu, koegzystującemu z ciałem fizycznym.
AH KINES, „Wojownicy w służbie Słońca", to ludzie, którzy urzeczywistnili w ciele fizycznym sen ciała świetlistego i rozumiejąc system cyrkulacji bioelektromagnetycznej organizmu ludzkiego, wykorzystują ciało świetliste w swoich podróżach po wodach oceanu elektromagnetycznego, nazywanych Wszechświatem. AH KINES, dzięki odpowiedniemu ukierunkowaniu swoich sensorycznych radarów i umiejętnemu korzystaniu z Kuxan Suum, „galaktycznej pępowiny" wychodzącej ze splotu słonecznego, są tymi Urzeczywistnionymi, tzn. Oświeconymi w przeszłości i teraźniejszości. To sprawia, że są zdolni służyć za gwiezdne media i przekazywać galaktyczne informacje bezpośrednio na ziemskie dno wielkiego elektromagnetycznego oceanu. W ten sposób przeskakują z Zuvuya na Zuvuya, trzymając się świętej rachuby. Możemy czynić to samo, co legendarni AH KINES, ponieważ wszyscy przynależymy do tego samego obwodu. Każdy z nas, powracając do prostoty posthistorii, będzie mógł bezpośrednio przewodzić dogodne prądy Galaktyki, by zaradzić każdej sytuacji.
Aby stało się to możliwe, konieczne jest dokonanie zwrotu w naszym punkcie widzenia świata i udzielenie pierwszeństwa ciału świetlistemu, a nie ciału fizycznemu. Autokinetyczne ciało fizyczne – podobnie jak liście dla drzewa –jest projekcją wewnętrznych osiągnięć. Prawdziwym szkieletem ciała fizycznego jest ciało świetliste wyposażone w sensoryczny radar, neurony, centralny komputer, czakry, subtelny układ nerwowy i włókna wytwarzające ultrapromieniowanie. Funkcjonowanie ciała świetlistego, operującego według tego samego 260-jednostkowego szablonu pulsacji co Słońce, czyli harmonicznego modułu Majów, jest zadziwiająco proste. Jego ignorowanie oddaje nas w ręce sił nazywanych „Królestwem Bestii".
Patrząc na szablon Tzolkin jak na plan ciała świetlistego, w okamgnieniu możemy zidentyfikować w Krośnie Maja dwa prądy elektryczne – jeden pozytywny, drugi negatywny, które są uniwersalnymi, biegunowymi prądami pola elektromagnetycznego. Prądy te krzyżują się w nieskończonych pulsacjach w ciele fizycznym, służącym im za bioelektromagnetyczną baterię. Proces ten dokonuje się na mikropłaszczyźnie przy każdym wyładowaniu impulsów nerwowych po dotarciu do synaps. To, co nazywamy informacją, jest „mentalnym" przetworzeniem wyładowań. Proces ten zachodzi także na makropłaszczyźnie. Cały kompleks fizyczny, którym jest nasz organizm, może być postrzegany jako pojedyncza bateria bioelektromagnetyczną, umożliwiająca krzyżowanie przepływu dwóch uniwersalnych prądów energii.
Trzynaście pionowych kolumn harmonicznego szablonu odpowiada trzynastu podstawowym stawom ciała, jak również głównym kanałom nerwowym biegnącym od stóp i dłoni przez centralną kolumnę do mózgu. Środkowa kolumna – siódma mistyczna kolumna – reprezentuje szyję i kręgosłup wraz z czakrami. Kolejne dwie kolumny, położone po obu stronach środkowej kolumny, przedstawiają barki, następne łokcie i nadgarstki. Licząc od środka na zewnątrz, czwarte kolumny odpowiadają biodrom, piąte – kolanom, szóste (ostatnie) reprezentują kostki (stawy skokowe). Są to punkty kluczowe, regulujące przepływ impulsów nerwowych do dłoni i stóp, jak również wnikanie subtelnych strumieni energetycznych . Dwadzieścia Świętych Znaków znajduje digitalne odpowiedniki w dwudziestu palcach rąk i nóg.
Także narządy zmysłów są ujęte w trzynastu kolumnach. Środek to kanał centralny – wyższy umysł otwierający się na Wszechświat, szeroko, płynnie, bezwarunkowo. Następne symetryczne pary kolumn po każdej stronie kolumny środkowej reprezentują umysł lokalny i zmysły w kolejności: wzrok, słuch, węch, smak i na końcu dotyk. W dziesięciu polach Krosna Maja bezpośrednio przyległych do centralnego kanału, grupują się neuromózgowe odbiorniki radarowe narządów zmysłów. 26 punktów galaktycznej aktywacji, tworzących oba strumienie Krosna Maja, to 52 harmonizujące punkty wykorzystywane w akupresurze Jin Shin Jyutsu. Tak naprawdę nasze obecne techniki masażu i uzdrawiania mentalnego nie wykazują się wystarczająco głęboką wiedzą, by mogły być nazwane medycyną bioelektromagnetyczną.
Wykorzystując harmoniczny moduł jako szablon punktów przecięcia obwodów ciała świetlistego i uznając ciało świetliste za faktyczny szkielet ciała fizycznego, możemy stwierdzić, że choroby i epidemie, które nas nękają, np. nowotwory czy AIDS, nie mają przyczyn komórkowych, lecz są bezpośrednim skutkiem ekstremalnych blokad w naszym zbiorowym polu bioelektromagnetycznym. Blokady te wypływają z pogrążenia się lub uzależnienia od różnorodnych efektów sprzężenia zwrotnego z naszym zatrutym, stechnicyzowanym środowiskiem (nasze własne feedback-produkty). Dlatego lekarstw na choroby późnej epoki industrialnej nie znajdziemy w związkach chemicznych czy radioterapii, lecz w radykalnej zmianie podejścia idącego w parze z rozwojem medycyny bioelektromagnetycznej. Medycyna ta bazuje na potędze umysłu i uznaniu istnienia ciała świetlistego, jak również na naturalnej, organicznej odbudowie wewnętrznego rezonansu, będącego kluczowym czynnikiem uzdrowienia.
Sposób, jak tego dokonać, opisany jest w harmonicznym szablonie, w 260-jednostkowym Tzolkin. Oferując nam rys indywidualnego ciała świetlistego, które ożywia każdego z nas, pokazuje jednocześnie wzorzec przepływu solarnej energii i inteligencji – nieprzerwanego strumienia uniwersalnej, twórczej energii duchowej. Także to znane jest wszystkim Oświeconym, AH KINES. To dzięki niemu wprawiają się w sztukach uzdrawiania, jak również twórczej, rezonansowej ekspresji, czyli muzyce i pieśni, kolorze i kształcie. Harmoniczność tych działań wypływa lub jest przekazywana przez subtelne, wszechprzenikliwe częstotliwości Słońca. I rzeczywiście, jeżeli nasze zmysły przeniknie aktywowane solarnie pole elektromagnetyczne, możemy odnaleźć heliotropowe oktawy w perfumach lub solarne częstotliwości plam słonecznych we wszystkim, co smakujemy. Wszystko to ma dosłowne, a nie metaforyczne znaczenie. Dzięki narządom zmysłów bateria bioelektromagnetyczną pojedynczego organizmu ludzkiego bezpośrednio przyłącza się do planetarnych i solarnych baterii elektromagnetycznych.
Nie jest to nowa koncepcja. Najwięksi wizjonerzy ery naukowego materializmu byli dostrojeni do wykorzystywania swoich zmysłów w procesie urzeczywistniania ciała świetlistego. Tuż przed rozpoczęciem baktuna 13, w 1627 r., Francis Bacon, mówiąc w superutopijnej Nowej Atlantydzie o „poszukiwaczach światła", opisuje świat wypełniony Domami Wizji, Dźwięku, Woni i Smaku, w których dochodzi do syntezy i spotęgowania procesu uszlachetnienia zmysłów. Nadzorujący cały proces znani są jako Siewcy Światła, ci sami co AH KINES. Wybiegając wyobraźnią poza industrialne stadium cywilizacji, Bacon wyjaśnia, że dzięki zjednoczeniu zmysłów można stworzyć bazę dla jasnych i harmonicznych reguł porządku świata pod panowaniem Domu Salomona, zwanego Nową Atlantydą

Barwy, które leczą



Kolory są ważne dla każdego z nas, odpowiadają one naszym cechom charakteru, temperamentom, dążeniom, marzeniom, wizjom. Nasz świat jest światem kolorowym - oglądając stare, czarno-białe filmy możemy odnieść wrażenie, że ludzie dawniej nie byli na nie wrażliwi, ale i oni postrzegali rzeczywistość tak jak my - barwnie.

Poszczególne kolory mają różne funkcje psychologiczne - o wpływie barw na człowieka wiemy już z całą pewnością. Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób poszczególne odcienie wykorzystuje naturoterapia - wiedza o tym, jak dana barwa pomaga w samouzdrawianiu i rozwoju własnego życia.



Barwy w siedmiu czakrach

W czakroterapii, którą na ogół łączy się z koloroterapią mówi się o siedmiu kolorach, z których każdy odpowiada jednej z czakr.

Czakry są skrzyżowaniami energii życiowej, jej strumienie mają różne barwy i łączą się ze sobą w różnych częściach ciała. Na nich opiera się kontakt umysłu z ciałem.
Kolory są ważne dla każdego z nas, odpowiadają one naszym cechom charakteru, temperamentom, dążeniom, marzeniom, wizjom. Nasz świat jest światem kolorowym - oglądając stare, czarno-białe filmy możemy odnieść wrażenie, że ludzie dawniej nie byli na nie wrażliwi, ale i oni postrzegali rzeczywistość tak jak my - barwnie.

Poszczególne kolory mają różne funkcje psychologiczne - o wpływie barw na człowieka wiemy już z całą pewnością. Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób poszczególne odcienie wykorzystuje naturoterapia - wiedza o tym, jak dana barwa pomaga w samouzdrawianiu i rozwoju własnego życia.

Czerwony

Czakra podstawy, której dominującą barwą jest czerwona ulokowana jest w dole kręgosłupa. Zaburzenia tej czakry powodują brak siły, witalności i wigoru, odcinają nas od rzeczywistości, zamykają w świecie iluzji.

Gdy czakra podstawy jest silna, czyli kiedy czerwona energia działa w niej odpowiednio intensywnie, mamy moc by dokonywać różnych zmian w naszym życiu - chodzić, mówić i poruszać się, tak zewnętrznie, jak i wewnętrznie.

Brak czerwonej barwy w czakrze podstawy może wskazywać na anemię, choroby krwi, paraliż, niskie ciśnienie, problemy ze skórą, kośćmi itd.

Czerwona barwa jest barwą aktywności. Otaczanie się tą barwą wskazane jest dla osób, które czują się nieśmiałe, ospałe, słabe, wyczerpane, niespokojne, oderwane od ziemi, a także tych cierpiących na schorzenia kości, mięśni i skóry.

Rozwój fizyczny dzieci zależy od energii czerwonej barwy.

Płachta, którą torreador pobudza byka nieprzypadkowo jest barwy czerwonej. Podobnie jak zwierzę, również i człowiek reaguje na bodźce płynące z barwy.

Zbyt wiele czerwonego koloru może wzbudzać agresję, stać się przyczyną odczuwania wściekłości, napadów złości.

Czerwień to kolor zmysłowości, dlatego używa się jej w sypialniach by - jak w łacińskim powiedzeniu - poprzez „gniewy” umocnić związek kochanków, tj. aby spotęgować doznania zmysłowe.


Żółty

Barwa żółta odpowiada czakrze splotu słonecznego. Gdy jej brakuje, miewamy różnego rodzaju lęki i odczuwamy głęboki dyskomfort. Nie umiemy być połączeni z otoczeniem zewnętrznym i wewnętrznym.

Kolor żółty rozwija zadowolenie z życia. Otwiera nas na nowe, jednoczy nas ze światem, pozwala dostrzec mnóstwo nowych możliwości, nawet w sytuacji, która wydaje się beznadziejna.

Barwa żółta może okazać się ważna dla osób, które cierpią z powodu braku poczucia własnej wartości, nie lubią siebie, są sobie obce, mają kompleks niższości i ciągle się za wszystko potępiają.

Barwę żółtą stosować można w przypadku problemów z jamą brzuszną, dołem pleców, żołądkiem, układem trawiennym, śledzioną, pęcherzykiem żółciowym, wątrobą, wegetatywnym układem nerwowym, trzustką.

Dzięki żółtej barwie czujemy się bliżsi sobie samym i innym ludziom. Żółty nadaje się zatem do uzdrawiania różnego rodzaju zaburzeń w relacjach międzyludzkich.

Nasz partner będzie ciekawy, a nasz świat przestanie być nudny, gdy zjednoczymy się z kolorem żółtym.

Barwa ta chroni nas i wspomaga w życiowej drodze, by odważnie stawiać czoła temu, z czym musimy się zmierzyć.


Zielony

Zielona barwa odpowiada czakrze serca, położonej w okolicach środka klatki piersiowej. Jest jej kolorem podstawowym.

Kolor zielony daje wolność, poczucie spełnienia. Gdy jesteśmy go pełni posiadamy jakby magiczną moc, która pozwala nam kreować rzeczywistość według naszej woli.

Poczucie spełnienia, inteligencji, jasności – oto kolor zielony. Jest to barwa uzdrowicieli.

Zieleń polecana jest na gruźlicę, raka, wrzody. Zielona energia utrzymuje w zdrowiu obszar serca, klatkę piersiową, dolną część płuc, ma wpływ na krew, krążenie, funkcje grasicy i układ limfatyczny oraz immunologiczny.

Niezależność od otoczenia, umiejętność przebywania w swoim centrum, schronienie, widzenie siebie to właściwości osób, które mają rozwinięty kolor zielony.

Gdy potrzebujesz poczuć się ukryty, nieporuszony pomimo wielu zmian zewnętrznych, pracuj z kolorem zielonym.

Zieleń naturalnego otoczenia jest bardzo korzystna dla naszej aury, dlatego między innymi warto spędzać wiele czasu na łonie przyrody.

Barwa zielona odpowiada żywiołowi powietrza. Gdy chcesz się rozluźnić, pozbyć stresów i ugruntować przenikliwość w swoim życiu, zastosuj kolor zielony, który sprawi, że odczujesz, co to znaczy być głęboko spełnionym.


Niebieski

Barwa niebieska znajduje się w czakrze gardła, ulokowanej w okolicach krtani.

Zaleca się ją stosować ludziom w nałogu alkoholowym, niespokojnym, mającym problemy z wymową, wyrażaniem siebie, zamkniętym w sobie.

Błękit wskazany jest w przypadku schorzeń gardła, tarczycy, ramion, górnej części płuc, oskrzeli.

Właściwa praca czakry niebieskiej przynosi ulgę i otwiera nas na doświadczenie egzystencjalnej prawdy. Niebieski poprawia rozumienie i warto go używać jako wspomagania edukacji.

Przynosi swoiste odczucie świeżości, uwolnienia twórczej aktywności. Czakra gardła jest bardzo aktywna o aktorów, śpiewaków i artystów w ogóle.

Jeżeli jednak istnieje zbyt dużo barwy niebieskiej, pojawiają się trudności z zapanowaniem nad sobą.

By mieć kontakt z barwą niebieską, która uczy nas obserwacji, spokoju i łagodności możemy zakładać błękitne koszulki, patrzeć w niebo, pracować z wyobrażeniem barwy - są różne metody.

Niebieski szalik czy golf na szyję także zda egzamin i pobudzi nieco naszą aurę.

Barwa ta wpływa na apetyt, pozwala odpłynąć w jednej chwili temu, co zdaje się, że od dawna nas dręczy - udrażnia życiowy przepływ okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych.


Indygo

Barwa indygo gromadzi się w czakrze międzybrwiowej, w tzw. Trzecim Oku. Ma ona istotny wpływ na nasze postrzeganie rzeczywistości, na sprawowanie ogólnej kontroli.

Gdy brakuje nam indygo, znajdujemy się pod presją autorytetów oraz ulegamy cudzej władzy. Czakra międzybrwiowa zwana jest naczelną, dlatego też indygo to bardzo specyficzna barwa.

Można powiedzieć, że jednym z jej aspektów jest rozsądek, planowe i inteligentne rozwiązywanie problemów, mądrość, ale i wielkoduszność oraz indywidualność.

Kolor indygo oczyszcza emocjonalnie, usuwa nerwowe zaburzenia i wewnętrznie wycisza. Wzbudza w nas wyższe wibracje.

Pracę z barwą indygo zaleca się w przypadku astmy, paraliżu, chorób płuc, półpaśca, czkawki, chorób oczu i uszu.

Poprzez czakrę indygo potrafimy wyznaczać sobie cele i je realizować, ma ona związek z naszym postrzeganiem różnych rodzajów dobra. Pracę z indygo zaleca się osobom cierpiącym na zaburzenia i schorzenia móżdżku, centralnego układu nerwowego, przysadki mózgowej i pozostałych gruczołów wydzielania wewnętrznego.

Koloru indygo są np. śliwki, które możemy jeść.


Fiolet

Barwa fioletowa odpowiada czakrze koronnej, związanej z pełną świadomością. Czakra ta utrzymuje pracę mózgu, szyszynki.

Fiolet to szczytowa zdolność regeneracji, pobudza system nerwowy, leczy choroby oczu, nerek i pęcherza moczowego, schorzenia natury umysłowej, reumatyzm i nerki.

Fiolet odpowiada naszemu doświadczaniu piękna. Gdy brakuje w naszej aurze fioletu, nie umiemy postrzegać zjednoczenia prawdy i dobra. Jednego chcemy, a do innego zmierzamy, jesteśmy zdezorientowani, również jeśli chodzi o naszego partnera, pracę. Żyjemy bez polotu i pięknych doświadczeń, przypominamy roboty.

Barwa fioletowa budzi zdolności psychiczne, określa rozwój duchowy.

Czakra koronna - w tym fiolet - to nasze połączenie z duchowymi wymiarami, które jednakże nie stoją poza obiektywnym światem, są dla niego czymś zasadniczym, wewnętrznym.

Dlatego fiolet przynosi harmonię wszystkich aspektów naszych doświadczeń, zarówno tych niższych, jak i wyższych.


BielBiała barwa oznacza pranę, energię. Praktykujący wyobraża sobie białe światło w czakrze lub kanale energii.

Z tego światła kształtuje się kule lub sylaby. Owe energetyczne formy mają na celu ożywić świadomość energetyczną i przykuć uwagę oraz pranę do czakry.

Biel zatem otwiera nas na świat energii witalnej. Jeżeli chcemy po prostu rozwijać swoją percepcję możemy używać bieli.

Konkretne struktury energetyczne są w stanie służyć różnym celom.

Bieli używa się w praktykach dzogczen by rozpoznać prawdziwą naturę egzystencji i trwać w kunszi - własnej podstawie.

Stosowanie białej barwy jest w uzdrawianiu najbezpieczniejsze. Ma ona właściwości połączenia wszystkich barw.

Gdy chcesz pobudzić swoją świadomość, otaczaj się bielą i doświadczaj przestrzeni. Biała energia związana jest z przestrzenią, prowadzi do oświecenia i ogólnej mądrości.

Biały kolor harmonizuje - to jedna z jego podstawowych funkcji. Podczas wdechu możesz sobie wyobrażać, że wdychasz jasną energię, podczas wydechu wyprowadzaj stresy, negatywne uczucia i przeszkody. Można to ćwiczyć gdziekolwiek się zechce, aby się odstresować, doenergetyzować i oczyścić przy pomocy białej barwy.


Czerń

Niektórzy ludzie boją się ciemności, uciekają od niej za wszelką cenę, wolą spać przy zapalonym świetle. Ciemność jednakże odkrywa przed nami istniejące w naszej osobowości składniki subtelne. Jest naturalną drogą do głębszego poznania samego siebie.

Czarna barwa uwalnia nas od egoizmu i pozwala obiektywnie poznawać oraz odnosić się do rzeczy.

W ciemności, gdy nagle gaśnie światło manifestuje się za artość naszego umysłu. Postrzegamy ożywienie się życia psychicznego, pojawiają się wizje i silne przeżycia. Czerń w nadmiarze może pochłaniać energię, dlatego gdy zechcemy ubierać się na czarno warto uzupełnić czarną barwę wstawką w innym kolorze.

Czerń jest kolorem astralnym, stymuluje nasze ciało astralne. Czarne światło stosuje się m.in. w tybetańskiej jodze śnienia. Gdy pojawiają się gniewne wizje, praktykujący wyobraża sobie czarną kulę światła w czakrze krocza, rozwijając w ten sposób gniewny aspekt.

Bez czerni jesteśmy lękliwi, egocentryczni i naiwni. Łatwo nas skrzywdzić, przestraszyć, zniechęcić, kontrolować i więzić.

Kolor czarny być może kojarzy nam się ze smutkiem i śmiercią, wcale jednak nie musi, gdy spojrzymy na niego z innej, energetycznej perspektywy.


Róż - kolor miłości

Niektórzy uzdrowiciele duchowi wykorzystują barwę różową, którą przekazują przez czakrę serca. Mówi się, że różowy jest kolorem miłości.

W barwie różowej istnieje wskazanie na subtelną energię. Róż rozgrzewa, ale jest bardzo delikatny. Barwa ta daje wrażenie czegoś zarazem prostego, ale i wzniosłego. Róż stanowi niejako pomost między tym, co zmysłowe a tym, co subtelne i paranormalne.

Różowy kolor inspiruje i otwiera nerwy oraz serce. Zaleca się go zwłaszcza osobom, które cierpią na ich punkcie, jak również w przypadku, gdy ktoś żyje z negatywnymi emocjami, wydaje się być bezduszny, nie stać go na łagodność, delikatność i skruchę.

Róż może pomóc w przypadku przywiązania i żądzy.

Różowy kolor jest żeński, erotyczny Doskonale wiemy, że stosuje się go przy produkcji seksownej bielizny Warto go stosować, gdy jesteśmy płciowo rutynowi i oziębli. Uważajmy jednak, by nie eksponować różu zewnętrznie. Jego nadmiar powoduje niemiłe uczucie przesytu, które może niekiedy uprzedzić nas do wykorzystywania tej barwy w przypadku intymnych rzeczy.
Kolory są ważne dla każdego z nas, odpowiadają one naszym cechom charakteru, temperamentom, dążeniom, marzeniom, wizjom. Nasz świat jest światem kolorowym - oglądając stare, czarno-białe filmy możemy odnieść wrażenie, że ludzie dawniej nie byli na nie wrażliwi, ale i oni postrzegali rzeczywistość tak jak my - barwnie.

Poszczególne kolory mają różne funkcje psychologiczne - o wpływie barw na człowieka wiemy już z całą pewnością. Przyjrzyjmy się zatem, w jaki sposób poszczególne odcienie wykorzystuje naturoterapia - wiedza o tym, jak dana barwa pomaga w samouzdrawianiu i rozwoju własnego życia.

Huna - nowy styl życia

Wicedyrektorka zapytała mnie kiedyś, w jaki sposób sterroryzowałem chłopaków, bo w jednej z klas, w której miałem zastępstwo, nie udało się dotąd nikomu wyegzekwować ciszy i uwagi. Nie chciała uwierzyć, że odwołałem się do ich ambicji. Zapytała tylko: „Jak takie opóźnione w rozwoju matoły mogą mieć ambicję?”

Kiedy skończyłem studia, byłem naładowany wiedzą psychologiczną i pedagogiczną, a także wspaniałymi ideami i entuzjazmem do pracy. Chciałem te wszystkie piękne idee, które mi zaszczepiono podczas studiów, wprowadzić w życie. Chciałem udowodnić wątpiącym koleżankom i kolegom, że to się da zrobić. Po roku już wiedziałem, że studia nauczyły mnie nieskutecznych metod. Ale chęci mi nie przeszły. Zacząłem więc szukać innych metod, które by mi umożliwiły skuteczne oddziaływanie na uczniów. W międzyczasie stanąłem też przed wyzwaniem, żeby skutecznie zacząć wpływać na siebie i na swoje zdrowie, które nadwyrężone pracą ponad siły i stresem, zaczęło szwankować. Widziałem bezsilność pedagogiki i bezsilność medycyny w moim przypadku. Na dodatek jeszcze załamał mi się system wartości, kiedy wprowadzono stan wojenny. I wtedy przyszła do mnie Huna. To nie była żadna religijna obietnica zbawienia, czy nadzieja na boską sprawiedliwość. Nie. Wbrew wyobrażeniom ludzi, którzy „znają prawdę” o Hunie, choć nigdy jej nie poznali, nie ma ona nic wspólnego z żadną sektą, ani nawet z żadną religią.

Huna to wiedza umożliwiająca wprowadzanie w praktykę tego, co tylko się chce. Ale jednocześnie przestrzegająca przed usiłowaniami realizowania egoistycznych zachcianek za wszelką cenę. W Hunie wszystko jest spójne i logiczne. I, jeśli można ją z czymkolwiek porównać, to z psychologią stanów pozaosobowych (transpersonalną).


Wtedy to była zupełna nowość. Uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba, bo tłumaczyła, w jaki sposób mam się wziąć za realizację swoich celów. Spróbowałem i okazało się, że działa. Na pierwszy ogień poszło zdrowie. Jedna wizualizacja okazała się skuteczniejsza niż seria zastrzyków! A zastosowanie zasad Huny w komunikacji z uczniami pomagało uzdrowić relację i uzyskać właściwe, pozytywne reakcje z ich strony. To musiało mi się spodobać. Aż wicedyrektorka zapytała mnie kiedyś, w jaki sposób sterroryzowałem chłopaków, bo w jednej z klas, w której miałem zastępstwo, nie udało się dotąd nikomu wyegzekwować ciszy i uwagi. Nie chciała uwierzyć, że odwołałem się do ich ambicji. Zapytała tylko: „Jak takie opóźnione w rozwoju matoły mogą mieć ambicję?”

Dziś (choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę) wiedzę Huny stosuje się przede wszystkim w różnych metodach psychoterapii humanistycznej i w kursach motywacyjnych opartych na zasadach współpracy i współtworzenia, a nie dzikiej konkurencji. Bo podstawą Huny jest zasada miłości. Wszystkie inne z niej wynikają.

Jak każda szanująca się wiedza, Huna stara się być uniwersalną. I to się udaje. Posługując się tą wiedzą można robić rzeczy dobre, ale i złe. Bo mechanizmy prowadzące do dobrych i złych uczynków są identyczne. Różnica tkwi w intencjach (nastawieniach). I stąd tak ważne jest odwoływanie się do zasady miłości.

Leszek Żądło to uzdrowiciel, radiesteta, psychotronik z powołania i specjalista od spraw rozwoju duchowego. Od lat zajmuje się prowadzeniem terapii opartej na Hunie, regresingu i medytacji połączonej z modlitwą. Ma na swoim koncie wiele pyblikacji z zakresu metod rozwoju duchowego oraz na temat pamięci poprzednich wcieleń

Huna dała mi wspaniałą, skuteczną i potężną technikę kreacji tego, co chciałem osiągnąć. Dała mi też wiedzę i sposoby na uwalnianie się od wewnętrznych przeszkód w kreacji. Dzięki temu to, co deklarowałem, mogłem wreszcie osiągać! Ale Huna dała mi też coś więcej. Dała możliwość kontaktowania się z Wyższą Inteligencją, którą od czasu do czasu słusznie nam się kojarzy z Intuicją. Dzięki temu zaczęły do mnie trafiać inspiracje, w jaki sposób rozwiązywać nierozwiązywalne dotychczas konflikty, by wszyscy na tym korzystali. Zaczęły docierać inspiracje, jak podnieść jakość swego życia i swoich doświadczeń. Inspiracje z różnych kursów motywacyjnych, a także podszepty znajomych, mają się do tego nijak. Kontakt z Intuicją zapewnia skok jakościowy. Sprawia, że zaczynamy zauważać możliwości osiągania takich celów, jakie nasze otoczenie „z zasady” odrzuca jako niemożliwe. I to jest w tym najfajniejsze!

Dla mnie Huna jest wspaniała, choć nauka jeszcze nie ogarnia możliwości, jakimi ona dysponuje. Może kiedyś, gdy nauka wzniesie się na takie wyżyny, by badać Intuicję, Huna stanie się akceptowana przez świat naukowy. Dla mnie jednak nie ma to najmniejszego znaczenia. Ważne jest to, że działa. I na dodatek działa skutecznie i w pełni przewidywalnie. I cieszę się, że tak samo do Huny podchodzi wielu terapeutów – praktyków.


REKLAMA
Jeśli chce się wykorzystać kilka technik Huny do poprawy jakości swojego życia, może się to udawać przez jakiś czas. Ale przychodzi taki moment, że trzeba wybrać: żyć z taką świadomością, jak dotychczas, albo ją zmienić. Bez zmiany świadomości dalsze postępy stają się niemożliwe. A to dlatego, że nasz świat jest taki, jakim jesteśmy w stanie go sobie wyobrazić. Zmiana naszego świata polega więc w pierwszej kolejności na zmianie naszych wyobrażeń o nim. A to może nastręczać ogromnych trudności, gdy nie znamy metod i zasad Huny, gdy brak nam intuicyjnej inspiracji i zaufania do niej.

Kiedy zmieniamy nasze nastawienie do świata, nasze oczekiwania wobec świata, możemy tę zmianę wykorzystać do kreacji nowych, lepszych warunków życia, do uzdrowienia ciała lub relacji z otoczeniem, albo do zmian w osobowości. Każda świadoma zmiana w naszym życiu wynika ze zmiany naszych nastawień i wyobrażeń o sobie, o świecie i o swojej w nim roli.

Niemożliwe?

A jednak.

Zapewne każdy z nas zna tę zasadę jednostek specjalnych:

„Sprawy trudne załatwiamy od razu, sprawy niemożliwe zajmują nam nieco więcej czasu”.

Możliwe?

Jednak tak. Tylko aby stało się możliwe, najpierw musi się dokonać akt wiary, że to jest możliwe. A potem jeszcze trzeba poznać sposób, w jaki to się robi i... systematycznie ćwiczyć. A Huna daje nam skuteczne sposoby na ćwiczenie, uzdrawianie i kreację. Daje też sposoby uruchamiania i wykorzystywania zdolności parapsychicznych. Jednych to przeraża, zaś inni mają z tego ogromną frajdę.

Huna jest wspaniałą przygodą z sobą samym. Pomaga odkrywać w sobie ogromne możliwości, z których istnienia większość ludzi w ogóle sobie nie zdaje sobie sprawy. Jest więc wspaniałą praktyką dla tych, którzy mają iskierkę odkrywcy.

Odkąd zająłem się Huną, nie zdarzyło mi się nudzić we własnym inteligentnym towarzystwie. Ale wiem, że dla większości ludzi, którzy boją się siebie, którzy umierają ze strachu przed nowym, innym i nieznanym, ta droga jest niedostępna. Oni najpierw powinni przejść przez solidną psychoterapię, by poczuć się bezpiecznie.

Narzędzia Huny są bardzo proste:


REKLAMA
1.Świadoma autosugestia, żeby przekonać podświadomość do celu, jaki chcę osiągnąć (technika afirmacyjna).

2.Rozmowa z podświadomością, żeby dowiedzieć się, czy akceptuje cel, a jeśli nie, to dlaczego? (różne techniki nawiązywania kontaktu z podświadomością).

3.Modlitwa afirmacyjna z wizualizacją – to najpotężniejsza technika kreacji.

4.Medytacja mająca służyć kontaktowi z Wyższym Ja (czym dla chrześcijan jest Duch Św.) i czerpaniu inspiracji i najwyższej jakości.

5.Relaks służący uwalnianiu się od stresu, ale także wchodzeniu w stan medytacyjny.

Praktyka mówi, że jeśli chcemy zajmować się Huną, to gdy jesteśmy konsekwentni, zmieniamy cały swój styl życia. Nie tylko ja wiem, że warto.

Od czego zacząć?

Ja bym radził najpierw przeczytać kilka solidnych książek na temat Huny. One wprowadzają w temat i atmosferę Huny. Choć autorzy niektórych z nich mieszają wiedzę Huny ze swoimi doświadczeniami szamańskimi, z zupełnie innych kultur, to jednak ich książki są inspirujące i niewiele odbiegają od oryginalnej wiedzy przekazywanej przez tysiąclecia, z pokolenia na pokolenie. Poprzez czytanie wchodzimy w atmosferę i ideę przekazu. A to jest ważne, gdyż ci, którzy Hunę stosowali, przekazywali ją przez wiele lat swoim następcom. My jesteśmy wychowani w innym kręgu kulturowym, więc powinniśmy się dobrze wczuć w sens tego, co chcemy poznać i opanować praktycznie.

Po lekturze książek warto udać się na kurs prowadzony przez fachowca. Tam robi się różne ćwiczenia praktyczne, które pomagają w dalszej samodzielnej praktyce.

A skoro już o praktyce mowa, to najważniejszy na początek jest relaks. Warto być cierpliwym ucząc się relaksu. W zależności od poziomu znerwicowania i poczucia zagrożenia przyzwyczajanie się do relaksu może zająć krótki lub długi odcinek czasu. Mnie zajęło ponad rok codziennych ćwiczeń przygotowujących. A polegały one na tym, że chodząc skupiałem uwagę na oddechu i koncentrując się na krokach powtarzałem:

Dob-re wdy-cham, złe wy-dy-cham.

W efekcie bardzo mi się to opłaciło, bo sam relaks ma już właściwości uzdrawiające. Puszczając napięcia, przestajemy zapadać na wiele rożnych chorób.

Gdy uda się opanować relaks, czekają nas ciekawsze zajęcia. Można wtedy próbować rozmawiać z podświadomością, żeby się dowiedzieć, jakie ona ma opinie i poglądy na temat tego, co chcemy osiągnąć. A to ważne, gdyż Huna uczy, że jeśli nasze świadome pragnienia są zgodne z podświadomymi, wówczas się spełniają. Ale jeśli podświadomość się z nimi nie zgadza, wówczas nie ma możliwości spełnienia.

To jednak nie wszystko, gdyż Huna zna doskonałą technikę, która umożliwia uzyskanie nie tylko zgody, ale i zaangażowania podświadomości w realizację naszych planów. Jest to świadoma autosugestia, do której wykorzystujemy afirmacje, czyli pozytywne myśli, które powtarza się tak długo, aż podświadomość się z nimi zgodzi i pójdzie na współpracę. Tę technikę można opanować bez relaksu, ale z relaksem i specjalnymi ćwiczeniami oddechowo-energetyzującymi działa znacznie skuteczniej.

I kiedy wreszcie uda się opanować relaks, możemy zająć się medytacją oraz skuteczną techniką modlitwy. W Hunie jest to skojarzenie wizualizacji (świadomych wyobrażeń) z afirmacjami i odwołaniem się do Wyższej Inteligencji z prośbą o najkorzystniejsze rozwiązanie. To otwarcie wrót do cudów.


Zanim jednak uda się czynić cuda, trzeba przejść przez dość długi okres oczyszczania podświadomości. A to dlatego, żeby mieć lepszy kontakt z Intuicją, żeby się wyzbyć uprzedzeń, zaślepienia, lęków, pożądania i nienawiści.

Wcześniej wspomniałem, że Huna odwołuje się do zasady miłości. Z kolei wszelkie uprzedzenia, a szczególnie negatywne emocje, nie pozwalają nam przejawiać miłości i zaburzają nam relacje z innymi osobami. Dlatego Huna dysponuje specjalnym Rytuałem Kala – oczyszczaniem podświadomości. Ma on kilka etapów i zaczyna się od przebaczenia sobie oraz innym. Ważnym jego elementem jest zadośćuczynienie, które stosuje się zamiast bezsensownej pokuty. Przynosi ono ogromną ulgę i pozwala inaczej – z perspektywy miłości i życzliwości - spojrzeć na siebie i innych. I wtedy możemy się czuć gotowi do pełnego praktykowania Huny.

Oczywiście, że poszczególne techniki Huny możemy stosować i bez tego całego procesu przygotowawczego. Ale wówczas dają one o wiele mniejsze wyniki, choć na pewno warte zachodu (czyli ćwiczeń).

Jak w każdej dziedzinie życia, tak i w Hunie ćwiczenie czyni Mistrzem. A biorąc pod uwagę, że jest to system wiedzy nie zawsze zgodnej z tą, którą wynieśliśmy ze szkoły, trzeba dużo czytać na ten temat, dużo rozmawiać z ludźmi praktykującymi i dużo myśleć na temat systemu wartości Huny. Bo Huna ma swój system wartości, nieco odmienny od tego, do którego przywykliśmy od dzieciństwa.

Przede wszystkim w Hunie jest inne spojrzenie na miłość. Miłość wg Huny to miłe i przyjemne uczucie w sercu. Kiedy takie uczucie czujemy, wtedy mamy prawo powiedzieć, że doświadczamy miłości. Z tym uczuciem w sercu możemy mieć pewność, że to, co wówczas myślimy, jest dobre, korzystne. Kiedy zaś czując miłość pomyślimy coś złego, wówczas natychmiast tracimy miłe i przyjemne uczucie w sercu. I wtedy możemy być pewni, że nie myślimy i nie kierujemy się miłością.

Ale są też osoby, które mimo najszczerszych chęci nie potrafią poczuć miłości. Dla nich jest proste wyjaśnienie, co jest korzystne i związane z miłością, a co nie jest.

Jeśli kieruję się miłością, to tym samym robię to, co jest korzystne i dla mnie i dla innych. Nic własnym kosztem i nic kosztem innych! Zawsze można sobie zadać pytanie: czy ktoś na tym traci? Jeśli ja lub kto inny, wówczas znaczy, że zapomniałem o zasadzie miłości albo do siebie, albo do innych. Jeśli ktoś powołując się na miłość zmusza nas do niekorzystnych decyzji czy działań, to na pewno nie kieruje się miłością, tylko manipuluje nami kierując się samolubstwem. I wtedy mamy prawo odmówić. Bo gdybyśmy się dali w to wkręcić, wówczas zrezygnowalibyśmy ze stosowania zasady miłości wobec siebie. A tu trzeba równo obdarzać miłością i siebie i innych.

Miłość jest najważniejsza. W to wierzy wielu, którzy o Hunie nigdy nie słyszeli. Ale wierzyć, a praktykować, to dwa różne światy, to dwa różne style życia. Praktyka Huny to styl życia z miłością na co dzień

Ludzie, którzy widzą i czują więcej...

Pomimo tego, że na świecie w kontekście parapsychologii i wizji przyszłości rzadko padają nazwiska Polaków, również w naszym kraju żyło i żyje nadal garstka osób, które twierdzą, że wiedzą więcej. Kim są i jakie wydarzenia wieszczą dla Polski i innych państw?

Leszek Szuman

Uznany polski astrolog XX wieku. Urodził się 18 listopada 1903 roku w Poznaniu, nie spędził tam jednak reszty swojego życia. Mieszkał głównie w Szczecinie i tam też zmarł w czerwcu 1987 roku. Pracował jako tłumacz przysięgły, lecz największą sławę zyskał dzięki astrologii i swoim niezwykle popularnym, rymowanym horoskopom. Jak wielokrotnie podkreślał, rymy nie miały nic wspólnego z pierwiastkiem poetyckim, służyły jedynie lepszemu zapamiętywaniu tekstu. Zamiłowanie do szeroko pojętej ezoteryki Leszek Szuman wyniósł z domu, gdzie wszystko zaczęło się od dziadka – jasnowidza. Zdolności wizjonerskie wykazywał też brat Szumana, matka z kolei posługiwała się wahadełkiem. Warto wspomnieć, że z jego horoskopami wiązała się nierozerwalnie ciekawa, a zarazem dość nietypowa historia. Otóż, wizjoner bardzo chętnie udzielał ludziom porad astrologicznych.

Niewielu jednak wie, że prowadził on archiwum, w którym zapisywał proroctwo daty śmierci każdej osoby, która się do niego zgłaszała. Wiele lat później rodzina miała dostęp do tych zapisków. Z wielu relacji wynika, że Szuman nigdy nie pomylił się w swoich przewidywaniach. Niestety, jest to informacja zdobyta na podstawie ustnych opowieści o jego dokonaniach, stąd trudno zweryfikować jej wiarygodność. Przejdźmy jednak do sedna sprawy, a jest ono niewątpliwie zaskakujące! Mało kto dziś wie, że Leszek Szuman ma na swoim koncie także przepowiednie dotyczące przyszłości Polski. A pisał o rzeczach niebagatelnych, które w ostatnim czasie cieszą się olbrzymim wręcz zainteresowaniem. „Ziemię czekają okropne kataklizmy, w czasie których ucierpi także Polska. Morza wystąpią z brzegów i zaleją Amerykę Północną i Europę Zachodnią.” Mowa tu oczywiście o zbliżającym się końcu świata. Co więcej, jego wizje pasują jak ulał do tak zwanego Proroctwa Oriona na rok 2012, które opisał w swojej ostatniej książę wizjoner Patryk Geryl. Jak można się domyślić, w przepowiedniach Szumana królował raczej głęboki pesymizm, choć zgodnie z nimi Polska ponoć najmniej ucierpi w kataklizmach, które czekają świat. Sam astrolog wielokrotnie powtarzał... „Cieszę się, że nie doczekam tych wszystkich okropieństw.”

Władysław Biernacki

Władysława Biernackiego bez wątpienia możemy zaliczyć do wizjonerów naszych czasów. Co więcej, trzeba przyznać, że jego przepowiednie cieszą się nie tylko dużym zainteresowaniem, ale także poważaniem. Największą sławę zyskały proroctwa, które jasnowidz ogłosił na początku lat 90. XX wieku, a które dziś budzą trwogę u największych śmiałków tego świata. Mowa tu głównie o proroctwie dotyczącym głośnej w ostatnich czasach wizji III wojny światowej. Całość przepowiedni Biernackiego zamieścił Zbigniew Kozłowski w swojej książce pod tytułem Świat objawiony. Poniżej przedstawiamy najciekawsze, a zarazem najbardziej istotne dla Polski fragmenty, które co zaskakujące, napawają dumą i nadzieją, lecz nie da się ukryć, że momentami potrafią zmrozić krew w żyłach. Zobaczmy jaką wizję zostawił po sobie jeden z najbardziej znanych jasnowidzów naszych czasów.

„Piekło na ziemi – bo tak to można nazwać – będzie trwało trzy i pół miesiąca. Wojna zacznie się od Włoch. Na początku we Włoszech będzie straszna rewolucja. Zacznie się od Stolicy Apostolskiej. We Włoszech powstanie ustrój socjalistyczny. Socjaliści rzucą się na duchowieństwo. Będą znęcać się, torturować i mordować. Papież Jan Paweł II po trupach swoich kardynałów będzie musiał uciekać z Watykanu. Ucieknie do Francji. Stamtąd do Polski, gdzie pozostanie do końca wojny. Trzy i pół miesiąca nie będzie go na Stolicy św. Piotra. Stolica Apostolska zostanie zdewastowana, zniszczona i znieważona [...]. Jan Paweł II ma bardzo trudny pontyfikat, najcięższy ze wszystkich papieży. Rewolucja obejmie później Francję i Hiszpanię, jednak w tych krajach siły antychrześcijańskie nie utrzymają się długo”.

W tym miejscu czas na mały komentarz. Otóż, jak widać mowa o nieżyjącym już niestety, papieżu Janie Pawle II. Ta niejasność może wynikać z kilku przyczyn. Pierwsza to oczywista teoria, której zapewne hołdują wszyscy sceptycy, wskazująca na to, że proroctwo Biernackiego nie spełniło się. Przecież nie jest żadna tajemnicą, że papież Jan Paweł II zmarł kilka lat temu. Czy jednak możemy być pewni, że przepowiednia nie jest prawdziwa? Otóż, nie! Wizjonerzy nie raz zaskakiwali nas, a przepowiednie, które wydawały się błędne spełniały się w najmniej oczekiwanych momentach. Nie mówmy więc hop, zanim czas ostatecznie nie zweryfikuje słów proroctwa. To, że wystąpił błąd w wizji pontyfikatu danego papieża, nie oznacza jeszcze, że pozostała część wizji nie ma racji bytu. A brzmi ona następująco:

„W tym czasie Niemcy, czując zagrożenie, zechcą okrążyć i uderzyć na Rosję. Najpierw uderzą na Czechy i Słowację. Najeźdźcom sprzyjać będzie ludność cywilna i wojsko czeskie, Słowacy nie. Stamtąd klinem uderzą na Polskę i dojdą do Wałbrzycha. Wałbrzych i Kotlina Kłodzka będą zniszczone. Z drugiej strony Niemcy przez desant morski uderzą na Kołobrzeg. Miasto to zostanie zniszczone podobnie jak podczas drugiej wojny światowej. Niemcy zdobędą Kołobrzeg i utrzymają się w nim przez osiem dni. Dziewiątego dnia wojska polskie i rosyjskie okrążą desant niemiecki i tych, którzy nie zginą, wezmą do niewoli. Działań wojennych w Polsce środkowej nie będzie (nie znaczy to, że nie będzie tam innych zniszczeń spowodowanych kataklizmami, nie mówiąc już o głodzie, który będzie powszechny na całym świecie).



Po dwunastu godzinach od wybuchu bomby atomowej w Niemczech miasto Gdańsk przeżyje trzęsienie ziemi, lecz nie poniesie wielkich strat. W tym czasie w Polsce wybuchnie rewolucja, która potrwa sześć dni. [...].


Siódmego dnia rewolucji Bóg ześle na nasz tron mesjasza z Krakowa. Tak więc Kraków wyda dwóch mesjaszy Jednego na tron Stolicy Piotrowej, a drugi na tron naszego kraju. Tym władcą na polskim tronie będzie zakonnik z Krakowa. Będzie on też naczelnym wodzem wojsk polskich. Przemówi do narodu polskiego i wtedy naród się uspokoi [...].

[...] Po trzeciej wojnie światowej nie będzie krajów kapitalistycznych ani komunistycznych. Nastaną rządy demokracji Chrystusowej, oparte na prawdzie, sprawiedliwości, godności człowieka i miłości. [...] Po strasznej tragedii wojennej nastanie wielki dobrobyt. Ziemia wyda ludziom wszystkie bogactwa, jakie posiada. Ludzie będą żyli dostatnio jak nigdy dotąd. Zapanuje wielka miłość do Boga i do bliźniego. Będzie wielki kult do Serca Pana Jezusa i Matki Najświętszej.

Po wojnie zostaną odbudowane między innymi Paryż, Rzym i Madryt. Nad wieloma miastami będą fale wody, a niektóre porosną mchem. W tej wojnie procentowo najmniej zginie ludzi rasy żółtej, bo ich Bóg zachowa jako narzędzie kary dla rasy białej. Rasa biała będzie musiała jeszcze znosić cierpienia od rasy żółtej za to, że biali siebie uważali za lepszych i mądrzejszych. Sami byli panami, a innych mieli za niewolników i znęcali się nad nimi. Dlatego sami staną się niewolnikami. Nastąpi to jednak dopiero później, gdy rasa żółta zaleje cały glob ziemski i będzie panować przez trzy lata i sześć miesięcy [...].”

Bez wątpienia najważniejszym fragmentem przepowiedni jest ten, w którym Polska zdobywa siłę, potęgę i chwałę, o którą modliliśmy się przez wieki. Wreszcie, po rzekomo zbliżającej się wielkimi krokami III wojnie światowej ,,Polska stanie się wielkim mocarstwem, takim, jakim jeszcze nie była za swego istnienia. Bóg nas podniesie do tak wysokiej rangi przez nasze modlitwy, które zanosimy do Niego. Także naród rosyjski stanie się bardzo gorliwym ludem Bożym i dobrowolnie znajdzie się pod patronatem Polski. Nastąpi zjednoczenie Słowian Europy. Do Polski dobrowolnie przyłączą się Czechy, Słowacja, Brandenburgia [pozostałość Niemiec], Estonia, Litwa, Łotwa, Białoruś i Ukraina. Do tej wielkiej braterskiej wspólnoty dołączą również Węgry i Rumunia.”

Niestety, wbrew pozorom proroctwo Władysława Biernackiego nie kończy się na szczęściu naszego narodu. Według wizji jasnowidza sielanka nie potrwa długo. Ponoć w 1978 roku w Babilonie narodził się Antychryst, którego imię niejednokrotnie pojawia się w tej i innych przepowiedniach mówiących o rychłej zagładzie świata. Przez długi czas człowiek ten żyje w ukryciu, ale kiedy nadejdzie jego chwila, ujawni się, by zaprowadzić nas i inne narody do nieodwracalnej zagłady.

„Swoją wiedzą zdobędzie cały świat. Będzie małpował Chrystusa – Mesjasza, a gdy wejdzie na tron w Chinach, powie: Jestem Chrystus – Mesjasz pochodzący z matki Żydówki, a ten, co był, to zwodziciel [...]. Antychryst dla pozoru, żeby zwieść jak najwięcej ludzi, umrze, a trzeciego dnia zmartwychwstanie (pozornie!). Wielu ludzi w niego uwierzy, zwłaszcza Żydów [...].

Przez swoją mądrość wybije się na wielkiego władcę w Chinach. Zdobędzie świat podstępnie i bez boju. Będzie tak sprytny, że bardzo szybko, zaledwie w ciągu kilku miesięcy, przez postawienie ultimatum opanuje cały świat, w tym także Polskę. Zastępcą jego będzie katolicki biskup. Represje najpierw dotkną duchowieństwo. Zacznie mordować kapłanów i biskupów, zamorduje też ostatniego papieża [...]. Tych, którzy nie przystaną do jego nauki, Antychryst będzie bezlitośnie zabijał. Nie da żywności. Trudno będzie znaleźć kapłana, żeby przyjąć Sakramenty Święte. Kościół przejdzie do podziemia.

Pan Bóg ześle z Raju do walki z nim Eliasza i Henocha. Prorocy ci będą głosili świętą Ewangelię o Chrystusie. Po trzech i pół roku swej misji zginą z rąk Antychrysta. Ciała ich będą leżały nie pochowane przez trzy dni. Trzeciego dnia, na oczach tłumu, mocą Bożą zmartwychwstaną i wstąpią do Nieba.

Gdy Antychryst będzie małpował wniebowstąpienie, kiedy mocą szatana uniesie się w obłoki, zostanie zabity piorunem przez św. Michała Archanioła i spadnie na oczach tłumów w otwartą czeluść ziemi, ziejącą siarką i ogniem. Niedługo po tym nastąpi Sąd Ostateczny i wskrzeszenie umarłych oraz nowe Niebo i nowa Ziemia”.


Zatem zgodnie z proroctwem nasza ewentualna sława będzie, paradoksalnie, początkiem końca całego świata, który odrodzi się na nowo, lecz jako twór zupełnie czysty i nieskalany ludzką nienawiścią...

Marian Węcławek

Marian Węcławek to jeden z najbardziej uznanych interpretatorów snów. Rzekomo jasnowidz dokładnie wyjaśnił swoją technikę rozszyfrowywania sennych zagadek, a tym samym prorokowania o przyszłości. Jak podaje Andrzej Sieradzki, najciekawsze fragmenty tego opisu znaleźć można w niepublikowanym dotychczas opracowaniu Jasnowidz Marian Węcławek, które pochodzi z 1994 roku. I właśnie na podstawie książki autorstwa Andrzeja Sieradzkiego przytaczamy najważniejsze fragmenty rzekomych zapisków.

„Cała nasza i świata przyszłość dana jest nam w snach. Nic, co dzieje się wokół nas, nie jest dziełem przypadku, a wplecione jest w ogromny cykl przyczynowo – skutkowy [...]. W ogólnym zarysie los człowieka i los społeczeństw zapisany jest u Boga i wszystko, co się dzieje na świecie, wynika z Jego woli.

Skoro bieg wydarzeń jest zapisany, to tym samym jest z góry zaplanowany w całym przyczynowo – skutkowym ciągu wydarzeń. Z tego względu można wprost przewidywać, co stanie się jutro [...]. Dalsze losy są trudniejsze do odgadywania, bo nie znamy całej »płyty«, na której spisany jest nasz los i bieg wydarzeń. Płyta ta nie jest nam znana na jawie, ale w snach można ją »przesłuchać i podpatrzeć«. Nasza psychika i nasza dusza funkcjonuje przez całe życie, ale przejawy naszej podświadomości docierają do nas w postaci snów, których nie rozumiemy. Sny to druga strona naszej egzystencji [...]. Należy więc analizować je celem poznania samego siebie, swojej przyszłości, która jest nam dana, bo właśnie w marzeniach sennych do nas dociera.

Mówię to z własnego przekonania, bo snami zajmuję się od ponad czterdziestu lat, a przed dwudziestu laty odkryłem do nich klucz interpretacyjny i wiem, kiedy i co one oznaczają. Na podstawie snów otrzymuję odpowiedź na wszelkie nurtujące mnie pytania, na przykład znam datę swojej śmierci, mogę ją również podać w stosunku do każdego człowieka, ale robić tego z wielu względów nie chcę. Właśnie podawaniem tych przykrych dat przekonałem wiele osób, które mi nie dowierzały, że odkryłem sposób na przewidywanie i przepowiadanie przyszłych zdarzeń [...].

W naszych snach odbija się to, co było i co czeka nas w przyszłości. Trzeba je tylko rozumieć. Spisałem swoje sny na przestrzeni ponad czterdziestu lat i na podstawie ich analizy mogę powiedzieć, że każdy człowiek ma dziewięćdziesiąt pięć procent snów symbolicznych, czyli do rozszyfrowania, a pięć procent to sny prorocze i pół prorocze, które bardziej wprost mówią, co nas czeka, czego powinniśmy się spodziewać. Nie zdajemy sobie jednak z tego sprawy, jak bardzo jesteśmy kierowani i w jakim zakresie jest nam dane w snach to, co będzie w najbliższej i dalszej przyszłości.

Moja metoda odgadywania snów jest bardzo prosta, jeżeli ktoś pozna klucz interpretacyjny do ich odgadywania. Dla zobrazowania tego, co mówię, podam przykład odgadnięcia daty śmierci sekretarza generalnego KC KPZR Czernienki. Otóż, chcąc wiedzieć, czy dana osoba przeżyje rok 1985, postawiłem sobie to pytanie przed położeniem się spać. W nocy śniłem, że znajduję się na łące, na której trawę wyskubały krowy. W pobliżu płynęła rzeczka. Patrząc na jej nurt, zauważyłem, że po dwustu metrach rzeczka wpada pod ziemię i płynie pod łąką. Ponieważ znałem symbol rzeki, stwierdziłem, że Czernienko nie przeżyje 1985 roku. Następnego dnia postawiłem sobie pytanie, w którym miesiącu roku 1985 nastąpi zgon tej osoby. Rozpocząłem poszukiwania senne od stycznia i gdy śniłem kolejne miesiące, to przy marcu przyśniło mi się 10 krów na polu. Krowy te zaczęły zdychać i zakopano je w kopiec, na którym ktoś wapnem namalował znak w kształcie X. Od razu więc wiedziałem, że Czernienko umrze 10 marca 1985 roku.

Inny przykład – zburzenie muru berlińskiego. Wiedząc, że w świecie dochodzi do poważnych zmian politycznych, uznałem, że wcześniej czy później Niemcy zjednoczą się, ale aby to nastąpiło, musiał zostać zburzony mur berliński jako symbol podziału. Dlatego też przed snem postawiłem sobie pytanie: kiedy mur w Berlinie zostanie rozebrany? Zacząłem śnić od roku 1982. Gdy doszedłem do roku 1989, to śniłem, że byłem gdzieś w obcej miejscowości, patrzyłem na jakąś defiladę, grała orkiestra, ludzie cieszyli się i śpiewali. Następnie robotnicy rozbierali płot, a gdy ich zapytałem, dlaczego to robią, odpowiedzieli mi, że była sprawa w sądzie i teraz nastąpi zmiana granicy Kiedy się obudziłem, byłem już pewny że w roku 1989 zostanie zburzony mur berliński.

Jak interpretować sny? Najprościej można odpowiedzieć, że są sny dodatnie, na podstawie których można powiedzieć, że dane zdarzenie przyszłe nastąpi, oraz sny ujemne, mówiące o tym, że to coś nie spełni się.


REKLAMA

Jeżeli śnimy o ludziach szlachetnych, bogatych, o pięknych domach, rasowych zwierzętach – to taki sen jest dodatni i oznacza spełnienie treści zawartej w pytaniu. Gdy śni się smoła, brudna woda i ma się wrażenie, że jest ona z bakteriami; gdy śni się woda, w której łowimy ryby, a ktoś mówi, że tu ryb nie ma, albo śnimy, że widać sarny, jelenie lub jakieś gady, że bierze nas wstręt, to jest to sen negatywny, to coś nie spełni się.

Najlepiej, żeby przed snem postawić sobie konkretne i precyzyjne pytanie. Pytanie to odzwierciedli się w symbolicznej odpowiedzi sennej. Sen przez symbol da nam odpowiedź. Przy postawieniu sobie pytania i uświadomieniu jego treści – o co nam chodzi – pytanie zakoduje się w naszej podświadomości i na to pytanie zostanie nakierowany nasz sen tej nocy, a jeżeli ktoś nie śni codziennie, to powinien ponawiać pytanie i próby aż do skutku. Ja śnię od dwóch do pięciu razy w ciągu nocy bez względu na to, czy zadałem sobie pytanie, czy nie. Wykorzystuję te same symbole senne do innych rozwiązań. Sny symboliczne są trudne w interpretacji, bo nie zawsze we śnie wszystko układa się na plus czy też na minus. Aby jednak upewnić się co do trafności interpretacji, należy ponowić sprawdzenie tematu kolejnym snem. W każdej interpretacji konieczne jest »wyczucie« symbolu, a to przychodzi z czasem, po nabraniu doświadczenia”.

Leszek Weres

Profesor dr Leszek Weres to wybitny astrolog, socjolog i naukowiec, autor wielu książek i opracowań. Od dziesięciu lat, trzy razy do roku prowadzi Ogólnopolskie Szkoły Astrologii Humanistycznej i Kosmoekologii Kultury. W świecie naukowym krąży opinia, że są to spotkania tak twórcze, że niektórzy uczestnicy zapisywali się na nie po kilka, a nawet kilkanaście razy! Weres zazwyczaj jest zaliczany do kręgu polskich parapsychologów. Przypisuje się mu rozmaite wizje i przepowiednie, które nawet u jego seminarzystów budzą ogromne zaskoczenie. Sam profesor jednak kategorycznie zaprzecza informacji, jakoby był jasnowidzem, wizjonerem, prorokiem czy kimkolwiek w tym rodzaju. Mówi wprost: „Astrolog nie przepowiada przyszłości i nie wyznacza jej, tylko interpretuje profesjonalny kosmogram urodzeniowy, który jest zapisem dynamicznego i probabilistycznego, zmieniającego się według znanych nam reguł, układu planet w momencie narodzin”. I faktycznie, na oficjalnej stronie profesora prócz oferty interpretacji kosmogramów, nie znajdziemy żadnych przepowiedni ani wizji przyszłości.

Mimo to w 2001 roku rozpętała się wokół jego osoby ogromna afera, związana z zamachem na World Trade Center w Nowym Yorku. Rzekomo dzień wcześniej na zajęciach w swojej szkole powiedział, że „w USA wiele ludzi umrze i poleje się krew”. Tym większe było zaskoczenie studentów, kiedy następnego dnia wszystkie stacje telewizyjne relacjonowały na żywo ogromną tragedie Stanów Zjednoczonych. I tym razem jednak Weres autorytatywnie zaprzeczył wszelkim spekulacjom na temat tego, że ponoć wszystko stało się za sprawa jego proroctwa. „Nie przewidziałem ataku na World Trade Center, ale to wyliczyłem, korzystając ze znajomości historii, realiów świata, kosmogramu USA, planetarnych cykli...” – powiedział podczas wywiadu, którego już kilka lat temu udzielił Aleksandrze Zdrojewskiej. Przy tej samej okazji wspominał o wielu rzeczach dotyczących naszej przyszłości, które rzekomo można najzwyczajniej w świecie obliczyć i nie ma to związku z żadną magią, jedynie z nauką o kosmosie i jego planetach. Jak podaje Andrzej Sieradzki w jednej ze swoich publikacji, profesor Weres na łamach jednego z numerów tygodnika „Gwiazdy mówią” tak oto wypowiada się na temat najbliższej przyszłości świata.

„[...] Niedawno odkryty tak zwany kod Biblii pokazuje niezbicie, że w księdze tej można odnaleźć niemal wszystko z dotychczasowej historii naszej planety, i to w szczegółach, ale niewiele da się odczytać o przyszłości. I tu dopiero mogę powiedzieć, że główną przyczyną jest nie tyle niechęć Najwyższego, ile to, że na nasz los i na los naszej planety mamy jednak pewien wpływ i nie jest tak, że wszystko jest do końca zdeterminowane, czyli z góry określone [...]. A na Ziemi przerażeniem napawają katastrofy klimatyczne, wszystko też zdaje się wskazywać na to, że przesunięcie biegunów Ziemi, przepowiadane przed kilkudziesięciu laty przez »śpiącego proroka« Edgara Cayce'a, już się rozpoczęło, ale nikt nie wie, kiedy osiągnie ono wartość krytyczną. Oczywiście, wielu jasnowidzów i proroków stara się to określić i ktoś wreszcie, chociażby skutkiem teorii prawdopodobieństwa, trafi, ale byłoby znacznie lepiej, żeby krnąbrna ludzkość (bo to my wciąż zaśmiecamy i niszczymy ekosferę) nic o tym nie wiedziała i »bawiła się«, jak Rzymianie, do końca”.


Czy rzeczywiście przyszłość można „obliczyć”? Jeśli tak to może kiedyś wszyscy zdołamy nauczyć się ją przewidywać...

Urszula Koziołek

Mowa o znanej tarocistce, która od pewnego czasu zajmuje się także bioenergioterapią. Za Andrzejem Sieradzkim przytaczamy wypowiedź kobiety, która zdecydowanie porusza wątek przyszłości losów świata, a w tym także Polski. Zgodnie ze źródłem, wypowiedź pochodzi z 20 czerwca 1999 roku.

„Karty Sybilli przepowiedziały, że konflikt w Kosowie będzie trwał jeszcze dwa miesiące. Jedno z mocarstw jest przeciwne szybkiemu zakończeniu wojny na Bałkanach. Karta mówiąca o losach wszechświata przedstawia Sybillę. Oznacza to, że karma Ziemi spełnia się. W nasze ludzkie rozgrywki włączyły się pozaziemskie siły. Konflikt, który się teraz rozgrywa, nie jest wyłącznie sprawą ludzi. Można śmiało powiedzieć, że jest to walka Dobra ze Złem.

Ludzie w XXI wieku nadal będą robili wiele głupstw. Stworzą sobie takie warunki życia, w jakich nie będą mogli wytrzymać. Przyjdą mody, które oddalą nas od siebie i od Boga. Ziemia zostanie dotknięta wielkimi kataklizmami, a my musimy być na nie przygotowani, bo mogą one dotknąć każdego z nas. Ale końca świata jako takiego nie będzie. W połowie marca 2000 roku możemy spodziewać się poważnej katastrofy”.

Jak historia pokazała, wielki kataklizm na miarę światową nie nadszedł w roku 2000, choć wszyscy czekali na podobny scenariusz. Nie bądźmy jednak ślepi. To co się dzieje ostatnio w Polsce, pokazuje wyraźnie, że zarówno los, jak i natura, nas nie oszczędza. Powodzie, huragany, wielka rozpacz po katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Nie mamy pewności, że to kara boża. Pewne jest jednak, że nastały czasy trudne dla Polaków, dla naszego kraju i wiary chrześcijańskiej. Dziś pojawia się więcej wątpliwości niż na przestrzeni ostatnich lat. Miejmy nadzieję, że Polska przetrwa ten niebezpieczny kryzys...