niedziela, 13 marca 2011

Nibiru

Temat Nibiru powraca jak bumerang od czasu publikacji słynnej książki Zachary Sitchina pt.: "Dwunasta Planeta". Przez lata temat był konsekwentnie spychany do szufladki "teorie spiskowe" i poruszał umysły wyłącznie alternatywnych środowisk. Media głównego nurtu tematu nie podejmowały, zaś konsultowani w temacie przedstawiciele tzw. nauki pukali się w czoło.

Sytuacja uległa zmianie w roku 2008, kiedy pojawił się w mediach głównego nurtu tzw. naukowy raport sugerujący, że być może istnieje jakieś ciało niebieskie gdzieś na obrzeżach naszego układu słonecznego, o którym dotąd "nie było wiadomo". Od roku 2008 pojawiły się co najmniej trzy doniesienia w mediach mainstreamowych o różnych zespołach naukowców, które spekulowały na ten temat. Co ciekawe, każdy zespół miał kompletnie inną teorię zarówno dotyczącą pochodzenia domniemanego obiektu, jego lokalizacji, wielkości i formy materialnej.

Najciekawszą z tych koncepcji była hipoteza o zbliżaniu się gwiazdy - karła, która miała być drugą gwiazdą naszego układu słonecznego. Ta hipoteza była o tyle ciekawa, że 70% znanych nam układów słonecznych jest zorganizowanych właśnie wokół gwiazd binarnych, a jedynie 30% krąży wokół pojedynczej gwiazdy, jaką znamy w naszym układzie słonecznym. Ponadto ta proporcja 70% do 30% może okazać się jeszcze bardziej przechylona na korzyść układów binarnych, albowiem owe 30% "jednogwiezdnych" układów może być "jednogwiezdne" tylko dlatego, że nie umiemy na razie znaleźć ich binarnej pary - być może o zdystansowanej orbicie, podobnie jak zakłada hipoteza drugiej gwiazdy w przypadku naszego układu słonecznego. Niemniej owa hipoteza drugiego binarnego Słońca została wyciszona w kręgach naukowych bez żadnych konktretnych argumentów badawczych.

Ostatnią z głośniejszych spekulacji prasowych na temat Nibiru było doniesienie, które intensywnie gościło w mediach (także głównego nurtu) dotyczące wybuchu Betelgezy (Betelguese) - gwiazdy w gwiazdozbiorze Oriona. Jej wybuch miał skutkować pojawieniem się na naszym niebie niejako "drugiego Słońca". I poza "efektem wizualnym" w zasadzie nie miał mieć istotnego wpływu na nasz układ słoneczny. Można więc je było potraktować raczej jako "cover story" na wypadek, gdyby Nibiru rzeczywiście miałoby sie pojawić... Spekulacje na temat Betelgezy są o tyle zabawne, że po pierwsze ta informacja pojawiła się pierwotnie w kręgach alternatywnych w 2009 roku i nie jest żadną nowością, a po drugie, to nikomu nie jest znana data przewidywanej eksplozji… Tak więc nie o tej spekulacji traktuje niniejszy post.

W początkach lutego 2011 pojawił się artykuł w brytyjskim The Independent, który został podchwycony zarówno przez media typu CNN, jak i przez strony alternatywne, albowiem został uznany nie za spekulacje, lecz za wiarygodne doniesienie naukowe. Dotyczy on obiektu nazwanego Tyche, którego istnienie ogłosili naukowcy z… NASA. Tak naprawdę pierwotne doniesienie o Tyche pojawiło się w grudniu 2010 na łamach Space.com, ale jakoś wtedy nikt się nim za bardzo nie zainteresował. Lutowa publikacja w The Independent powołuje się na naukowców z University of Louisiana, ale tak naprawdę to poprzedziło ich doniesienie z lipca 2010 (także na łamach Space.com) kwestionujące istnienie hipotetycznej obecności planety Nemezis - być może odpowiedzialnej za cykliczne wyniszczenie życia na Ziemi. Artykuł ten miał zresztą dwuznaczny wydźwięk - kwestionował, ale nie do końca... A gdyby chcieć być bardziej zgodnym z faktografią sygnałów o istnieniu Nibiru, to należałoby się cofnąć do roku 1984, kiedy to po raz pierwszy została sformułowana przez zespół astronautów hipoteza o istnieniu Nemezis… Pierwszy i ostatni przez kolejnych bez mała 20 lat, albowiem po tym doniesieniu zostało nałożone kompletne informacyjne embargo w mediach głównego nurtu na temat Nibiru.

Tak czy owak ostatnie doniesienia, rzekomo autorstwa John Matese and Daniel Whitmire z Uniwersytetu w Luizjanie, a tak naprawdę bazujące na wynikach zespołu z NASA, który obsługuje teleskop WISE (Wide-Field Infrared Survey Explorer) są następujące:

Tyche prawdopodobnie zbliża się od strony zewnętrznego Obłoku Oorta. Prawdopodobnie za jej sprawą doświadczamy od kilku lat deszczu komet nadlatujących właśnie z tamtych rejonów.

Prawdopodobnie też Tyche jest wyjaśnieniem tajemniczej orbity planetoidy Sedna, której śledzenie absorbuje od kilku lat kilka zespołów naukowców, zaś ich ciekawość wynika z totalnie nietypowej orbity, po której Sedna się przemieszcza. Hipotetyczne wytłumaczenie tej dziwnej orbity to właśnie sąsiedztwo olbrzymiego ciała niebieskiego, które tak miałoby tę orbitę zniekształcić.

Tyche ma być czterokrotnie większa, niż Jowisz. Jej orbita byłaby 15 tysięcy razy bardziej oddalona od Słońca, niż orbita Ziemi i 375 razy odleglejsza, niż orbita, po której krąży Pluton, tak bezceremonialnie zdeklasowany 5 lat temu z pozycji ostatniej planety naszego układu słonecznego.

Tyche miałaby być brązowym karłem. Jej temperatura miałaby wynosić -73°C. Jej skład miałbyby być mieszaniną gazową helu i wodoru.

Okoliczności nazwania Tyche wskazują na mocno zakorzenione magiczne myślenie zespołu astronomów, którzy ją tak nazwali. Tyche według greckiej mitologii miała być "lepszą" siostrą Nemezis… Jak wiadomo Nemezis, która nie była zbyt sprzyjającą nam boginią, była też imieniem nadawanym pierwotnie hipotetycznemu obiektowi, który mógł być tożsamy z sumeryjskim Nibiru…

Tak więc mamy kolejny temat, który wydostał się z kołyski tzw. tematów "spiskowych" i podjął własne życie pomiędzy doniesieniami naukowców a mediami gównego nurtu. Jak na początek roku 2011 to całkiem nieźle :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz