niedziela, 13 marca 2011

Ludzie, którzy widzą i czują więcej...

Pomimo tego, że na świecie w kontekście parapsychologii i wizji przyszłości rzadko padają nazwiska Polaków, również w naszym kraju żyło i żyje nadal garstka osób, które twierdzą, że wiedzą więcej. Kim są i jakie wydarzenia wieszczą dla Polski i innych państw?

Leszek Szuman

Uznany polski astrolog XX wieku. Urodził się 18 listopada 1903 roku w Poznaniu, nie spędził tam jednak reszty swojego życia. Mieszkał głównie w Szczecinie i tam też zmarł w czerwcu 1987 roku. Pracował jako tłumacz przysięgły, lecz największą sławę zyskał dzięki astrologii i swoim niezwykle popularnym, rymowanym horoskopom. Jak wielokrotnie podkreślał, rymy nie miały nic wspólnego z pierwiastkiem poetyckim, służyły jedynie lepszemu zapamiętywaniu tekstu. Zamiłowanie do szeroko pojętej ezoteryki Leszek Szuman wyniósł z domu, gdzie wszystko zaczęło się od dziadka – jasnowidza. Zdolności wizjonerskie wykazywał też brat Szumana, matka z kolei posługiwała się wahadełkiem. Warto wspomnieć, że z jego horoskopami wiązała się nierozerwalnie ciekawa, a zarazem dość nietypowa historia. Otóż, wizjoner bardzo chętnie udzielał ludziom porad astrologicznych.

Niewielu jednak wie, że prowadził on archiwum, w którym zapisywał proroctwo daty śmierci każdej osoby, która się do niego zgłaszała. Wiele lat później rodzina miała dostęp do tych zapisków. Z wielu relacji wynika, że Szuman nigdy nie pomylił się w swoich przewidywaniach. Niestety, jest to informacja zdobyta na podstawie ustnych opowieści o jego dokonaniach, stąd trudno zweryfikować jej wiarygodność. Przejdźmy jednak do sedna sprawy, a jest ono niewątpliwie zaskakujące! Mało kto dziś wie, że Leszek Szuman ma na swoim koncie także przepowiednie dotyczące przyszłości Polski. A pisał o rzeczach niebagatelnych, które w ostatnim czasie cieszą się olbrzymim wręcz zainteresowaniem. „Ziemię czekają okropne kataklizmy, w czasie których ucierpi także Polska. Morza wystąpią z brzegów i zaleją Amerykę Północną i Europę Zachodnią.” Mowa tu oczywiście o zbliżającym się końcu świata. Co więcej, jego wizje pasują jak ulał do tak zwanego Proroctwa Oriona na rok 2012, które opisał w swojej ostatniej książę wizjoner Patryk Geryl. Jak można się domyślić, w przepowiedniach Szumana królował raczej głęboki pesymizm, choć zgodnie z nimi Polska ponoć najmniej ucierpi w kataklizmach, które czekają świat. Sam astrolog wielokrotnie powtarzał... „Cieszę się, że nie doczekam tych wszystkich okropieństw.”

Władysław Biernacki

Władysława Biernackiego bez wątpienia możemy zaliczyć do wizjonerów naszych czasów. Co więcej, trzeba przyznać, że jego przepowiednie cieszą się nie tylko dużym zainteresowaniem, ale także poważaniem. Największą sławę zyskały proroctwa, które jasnowidz ogłosił na początku lat 90. XX wieku, a które dziś budzą trwogę u największych śmiałków tego świata. Mowa tu głównie o proroctwie dotyczącym głośnej w ostatnich czasach wizji III wojny światowej. Całość przepowiedni Biernackiego zamieścił Zbigniew Kozłowski w swojej książce pod tytułem Świat objawiony. Poniżej przedstawiamy najciekawsze, a zarazem najbardziej istotne dla Polski fragmenty, które co zaskakujące, napawają dumą i nadzieją, lecz nie da się ukryć, że momentami potrafią zmrozić krew w żyłach. Zobaczmy jaką wizję zostawił po sobie jeden z najbardziej znanych jasnowidzów naszych czasów.

„Piekło na ziemi – bo tak to można nazwać – będzie trwało trzy i pół miesiąca. Wojna zacznie się od Włoch. Na początku we Włoszech będzie straszna rewolucja. Zacznie się od Stolicy Apostolskiej. We Włoszech powstanie ustrój socjalistyczny. Socjaliści rzucą się na duchowieństwo. Będą znęcać się, torturować i mordować. Papież Jan Paweł II po trupach swoich kardynałów będzie musiał uciekać z Watykanu. Ucieknie do Francji. Stamtąd do Polski, gdzie pozostanie do końca wojny. Trzy i pół miesiąca nie będzie go na Stolicy św. Piotra. Stolica Apostolska zostanie zdewastowana, zniszczona i znieważona [...]. Jan Paweł II ma bardzo trudny pontyfikat, najcięższy ze wszystkich papieży. Rewolucja obejmie później Francję i Hiszpanię, jednak w tych krajach siły antychrześcijańskie nie utrzymają się długo”.

W tym miejscu czas na mały komentarz. Otóż, jak widać mowa o nieżyjącym już niestety, papieżu Janie Pawle II. Ta niejasność może wynikać z kilku przyczyn. Pierwsza to oczywista teoria, której zapewne hołdują wszyscy sceptycy, wskazująca na to, że proroctwo Biernackiego nie spełniło się. Przecież nie jest żadna tajemnicą, że papież Jan Paweł II zmarł kilka lat temu. Czy jednak możemy być pewni, że przepowiednia nie jest prawdziwa? Otóż, nie! Wizjonerzy nie raz zaskakiwali nas, a przepowiednie, które wydawały się błędne spełniały się w najmniej oczekiwanych momentach. Nie mówmy więc hop, zanim czas ostatecznie nie zweryfikuje słów proroctwa. To, że wystąpił błąd w wizji pontyfikatu danego papieża, nie oznacza jeszcze, że pozostała część wizji nie ma racji bytu. A brzmi ona następująco:

„W tym czasie Niemcy, czując zagrożenie, zechcą okrążyć i uderzyć na Rosję. Najpierw uderzą na Czechy i Słowację. Najeźdźcom sprzyjać będzie ludność cywilna i wojsko czeskie, Słowacy nie. Stamtąd klinem uderzą na Polskę i dojdą do Wałbrzycha. Wałbrzych i Kotlina Kłodzka będą zniszczone. Z drugiej strony Niemcy przez desant morski uderzą na Kołobrzeg. Miasto to zostanie zniszczone podobnie jak podczas drugiej wojny światowej. Niemcy zdobędą Kołobrzeg i utrzymają się w nim przez osiem dni. Dziewiątego dnia wojska polskie i rosyjskie okrążą desant niemiecki i tych, którzy nie zginą, wezmą do niewoli. Działań wojennych w Polsce środkowej nie będzie (nie znaczy to, że nie będzie tam innych zniszczeń spowodowanych kataklizmami, nie mówiąc już o głodzie, który będzie powszechny na całym świecie).



Po dwunastu godzinach od wybuchu bomby atomowej w Niemczech miasto Gdańsk przeżyje trzęsienie ziemi, lecz nie poniesie wielkich strat. W tym czasie w Polsce wybuchnie rewolucja, która potrwa sześć dni. [...].


Siódmego dnia rewolucji Bóg ześle na nasz tron mesjasza z Krakowa. Tak więc Kraków wyda dwóch mesjaszy Jednego na tron Stolicy Piotrowej, a drugi na tron naszego kraju. Tym władcą na polskim tronie będzie zakonnik z Krakowa. Będzie on też naczelnym wodzem wojsk polskich. Przemówi do narodu polskiego i wtedy naród się uspokoi [...].

[...] Po trzeciej wojnie światowej nie będzie krajów kapitalistycznych ani komunistycznych. Nastaną rządy demokracji Chrystusowej, oparte na prawdzie, sprawiedliwości, godności człowieka i miłości. [...] Po strasznej tragedii wojennej nastanie wielki dobrobyt. Ziemia wyda ludziom wszystkie bogactwa, jakie posiada. Ludzie będą żyli dostatnio jak nigdy dotąd. Zapanuje wielka miłość do Boga i do bliźniego. Będzie wielki kult do Serca Pana Jezusa i Matki Najświętszej.

Po wojnie zostaną odbudowane między innymi Paryż, Rzym i Madryt. Nad wieloma miastami będą fale wody, a niektóre porosną mchem. W tej wojnie procentowo najmniej zginie ludzi rasy żółtej, bo ich Bóg zachowa jako narzędzie kary dla rasy białej. Rasa biała będzie musiała jeszcze znosić cierpienia od rasy żółtej za to, że biali siebie uważali za lepszych i mądrzejszych. Sami byli panami, a innych mieli za niewolników i znęcali się nad nimi. Dlatego sami staną się niewolnikami. Nastąpi to jednak dopiero później, gdy rasa żółta zaleje cały glob ziemski i będzie panować przez trzy lata i sześć miesięcy [...].”

Bez wątpienia najważniejszym fragmentem przepowiedni jest ten, w którym Polska zdobywa siłę, potęgę i chwałę, o którą modliliśmy się przez wieki. Wreszcie, po rzekomo zbliżającej się wielkimi krokami III wojnie światowej ,,Polska stanie się wielkim mocarstwem, takim, jakim jeszcze nie była za swego istnienia. Bóg nas podniesie do tak wysokiej rangi przez nasze modlitwy, które zanosimy do Niego. Także naród rosyjski stanie się bardzo gorliwym ludem Bożym i dobrowolnie znajdzie się pod patronatem Polski. Nastąpi zjednoczenie Słowian Europy. Do Polski dobrowolnie przyłączą się Czechy, Słowacja, Brandenburgia [pozostałość Niemiec], Estonia, Litwa, Łotwa, Białoruś i Ukraina. Do tej wielkiej braterskiej wspólnoty dołączą również Węgry i Rumunia.”

Niestety, wbrew pozorom proroctwo Władysława Biernackiego nie kończy się na szczęściu naszego narodu. Według wizji jasnowidza sielanka nie potrwa długo. Ponoć w 1978 roku w Babilonie narodził się Antychryst, którego imię niejednokrotnie pojawia się w tej i innych przepowiedniach mówiących o rychłej zagładzie świata. Przez długi czas człowiek ten żyje w ukryciu, ale kiedy nadejdzie jego chwila, ujawni się, by zaprowadzić nas i inne narody do nieodwracalnej zagłady.

„Swoją wiedzą zdobędzie cały świat. Będzie małpował Chrystusa – Mesjasza, a gdy wejdzie na tron w Chinach, powie: Jestem Chrystus – Mesjasz pochodzący z matki Żydówki, a ten, co był, to zwodziciel [...]. Antychryst dla pozoru, żeby zwieść jak najwięcej ludzi, umrze, a trzeciego dnia zmartwychwstanie (pozornie!). Wielu ludzi w niego uwierzy, zwłaszcza Żydów [...].

Przez swoją mądrość wybije się na wielkiego władcę w Chinach. Zdobędzie świat podstępnie i bez boju. Będzie tak sprytny, że bardzo szybko, zaledwie w ciągu kilku miesięcy, przez postawienie ultimatum opanuje cały świat, w tym także Polskę. Zastępcą jego będzie katolicki biskup. Represje najpierw dotkną duchowieństwo. Zacznie mordować kapłanów i biskupów, zamorduje też ostatniego papieża [...]. Tych, którzy nie przystaną do jego nauki, Antychryst będzie bezlitośnie zabijał. Nie da żywności. Trudno będzie znaleźć kapłana, żeby przyjąć Sakramenty Święte. Kościół przejdzie do podziemia.

Pan Bóg ześle z Raju do walki z nim Eliasza i Henocha. Prorocy ci będą głosili świętą Ewangelię o Chrystusie. Po trzech i pół roku swej misji zginą z rąk Antychrysta. Ciała ich będą leżały nie pochowane przez trzy dni. Trzeciego dnia, na oczach tłumu, mocą Bożą zmartwychwstaną i wstąpią do Nieba.

Gdy Antychryst będzie małpował wniebowstąpienie, kiedy mocą szatana uniesie się w obłoki, zostanie zabity piorunem przez św. Michała Archanioła i spadnie na oczach tłumów w otwartą czeluść ziemi, ziejącą siarką i ogniem. Niedługo po tym nastąpi Sąd Ostateczny i wskrzeszenie umarłych oraz nowe Niebo i nowa Ziemia”.


Zatem zgodnie z proroctwem nasza ewentualna sława będzie, paradoksalnie, początkiem końca całego świata, który odrodzi się na nowo, lecz jako twór zupełnie czysty i nieskalany ludzką nienawiścią...

Marian Węcławek

Marian Węcławek to jeden z najbardziej uznanych interpretatorów snów. Rzekomo jasnowidz dokładnie wyjaśnił swoją technikę rozszyfrowywania sennych zagadek, a tym samym prorokowania o przyszłości. Jak podaje Andrzej Sieradzki, najciekawsze fragmenty tego opisu znaleźć można w niepublikowanym dotychczas opracowaniu Jasnowidz Marian Węcławek, które pochodzi z 1994 roku. I właśnie na podstawie książki autorstwa Andrzeja Sieradzkiego przytaczamy najważniejsze fragmenty rzekomych zapisków.

„Cała nasza i świata przyszłość dana jest nam w snach. Nic, co dzieje się wokół nas, nie jest dziełem przypadku, a wplecione jest w ogromny cykl przyczynowo – skutkowy [...]. W ogólnym zarysie los człowieka i los społeczeństw zapisany jest u Boga i wszystko, co się dzieje na świecie, wynika z Jego woli.

Skoro bieg wydarzeń jest zapisany, to tym samym jest z góry zaplanowany w całym przyczynowo – skutkowym ciągu wydarzeń. Z tego względu można wprost przewidywać, co stanie się jutro [...]. Dalsze losy są trudniejsze do odgadywania, bo nie znamy całej »płyty«, na której spisany jest nasz los i bieg wydarzeń. Płyta ta nie jest nam znana na jawie, ale w snach można ją »przesłuchać i podpatrzeć«. Nasza psychika i nasza dusza funkcjonuje przez całe życie, ale przejawy naszej podświadomości docierają do nas w postaci snów, których nie rozumiemy. Sny to druga strona naszej egzystencji [...]. Należy więc analizować je celem poznania samego siebie, swojej przyszłości, która jest nam dana, bo właśnie w marzeniach sennych do nas dociera.

Mówię to z własnego przekonania, bo snami zajmuję się od ponad czterdziestu lat, a przed dwudziestu laty odkryłem do nich klucz interpretacyjny i wiem, kiedy i co one oznaczają. Na podstawie snów otrzymuję odpowiedź na wszelkie nurtujące mnie pytania, na przykład znam datę swojej śmierci, mogę ją również podać w stosunku do każdego człowieka, ale robić tego z wielu względów nie chcę. Właśnie podawaniem tych przykrych dat przekonałem wiele osób, które mi nie dowierzały, że odkryłem sposób na przewidywanie i przepowiadanie przyszłych zdarzeń [...].

W naszych snach odbija się to, co było i co czeka nas w przyszłości. Trzeba je tylko rozumieć. Spisałem swoje sny na przestrzeni ponad czterdziestu lat i na podstawie ich analizy mogę powiedzieć, że każdy człowiek ma dziewięćdziesiąt pięć procent snów symbolicznych, czyli do rozszyfrowania, a pięć procent to sny prorocze i pół prorocze, które bardziej wprost mówią, co nas czeka, czego powinniśmy się spodziewać. Nie zdajemy sobie jednak z tego sprawy, jak bardzo jesteśmy kierowani i w jakim zakresie jest nam dane w snach to, co będzie w najbliższej i dalszej przyszłości.

Moja metoda odgadywania snów jest bardzo prosta, jeżeli ktoś pozna klucz interpretacyjny do ich odgadywania. Dla zobrazowania tego, co mówię, podam przykład odgadnięcia daty śmierci sekretarza generalnego KC KPZR Czernienki. Otóż, chcąc wiedzieć, czy dana osoba przeżyje rok 1985, postawiłem sobie to pytanie przed położeniem się spać. W nocy śniłem, że znajduję się na łące, na której trawę wyskubały krowy. W pobliżu płynęła rzeczka. Patrząc na jej nurt, zauważyłem, że po dwustu metrach rzeczka wpada pod ziemię i płynie pod łąką. Ponieważ znałem symbol rzeki, stwierdziłem, że Czernienko nie przeżyje 1985 roku. Następnego dnia postawiłem sobie pytanie, w którym miesiącu roku 1985 nastąpi zgon tej osoby. Rozpocząłem poszukiwania senne od stycznia i gdy śniłem kolejne miesiące, to przy marcu przyśniło mi się 10 krów na polu. Krowy te zaczęły zdychać i zakopano je w kopiec, na którym ktoś wapnem namalował znak w kształcie X. Od razu więc wiedziałem, że Czernienko umrze 10 marca 1985 roku.

Inny przykład – zburzenie muru berlińskiego. Wiedząc, że w świecie dochodzi do poważnych zmian politycznych, uznałem, że wcześniej czy później Niemcy zjednoczą się, ale aby to nastąpiło, musiał zostać zburzony mur berliński jako symbol podziału. Dlatego też przed snem postawiłem sobie pytanie: kiedy mur w Berlinie zostanie rozebrany? Zacząłem śnić od roku 1982. Gdy doszedłem do roku 1989, to śniłem, że byłem gdzieś w obcej miejscowości, patrzyłem na jakąś defiladę, grała orkiestra, ludzie cieszyli się i śpiewali. Następnie robotnicy rozbierali płot, a gdy ich zapytałem, dlaczego to robią, odpowiedzieli mi, że była sprawa w sądzie i teraz nastąpi zmiana granicy Kiedy się obudziłem, byłem już pewny że w roku 1989 zostanie zburzony mur berliński.

Jak interpretować sny? Najprościej można odpowiedzieć, że są sny dodatnie, na podstawie których można powiedzieć, że dane zdarzenie przyszłe nastąpi, oraz sny ujemne, mówiące o tym, że to coś nie spełni się.


REKLAMA

Jeżeli śnimy o ludziach szlachetnych, bogatych, o pięknych domach, rasowych zwierzętach – to taki sen jest dodatni i oznacza spełnienie treści zawartej w pytaniu. Gdy śni się smoła, brudna woda i ma się wrażenie, że jest ona z bakteriami; gdy śni się woda, w której łowimy ryby, a ktoś mówi, że tu ryb nie ma, albo śnimy, że widać sarny, jelenie lub jakieś gady, że bierze nas wstręt, to jest to sen negatywny, to coś nie spełni się.

Najlepiej, żeby przed snem postawić sobie konkretne i precyzyjne pytanie. Pytanie to odzwierciedli się w symbolicznej odpowiedzi sennej. Sen przez symbol da nam odpowiedź. Przy postawieniu sobie pytania i uświadomieniu jego treści – o co nam chodzi – pytanie zakoduje się w naszej podświadomości i na to pytanie zostanie nakierowany nasz sen tej nocy, a jeżeli ktoś nie śni codziennie, to powinien ponawiać pytanie i próby aż do skutku. Ja śnię od dwóch do pięciu razy w ciągu nocy bez względu na to, czy zadałem sobie pytanie, czy nie. Wykorzystuję te same symbole senne do innych rozwiązań. Sny symboliczne są trudne w interpretacji, bo nie zawsze we śnie wszystko układa się na plus czy też na minus. Aby jednak upewnić się co do trafności interpretacji, należy ponowić sprawdzenie tematu kolejnym snem. W każdej interpretacji konieczne jest »wyczucie« symbolu, a to przychodzi z czasem, po nabraniu doświadczenia”.

Leszek Weres

Profesor dr Leszek Weres to wybitny astrolog, socjolog i naukowiec, autor wielu książek i opracowań. Od dziesięciu lat, trzy razy do roku prowadzi Ogólnopolskie Szkoły Astrologii Humanistycznej i Kosmoekologii Kultury. W świecie naukowym krąży opinia, że są to spotkania tak twórcze, że niektórzy uczestnicy zapisywali się na nie po kilka, a nawet kilkanaście razy! Weres zazwyczaj jest zaliczany do kręgu polskich parapsychologów. Przypisuje się mu rozmaite wizje i przepowiednie, które nawet u jego seminarzystów budzą ogromne zaskoczenie. Sam profesor jednak kategorycznie zaprzecza informacji, jakoby był jasnowidzem, wizjonerem, prorokiem czy kimkolwiek w tym rodzaju. Mówi wprost: „Astrolog nie przepowiada przyszłości i nie wyznacza jej, tylko interpretuje profesjonalny kosmogram urodzeniowy, który jest zapisem dynamicznego i probabilistycznego, zmieniającego się według znanych nam reguł, układu planet w momencie narodzin”. I faktycznie, na oficjalnej stronie profesora prócz oferty interpretacji kosmogramów, nie znajdziemy żadnych przepowiedni ani wizji przyszłości.

Mimo to w 2001 roku rozpętała się wokół jego osoby ogromna afera, związana z zamachem na World Trade Center w Nowym Yorku. Rzekomo dzień wcześniej na zajęciach w swojej szkole powiedział, że „w USA wiele ludzi umrze i poleje się krew”. Tym większe było zaskoczenie studentów, kiedy następnego dnia wszystkie stacje telewizyjne relacjonowały na żywo ogromną tragedie Stanów Zjednoczonych. I tym razem jednak Weres autorytatywnie zaprzeczył wszelkim spekulacjom na temat tego, że ponoć wszystko stało się za sprawa jego proroctwa. „Nie przewidziałem ataku na World Trade Center, ale to wyliczyłem, korzystając ze znajomości historii, realiów świata, kosmogramu USA, planetarnych cykli...” – powiedział podczas wywiadu, którego już kilka lat temu udzielił Aleksandrze Zdrojewskiej. Przy tej samej okazji wspominał o wielu rzeczach dotyczących naszej przyszłości, które rzekomo można najzwyczajniej w świecie obliczyć i nie ma to związku z żadną magią, jedynie z nauką o kosmosie i jego planetach. Jak podaje Andrzej Sieradzki w jednej ze swoich publikacji, profesor Weres na łamach jednego z numerów tygodnika „Gwiazdy mówią” tak oto wypowiada się na temat najbliższej przyszłości świata.

„[...] Niedawno odkryty tak zwany kod Biblii pokazuje niezbicie, że w księdze tej można odnaleźć niemal wszystko z dotychczasowej historii naszej planety, i to w szczegółach, ale niewiele da się odczytać o przyszłości. I tu dopiero mogę powiedzieć, że główną przyczyną jest nie tyle niechęć Najwyższego, ile to, że na nasz los i na los naszej planety mamy jednak pewien wpływ i nie jest tak, że wszystko jest do końca zdeterminowane, czyli z góry określone [...]. A na Ziemi przerażeniem napawają katastrofy klimatyczne, wszystko też zdaje się wskazywać na to, że przesunięcie biegunów Ziemi, przepowiadane przed kilkudziesięciu laty przez »śpiącego proroka« Edgara Cayce'a, już się rozpoczęło, ale nikt nie wie, kiedy osiągnie ono wartość krytyczną. Oczywiście, wielu jasnowidzów i proroków stara się to określić i ktoś wreszcie, chociażby skutkiem teorii prawdopodobieństwa, trafi, ale byłoby znacznie lepiej, żeby krnąbrna ludzkość (bo to my wciąż zaśmiecamy i niszczymy ekosferę) nic o tym nie wiedziała i »bawiła się«, jak Rzymianie, do końca”.


Czy rzeczywiście przyszłość można „obliczyć”? Jeśli tak to może kiedyś wszyscy zdołamy nauczyć się ją przewidywać...

Urszula Koziołek

Mowa o znanej tarocistce, która od pewnego czasu zajmuje się także bioenergioterapią. Za Andrzejem Sieradzkim przytaczamy wypowiedź kobiety, która zdecydowanie porusza wątek przyszłości losów świata, a w tym także Polski. Zgodnie ze źródłem, wypowiedź pochodzi z 20 czerwca 1999 roku.

„Karty Sybilli przepowiedziały, że konflikt w Kosowie będzie trwał jeszcze dwa miesiące. Jedno z mocarstw jest przeciwne szybkiemu zakończeniu wojny na Bałkanach. Karta mówiąca o losach wszechświata przedstawia Sybillę. Oznacza to, że karma Ziemi spełnia się. W nasze ludzkie rozgrywki włączyły się pozaziemskie siły. Konflikt, który się teraz rozgrywa, nie jest wyłącznie sprawą ludzi. Można śmiało powiedzieć, że jest to walka Dobra ze Złem.

Ludzie w XXI wieku nadal będą robili wiele głupstw. Stworzą sobie takie warunki życia, w jakich nie będą mogli wytrzymać. Przyjdą mody, które oddalą nas od siebie i od Boga. Ziemia zostanie dotknięta wielkimi kataklizmami, a my musimy być na nie przygotowani, bo mogą one dotknąć każdego z nas. Ale końca świata jako takiego nie będzie. W połowie marca 2000 roku możemy spodziewać się poważnej katastrofy”.

Jak historia pokazała, wielki kataklizm na miarę światową nie nadszedł w roku 2000, choć wszyscy czekali na podobny scenariusz. Nie bądźmy jednak ślepi. To co się dzieje ostatnio w Polsce, pokazuje wyraźnie, że zarówno los, jak i natura, nas nie oszczędza. Powodzie, huragany, wielka rozpacz po katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Nie mamy pewności, że to kara boża. Pewne jest jednak, że nastały czasy trudne dla Polaków, dla naszego kraju i wiary chrześcijańskiej. Dziś pojawia się więcej wątpliwości niż na przestrzeni ostatnich lat. Miejmy nadzieję, że Polska przetrwa ten niebezpieczny kryzys...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz