wtorek, 1 listopada 2011

List Uzdrowionej do Boga

I cóż, jestem. A tak bałam się żyć.

Obrażałam Boga, diabła wzywałam,

ze wszystkich sił nie chciałam być.

Na koniec życia niecierpliwie czekałam.

Wątpiłam w miłość, zwątpiłam w sens.

Aż przyszedł dzień, gdy Boże, kopa dałeś.

Odebrałeś na chwilę każdy życia kęs,

abym zobaczyła, że Ty Panie życie trzymałeś.

Pozwoliłeś mi na walkę samej ze sobą.

Pozwoliłeś na czarne wizje i myśli o umieraniu.

Czekałeś chwili, gdy zjednoczę się z Tobą.

Nie tylko ciało, lecz i dusze poddałeś badaniu.

I przyszedł On, i podał mi rękę,

Przytulił do serca, duszę napił.

Miłością przeprowadził przez mękę

a śmierć zupełnie rozbroił.

Różnie bywało przed laty z nami,

okrutne czyny i słowa złe.

Aż wreszcie ze śmiercią byliśmy sami

A w Nim czułam życie (kochane chwile).

On był. Nadzieje dawały Jego oczy.

Jego ciepło budowało przyszłość.

Widział, jak łza twarz ciągle moczy,

ręce tuliły, usta pieściły, okazywał miłość.

Dziękuje Ci Boże za dar drugiego istnienia,

Dzięki temu, przez którego przemówiłeś.

Ty Boże spełniłeś moją chęć cierpienia

A z jego, moje życie uczyniłeś.

Zachowaj mnie w zdrowiu i radości,

Zapłać temu, który wytrwał przy mnie.

Wybacz wszystkie nasze podłości

A On, jeśli chce, niech odwróci się.

Choć był moim sensem i życiem tu na ziemi,

Nie wolno decydować za Niego.

Jego wola i Twoja Panie, może to zmieni.

On dał miłość, nie musi dać nic innego.

Żałuje Boże mój, grzechu swego.

Żałuje niewiary, braku nadziei i ufności.

Nie żałuje teraz dnia majowego,

gdy dostałam tak wielki dowód miłości.

Jesteś Boże Wielki, miłością przepełniony.

Zapomniałeś moje winy i grzechy.

Twa dobroć sprawia, ze człek czuje się skruszony

A pokora otula i odrzuca chore uciechy.

W prośbie wznoszę swoje ręce Boże:

Chroń mnie od chorób i cierpienia.

On był przy mnie a teraz nie chce, nie może.

Ty Boże jesteś strażnikiem istnienia.

Wiec wołam do Ciebie w wielkiej pokorze,

z ufnością i wiarą otwieram serce swe.

Z miłością przed Tobą się korzę

I mówię skromnie: całą duszą kocham Cię.

Zostań ze mną Boże mój i zawsze bądź.

Z Tobą moje życie tylko widzę.

Daj mi mądrość, głupot moich nie sądź.

Tak bardzo swych ułomności się wstydzę.

Czuję karę za moje głupoty,

Za pustkę, za nicość, za rzeczy okrutne

Za pychę, za marność, za czarne soboty,

Za fałszywą radość i za dni smutne.

Przyjmuję z szacunkiem każde działanie

mając nadzieję na dobro dla mnie.

Niech dzieje się Twoja wola Panie.

Przyrzekam, że śmierci nie poddam się.

Uczyń mnie piękną w duszy całej

a mego ciała nie kalaj chorobą.

Kochaj mnie całą, nie tylko w części małej.

Boże, jesteś we mnie, ja chce być z Tobą.

Daj mi szansę Boże, na zrozumienie,

czym jest życie i jak wielkie miłości Twoje.

Proszę o szansę na poprawę i cieszenie.

Daje Ci serce, miłość i życie moje.

Przyjmij w podzięce skromne te słowa.

Ty wiesz Panie, po co me serce bije.

Nie potrzebna do tego wielka mowa:

dziękuję Ci Boże za to, że żyje.

3 komentarze:

  1. Nie wiem czemu moj wiersz znalazł się tu... Nikt nie pytał mnie o zgodę na skopiowanie i użycie mojego tekstu. Proszę o ustosunkowanie się do tej sprawy. Podaję link do mojej, oryginalnej publikacji www.zoeblog.pl
    LIWA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz Liwa, to jest chamska kradzież tekstu przez blogera!
      takie osoby zamieszczają jako swoje.
      zgłosić to należy i ukarać!

      Usuń
  2. Proszę, (jeszcze proszę) o usunięcie mojego wiersza "list do. Boga". Jest to bezczelny PLAGIAT !!
    Ewentualnie prosze podać autora i przekierowanie do oryginalnej piblikacji.

    LIWA http://www.zoeblog.pl

    OdpowiedzUsuń