niedziela, 8 maja 2011

Sens zycia

Powinno być "Odczucie sensu życia", bo doznałam takiego właśnie.
Nie mam pojęcia jaki jest sens życia i nie sądzę, by ktokolwiek znał odpowiedź na to pytanie.
Możemy tylko odczuwać to ze swojego poziomu postrzegania, dlatego rozszerzając świadomość, zmienia się też odczuwanie sensu życia. Jednak myślę, że nie ma końca temu rozszerzaniu, zatem i zmiany postrzegania także końca nie mają.
Otóż przyszło do mnie takie piękne, łaskoczące w klatce piersiowej odczucie, że nasza "gra" na ziemi jest bez znaczenia dla ducha. Że dla ducha (czy jak chcą inni dla naszych wyższych poziomów istnienia) istotne jest wykonanie swojego planu, który założył sobie przed wcieleniem. Ten plan obejmuje tylko rozszerzenie świadomości w jakimś, akceptowalnym dla ducha zakresie. Cała reszta, typu wybór szkoły, zawodu, miejsca zamieszkania, stworzenia sobie luksusów czy też biedy itd. nie ma żadnego znaczenia. Na tym polega nasza wolna wola, że sami tworzymy sobie swój świat na ziemi, ale ograniczenie polega na tym, że jeśli poprzez wybór zdecydowanie oddalamy się od rozszerzania świadomości, wtedy zwyczajnie nie udaje się wykreować tego, co chcemy.
Zatem tworzymy sobie życie, spotykamy różnych ludzi, którzy pokazują nam nasze ograniczenia i znów wybieramy czy te ograniczenia uwalniamy, czy szarpiemy się z nimi. Najważniejsze jest zrozumieć emocje, potem nauka jest już łatwa.
Kiedy rozszerzymy świadomość w stopniu, jaki "założył" nasz duch, tracimy wewnetrzną chęć do życia, ale na zasadzie, że nie ma tu już nic ciekawego, bo wszystko już rozumiemy, przeżyliśmy i nic nas nie jest w stanie zainteresować z głębi serca. No bo ileż razy można wciąż przechodzić ten sam poziom gry i wygrywać? To w końcu staje się nudne. Wybieramy wtedy śmierć. Ona przychodzi do nas w różny sposób, w zależności od tego, jakie mamy przekonania na jej temat, jeśli nie odpuściliśmy cierpienia, jako niezbędnego składnika śmierci, tak też będziemy odchodzić, a jeśli wiemy, że może to nastąpić łatwo, takie będzie nasze przejście.
Oczywiście, możemy nie wytrzymać, bo w swojej kreacji zapętlimy się tak, że nie widzimy wyjścia ( choć wystarczy zaufać a ono się pojawia ), wtedy odchodzimy przed czasem nie wykonując swojego planu, ale to nic złego, bo możemy powtarzać wcielanie do skutku. Czyli do rozszerzenia świadomości.
Są też przypadki szybkiego wykonania zadania ducha i tzw. zakochania się w życiu. Zwłaszcza, kiedy we wcześniejszych wcieleniach tego nie doświadczał. Zatem doświadcza życia na ziemi jako cząstka całości przeważnie pomagając innym w ich rozwoju. Wtedy może pobyć na ziemi mimo, że odkrył już całą tajemnicę istnienia.
Tak przeważnie to wygląda, choć są wyjątki, np. mistrzowie wzniesieni, którzy inkarnują na ziemi.

Wiele z tego co opisuję oczywiście można z różnych źródeł wyczytać czy też wywnioskować.
Jednak dla mnie to unikalne doświadczenie odczucia tego pozwoliło mi odpuścić ważność moich kreacji.
No bo jakie to ma znaczenie, czy wybiorę to czy coś innego? Żadnego, zupełnie żadnego.
I tak duch skieruje mnie tam gdzie potrzeba, ukaże mi moje lekcje, cokolwiek wybiorę.
Zatem nie ma złych wyborów.
Potrzebna jest mi tylko moja uważność.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz