środa, 23 lutego 2011

HENRY DEACON DLA PROJEKTU CAMELOT

Project Camelot to przedsięwzięcie amerykańskich badaczy – Billa Ryana i Kerry Cassidy.
Przeprowadzają oni wywiady z niezależnymi badaczami niezbadanych zjawisk, także z naukowcami
tajnych badawczych placówek rządowych (najczęściej występują anonimowo). Jeden z takich
wywiadów zwrócił moją szczególną uwagę, gdyż w części dotyczył sprawy Planety X.
We wrześniu 2006 r. Ryan i Cassidy przeprowadzili rozmowę z byłym pracownikiem The Lawrence
Livermore National Laboratory (laboratoria Departamentu Energii USA, związane z Uniwersytetem
Kalifornijskim w Livermore, wraz z Los Alamos National Laboratory zajmujące się bronią nuklearną),
fizykiem, który zgodził się na wyjawienie swojej wiedzy pod warunkiem, że nie zostaną
opublikowane jego dane osobowe, a ponadto wywiad nie będzie rejestrowany elektronicznie. „Henry
Deacon”, pod takim pseudonimem pojawia się w wywiadzie, przez wiele lat pracował w zespołach
zajmujących się tajnymi projektami rządowymi. Dzięki temu posiadł znaczną wiedzę o badaniach nad
projektami, które oficjalnie nie istnieją.
„Deacon” potwierdził, że rząd USA wie o „Ciemnej Gwiażdzie”. Jej istnienie zostało odkryte przez
wojskowych astrofizyków na podstawie zaobserwowanych grawitacyjnych anomalii (m.in. dziwne
zachowanie sond kosmicznych Pioneer, zbaczających z kursu). Fizyk powiedział, że Dark Star, czyli
Planeta X ma ekstremalnie eliptyczną orbitę o niezykle długim obiegu, jednak nie zna jej wielkości ani
masy. Problem zaistniał kilka lat temu, kiedy wpływ Ciemnej Gwiazdy zaczął być widoczny w
aktywności Słońca. Efekt ten to rezonans o naturze bardziej elektromagnetycznej niż grawitacyjnej.
Naukowiec stwierdził, że chociaż bezpośrednio nie zajmował się tą sprawą wie, iż to właśnie Planeta
X jest odpowiedzialna za wzmożenie aktywności Słońca i nagłe ocieplenie, które obserwujemy nie
tylko na Ziemi, ale również na wszystkich pozostałych planetach Układu. „Deacon” dowiedział się o
Planecie X podczas swojej pracy w NOAA (The National Oceanic and Atmospheric Administration).
To ciało zostało nazwane „drugim słońcem”. Ma ono eliptyczną orbitę nachyloną pod pewnym kątem
w stosunku do pozostałych planet. Obecnie ciało zbliża się, i według NOAA jest to pośrednią
przyczyną zmian klimatycznych.
Naukowiec pośrednio potwierdził też, że domysły na temat roku 2012 mogą mieć coś wspólnego z
odziaływaniem Planety X.

Sumerowie
Cywilizacja Sumerów została stworzona przez Kosmitów ?
Sześć tysięcy lat temu, na wiele stuleci przed Chrystusem, Galileuszem i Kopernikiem,
żyli ludzie, którzy dokładnie znali historię powstania Ziemi i budowę Układu
Słonecznego. Opisali to na...tabliczkach glinianych pismem klinowym.
W południowej części Mezopotamii i nad Zatoką Perską istniało państwo Sumer. Do dziś nie
wiadomo, kiedy i skąd przybyli jego mieszkańcy, niezwykły lud dysponujący już wóczas wiedzą
wyprzedzającą współczesne odkrycia. Cywilizacja ta kwitła przez blisko pięćset lat. Gliniane
tabliczki odkryte (na przełomie XIX i XX wieku) w Niniwie, stolicy Asyrii i w Nipur, pozwoliły
zrekonstruować dzieje tego państwa.
Odnaleziono tam bibliotekę króla Asurbanipala, zawierającą całą ówczesną wiedzę Sumerów z co
najmniej stu dziedzin nauki, przekazaną im - jak twierdzą - przez dwunastu bogów. Są tu bardzo
dokładne informacje o gwiazdach i planetach, ogromna wiedza matematyczna i medyczna, tajniki
metalurgii, rolnictwa i sztuki budowania rurociągów.

Atak z otchłani
Najbardziej szokująca jest ich znajomość astronomii. Okazuje się, że sześć tysięcy lat temu
Sumerowie wiedzieli, że Ziemia obraca się wokół słońca i znali budowę Układu Słonecznego.
Podzielili niebo na 12 znaków zodiaku. Wiedzieli jak rozmieszczone są wszystkie planety i znali
historię ich powstania. A przecież Uran został odkryty w 1782, Neptun w 1846, a Pluton zaledwie
w 1930 roku. Według Sumerów, 4 miliardy lat temu w nasz system słoneczny wdarł się najeźdźca z
głębin kosmosu - Nibiru. Była to planeta wielkości Ziemi i - jak obliczyli naukowcy z NASA -
musiała poruszać się z prędkością 65 tys. km/godz. Wokół naszego Słońca krążyły wówczas:
Merkury, Wenus, Mars, Tiamat ze swym księżycem, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun i Pluton.
Poruszały się w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara.

Narodziny Ziemi i Księżyca
Gdy Nibiru wynurzył się z oceanu Kosmosu siły grawitacji Neptuna i Urana oraz pozostałych
planet Układu Słonecznego zaczęły go wciągać. Nibiru poruszał się na swej orbicie zgodnie z
ruchem wskazówek zegara, mimo to nie zderzył się z żadną planetą. Jego pole magnetyczne
oddziaływało jednak potężnie, że wywołało rozmaite kataklizmy. Najbardziej ucierpiała Tiamat.
Pole magnetyczne Nibiru wznieciło w niej ruchy tektoniczne. Na jej powierzchni pojawiły się
szerokie szczeliny, a w jedną z nich uderzył jeden z większych satelitów Nibiru powodując
pęknięcie planety na dwie części. Górna część Tiamat razem ze swym księżycem została
wyrzucona na nową orbitę. I tak powstała Ziemia z naszym obecnym Księżycem. Reszta Tiamat
została rozbita na kawałki i utworzyła pas asteroid między Marsem i Jowiszem.
A Nibiru? Odpłynął z okolic zranionej planety w ocean Kosmosu i stał się12 planetą Układu
Słonecznego. Astronomia potwierdza tę opowieść, chociaż do dzisiaj nie odnalazła Nibiru.
Przypuszcza się również, że na planecie tej żyją istoty inteligentne - o takim stopniu rozwoju, że
mogły odwiedzać Ziemię raz na 3 600 lat.

Poszukiwacze złota
Sumerowie twierdzą, że bogowie - nazywali ich Anunnaki - przybyli na Ziemię w poszukiwaniu
złota. Doprowadzili bowiem do tego, że życie na ich planecie stawało się niemożliwe. Musieli
chronić ginącą atmosferę. Jedynym rozwiązaniem było rozmieszczenie nad nią warstewek złota
jako tarczy. Brzmi to logicznie - współczesne statki kosmiczne również pokrywa się cienką
warstewką złota, by chronić kosmonautów przed promieniowaniem. Niezbędne im złoto Anunnaki
odkryli na Ziemi i dlatego wysłali na nią swą misję. Początkowo szukali kruszcu w zatoce Perskiej.
Bez powodzenia. Zaczęli więc budować szyby górnicze. Pierwsze z nich o głębokości dochodzącej
do 16 metrów - powstały w południowej Afryce. Archeolodzy znaleźli dowody na to, że były
wykorzystywane już 35 tys., 50 tys. a nawet 100 tys. lat przed Chrystusem! Na odnalezionych w
Niniwie tabliczkach wyryte są wizerunki bogów, którzy zajmowali się eksploatacją minerałów. O
kopalniach tych wiedział również Salomon. Wymieniona w biblii kraina Ofir, z której sprowadzał
złoto, znajdowała się właśnie w Afryce.

Tak powstał człowiek
Odkrycie to rzuca nowe światło na pochodzenie człowieka. Ostatnio wiele się mówi o tym, że
prawdopodobnie Afryka Południowa była miejscem narodzin homo sapiens. W tekstach
sumeryjskich czytamy, iż bogowie wydobywali złoto na długo przed pojawieniem się ludzi. A że
praca ta była zbyt ciężka, postanowili stworzyć siłę roboczą. I powstał człowiek. Na glinianych
tabliczkach zapisana jest historia tego wydarzenia. Otóż najpierw próbowano do tego celu
wykorzystać istoty humanoidalne, ale eksperymenty nie powiodły się. Dalsze próby
przeprowadzano z małpami człekokształtnymi. Jedna z tabliczek relacjonuje, że jajo samicy małpy
zostało zapłodnione przez boga o imieniu Enki i umieszczone w łonie bogini-matki Nimursag.
Istoty zrodzone w ten sposób były bezpłodne, miały wady nerek, wątroby, nie mogły utrzymać
moczu. Dopiero eksperymenty, które dzisiaj możemy nazwać inżynierią genetyczną, przyniosły
sukces. Pierwszą udaną serię ludzi nazwano Adamu!

Sumeryjskie fenomeny
Ze starożytnych Indii i Grecji przenieśmy się na teren, gdzie, jak głosi Biblia, u zarania dziejów
ludzkości leżał mityczny raj. Archeolodzy lokują go na bardzo urodzajnym terenie pomiędzy
dwoma rzekami: Eufratem i Tygrysem, w obecnym Iraku. Tam, przed sześcioma tysiącami lat,
rozwijała się niezwykła cywilizacja Sumerów. Sumeryjscy astronomowie znali najdalsze planety
Układu Słonecznego lepiej niż europejscy naukowcy, zanim wystrzelono w przestrzeń kosmiczną
sondy badawcze. Wiosną 1989 roku informacje nadesłane przez amerykańską sondę kosmiczną
pozwoliły określić powierzchnię Neptuna jako "pokrytą mieszaniną wody i lodu o barwie
seledynowej przechodzącej w żółtozielonkawą". Tymczasem wystarczyłoby zajrzeć do
sumeryjskich zapisków; podają one dokładnie takie same kolory. A przecież barw Neptuna nie
można ujrzeć z Ziemi nawet przez najsilniejszy teleskop - trzeba dolecieć do tej planety! Piąta i
szósta planeta od Słońca to Jowisz i Saturn. Sumerowie zwą Saturna "największym na niebie", gdyż
biorą pod uwagę nie tylko średnicę samej planety, ale i otaczające go pierścienie pyłowe. Natomiast
o Jowiszu mówią: "największe z ciał niebieskich". I znów mają rację: rzeczywiście ta planeta jest w
Układzie Słonecznym największa. Skąd oni to wiedzieli? Pierścieni Saturna nie można przecież
zobaczyć nieuzbrojonym w teleskopy okiem. Oprócz zapisków na glinianych tabliczkach istnieją
inne dowody świadczące o niesamowitej wiedzy astronomicznej Sumerów. Znane są tzw. pieczęcie
rolkowe, czyli płaskorzeźby wykonane na powierzchni małych, kamiennych walców. Przetoczenie
płaskorzeźby po powierzchni wilgotnej, glinianej płytki dawało odcisk pieczęci. Na jednej z nich
jest przedstawiony cały Układ Słoneczny.
Jednakże pomiędzy Marsem i Jowiszem znajduje się jeszcze jedna planeta, po której pozostał teraz
tylko pas asteroid, czyli gruz kosmiczny powstały na skutek rozbicia planety, zwanej przez
starożytnych Faetonem. Faetona starogreckie mity zwą pojazdem bogów. Bogowie ci istnieli ponoć
w czasie rozkwitu cywilizacji mitycznej Atlantydy, a więc gdzieś 12500 lat temu. Wtedy też mogła
nastąpić kosmiczna katastrofa - zderzenie Faetona z jakimś ciałem niebieskim nadlatującym z
kosmosu. Czyżby sumeryjskie pieczęcie rolkowe mówiły o czasach sprzed 125 wieków?
Matematyka jest nauką abstrakcyjną i genialny umysł sam może wymyślić wszelkie twierdzenia,
lecz jaki geniusz w starożytności mógłby wymyślić i utrwalić na dziesiątkach płaskorzeźb
wizerunki urządzeń technicznych, pojazdów itp? Co więcej, szczegóły na płaskorzeźbach dowodzą,
że nasi przodkowie nie tylko widzieli różne "boskie" urządzenia, ale mieli z nimi niemal stały
kontakt! Nie wystarczy bowiem zobaczyć coś jeden raz, nie mając w dodatku pojęcia, co to takiego,
by narysować to ze szczegółami. Żeby wykonać płaskorzeźby przedstawiające statki kosmiczne w
silosach startowych, trzeba nie tylko stale z nimi obcować, ale i bywać wewnątrz nich. W jaki inny
sposób sumeryjski artysta mógłby wykonać przedstawiony przez nas poniżej rysunek.
Rysunek ten został wyryty na glinianej tabliczce wykopanej w delcie rzek Eufratu i Tygrysu.
Pokazuje coś, co było absolutnie niezrozumiałe dla archeologów jeszcze na początku naszego
wieku: po obu bokach wizerunku, pod ziemią, w wykopie otaczającym właściwą rakietę, widzimy
dwa pionowe rzędy ułożonych blisko siebie kółek. Osobom obeznanym z energetyką jądrową
natychmiast kojarzy się to z widokiem z góry na uranowe pręty paliwowe używane obecnie w
stosach atomowych. Dla fizyka jądrowego staje się całkowicie jasne, że obrazek na starożytnej
tabliczce glinianej przedstawia podziemny silos z umieszczonym w nim pojazdem kosmicznym, a
natrysk u dołu obrazu to autentyczna komora dezaktywacyjna służąca do oczyszczania pojazdów i
obsługi z radioaktywnego pyłu. Na płaskorzeźbie widzimy też skóry lampartów wiszące pomiędzy
prętami paliwowymi a rakietą kosmiczną. Jest to z kolei proste przedstawienie izolacji
odgradzającej pojazd od źródła promieniowania. W części nadziemnej tej konstrukcji widnieje
stożkowaty "lądownik", podobny kształtem do obecnie stosowanych członów lądujących ziemskich
pojazdów kosmicznych!

Czy Bóg jest kosmitą
Według Starego Testamentu "Adam", to nie tylko imię pierwszego
mężczyzny, ale i pierwszej pary ludzi: "Mężczyznę i niewiastę
stworzył je i błogosławił im: i nazwał imię Adam..." Na glinianych
tabliczkach zachowała się także rycina przedstawiająca boga Enki,
całą serię identycznych osobników oraz boginkę Ninki, trzymającą
na kolanach pierwszego człowieka. Nie zapominajmy również i o
tym, że w oryginalnej wersji Biblii, wyraz "bóg" występuje w
liczbie mnogiej. A więc pierwszy wers Starego Testamentu " Na
początku stworzył Bóg niebo i ziemię", powinien brzmieć "Na
początku bogowie stworzyli niebo i ziemię. O tym, że nie byli
ziemskiego pochodzenia świadczą teksty na glinianych tabliczkach.
Bogowie ci mogli pokonywać ogromne odległości w Kosmosie
dzięki specjalnym pojazdom. Ich piloci nazywali są przez Sumerów
orłami. Potwierdziły to wykopaliska i odkrycia wielu płaskorzeźb
przedstawiających istoty człekokształtne w uniformach
rzeczywiście upodobniających je do orłów. Kim byli ci, którzy zostawili tak niezwykłą wiedzę?
Sumerowie nie uważali ich za bogów, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wiedzieli, że są
podobni do ludzi. Nazywali ich din-gir co znaczy "sprawiedliwi ze statku kosmicznego".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz