czwartek, 15 grudnia 2011

Boska Madrosc jest w kazdym z Nas

Tylko w niebie znajduje się fontanna zainstalowana do góry nogami. A w niej zamiast wody w dzień i w nocy pali się wieczny płomień. I nie potrzeba mu ani knota, ani oleju, a płonie bezustannie cały czas, o każdej porze roku i nikt nie jest w stanie tego zmienić.

Brzmi to tajemniczo, ale mistycy wiedzą, że ten czysty płomień to żywe złoto – kamień filozoficzny, który przenika całą naturę życia, aż do jej korzeni. Jest to światło, które ubrane jest w idealne barwy, a jego nasiona ożywiają czystą świadomość.

Światło zawsze wywodzi się z ciemności. Symbolem ziemskim na potężną Boską fontannę jest złoto. Świadomość także oznaczana jest przez Ziemian jako złoto i siarka; są to dwa gatunki świadomości, złoto nie miałoby swojej najwartościowszej treści skoro nie doświadczyłoby pożaru siarki. A to wszystko rozwija się w mistycznej jaskini naszego ciała, która jest naszą ludzką „kopalnią złota.”

Sfera alchemii wypełniona jest ukrytymi symbolami o podwójnym znaczeniu: materialnym i duchowym. Każdy materialny element jest odniesiony do duchowego, a to jest już filozoficzna alchemia szkoły myślenia. Kto się na niej rozezna nigdy nie zabłądzi w świecie duchowym. Lecz niektórzy lojalni ziemscy alchemicy mogą to zrozumieć jako działanie tylko na jednym biegunie, kiedy to nastąpi zanurzą się tylko w ziemskim alchemicznym rzemiośle w swoich chemicznych laboratoriach i swoje życie poświęcą nauce. Ziemska alchemia jest skuteczna kiedy dzięki jej tajnikom poszukamy własnej głębi, wielu złożonych i niejasnych alchemicznych zjawisk zachodzących w naszym ludzkim ciele w procesie transformacji i kiedy w pełni zrozumiemy ich znaczenie.

W naszej osobistej duchowej alchemii, w drodze do naszego oświecenia górnik pracujący w tej naszej duchowej kopalni musi być czysty niczym kryształ, silny jak żelazo, pachnący świeżością życia niczym sosnowa żywica, dopiero wówczas jest gotowy na przyjęcie niebiańskiej natury, jest prawdziwym dzieckiem Boga; to Bóg nadaje mu siły, wpływa na jego moc i ożywia jego duszę. Tylko światło wprowadzając swoje promienie w glebę czyni, że nie jest ona jałowa, bez światła nie ma żadnego życia i panuje wieczna ciemność.

W alchemii najważniejszym surowcem jest złoto; jest miękkim, lśniącym, żółtym i ciężkim metalem występującym w ziemi, ale także symbolem elastyczności na naszej duchowej ścieżce, podczas kiedy uruchomimy życiową galwanizację naszej wiary.

Złoto jest jednym z bardziej cenionych elementów na dowolnym poziomie. Symbolizuje ludzkie dążenie do perfekcji i udoskonalenia własnego życia. Ze względu na odporność na ciepło i kwasy jest symbolem niezmienności, wieczności, doskonałości. Jego złoty kolor symbolizuje energię słoneczną, która posiada takie cechy jak: życie, witalność, zdrowie, promienistość, mądrość, przejrzystość, ujednolicenie, światło i moc. W chrześcijańskiej symbolice złoto uważa się za atrybut cnoty, a odcienie złota przekazują Boską Miłość. Według legendy alchemików metale nieszlachetne przemieniane w złoto są przypisywane ludzkim dążeniom do zmian na lepsze: przemianę nienawiści w miłość, egoizmu we współczucie, chciwości w ofiarowanie. Właśnie złoto jest symbolem takiego przejścia duszy.

Siarka, jest obfita, bez smaku, to żółte krystaliczne ciało stałe. W naturze można ją znaleźć jako czysty pierwiastek, jest istotnym elementem życia i występuje w kilku aminokwasach. Również uważana jest za symbol transformacji żywiołów alchemii. Odpowiada wartościom ludzkiej natury i wiecznym dążeniom do osiągnięcia oświecenia. Siarka posiada triadę wniebowstąpienia, co często jest postrzegane jako symbol Trójcy Świętej. Siarka jest jedną z trzech niebiańskich substancji w alchemii życia (dwie pozostałe to sól i rtęć).

Rtęć (Merkury) jest zarazem symbolem życia i śmierci. Jej symbolem jest wąż.
Złoto jest męskim solarnym nasieniem w kolorze czerwonym, srebro jest żeńskim nasieniem w kolorze białym, razem połączone zwane jest platyną: metalem odpornym na korozję, który jest czysty, ciągliwy, steroidalny. W sferze filozoficznej platyna jest ceniona jako pierwiastek alchemii o dużej wytrzymałości. Oznacza naszą manifestację aż do końca.

Sól jako trzecie ciało niebieskiej alchemicznej substancji reprezentuje ostateczną manifestacje perfekcji. W „Emeraldowych Tablicach” nazywa się ją „wspaniałością całego Wszechświata”. Dla wszystkich mistyków sól jest prawdziwym balsamem dla ciała, która chroni go przed upadkiem niczym pancerz. Związana jest z ciałem astralnym. W duchowym znaczeniu symbolizuje myśli, które powinny manifestować się: „jedna myśl w jednym czasie.”

W nieświadomości męskiej siarka przyczyniła się do ognistego charakteru mężczyzny. Kobieca nieświadomość bierze się z soli i związana jest z całą historią ludzkości i jej płaczem. Płacz to łzy, a ich słoność przypomina o cierpieniu, ofierze, bolesnych doświadczeniach kobiet, ale to przez sól uwalnia się również ich mądrość. Sól jest symbolem goryczy i mądrości. Z psychologicznego punktu widzenia łzy są słone i gorzkie, mówią o smutku i rozczarowaniach, ale mądrość jest już pocieszycielem we wszystkich psychicznych cierpieniach. Tutaj sól jest tym nośnikiem między jednym i drugim.
Energia kobiety jest także cieniem dla mężczyzny niczym księżyc, który bywa pełny i przyciemniony. Potrzebne to jest do regulowania męskiej psychiki, kobieta często musi przykrywać blask mężczyzny, aby nie wpuścić go w fałszywe poczucie wartości, zdemaskować wszystkie jego kłamstwa. I nie da się ukryć, bywa przy tym dla niego gorzką strawą. Wówczas jego słońce ciemnieje i w tej aurze on szuka swoich prawdziwych wartości. Często jest rozczarowany, jest to szok dla jego energii, ale kobieta nie jest dla niego matką goryczy tylko boginią natchnienia do różnicowania jego wartości życia. Niestety, wiele osób nie zna tej mądrości i reaguje zupełnie w inny sposób, przez wybuch brutalnych emocji. Kiedy te emocje są wyważone zawsze nastąpi w mężczyźnie właściwe myślenie, prawidłowe działanie i odczuwanie.


Srebro – atrybut żeńskiej energii, symbolizuje czystość, przejrzystość, koncentrację, kobiecość, trwałość, wizję i jeden cel. Duchowo symbolizuje świadomość, jasność, siłę, wizję, a nawet ciepło i może być formowane w pożądane formy, w coś dużo lepszego, bardziej subtelnego.
Mistycy i alchemicy mówią o trzech rodzajach złota
Pierwszym jest subtelne złoto, którego centrum jest słońce. Transferem tego słońca są promienie słoneczne, które docierają w tym samym czasie do wszystkich innych planet. Jest to ognista substancja i jest stałą emanacją, która przenika Wszechświat. Cała kosmiczna przestrzeń, atmosfera na planetach są nią całkowicie wypełnione. To subtelne złoto pochłaniamy przez oddech. Subtelne złote cząsteczki rozprzestrzeniają się po całym naszym ciele. Wschodni „mistrzowie filozofii mistycznej” nazwali je „praną.”
Drugi rodzaj złota jest czystą i najbardziej znaną formą, częścią wszystkich elementów z całego świata przyrody jako bezcenny element życia sam w sobie, zwany centralnym ogniem Ziemi.

Trzeci rodzaj jest metalem. W ziemskiej sztuce alchemii złoto jest porównywane do tego co boskie i ma wpływ na materię. Złoto jest potężnym lekarstwem, wpływa pozytywnie na wszystkie ziemskie rzeczy.
Musimy wiedzieć, że złoto jest boskim ziarnem, które jest ukryte nie tylko w metalu, ale i we wszystkim innych substancjach. W procesie kiedy człowiek nie dba o własne cnoty, nie myśli pozytywnie to jego najlepsze złote ziarno zostaje od niego oddzielone i zabrane na zewnątrz.

I tak każda roślina ma w sobie potężną złotą energię, każda kropla roślinnego oleju, każdy krzemień, który daje iskrę ognia … itd. Kto umie zadbać o własne złoto, które pochodzi od Boga i ma potężną moc, ten wygra swoje życie. Te osoby zwie się mędrcami. Niestety, większość ludzi nie zna tej tajemnicy i co gorsza, nie chcą jej poznać. Wybiegają na zewnątrz i szukają na próżno.
To czego szukasz w każdym calu ziemi jest w twoim wnętrzu,
nie widzisz tego, bo mieszkasz za zasłonami iluzji.
Od zarania świata byli ludzie, którzy chcieli stworzyć ziemski kamień filozoficzny. Wymyślili wiele eliksirów, proszków, przemieniali metale w złoto …. a mędrcy w tym samym czasie w swoim dziele tworzenia szukali kamienia filozoficznego w sobie. Wiedzieli, że to człowiek jest tutaj obecny i był na początku Wielkiego Dzieła.
Różni alchemicy opisywali kamień filozoficzny w rozmaity sposób, jedni twierdzili, że jest on ciemnoczerwony, inni, że w kolorze maków, żółtym; jednak wszyscy dawali sprzeczne opisy. Alchemik Khalid podsumował go jako „kamień, który jednoczy w sobie wszystkie kolory”. Alchemicy mówili o fizycznej substancji i pewnie wszyscy mieli rację, ich osobista praca – transformacja metali w złoto dawała indywidualny kolor w zależności od pomysłu alchemika i substancji jakich użył. I dalej trudno nam udowodnić czy tak naprawdę udało się komuś stworzyć doskonały filozoficzny kamień?

Kamień filozoficzny jest symbolem człowieka doskonałego, jako końcowy produkt naszej filozofii życia. Ten materialny kamień to związek rtęci, siarki i innych substancji chronionych tajemnicą alchemików i wynika z ludzkiej podświadomości.

Tylko psychologia świadomości może wyjaśnić tajemnicę. Dopóki ktoś pracuje w tajemnicy nad swoim dziełem i jak długo ta projekcja jest nie ujawniona dotąd jest stanem nieświadomości. Pracujący nad tajnym projektem zawsze używali do swojej pracy symbolicznego języka, jako środka do przekazywania informacji, i dotąd mamy taki styl pracy, szczególnie w tajemniczych projektach. Widzimy ile pozytywnych symboli zostało przekształconych przez różne życiowe projekty do zupełnie innych celów niż one służyły pierwotnie. Kto głębiej rozumie język symboli ten szybko uchwyci nad czym pracuje dana grupa, obserwując tylko te symbole. Z tą wiedzą nasz dzisiejszy świat również ma wielkie trudności w rozróżnianiu dobrych i złych projektów. Najczęściej wrzuca się je wszystkie do jednego worka albo zupełnie ignoruje uważając symbole za przesąd.

Prawie każdy kto słyszał o kamieniu filozoficznym i jego mocy, pyta gdzie go można znaleźć? Mędrzec odpowie: Adam zabrał kamień filozoficzny z Raju i jest on obecny w każdym człowieku. Filozof alchemik każe szukać w ziemi, wodzie, w skałach, w powietrzu.
A kamień filozoficzny jest to przede wszystkim stworzenie nowego człowieka przez samego siebie, a cały potencjał do jego stworzenia znajduje się w nim samym; jego przeszłość, teraźniejszość, wola, władza nad całym życiem, cała nasza praca nad sobą w celu znalezienia wyższego „ja”, naszego boskiego wnętrza i powrót do domu tam, gdzie jest prawdziwe nasze miejsce i dostęp do pałacu króla; człowiek już jest bogatszy w owoce mądrości i czystości.
Każdy z nas ma to ziarno w sobie.

Mądry człowiek zapytany: skąd pochodzi,
odpowie: od Boga.
Zapytany: gdzie On mieszka,
odpowie: w cnotliwym sercu.
Zapytany: jaki masz cel życia?
odpowie: chcę wrócić do Boga.
Jezus, odpowiadając, rzekł: <<O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała] kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj Mi się napić" - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej>>. Powiedziała do Niego niewiasta: <<Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie, i e jego bydło?>> W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: <<Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu>>". (J 4, 10-14)

W mistycznym człowieku zanim rozpali się najbardziej wartościowy ogień wprzódy musi wyzwolić się eliksir zwany „żywym srebrem”, a jest on dla człowieka źródłem żywej wody. Z koloru srebrnego przejdzie w drugą fazę, w kolor bieli, znaczy nasza wewnętrzna materia jest już gotowa do drugiego stopnia transmutacji.
Płyn Merkury (żywe srebro, rtęć) przez wielu mistyków uznawany jest za posłańca, Białego Gołębia czyli Ducha Świętego. I tak to jakoś jest, że ta osoba widzi nad swoją głową potężnego białego gołębia z rozłożonymi skrzydłami, z których płyną smugi światła. Pamiętam swoje pierwsze doświadczenia, nawet próbowałam dotknąć Go ręką.

„Żywe srebro” uznawane jest jako eliksir nieśmiertelności, bez którego nie jest możliwe oświecenie. Nasza wewnętrzna alchemia opiera się na tym eliksirze życia, które przedłuża w nieskończoność.

Podczas podnoszenia się Kundalini płyn Merkury przepływa przez nasze czakry i doprowadza do wyższych wibracji ciała, pomaga nam to połączyć się z innymi polami świadomości. Nasze czakry są niczym „schody do nieba” w drodze do wolności.

Gdy Kundalini budzi się spontanicznie, żywe srebro zmienia się stopniowo na biały kolor, przepływa przez kanały wzdłuż kręgosłupa, kiedy osiąga kanał Sushumna dochodzi do szybkiego przędzenia czakr i jeszcze większego wzrostu energii. Ci, którzy są bardzo wrażliwi czują wyraźnie jak ta energia rośnie wywołując różne emocjonalne stany: szczęścia, radości, gniewu, wściekłości (i jest to zupełnie normalne), ponieważ wypala się nasza karma i doświadczamy ponownie naszych zdarzeń z przeszłości, odzywają się nasze stare traumy szczególnie z wcześniejszych wcieleń.... i musimy to przeżyć, pozwolić im uwolnić się po swojemu ….. szczególnie kiedy żywe srebro wpływa do Sushumny, gdzie prawie cała karma z poprzednich wcieleń jest złożona w tym kanale, wówczas nasze emocje wystawione są na potężną próbę. Większość ludzi zareaguje gwałtownie, ale będą i tacy, którzy się zablokują, a to sprawi im jeszcze większy emocjonalny ból, który może trwać miesiące i może doprowadzić do psychozy.

A to jest dopiero początek drogi duchowej, pierwsze doświadczenia wewnętrznego duchowego światła. Każdy przeżyje go w inny sposób w zależności od poziomu własnego przebudzenia. Już na tym etapie przy dużym potencjale energii można poczuć w kręgosłupie silny prąd elektryczny i ogień. To doświadczenie też nie jest przyjemne dla ciała, szczególnie na samym początku. W słabszej formie Kundalini osoba poczuje tylko mrowienie, a nawet może się zdarzyć, że Kundalini wróci do swojej groty.

Istnieje siedem jasno określonych czakr, ale to tylko taki prymitywny energetyczny schemat. Kiedy płyn Merkury obraca coraz mocniej czakrami, nasz organizm nie tylko się oczyszcza i wyświetla wcześniejsze wcielenia, ale otwiera inne czakry, które do tej pory nie były aktywne. W samej głowie jest dziesięć tych ważniejszych, które biorą udział w oświeceniu. Budzi się wyższy człowiek. Czyszczenie i otwieranie czakr tworzy dziwne zachowania takiej osoby, może na przemian co parę minut albo głośno się śmiać albo płakać, może bez przerwy mówić albo milczeć jak głaz, może tańczyć albo siedzieć przez długie godziny w bezruchu. Zdarzają się różne „duchowe awarie”, których nasz rozum nie umie przetworzyć i często wpada w dezorientację. Ten proces bywa niezrozumiały przez doświadczanego i tym bardziej przez jego otoczenie.

Żadna osoba podczas budzenia się tej energii nie ma prostego zadania, każdy ma w sobie ukryte lęki, strach, udręki i inne ciężkie doświadczenia, które uchodząc z naszego ciała jeszcze raz dadzą o sobie znać, szczególnie kiedy zetkniemy się z karmicznymi zdarzeniami. Kundalini jest wszechmocne, nie do powstrzymania, raz nas przeraża, raz zachwyca, raz ma dla nas sentyment, drugi raz działa bez litości, dotąd, aż wytopi do końca nasze ego i wniesie w ciało spokój.
Biały płyn rozlewając się po ciele podczas drugiej fazy przekształca go w tzw. mleczny system (milky body system). Na tym poziomie mówimy już nie tylko o wielkim oczyszczeniu i przeróbce całego ciała w każdej komórce, ale i duszy człowieka, który pomimo, że jest na drugim etapie i jest już uzdrowiony na ciele i duszy nadal cierpi, ponieważ odbywa się w nim głęboka subtelna transmutacja równocześnie na wielu poziomach. Ciągle wzrasta prąd elektryczny.

Trzecia faza to czerwony eliksir, czyli zaczyna ukazywać się doskonałość, stąd zaczerwienienie w niektórych czakrach. Kolor czerwony spełnia role „drożdży” w sensie filozoficznym, tzn. mnożenia energii, która nadal leczy i goi wszystkie dolegliwości, komórki szybciej tańczą i zmieniają się w jeszcze inną formę. Ten poziom jest ostatnim stopniem transmutacji materialnego ciała przekształcając wszystko co jest niedoskonałe w doskonałość. Widzimy wówczas, że ta osoba młodnieje, mamy już pewność, że wpływa w nią energia z fontanny życia zainstalowanej do góry nogami. To ten wieczny strumień daje człowiekowi nieśmiertelność. Starożytni mędrcy twierdzą, że został utworzony z oceanu mleka zwanego Ambrozją. Wyżej przebudzony człowiek poczuje jego krople spływające z czakry Bindu. Ta woda życia wlewa się w nasze ciało przemieniając go w czyste złoto. Człowiek staje się nieśmiertelny, czerpie energie Boskiego Źródła i jest z Nim zjednoczony.

I tak widzimy jasno, że w życiu człowieka istnieje coś tajemniczego co bywa wieczne, więc nie biegnijcie za tym co przemija, tylko nieustannie szukajcie w sobie.

Mądry człowiek nigdy nie jest zaskoczony śmiercią. Tylko dla ludzi ukorzenionych mocno w Ziemi śmierć wydaje się straszną rzeczą. Dla mistyka życie jest dłuższą albo krótszą podróżą po tej dolinie pełnej łez, podczas której musi pokonać wiele trudności, czasami bardzo bolesnych, ale wie, że dzięki nim udoskonali siebie, a to pozwoli mu wejść w stan zjednoczenia z Bogiem.

Pustelnicy często chowają się na dłuższy czas w ciemnych jaskiniach, poszczą przez 21, 40 dni, wszystko po to, aby wejść w stan transformacji, wyzwolić się od śmierci i na nowo żyć.
Czym jest dla nich życie w ciemnej jaskini i długie posty?
Jest to bardzo ważna faza do rozpoczęcia nowego początku. Życie na Ziemi samo w sobie jest cyklem narodzin i śmierci, lecz daje człowiekowi możliwość pracy nad sobą i długiej walki, by poprawić swój stan. Aby wejść w stan transformacji należy zredukować to co stare, to co powoduje w nas gnicie i rozkład. Zredukować siebie do samego rdzenia, skonfrontować się z wewnętrzną rzeczywistością, która będzie bolesna i może nawet doprowadzić do wielkiej depresji. Ale tylko w głębi tego mroku człowiek odkrywa własne złote ziarno jako białe światło, które da nam iskrę do budowy nowego fundamentu.

W tym początku nowego życie widzimy ziemską i duchową alchemię. Dzięki czarnej jaskini zobaczymy w naszej głębi duchowe światło, która prowadzi do zmiany naszej świadomości, wnika do naszego wnętrza i budzi nas. Od tej pory już nie ma w nas ciemności.

Gnicie starego jest tak skuteczne, że niszczy nasz stary charakter i przekształca go w nowy, który jest już zupełnie innym owocem. W tym procesie musimy udać się do źródeł naszych problemów, do centrum własnych emocji, do głębi samego siebie, dopiero to da moc transformacji.

Kiedy już odkryjemy w sobie białe światełko musimy jeszcze doprawić mu skrzydła, póki co taki bezskrzydły ptak, który narodził się nocą nie umie jeszcze fruwać. I tu pomoże nam ponownie nasza ciemność, w której stopniowo pojawią się wyświetlenia innych kolorów: niebieskiego, a wokół niego ujrzymy zaczerwienienia. Może wystąpić faza wielu kolorów niczym tęcza (to było moje doświadczenie).

„...a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.”  (2P 1, 19)

Kiedy w naszym ciemnym ciele pojawi się białe światło niczym poranna gwiazda na niebie, wówczas spada na człowieka sam Lucyfer. I to też ma swoje głębokie odbicie duchowe na Ziemi.

Rosnące światło w głębokich ciemnościach symbolizuje w nas narodziny Chrystusa, nowe potężne wschodzące słońce, w rozwoju człowieka wskazuje na budzenie się najwyższego poziomu świadomości. Kto chce dojść do oświecenia i całej prawdy musi urodzić w głębi swojej duszy Chrystusa. Kiedy tylko to się zdarzy wszystkie energie duszy ruszają w tej samej chwili do nowego życia. Człowiek otrzymuje w krótkim czasie więcej mądrości, niż kiedykolwiek zdobył jej na Ziemi podczas całego życia.
W czasie naszego przebudzenia bardzo ważną rolę spełnia w nas sól, oczyszcza ciało i otwiera mądrość. Wielu mistyków nazywa Chrystusa „Solą Mądrości”. Na początku tego naszego Wielkiego Dzieła sól jest nieczysta. Musi być rozpuszczona w Boskiej wodzie, w żywym srebrze (rtęci, płynie Merkury), w którym zostaje oczyszczona i na nowo krystalizuje się w czystą sól. Jako symbol mądrości sól jest oddechem Boskiej energii. To mądrość ożywia niewidzialny ogień, który wzmacnia całą materię, życie, ruch, energię, niebo – całą duszę świata.

Siarka to dusza, która stara się uruchomić nasze serce, to od niego zależy czy będzie w nas cały czas słońce. Do tego procesu potrzebna jest siarka, jako duch życia. W budzącym się ciele siarka jest ognistym duchem, który ożywia całe ciało. Mamy jeszcze trzeci ważny element: żywe srebro, odniesienie do natury duszy; jest szybkie, płynne, zmienne, ma żeński charakter, jest wodą życia i korzeniem źródła tej wody. Żywe srebro jest niewidzialne i pracuje potajemnie za pomocą ognia. Pisałam już wcześniej o roli wiatru w procesie Kundalini (LINK!), wówczas kiedy rusza w naszym kanale Sushumna żywe srebro czujemy w ciele wiatr, a nawet huragany, jest obecny wszędzie i ożywia tę płomienną naturę, która do tej pory była ukryta. (Na: "Naszych Doświadczeniach" możecie poczytać moje przeżycia z tym wiatrem).

Kiedy już wszystkie te elementy życia ruszają obok rodzącego się w ciele Chrystusa pojawia się oszust Lucyfer, często będzie nas prześladował jako spadający gwałtownie na nas smok lub inny dziwny stwór. Pojawi się także wąż Ouroboros (LINK!), który ugryzie się we własny ogon, w ten sposób uśmierca stare życie, daje początek innemu. Ouroboros symbolizuje Alfę i Omegę, koło jedności i wieczności. Lucyfer spadając na człowieka chce rozwiązać w nim związek siarki, soli i żywego srebra i zamienić te wszystkie elementy w czarne błoto. W tym czasie w naszym ciele zapanuje największy chaos, wielka przepychanka dwóch najpotężniejszych energii: jedna jest czysta jak kryształ, a druga nasączona trucizną. I tylko ten, kto tego procesu doświadczy wie jaki ciężar nosi w sobie ten człowiek, w którym toczy się ta wielka wojna.
Gwiazda poranna to Wenus, która jest potężnym symbolem w fazie transformacji. W czasach starożytnych Lucyfer był identyfikowany z planetą Wenus. Pierwotne znaczenie Lucyfera było bardzo pozytywne, aż do chwili kiedy został wyrzucony z Nieba przez Archanioła Michała. W ten sposób został zepchnięty do najciemniejszych diabelskich zakątków.
„Jakże to spadłeś z niebios,
Jaśniejący, Synu Jutrzenki?
Jakże runąłeś na ziemię,
ty, który podbijałeś narody?
Ty, który mówiłeś w swym sercu:
<Wstąpię na niebiosa;
powyżej gwiazd Bożych
postawię mój tron.
Zasiądę na Górze Obrad,
na krańcach północy.
Wstąpię na szczyty obłoków,
podobny będę do Najwyższego>.
Jak to? Strąconyś do Szeolu
na samo dno Otchłani!"

(Iz 14, 12)
W alchemii Lucyfer związany jest z nieczystymi metalami zanieczyszczonymi w siarkę, alchemicy ten odpad nazywają żużel. Czysta siarka daje życie, zmieszana z innymi elementami porównywana jest do naszej świadomości obarczonej w nasze codzienne życie pełne kompleksów, brudów, lęków, które zaciemniają nasz czysty umysł. W chwili wchodzenia człowieka w proces transformacji, kiedy zaczyna się wlewać w kanał Sushumna żywe srebro Lucyfer i jego przyboczna chorda upadłych aniołów atakują człowieka i próbują rozciągnąć w naszym wnętrzu czarne welony, które mają na celu stłumienie naszego wewnętrznego światła i rozbijają związek trzech głównych elementów zanieczyszczając żółtą siarkę na kolor czerwony, którą w religiach Dalekiego Wschodu nazywa się iluzją nie pozwalającą nam dotrzeć do prawdziwej rzeczywistości, na wszelkie sposoby Lucyfer opóźnia cały proces.
Kiedy uda mu się zaćmić nasze wewnętrzne światło znowu pojawia się w naszym wnętrzu wielka ciemność, człowiek znowu musi wchodzić do swojej jaskini niczym Herkules, który wykonywał to zadanie dwanaście razy, na tej drodze spotyka cienie, potwory i demony w różnej formie. Jeśli się poddamy i wpadniemy w łapy Lucyfera i jego pomocników powoli zapominamy o swoim prawdziwym pochodzeniu, zmieniamy myśli, czyny, ponownie stajemy się człowiekiem niewiedzy. Wtedy i Lucyfer daje nam spokój. Do walki z Chrystusem zawsze wychodzi Lucyfer.

Tylko przez powrót do wnętrza ciemniej jaskini ponownie skorygujemy własne błędy i znajdziemy we własnym wnętrzu swoje słońca. Na tym etapie musimy rozpoczynać pracę od nowa.
Jaką funkcję spełnia w organizmie człowieka siarka?
Jest najbardziej interesującym bioelementem, zupełnie nieporównywalnym z innymi substancjami aktywnymi w procesie przemiany materii. W ciele tworzy oddzielną kategorię, jest pośrednią substancją w korowodzie białka, minerałów, i witamin.

W ciele człowieka znajduje się około 0,25% siarki i kiedy występuje jej niedobór prowadzi do poważnych zaburzeń przemiany materii. Siarka spełnia ważną funkcję w mitochondriach, niczym swoista zapłonowa świeca, to dzięki niej w naszych komórkach tli się wewnętrzny ogień. Żaden inny minerał nie jest tak ważny w przemianie materii i to w taki sposób wielostronny i różnorodny.

Niedobór siarki powoduje lęki, niepokoje, bladą cerę, łamliwe paznokcie, twarde włosy, zwiotczałą tkankę łączną, zaćmę, zatrucie wątrobowe, zaburzenia procesów ukrwienia ciała, dolegliwości stawów.
Od siarki zależy nasza uroda, elastyczna skóra, mocna tkanka łączna, mocne paznokcie, zdrowe stawy. Osłania przed stresami, dodaje poczucie szczęścia, równoważony nastrój, daje odprężenie. Pomaga w przemianie węglowodanów, tłuszczów, reguluje jądra komórkowe, oddychanie komórkowe, ukrwienie, funkcje stawów i procesy energetyczne.

W mistycyzmie siarka wiąże się z Lucyferem ziejącym ogniem i siarką. Dowiadujemy się jednak o dwóch rodzajach siarki: tej czystej występującej w wartościowej postaci i tej zanieczyszczonej, która działa w druga stronę. Żółta siarka jest symbolem Wielkiego Dzieła, jako ognistego Ducha, który wszystko ożywia. Występuje jako ogień, który pochodzi od Słońca.
Duch - Merkury
Ciało – sól
dusza – siarka.
Jezus Chrystus i Lucyfer to dwa przeciwne sobie bieguny. Jezus Chrystus stymuluje nowe życie. Za pomocą siedmiu promieni, siedmiu kolorów Słońca, które odpowiadają siedmiu dźwiękom skali muzycznej, również siedmiu podstawowym cząsteczkom/nasionom materialnego bytu została obsiana nasza matka Ziemia. Z małych nasionek rozwinęły się potężne Królestwa: minerałów, roślin, zwierząt i człowieka. Wszystko było ze sobą w harmonii dopóki nie nastąpił kryzys w Raju. Została zakłócona równowaga kiedy w ten idealny świat posiał kłamstwo Lucyfer, który cały czas sprzeciwia się Jezusowi Chrystusowi i wprowadza w życie zupełnie inne nauki.

Jezus Chrystus prowadzi ludzi do zbawienia, Lucyfer do rebelii.
Jezus Chrystus do prawdy, Lucyfer do kłamstwa.
Jezus Chrystus uczy miłości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności, wprowadza w życie najlepsze cnoty.
Lucyfer: nierządu, nieczystości, wyuzdania, bałwochwalstwa, nienawiści, zazdrości terroru, pijaństwa, orgii, egoistycznych ambicji.

Biblia pisze, że Lucyfer pozostanie zbuntowany przeciw Bogu do końca. Pod koniec czasów „bestia”, po wcześniej stoczonej potężnej wojnie zostanie wrzucona do jeziora ognia.
Idąc za naukami Jezusa Chrystusa człowiek osiąga zdrowie i zrównoważone ciało i uczy się jak osiągnąć ostateczną perfekcję. Idąc w ślady Lucyfera człowiek osiąga odwrotny skutek.

Większość ludzi wierzy w anioły, ale nie wierzy już w demony, a przecież demony są upadłymi aniołami, których zbuntował przeciw Bogu Lucyfer. Lucyfer był aniołem o niezwykłej urodzie i wielkich mocach, lecz jego duma przyczyniła się do jego upadku

„Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twojej piękności, znikła twoja przezorność z powodu twego blasku. Rzuciłem cię na ziemię, wydałem cię królom na widowisko.” (Ez 28, 17)

Lucyfer kontynuuje swój bunt do dziś, nienawidzi Boga i niszczy Jego plany. Potrzebuje ludzi, aby czcili jego i postępowali zupełnie odwrotnie niż dzieci Boga, chce, aby ludzie wchodzili na złe drogi. Skupia się na naszym duchowym wnętrzu, niszczy w nas Istotę Chrystusa i pobudza nasze ego do myślenia – to ja jestem bogiem. W ten sam sposób zniszczył siebie.

Lucyfer ma swoich wiernych pomocników o wielu imionach, którzy również dobrze potrafią ingerować w człowieka świadomość, cielesność, zaślepiają, pozbawiają jaźni, czynią z ludzi puste i niewładne istoty. Robią wszystko, aby zawładnąć duszą ludzką. Obecnie ta wielka spółka Lucyfer i reszta demonów mocno bombardują ludzkość i to na wszystkich frontach, nawet duchowych. Wszyscy, którzy grzeszą pychą, fałszywą pokorą, dążeniami materialnymi czy sukcesami duchowymi nawet nie zdają sobie sprawy, że popadają w mrok. Ciężko jest mi to pisać, lecz coraz więcej ludzi żyje w strefie własnego podziemia, dużo mniej jest w strefie środkowej, a jeszcze mniej w niebiańskiej, pomimo że tyle osób jest przeświadczonych o własnym pozytywnym duchowym rozwoju i swojej właściwej drodze.
Poprzez upadek Lucyfera została zakłócona cała harmonia sił natury co oczywiście najlepiej widać w naszym życiu. Obecnie wszystko mamy skierowane na zniszczenie naszego fizycznego i duchowego systemu; choćby poprzez szczepionki, które poważnie wpływają na naszą osobistą karmę. Szczepionki są bardzo szkodliwe w naszej duchowej ewolucji, podobnie jak i inne chemiczne lekarstwa. Największym niebezpieczeństwem szczepionek jest to, że możemy zniszczyć duszę ludzką. Wrogowie ludzkiej duchowości wiedzą co robią i to na wszystkich polach naszego życia, i nie jest to kwestia tylko naszego zdrowia.

W zdrowym organizmie o właściwym chemicznym składzie wszystko jest aktywne i pracuje w wielkiej równowadze, każdy jeden proces, czy to spalania, czy uzdrawiania, wszystkie substancje kształtują się same. W chwili kiedy mamy zakłócone nasze nerwy, jądra komórek trudno mówić o dobrym przewodnictwie jakiejkolwiek energii. Podobnie jest z nadmiarem tłuszczu, który blokuje połączenia duchowe na poziomie dusza – Duch. I tak można długo wymieniać, a to wszystko wynika z naszej cywilizacji i jej świadomego niszczenia życia.

Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął,
mąż, który nabył rozwagi:
bo lepiej ją posiąść niż srebro,
ją raczej nabyć niż złoto,
zdobycie jej lepsze od pereł,
nie równe jej żadne klejnoty.

W prawicy swej trzyma ona dni długie,
w lewicy - bogactwo, pomyślność;
jej drogi drogami miłymi,
ku szczęściu wiodą wszystkie jej ścieżki.
Dla tego, co strzeże jej, drzewem jest życia,
a kto się jej trzyma - szczęśliwy.
Pan umocnił ziemię mądrością,
niebiosa utwierdził rozumem.
Przez Jego wiedzę wytrysły odmęty,
a rosę spuszczają obłoki.”

(Prz 3, 13-20)
Marzeniem wszystkich alchemików było i jest osiągnięcie kamienia filozoficznego lub wytworzenie cudownego eliksiru, który w naszym życiu dokona cudu i da nam nieśmiertelność. Są przekonani, że filozoficzny kamień jest największym błogosławieństwem na tej Ziemi … a to tylko przemysł …. i śmiem twierdzić, niewiele ma wspólnego z Bogiem i dobrymi aniołami.

Filozofowie pisali swoje tajne prace i często pozostawiali je w ukryciu, zasłaniali prawdy albo w ogóle je niszczyli wtajemniczając tylko jednostki. Inne pisma, które nadal istnieją obfitują w dwuznaczny język. Wiedzieli, że kamień filozoficzny może być tworzony z soli, siarki, nawet te składniki doprowadzili do perfekcji, ale jednak czegoś im brakło, jednego ważnego eliksiru czyli żywej wody, który w ziemskich warunkach był zbliżony do rtęci.

Byli również alchemicy, których nie można czytać dosłownie, ich pisma są czysto alegoryczne i mistyczne, są pośrednikiem między ziemską alchemią i mistyką. Ci alchemicy sami doświadczali procesu transmutacji, dzięki własnemu intelektowi i za pomocą intuicyjnego poznania serca. W tym przypadku nastąpiła równowaga:

1. Intelektualne myślenie – męska energia, racjonalna aktywująca prawą półkulę mózgową.

2. Wewnętrzna intuicja budząca serce – żeńska energia aktywująca lewą półkulę mózgową.

Wiedzieli także, że mogą osiągnąć dobre wyniki tylko dzięki Wielkiej Pracy nad sobą według siedem reguł. Wszystkie zostały spisane w Emeraldowych Tablicach, które uchodzą za rękopisy alchemiczne, z których swoją wiedzę czerpali wielcy mędrcy tego świata, np. Platon i wielu innych. Emeraldowe Tablice, najprawdopodobniej napisane przez Thota są tajemną Księgą Stworzenia i Sztuką Natury. Tak naprawdę nie znamy ich dokładnego źródła pochodzenia, jedni twierdzą, że zostały znalezione w jaskini w pobliżu Morza Martwego, lub należały do królowej Saby, najwyraźniej znali je Egipcjanie, Grecy. Ich nazwa pochodzi od „szmaragd” - zielony kamień.
W pierwszych wersetach możemy przeczytać:

“To jest prawdą, całą prawdą, na pewno i bez kłamstwa: To co jest na dole jest takie jak to co jest na górze; a to co jest na górze jest takie jak to co jest na dole. Poprzez to dokonują się wszelkie cuda. I tak jak wszystkie rzeczy istnieją w Jednym i pochodzą od Jednego, które jest najwyższą Przyczyną, poprzez mediację Jednego, tak wszystkie rzeczy są zrodzone z Jednej Rzeczy przez adaptację. Słońce jego ojcem, Księżyc matką; Wiatr nosił go w swym łonie. Ziemia jest jego żywicielką i strażnikiem. Jest Ojcem wszystkich rzeczy, zawarta jest w nim wieczna Wola. Jego siła, jego moc pozostają całe, kiedy przemienia się w ziemię. Ziemia musi zostać oddzielona od ognia, subtelne od gęstego, delikatnie z nieustającą uwagą. Powstaje z ziemi i wznosi się ku niebu i z powrotem schodzi na ziemię; gromadzi w sobie siłę wszelkich rzeczy wyższych i niższych. Poprzez poznanie tej rzeczy cała wspaniałość świata stanie się twoja a wszelka niejasność odejdzie od ciebie. Jest to moc ponad moce, siła posiadająca siłę wszelkiej mocy, gdyż przezwycięży każdą subtelną rzecz i przeniknie każdą litą rzecz. W ten sposób został stworzony świat. Z niej są zrodzone różnorodne cuda, do których osiągnięcia podano tu wskazania. Z tego właśnie powodu nazywają mnie Hermes Trismegistos, gdyż posiadłem trzy części filozofii wszechświata. To co nazwałem Słonecznym.” (na podstawie tłumaczeń Fulcanelliego i Isaaca Newtona)

Tak w alchemii ziemskiej jak i niebiańskiej wszystko rodzi się przez materiał siewny. Wszystko co zostało posiane i odpowiednio nawożone później rozwija się samo, zgodnie ze swoją naturą. Każda rzecz rodzi się z własnego nasienia, która nadaje specyficznych cech danej jednostce, i tak opierając się na naturalnej generacji znajdują się w przyrodzie: każde drzewo, zwierzę, ptak, owad, człowiek, dzięki temu nie dochodzi do mieszania gatunków. Nie ma większego cudu niż małe ziarenko gorczycy, które wyrasta w potężne drzewo. Uniwersalna Dusza manifestuje nieskończoność form.
Z Emeraldowych Tablic możemy nauczyć się siedem formuł, wszystkich przemian w Wielkiej Pracy w Wielkim Dziele Stworzenia. Jest to formuła filozoficznego kamienia, siedem ważnych kroków przekształcania się jednego przedmiotu.

1. Wypalanie
2. Rozpuszczanie
3. Separacja
4. Połączenie
5. Fermentacja
6. Destylacja
7. Krzepnięcie.

Pierwsze cztery etapy są na poziomie Ziemi, ostatnie trzy odbywają się na poziomie umysłu i wyobraźni.

Znamy różne siedmiorakie klasyfikacje: siedem dni tygodnia, siedem dni stworzenia, siedem darów Ducha Świętego, siedem grzechów głównych, siedem niebios, siedem piekieł, siedem czakr.

W mistyce bardzo ważne jest zrozumienie siedmiu elementów, doświadczenie przeciwieństw, paradoksów i w końcu jedności, która kryje się w świecie dualizmu, ale nasze ograniczone zrozumienie widzi tylko przeciwieństwa. To co na dole - cały nasz ludzki wysiłek idzie z błędami, toteż wszystko musi iść z dymem, ulec zgniciu, fermentacji. Mistycy często podkreślają, że w naszym ziemskim życiu ważne jest oczyszczenie, ocieplenie, gotowanie, destylacja i formowanie na nowo … wszystko to są symbole aby pokazać nam ludziom proces naszego duchowego działania, w którym narodzi się czysta świadomość.
Wszystko musi być w ruchu ciągłym. Jest to jedyny sposób oczyszczania ciała i duszy w odkrywaniu swojej prawdziwej natury. Nasza prawdziwa świadomość jest zawsze ukryta w nas. Poprzez ciągłe doskonalenie siebie, by wyzwolić np.: egoistyczne działania, negatywne emocje, doprowadzamy do uśmiercenia starego ego i nowych narodzin już w czystej świadomości. Bez tego procesu nie ma nowego życia. Tutaj poprzez siedem formuł rodzi się złote światło, symbol nowego człowieka ze Świadomością Chrystusową. Od tej pory nasączeni jesteśmy wyższą energią

Starożytni alchemicy wierzyli, że uniwersalny wzór przedstawiony w Emeraldowych Tablicach był podstawą do duchowego wzrostu, opierał się na działaniach w materii i całej naszej fizycznej, psychicznej i duchowej naturze.

W duchowej alchemii ważny jest związek: król i królowa. Król symbolizuje moc myśli. Królowa symbolizuje wpływ niekończących się emocji i uczuć. Oczekiwane małżeństwo wytwarza stan świadomości, który w alchemii zwany jest kamieniem filozoficznym.

W procesie transformacji ważny jest w ciele człowieka punkt - czakra Bindu Visarga, która jest wypełniona białym nektarem, zwanym Amritą, Ambrozją, Somą. Bindu Visarga związana jest z czakrą Visuddhi, usytuowana jest z tyłu głowy, zwykle, gdzie Bramini zostawiają sobie kępę włosów (na czybku-spadku czaszki). Bindu budzi dźwięk OM, kiedy Bindu Visarga jest przebudzona słyszymy ten dźwięk w sobie.
Wiemy już, że w alchemii ważne są trzy elementy: rtęć, siarka i sól. Do tych trzech zasad dochodzi czwarta, zasada życiowa zwana Azoth. Rtęć, siarka i sól muszą być niezwykle czyste, nie uwikłane w żaden inny obcy składnik. Azoth tajemnicza Uniwersalna Siła Życia ma charakter niewidzialnego wiecznego ognia, elektryczności i magnetyzmu, transcendentalizmu zwanego światłem astralnym. Jest to rzeka wody życia wypływająca z Tronu Bożego i Baranka.
Drugim ważnym mistycznym numerem w mistycyzmie, alchemii jest numer dwanaście.

12 x 12 = 144, to podstawa Wielkiej Pracy, fundament Wszechświata, wszystkie składniki Wielkiego Dzieła, kreacja wszystkiego.

Symbolika Azotu oznacza, że życie spływa z góry a słowa Azoth (AZ) odnoszą się do Alfy i Omegi (od A do Z). Łaska Boga i dar życia spływają z nieba.

Mądry człowiek wie o tym, że wszystko we Wszechświecie zostało zaplanowane według Planu Bożego. Akceptuje ten fakt i nie próbuje robić rewolucji w normalnym cyklu rozwoju i nie zmienia natury.

Podobnie jest z ludźmi, którzy też mają w sobie zapisane poszczególne cykle życia i rozwoju duchowego. Mądry człowiek podąża w tym kierunku, krok po kroku, nie pogania swoich własnych cykli dojrzewania ani nie wyprzedza kolejności duchowego rozwoju. Wszystko potrzebuje swojego czasu, każde ziarno ma swój okres kiełkowania i wzrostu aby powstała z niego idealna struktura, przyśpieszając te procesy możemy tylko je zniszczyć.
Człowiek powinien pójść w ślady natury i przestrzegać wyższych zasad. Dzisiejsze metody wprowadzane w życie natury stały się bardzo wyrafinowane. Człowiek odszedł daleko od normy i całkowicie zniszczył swoje środowisko i własne życie. Nasza ludzka niecierpliwość doprowadziła do wielu degeneracji, w tym własnego ciała i duszy. Czego to dzisiaj się nie robi, żeby przyśpieszyć swój rozwój duchowy, nawet przez pominięcie ważnych cykli, niestety jakże to jest sprzeczne z naturą człowieka. Ileż osób przechodzi od razu do mocno zaawansowanych technik rozwoju duchowego, nie zdając sobie sprawy, że zacieranie pewnych etapów niszczy ich subtelne pola, które nie wytrzymują dużego napięcia i przepalają te subtelne energetyczne połączenia, i zamiast potężnego rozwoju duchowego może być olbrzymi upadek.

W życiu duchowym istnieją również niebezpieczeństwa, często wynika to z zazdrości lub głupoty. Ludzie nie chcą być gorsi i nawet jak nie osiągają odpowiedniego poziomu idą bocznymi uliczkami, nie zawsze uczciwymi, aby uzyskać takie uprawnienia. Kreują sobie bardzo złą karmę, ponownie muszą się narodzić aby zaczynać wszystko od nowa i już „jechać” do celu prostą drogą. Oczywiście ten proces będzie spowolniony, ponieważ nie raz „jadąc” w poprzednim życiu na skróty używają środków odurzających, i innych nie wskazanych metod, aby rozwinąć zdolności siddhi, najczęściej do własnych zarobkowych celów. Jogini wiedzą, że takie zdolności można uzyskać za pomocą środków chemicznych, w tym również alchemii i kamienia filozoficznego, czy innych tajemniczych eliksirów.

Jesteśmy częścią natury, a natura lubi naturę i w takich warunkach powinniśmy się realizować. Unikajmy fikcji duchowych, wzmacniaczy, dziwacznej muzyki i innych tajemniczych technik, których nie możemy pojąć, lecz na siłę wprowadzamy je w życie; a to często wynika nie z potrzeby bycia rzeczywistą jednostką duchową tylko z zazdrości, egoizmu, a nawet wplątana jest tu korupcja duchowa. Patrząc na niektóre duchowe grupy mam wrażenie, że dochodzi na tym polu do dziwnych wyścigów w stylu: ja będę pierwszy na mecie. Często obserwuję taką teatralną dziecinną i jakże płytką mistyczną zabawę i pełne pychy słowa: ja wszystko potrafię, wszystko już wiem, mam dostęp do wszystkich wymiarów … to ja bogiem jestem.
Od zarania dziejów człowiek chciał być wiecznie młody, zdrowy, szczęśliwy, mądry i nieśmiertelny. Jednym słowem wieczny. Dla człowieka są to nieograniczone bogactwa i dzisiaj nie jest tajemnicą, że można taki stan osiągnąć, kiedy uczciwie pracujemy nad swoją duchowością, lecz w naturalny sposób. Sam Jezus pokazał nam drogę do Wniebowstąpienia czyli Wiecznego Raju i niezniszczalnego szczęścia.

Wszystkie informacje do naszego wzrostu zapisane są w nas: nasze pochodzenie, prawdziwa natura i cała „jazda do góry”, kiedy człowiek ustawi swoje życie według boskich praw i podda się Jego Woli.

Prawdziwa nasza natura potrafi mocniej zadziwić człowieka, niż niejedna ziemska rewolucja w materii, kiedy człowiek chce zmienić bieg własnego losu i idzie właściwą drogą. A kiedy chce na siłę udowodnić swoje moce tak naprawdę zamyka się tylko w mikrokosmosie. Pamiętajmy, człowiek w Boskim założeniu był idealnym stworzeniem pełen harmonii, koronkowych proporcji i jest częścią makrokosmosu.

Pamiętajmy, że szukanie własnej doskonałości za pomocą ziemskiego kamienia filozoficznego jest wtedy cenne, kiedy za pomocą tej wiedzy otwieramy własną wewnętrzną intuicję, aby wejść we własną głębię i poznać tą tajemnicę, która jest naszym największym celem życia, dzięki której możemy przenieść się w nieśmiertelny świat. Ziemska wiedza jest nam pomocna w rozeznaniu duchowych elementów do stworzenia własnego duchowego projektu przy użyciu naszych naturalnych sił drzemiących w naszym wnętrzu.

Alchemiczna wiedza ma wpływać na człowieka wyobraźnię w uzyskaniu bardziej cennego kamienia filozoficznego, który jest tym naszym nieśmiertelnym bogactwem i naszą wewnętrzną duchową spuścizną. A wiele ludzi postępuje jak małe dzieci, biorą wszystkie zabawki do ręki i w dodatku próbują je zjeść, muszą jeszcze trochę podrosnąć by zrozumieć, że te zabawki służą im do rozwinięcia umysłu.
Ziemscy alchemicy pracujący w uzyskaniu złota, srebra, chcieli wzbogacić się w pieniądze i wartości ziemskie. Wiadomo, te surowce zawsze miały największą wartość. Z tego też powodu prawdziwi duchowi mędrcy wyrazili głęboką pogardę dla świata bogactwa, i nie dlatego, że jest ono samo w sobie złe, lecz jego nadużywanie kształtuje wielkie korporacje zła.

Bogactwo było darem Boga, dopóki zło nie zamieszało w ludzkich skarbcach. Od tej pory stało się bezbożne i przeklęte, szczególnie złoto i pieniądze, przez które popłynęło chyba najwięcej krwi. Zmieniło na zawsze pragnienia ludzi.

Dzięki materialnemu wyrzeczeniu uwalniamy nie tylko ciało, ale także duszę od sideł niewoli. To co w końcu staje się udręką bogatych jest lekarstwem dla biednych.

“...prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego.” (Mt 19, 24)

W tej kwestii musimy dobrze zrozumieć dwa pojęcia: kwestię posiadania i postawę duchową. Jaki jest nasz stosunek do rzeczy materialnych i do Boga. I największa mądrość, nie trzeba dużo posiadać, aby być najbogatszym ze wszystkich ludzi. Ufność w majątek może zgubić człowieka, ufność w Boga może go wynieść na najwyższy piedestał. Są rzeczy, których nie można kupić, w tym rozwoju duchowego.

Jezus mówi:

“... nawet gdy ktoś opływa (we wszystko), życie jego nie jest zależne od jego mienia.” (Łk 12,15).

Istnieją dwa rodzaje ubóstwa: ubóstwo w duchu i ubóstwo materialne. Ubóstwo materialne polega na dobrowolnym wyrzeczeniu się posiadania dóbr materialnych, np. zakonnicy. Człowiek bogaty może być ubogi w duchu, jeśli będzie umiał właściwie wykorzystać dobra materialne, które posiada w służbie dla innych. Ubóstwo jest przede wszystkim stylem życia. Ubóstwo także nie znaczy, że ubogi musi żyć na cudzy koszt, a bogaty ma obowiązek go żywić; skoro nie chce pracować z powodu próżniactwa, musi ponieść smutne konsekwencje. Ubóstwo jest formą wolności, jeśli umiemy cieszyć się tym co mamy i jeszcze dzielić się tym, co posiadamy. Jesteśmy ludźmi ubogimi, ale umiemy dać jałmużnę innym, umiemy się dzielić tym co posiadamy.

Jeśli wciąż walczymy z własną chciwością, nie ważne czy jesteśmy bogaci czy ubodzy potrzebujemy jeszcze dużej pracy nad sobą.
Według religii Dalekiego Wschodu do duchowego rozwoju potrzebna jest medytacja. Dzięki niej przyśpieszamy wzrost życiowej energii „chi”, „prany”, czyli „Boskiego Złota”, które ożywia wszystko. Jest bezcennym lekiem dla ciała i duszy i sprawia, że nasza dusza wzlatuje, przezwycięży wszystko i pozwala nam stać się prawdziwym człowiekiem.
Jeszcze raz wracam do mojego snu z Panem Bogiem i złotem w postaci kuleczek, niczym pereł o różnej wielkości i rozmaitych odcieniach złota, które Pan Bóg kazał mi zbierać i wkładać tam, gdzie jest ból, choroba. Wtedy usłyszałam słowa: „wszystko jest twoje, to jest najcenniejsze złoto na świecie, najbardziej wartościowe. Bierz go i lecz.” Wsypano mi całą garść tych złotych kuleczek o różnych odcieniach do mojej ręki i dokładnie miałam mówione, którą kuleczkę w jaki organ wkładać. Sporo mi zeszło zanim zrozumiałam, czym tak naprawdę były te złote kuleczki z mojego snu i cały ten przekaz. Parę tygodni po tym śnie poczułam w sobie strumień, jakby utworzony z baniek mydlanych, który płynął z zawrotną szybkością przez mój kręgosłup i głowę. Nieźle mi napędził strachu.
To dzięki tej energii możemy wejść do Pałacu Króla i zasiąść przed tronem Miłości i Prawdy. Prana jest uniwersalnym lekarstwem dla całego świata przyrody: kamieni, roślin, zwierząt i nas ludzi. Potrafi ożywić powietrze, wodę i glebę. To ona sprawia, że wszystko szybko i zdrowo rośnie, ulecza choroby, oczyszcza atmosferę, wodę, glebę i o ile jest cenniejsza niż ziemski złoty metal.

Ziemscy alchemicy woleli żyć w ukryciu, w tajemnicy trzymali swoja wiedzę. Utrzymywali ludzkość w niewiedzy, nie tylko na temat zamieniania zwykłych metali w szlachetne, które tak czy owak były tylko imitacją. Trzymali także w ukryciu wiedzę na temat Natury Wszechświata i prawdziwego celu duszy ludzkiej, i jej wzlotu w naturalny sposób.

Natura jest największą prawdą i żyje w zgodzie ze wszystkim. Jest zrozumiała, logiczna i ma swój sens. Ziemska alchemia to ziemskie oszustwo, które przykuwa nas mocniej do Ziemi, zmienia prawdy i czy człowiek tworzy w swoim ziemskim laboratorium złoto czy sztuczną przędzę, sztuczne pożywienie, lekarstwa, wszystko przeznaczone jest wyłącznie do uśmiercania prawdziwego życia.
Paracelsus, lekarz i przyrodnik, zwany ojcem medycyny nowożytnej twierdził: medycyna powinna być ugruntowana w poznaniu Boga i natury. Do poznania rzeczy a także chorób oraz terapii niezbędne są, z jednej strony, dowody empiryczne, z drugiej zaś i to jest znacznie ważniejsze ujęcie spraw w całości: "Albowiem człowieka można ująć jedynie z punktu widzenia makrokosmosu, człowiek nie może się poznać sam z siebie. Lekarz staje się doskonały dopiero wtedy, gdy zda sobie sprawę z tej zgodności".
Paracelsus uważał, że ciało materialne to jedynie jakaś część niewidzialnego dla zwyczajnego obserwatora ciała doskonałego. Jeśli jednak człowiek, za sprawą nieustannych starań o boskie oświecenie, dostąpi udziału w boskim ogniu, wówczas będzie on mógł ujrzeć świat w innej perspektywie, "w świetle natury", taka perspektywa przystoi też lekarzowi. Paracelsus uważał, że lekarz, jeśli ma odpowiednio wykonywać swą pracę, oprócz Łaski Boskiej potrzebuje znajomości i biegłości w czterech dyscyplinach: filozofii, astronomii, alchemii i rzetelności.

Wprowadził szereg nowych leków, m.in. rtęć na syfilis, oraz szereg soli metali i opium. Rtęć jest jedynym metalem występującym w skorupie ziemskiej w stanie ciekłm. W symbolice duchowej żywe srebro (rtęć, Merkury) symbolizuje ducha, jego osąd moralny, wyobraźnię, wyższe zdolności umysłowe, lecz jest potężną trucizną i wpływa w świecie fizycznym negatywnie na nasze ciało i duszę. Paracelsus zapoczątkował rtęć w medycynie, napisał: „to dawka czyni truciznę”. Jednak dzisiaj wstrzykuje się nam masę szczepionek nafaszerowanych zabójczą rtęcią i jeszcze wmawia się nam, że jest to najlepsza strategia przed chorobami.
A czym więcej mamy szczepionek tym mocniej rozprzestrzeniają się choroby w tym o charakterze przewlekłym: zaburzenia neurologiczne, cukrzyca, astma, alergie, rak … itd. Wszystkie wynikają z nasączenia naszych życiowych produktów wieloma truciznami wyhodowanymi w laboratoriach chemicznych. Niestety, u niektórych osób nawet mała dawka danej substancji może być śmiertelna, w dodatku rtęć odkłada się w naszym organizmie i prowadzi do zatrucia całego ciała. I kiedy mocniej ruszymy naszymi umysłami od razu nasuwa się refleksja: ta rtęć niszczy nasz duchowy rozwój, więc jak rtęć użyta do produkcji kamienia filozoficznego może pozytywnie wpłynąć na nasz rozwój duchowy?
Toksyczne działanie środków chemicznych często nie jest dobrze poznane, gorzej, bywa zakrywane przez lekarzy, a to wszystko służy wielkiemu biznesowi i innym manipulacyjnym ignorantom. I wcale im to nie przeszkadza, że rtęć, aluminium znajduje się w szczepionkach. W rzeczywistości nikt na Ziemi nie wie wystarczająco dużo o tym, jakie leki i jakie chemikalia można wspólnie mieszać, w dodatku każdy z nas ma swoją indywidualną chemię, hormony, każdy z nas jest inny. I tak większość naszych noworodków rozpoczyna życie z toksycznym strumieniem krwi z rtęcią. Uczeni i lekarze bawią się naszymi strumieniami krwi wmawiając nam, że to my nie mamy rozumu, a mikstury, które oni tworzą pomagają nam ocalić życie i zdrowie.

Podobnie ma się sprawa z rtęciowymi amalgamatami w dentystyce, czy w sprayach do nosa, aspartamie, glutaminie sodu, antybiotykach, a nawet rtęć bywa składnikiem witamin. W ten sposób stworzono nam niezłą odporność na rozwój duchowy.

Prawdziwa mądrość i ziemska wiedza to dwie sztuki, ta pierwsza jest wielkim skarbem, drugą wzięli do ręki inni myśliciele, ludzie którym daleko do podrobienia Boskich mądrości, stąd nazywa się ich szarlatanami i oszustami.

Istnieje jeszcze jedna prawda, która leży w niewiedzy człowieka, który nie rozumie boskich praw ani naukowych wywodów i gubi się w obu, a jeszcze śmie twierdzić, że słowa mędrców są oszustwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz