czwartek, 1 grudnia 2011

Occupy Wall Street

OCCUPY WALL STREET WCIĄŻ TRWA. I to w zasadzie jest jedyną ważną wiadomością, albowiem póki trwa, póty bierzemy udział w akcji, której końcem może być tylko globalna rekonstrukcja całego systemu naszej budzącej się cywilizacji.

Nie śpieszyłem się z aktualizacja tego postu, chociażby dlatego, że mamy na stałe na stronie transmisję live z OWS. Nie mamy też spektakularnych sukcesów po stronie OWS - z wyjątkiem jednego, tego najważniejszego - że OWS WCIĄŻ TRWA.

W minionych tygodniach mieliśmy festiwal różnych prób podważenia wiarygodności ruchu, podpięcia się pod niego kolejnych politycznych interesów, oskarżania jego uczestników o różne nadużycia, oszustwa i wszystko, co tylko możliwe. I tak jeszcze będzie przez jakiś czas.

Aczkolwiek mamy też ujawnioną przez media (mainstreamowe!) informację o raporcie przygotowanym przez pewną konsultingową firmę dla Zrzeszenia Banków Amerykańskich (American Banking Association), gdzie firma ta proponuje podjęcia się działań mających na celu zgromadzenie informacji mogących posłużyć do skompromitowania ruchu Occupy Wall Street - za jedne 850 tyś USD. American Banking Association oficjalnie potwierdziła otrzymanie takiego raportu, ale kategorycznie zaprzeczyła, jakoby chciała korzystać z zawartych tam propozycji. Rzecz w tym, ze trzeba być bardzo naiwnym, by wierzyć w to, że wspomniana konsultingowa firma zaproponowała takie działanie nie będąc o to poproszoną…

Jest to jednak bardzo dobre świadectwo paniki, która musi się budzić w kręgach bankierskich, skoro sami szukają sposobu zdeprecjonowania ruchu - czyli dotychczasowe sposoby nie poskutkowały. A dotychczasowe sposoby to chociażby głośna w Ameryce dotacja 850 tyś USA (zabawne, ta sama kwota…) przyznana we wrześniu br. nowojorskiej policji przez banki… by się lepiej wyposażyła…. Byłoby śmieszne, gdyby nie było prawdziwe.

OWS TRWA i niesamowite jest, jak zatacza coraz szersze kręgi w samej Ameryce, nie mówiąc o poparciu na świecie. I nie podetną jej akcje policji takie, jak w ostatnich tygodniach w Oakland, gdzie doszło do masowych aresztowań i masowo udokumentowanych sytuacji popełnienia przestępstw przez policję. Bezprawne aresztowania, bezprawne akty pobicia pokojowo protestujących, bezprawne stosowanie gazu łzawiącego wobec aresztowanych i siedzących na ziemi młodych ludzi… Bezprawne i bez kontaktu ze swoją duszą... Oakland było popisem głupoty rządzących i zadziałało jak szczepionka, bynajmniej nie wyprodukowana przez koncerny farmaceutyczne - czyli zadziałało jak SKUTECZNA szczepionka - albowiem cała rozróba w Oakland przysporzyła ogromnej popularności OWS.

Nie było jeszcze na świecie takiej akcji, wokół której zjednoczyło by się - według statystyk z poranka 15 października - 951 miast w 82 krajach na świecie. A tak naprawdę było ich więcej - statystyki z końca dnia dochodziły do 1500 miast na świecie, z czego ponad 100 w samych Stanach Zjednoczonych. Pomimo zamieszania i dezinformacji, które były nieodzownym tłem całego wydarzenia, mamy za sobą największy zryw JEDNOŚCI na całym świecie - co najmniej od czasów II wojny światowej, bo nawet rozbiórka berlińskiego muru nie zjednoczyła w taki sposób całej planety.

I jest wiele powodów do radości. W skali świata dokonało się coś, co dotychczas wydawało się niemożliwe - podzieleni granicami, językiem, przeszłością, religią, edukacją i Bógwieczymtamjeszcze zjednoczyli się w tym jednym dniu, jednym słowie i jednej chwili. I to jest wydarzenie na skalę kosmiczną, choć tak niewielu z nas o tym wie.

Tak więc dusza się cieszy. Że tyle osób na świecie zechciało przyjąć na siebie "etykietkę" 99% (99% versus 1% najbogatszych - to jedno z haseł Occupy Wall Street). I nie ma znaczenia, że nie było nas w tym wydarzeniu aż tak wielu, jak by się nam marzyło. Ma znaczenie, że część naszej zbiorowej świadomości na tę chwilę stała się Jednością i tego wyrazem jest zgoda na przyjęcie imienia 99%.

Moje ego też się cieszy. Przez kilka lat serdeczni komentatorzy mojej strony zwracali mi uwagę, że jestem "nadmiernie amerocentryczny" i że przywiązuję zbyt dużo wagi do tego, co się dzieje w USA - a co może się dziać w USA, które z Wolnego Kraju przerodziły się w najbardziej policyjny reżim w Zachodnim Świecie? - pytali. A ja uparcie czułem, że początek Rewolucji Nowego Świata będzie właśnie w Ameryce - może między innymi dlatego, że nigdzie nie ma takiej dramatycznej biegunowości myśli, idei, uczuć i działania. Bo można bez trudu obronić tezę, że Stany Zjednoczone są siedzibą Jądra Ciemności naszej Planety. Ale można też bez trudu pokazać, że nigdzie nie ma tak niesamowitego tygla wspaniałych Umysłów i Dusz, Kreatorów całkowicie "nowoświatowych" idei, wspaniałych Nauczycieli Duchowych, Pięknych czujących, artystów i takiej różnorodności kulturowej, jak właśnie w Stanach. I jeśli gdzieś miała przeskoczyć iskra pomiędzy skrajnymi potencjałami, to Ameryka jest do tego pierwszym miejscem. I tak też się dzieje, i tak też się stało.

Można oczywiście pomstować, że w wielu miastach demonstracje gromadziły "zaledwie" po kilkaset osób, ale taki widać jest stan naszej zbiorowej świadomości, że nie ilość, ale jakość będzie musiała stanowić:)

U nas w Polsce skądinąd piękna inicjatywa uczniów Wielokulturowego Liceum Humanistycznego w Warszawie, która zwołała kilkaset osób pod Uniwersytet Warszawski niestety przeoczyła fakt, że 15 października był nie tylko dniem solidarności z Rewolucją Hiszpańską, ale także, a nawet bardziej, dniem solidarności z Occupy Wall Street. To także dzień protestu przeciw systemowi, którego uosobieniem są skorumpowane rządy, banki żerujące na ekonomii długu, odczłowieczone korporacje i zasilone androidami media głównego nurtu. I generalnie demonstracje na całym świecie odbyły się pod hasłem "Occupy", a nie "Oburzeni". "Oburzeni" zostało podchwycone przez główne media w Polsce i wypaczyło to cokolwiek przekaz z Occupy World Street, który już poszedł dużo dalej poza linię oburzenia (nakreśloną w Hiszpanii w 4 miesiące temu) i dotyczy konkretnych i konstruktywnych zmian demontujących Stary System i budujących Nowy.

No dobrze, ale piszę z nadzieją (a nawet z pewnością:) o REWOLUCJI, mając samemu większe przekonane do EWOLUCJI.

Mamy w swojej historii złe doświadczenia z REWOLUCJĄ. A przynajmniej tak nam je pokazywano. Dlaczego złe? Bo po pierwsze były okupione mnóstwem bezsensownych ofiar (a czy ofiary mogą być sensowne?). Po drugie "każda rewolucja zjadała swoje dzieci". Po trzecie każda się przepoczwarzała finalnie w coś, co było zaprzeczeniem konstytuującej ją idei. Dlaczego tak?

Jest stare chińskie powiedzenie, że jak uczeń jest gotowy, to pojawia się i Mistrz. A co, jeśli uczeń nie jest gotowy, a jednak zaczyna działać, jakby był swoim mistrzem? Co jeśli, ktoś mu coś zasugeruje, podpowie, da środki do działania, wsparcie technologiczne, know-how i jeszcze podeśle mu armię przeszkolonych agentów tajnych służb, które mu pomogą stłumić każdy sprzeciw przeciwko tak, a nie inaczej przeprowadzonej rewolucji? Tak wyglądały wielkie rewolucje światowe. I jeśli uczeń nie był gotowy - a nie był - to rewolucje się tak kończyły, jak się kończyły. A co to znaczy, że "uczeń jest gotowy"?

Do tego jest niezbędna EWOLUCJA. Ewolucja powoduje, że Rewolucja ma szansę osiągnąć trwały sukces. Ewolucja jest stanem świadomości a Rewolucja jest działaniem. Jedno powinno iści w parze z drugim, wówczas się uda. Oczywista formułą równowagi która daje nadzieję na synergię.

Poniekąd tak było w chwili upadku komunizmu. Wówczas Ewolucja doprowadziła do w ogromnej mierze spontanicznych Rewolucji na całym obszarze bloku sowieckiego i gdyby nie nasza naiwność, którą matrix tak zgrabnie wykorzystał wmontowując nas w niewolniczy paradygmat zachodniej cywilizacji, to mieliśmy szansę na Nowy Świat już wówczas. Tak więc Ewolucja i Rewolucja nie wystarczą. Potrzebny jest jeszcze Właściwy Moment. A ten mamy zagwarantowany przez Obroty Sfer Niebieskich :)

Ruch Occupy Wall Street nie zgłasza postulatów socjalnych - nie jest więc działaniem, które można zakończyć w drodze negocjacji i kompromisu, jak bywało z większością strajków na całym świecie.. Occupy Wall Street, a raczej Occupy World Sreet można albo stłamsić siłą, albo też osiągnie on to, czego się domaga. I nie ma tutaj możliwości pośrednich. No to teraz każdy z nas może dokonać w pełni świadomego wyboru - w której wersji świata chcesz uczestniczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz