Przez tysiące lat świat pogrąża się we względnej sielance. Wszystko zmienia się jednak wraz z nadejściem Wieku Żelaza. Dla Aryjczyków jest to dzwonek alarmowy, że czas na przygotowania do kolejnego eksodusu przed zbliżającą się nieuniknioną katastrofą.
Jakieś 6 tys. lat temu, mniej więcej w tym samym momencie, w którym rozpoczyna się Długa Rachuba Majów, Aryjczycy nagle przestają się ukrywać i jako zwarta, elitarna grupa pojawiają się w Mezopotamii. Tworzą tam społeczność, która nie tylko włada w pełni wykształconym językiem, ale także potrafi precyzyjnie zapisywać swoje myśli na glinianych tabliczkach. Badając źródła powstania cywilizacji w Mezopotamii, nie sposób znaleźć choćby jednego śladu ewolucji, poprzez którą zamieszkujący ten rejon ludzie byliby w stanie osiągnąć tak wysoki stopień zaawansowania, w tak krótkim czasie. Wszystko powstaje na raz i niemalże w jednej chwili. Fakt ten nie powinien jednak dziwić, bo skoro za wszystkim stali Aryjczycy ewolucja nie była do niczego potrzebna.
Niemalże wszystkie kultury na Ziemi mają w swoich legendach trzy, bardzo podobne do siebie mity. Pierwszym jest ten o rajskim ogrodzie, z którego wypędzono ludzi. Drugi to katastroficzna powódź a trzeci dotyczy bogów, którzy spółkowali z ziemskimi kobietami i z tych związków narodzili się półbogowie i herosi. Wydaje się więc, że nie pochodzili oni z innej planety, bo w takim przypadku seks, z nawet nieziemskimi dziewczynami z Ziemi, raczej by ich nie zainteresował. Musi więc tu chodzić o Aryjczyków, którzy technicznie niczym nie różnili się od ludzi.
Dokładną analizę społeczną Aryjczyków opisał w swoich książkach L. Austine Weddell. Miał on pecha bo pisał o nich w latach 20 zeszłego wieku, a więc w czasach kiedy Hitler dochodził do władzy i Aryjskość nabrała specyficznego, pejoratywnego zabarwienia. Weddell w sposób naukowy starał się udowodnić, że Aryjczycy dali początek wszelkim znanym na Ziemi cywilizacjom.
Nieoczekiwana decyzja Aryjczyków aby nie tylko wyjść z podziemi, ale także bezpośrednio wpływać na losy świata przestaje być zagadkowa, gdy zestawimy ją ze schyłkiem Wieku Żelaza i zbliżającą się cykliczną katastrofą na naszej planecie. Aryjczycy dobrze wiedzieli, że do 2442 roku, kiedy życie na Ziemi zniszczy kolejny koronalny wyrzut masy ze Słońca, zostało im zaledwie 6 tys. lat. Aby jednak w porę ewakuować się z Ziemi i zbudować nowe arki trzeba było wykreować cywilizację i zniewolić ludzkość po to, by móc wykorzystać ją do pomocy w tym przedsięwzięciu. Jednak nieoczekiwanie ten precyzyjny plan trzeba było w sposób istotny zmodyfikować. Na początku XX w. odkryto istnienie największego kalendarza Majów, tzw. Długą Rachubę. Kalendarz ten jak wiadomo kończy się w roku 2012 bliżej nieokreśloną katastrofą i takiego rozwoju wypadków Aryjczycy nie tylko nie zdołali przewidzieć, ale także fakt ten przejął ich grozą. Zdali sobie nagle sprawę, że jeśli ta data okaże się prawdziwa, nie zdążą na czas ewakuować się z Ziemi.
Nie pozostało im nic innego jak tylko przyspieszyć rozwój technologiczny na naszej planecie i kiedy popatrzymy z tej właśnie perspektywy na wiek XX, to jest on jedną wielką eksplozją odkryć naukowych i wynalazków. Z książek Josepha Ferrella wynika, że w latach 1929-45 Niemcy (którzy sami siebie nazywali Aryjczykami i chętnie używali aryjskiej symboliki) stworzyli przez 16 lat więcej wynalazków niż cała ludzkość od początków swego istnienia. Wszystkiego tego dokonano bynajmniej nie w celu wygrania II Wojny Światowej (dla Aryjczyków jej wynik nie miał najmniejszego znaczenia), a stworzenia odpowiedniej technologii, pozwalającej opuścić Ziemię zanim zostanie spalona przez Słońce. Aryjczycy najwyraźniej osiągnęli swój cel, bo wg Jaya Weidnera („Infinity, ultimate trip”), opuszczają właśnie naszą planetę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz