Właśnie to jest z selenem najtrudniejsze: odrobinę za dużo - szkodzi, ale odrobinę za mało - też jest źle. A te "odrobiny" są rzeczywiście niewielkie. Dla zdrowia potrzeba nam dziennie zaledwie 0,00001 g selenu. W całym organizmie mamy go 0,2 części na milion (ppm). Szkodliwość selenu stwierdzono w 1933r., gdy zauważono, że pszenica uprawiana na glebie zbyt bogatej w ten minerał - działa toksycznie na bydło. Już dawka 1 mg na 1 kg wagi ciała wywołuje objawy zatrucia, a przy wszelkim nadmiarze inwentarz choruje i nieprawidłowo się rozwija. Nawet jaja źle się zalęgają, konie ślepną, a już 3 ppm selenu w karmie zatruwa drób.
W latach sześćdziesiątych zaczął się wprost entuzjastyczny zachwyt nad tym mikroelementem. Bez selenu nie ma zdrowia! Selen wraz z witamnią E ratuje serce! Przedłuża młodość! Selen chroni nas przed rakami! Odkrycie selenu - jako czynnika zdrowia - jest przełomem w medycynie, a także w hodowli zwierząt! Na przykład, w Nowej Zelandii i w Turcji są duże niedobory tego pierwiastka w glebie. Odkryto tam, że tajemnicze nagłe zgony dzieci (jak i piskląt gołębi), szczególnie płci męskiej, są spowodowane niedoborami selenu. W Szkocji, tam gdzie również, selenu jest za mało, aplikuje się np. cielętom, zaraz po urodzeniu zastrzyk soli selenowych albo też kilka tygodni karmi się je doustnie maleńkimi dawkami tego pierwiastka. Podobne, choć nieco gorsze efekty daje witamina E. Ale i nadmiar selenu szkodzi. W Kolumbii, na terenach gdzie jest go zbyt dużo, ludzie łysieją i "gubią" paznokcie, a chorobę zwie się selenosis. Zwierzęta też mniewają jej typowe objawy, m.in.: niedomagania przewodu pokarmowego, wypadanie zębów, zapalenie dziąseł, skóry, uszkodzenia kończyn, utrata włosów, sierści.
Selen to w ogóle niezwykle tajemniczy minerał. Używa się go przy produkcji szkła, by było bardziej krystaliczne. Jest zasadniczym elementem fotokomórki. Pod wpływem światła zyskuje dośc trwałe ładunki elektryczne, a te wykorzystuje się m. in. w kserografii na płytach selenowych. Prawdę mówiąc, potrzebne nam są tylko "śladowe" ilości selenu. A tymczasem im staranniej uprawiana jest gleba, tym więcej traci tego pierwiastka. Wypłukuje go woda (wprowadzając w końcu do mórz), wywiewa wiatr i wciąż go ubywa. Ciekawe, że są rośliny, które mają zdolność do gromadzenia w sobie selenu, niektóre aż w nadmiarze, np. tropikalna roślina motylkowa Neptunia amplexicaulis potrafi nagromadzić 4g selenu w 1 kg suchej masy. Na szczęście są też rośliny, które mają go akurat tyle, ile nam potrzeba. Na ogół można powiedzieć, że nie ma żywności absolutnie pozbawionej tego składnika, choćby w ledwo śladowych ilościach.
Podobnie jak witamina E selen jest antyoksydantem. Co nie oznacza, że składniki te mogą się całkowicie zastępować, lecz działają na pewno synergisytcznie. Pełnią niezależne od siebie role, a jednak "wolą" współpracować, zastępując się wzajemnie w procesach biologicznych. Gdyby selen tylko aktywizował witaminę E, już byłby niezastąpiony, niezbędny. Ale on ochrania ponadto kwasy nukleinowe przed uszkodzeniami, wzmaga naszą odporność i tym samym zabezpiecza przed licznymi chorobami. Prof. dr Wilfrid E. Shute z Kanady jest od dawna uznawany za jeden z najwyższych autorytetów, gdy chodzi o witaminę E. Otóż twierdzi on, że odgrywa ona niezwykle ważną rolę w procesie utrzymania w zdrowiu serca i unikania chorób układu krążenia. A selen jest przecież niezbędnie potrzebny w pracy mięśnia sercowego i naczyń krwionośnych. Meksykański lekarz dr Martin uzyskiwał niezwykle dobre wyniki, gdy chorych na angina pectoris (dusznicę bolesną) leczył selenem i witaminą E. Podobne doświadczenia mieli lekarze na Filipinach. Leczenia samą tylko witaminą E nie dawało tak dobrych wyników, jak w połączeniu z selenem. W rejonach, gdzie mamy zbyt mało selenu, obserwuje się więcej chorób na tle krążeniowym niż tam, gdzie jest go w glebach i roślinach wystarczająco dużo. Ale jednocześnie na terenach, gdzie tego mikroelementu jest zbyt wiele, ludzie również cierpią na nadciśnienie, arteriosklerozę, złe krążenie itd. Już po objawach chorobowych można się zorientować, gdzie jest go zbyt mało lub występuje w nadmiarze.
Badania przeprowadzone w dwóch miastach w USA dały niespodziewany wynik. Otóż w Rapid City, wśród przebadanych obywateli stwierdzono wysoki poziom selenu we krwi, a w mieście Lima - niski. W Rapid City było dwa razy mniej przypadków śmierci i chorób spowodowanych nowotworami niż w Limie. Wiele ostatnio przeprowadzonych doświadczeń nad powstawaniem i leczeniem raka zwierząt wykazuje, że selen opóźnia rozwój tej strasznej choroby lub nie dopuszcza do jej powstania, jak to wykazał również Zespół Ekologicznej Profilaktyki w Krakowie. Badania doktorów Schrautzera, Shambergera i Schwarza wykazały też, że osoby chore na raka mają zdumiewająco niski poziom selenu we krwi. Co prawda nie wiadomo, w jaki sposób selen działa i jak chroni przed rakiem. Przypuszcza się, że będąc - podobnie jak witamina E - antyoksydantem, zmniejsza szkodliwe utlenianie komórek i nie dopuszcza do ich deformacji, do uszkodzeń genetycznych DNA, a więc sprzyja prawidłowemu rozwojowi tkanek. Selen, a także kobalt czy magnez, są znane jako czynniki przeciwdziałające uszkodzeniom chromosomów, zawierających genetyczny materiał, który - kontroluje życie komórek i ich normalne rozmnażanie.
Szczególnie bogatym, a niedocenianym dotąd, żródłem selenu są u nas wody siarczane ze Swoszowic i Buska. Przyjmuje się, że leczenie ich właściwości, które wiązano z siarką, zawdzięcza się właśnie selenowi. W świetle wspólczesnych danych inaczej trzeba rozumieć prawdę o skutecznoiści wód siarczanych w leczeniu kiły. W Swoszowicach, jak przekazuje tradycja, leczył się chętnie król Stefan Batory. W jego czasach, gdy "choroba dworska" była bardzo rozpowszechniona, stosowano jako jedyny lek na nią szarą maść, czyli wcierki rtęciowe. Leczenie wcierkami "szaruchy" powodowało ogromne osłabienie, jako następstwo zatrucia rtęcią. Wypłukanie jej z organizmu przez picie wód siarczanych z selenem powodowało poprawę zdrowia, co ówcześni wiązali ze skutecznym leczeniem kiły. Dziś wiemy, że wody siarczane wcale nie mają wpływu na krętka bladego, a pozorna poprawa samopoczucia chorych była wynikiem jedynie odtruwającego działania.
Dr John Martin z Uniwersytetu Stanowego w Colorado rozsławił siebie i ... selen doświadczeniem na myszach. Okazało się, że zwierzęta, u których w celach badawczych wywołano choroby nowotworowe, a potem podawano im odpowiednie dawki selenu, zaczęły produkować 20 do 30 razy więcej ciał odpornościowych niż myszy z grupy kontrolnej. Wykazały to również badania krakowskiej Kliniki Hematologicznej. Ta działalność selenu - zmuszanie organizmu do wytwarzania antyciał, a więc ciał odpornościowych w wypadku zagrożenia infekcją, jest najprawdopodobniej wytłumaczeniem mechanizmu funkcjonowania tego pierwiastka w organizmie, jako "straży pożarnej". Podobną rolę odgrywa też witamina E. Odporność na infekcje, w tym infekcje rakotwórczym wirusem, jest więc uwarunkowana odpowiednim odżywianiem.
Selen - grzybobójca!
Zespół Kliniki Hematologicznej w Krakowie dowiódł, że selen unieczynnia aflatoksyny i tym samym chroni komórki przed rakotwórczym działaniem tych trucizn, a ponadto wpływa niszcząco na pleśnie, które je produkują. Odkrycie tych faktów było podstawą do zgłoszenia patentowego (wspólnie ze Zjednoczeniem "Polfa"), dotyczącego sposobu rozpylania soli selenu w postaci spray'u na widoczne plamy grzybicze na murach i ścianach zawilgoconych domów. Plamy te mogły być spowodowane niekiedy toksynotwórczymi grzybami. Mówiąc o grzybobójczych właściwościach selenu, należałoby uwzglednić perspektywiczne możliwości jego wykorzystania, np. dla ratowania środków spożywczych zagrożonych czynnikami środowiskowymi. W wypadku, gdy czas zbiorów przypadnie na wilgotne lato, może powstać sytuacja, w której - przy braku urządzeń do suszenia - ziarno ulegnie skażeniu pleśniami (Aspergillus flavus i inne). Może wówczas stać się groźne dla zdrowia ludzi i zwierząt. W tym okresie - bardzo ważne! - celowe byłoby podjęcie uzupełniających działań dietetycznych, polegających na dostarczeniu ludności z terenu zagrożonego większych ilości antyoksydantów w postaci pożywienia, zawierającego związki selenu, witaminę E,C itd.
Podobna sytuacja może powstać, gdy zbiory ziemniaków ulegną skażeniu grzybkami w wilgotnych warunkach. Grzyby te (np. Phitophtora infestans, Synchytrium endobioticum - zaraza ziemniaczana) mają właściwości uszkadzające tkankę mózgową. Zaraza ziemniaczana często występuje w Irlandii, gdzie kartofle stanowia podstawę pożywienia. Statystyka wykazuje, że w Belfaście anomalie mózgowe (dzieci się rodzą martwe, bez mózgu, z różnymi uszkodzeniami mózgu itp.) są siedmiokrotnie częstsze niż w Londynie. Kobiety, będące w ciąży, spożywają widocznie wiele zagrzybionych ziemniaków. Pożywienie bogate w różne antyoksydanty, neutralizujące mykotoksyny mogłyby - najprawdopodobniej - wydatnie zmniejszyć ten stan zagrożenia. Słuszna i mądra wydaje się dziś uwaga starego smakosza - Brillat - Savarin (1755 - 1826), który stwierdził, że: "losy narodów zależą od sposobów ich odżywiania".
Selen w diecie!
Jak się odżywiać, aby tego selenu dostarczać organizmowi w optymalnych dawkach, tzn. nie za wiele, ale i nie za mało? Wielu badaczy stwierdza że niedobór tego pierwiastka jest "nowoczesnym problemem", gdyż jest on nie tylko spłukiwany do mórz dzięki nowym metodom uprawy gleby, ale i usuwany z produktów w trakcie przemysłowej obróbki żywności. Zjawisko to może nie jest tak wyraźne, jak w przypadku innych minerałów śladowych, ale równie znaczące. Największym "wrogiem" selenu są węglowodany. Słodkie ciasta, wypieki, słodzone produkty zbożowe itp. mogą go w całośći lub całkiem zniszczyć. Unikając cukru - zdobywamy więc selen. W obecności węglowodanów staje się on dla naszego organizmu bezużyteczny, bo nieprzyswajalny. Dużo możemy go znaleźć w żywnośći pochodzącej z pełnego przemiału ziarna, nieoczyszczanej, nie rafinowanej i nie słodzonej a przede wszystkim z soli morskiej i jej odpowiednika - soli kopalnej.
Bogatymi źródłami selenu są "produkty mórz i oceanów", a więc ryby, szczególnie śledzie, oraz owoce morza, a więc różne kraby, homary, langusty, krewetki czy kalmary. Dużo tego mikroelementu jest też w nerkach wieprzowych, wołowych i cielęcych oraz wątrobie i sercu. Sporo jest go w jajach; dodajmy że w żółtku towarzyszy mu witamina E. Niestety, sporo selenu tracą produkty podczas obróbki, np. w puszkach i koncentratach jest go o połowę mniej niż w surowcach świeżych. Z produktów pochodzenia roślinnego skarby selenowe są w otrębach pszennych, kiełkach pszenicy, ziarnach kukurydzy, pomidorach, drożdżach, grzybach i czosnku, a także w pieczywie razowym i innych produktach z mąki z pełnego przemiału. Mleko kobiece (wg dr Money) zawiera dwa razy więcej selenu i 5 - 6 razy więcej witaminy E niż krowie. Tym też m. in. tłumaczy się nagłe, bez przyczyny, zgony niemowląt chłopców, którzy potrzebują o wiele wiecej selenu (nie tylko cynku), niż dziewczynki, a są karmieni wyłącznie mlekiem krowim. Oto cała tajemnica. Badano wątroby takich niespodziewanie zmarłych niemowląt płci męskiej. Okazało się , że miały wyraźne niedobory witaminy E i selenu. Mikroskopijne ilości tego minerału mogą nawet decydować o naszym życiu.
Jednym ze smaczniejszych, a przy tym łatwo dostępnych, źródeł selenu jest kukurydza. Ale nie każda jej odmiana! Płatki kukurydziane (corn flakes), pochodzące z odmian bogatych w ten składnik, mogą zawierać go w ilościach wystarczających dla profilaktyki. Garść takich płatków jadalnych np. codziennie na śniadanie z mlekiem - byle bez cukru - może odegrać dużą rolę w zapobieganiu chorobom nowotworowym. Co prawda, jeśli w glebie jest dość selenu, to normalne, racjonalne odżywianie dostarczy go w wystarczającej ilości. Ale... trzeba mieć możność sprawnego analizowania składu biopierwiastków w glebie, florze, faunie i krwi człowieka. Należy pamiętać, że oprócz kukurydzy bardzo bogatym źródłem selenu są drożdże i czosnek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz