sobota, 15 października 2011

Cuda na niebie

Jacques Vallee swoim podejściem do kwestii UFO wielokrotnie zmienił sposób patrzenia świata na to zjawisko. Wpłynął on także na sposób badań prowadzonych nad UFO i rozumienie istnienia cywilizacji pozaziemskich. Jego najsłynniejsza książka to: „Paszport do Magonii”, w której wskazał on na podobieństwa pomiędzy współczesnymi obserwacjami UFO a znacznie starszymi historiami o wrożkach, gnomach, goblinach i światłach na niebie. Jego najnowsza książka, napisana wspólnie z historykiem Chrisem Aubeckiem nosi tytuł „Wonders in the Sky” („Cuda na niebie”)i jest znakomitą kontynuacją Magonii. W książce opisane są niewyjaśnione przypadki pojawienia sie rozmaitych obiektów na niebie od czasów starożytnych aż po rewolucję przemysłową w oparciu o oryginalne dokumenty z epoki.
Pomysł aby opisywać przypadki pojawienia się UFO w czasach historycznych jest zaskakujący, bo znacznie trudniej jest podejść serio do wypadków opowiedzianych przez ludzi często zabobonnych i z niewielką wiedzą naukową, tym bardziej, że na jakieś zdjęcie lub video nakręcone choćby telefonem komórkowym nie ma nawet co liczyć. Tymczasem wcale tak nie jest. Np. w starożytnym Rzymie obowiązywało prawo, które nakazywało sporządzanie co roku dokumentu, w którym zapisane byłyby wszystkie przypadki pojawienia się na niebie niezidentyfikowanego obiektu latającego. Dokument taki sporządzano głównie dla celów astrologicznych, bo pojawienie się takiego obiektu na niebie mogło zwiastować wojnę, śmierć cesarza, narodzenie się kogoś niezwykłego a nawet upadek calego imperium. Większość tych obserwacji opisywało meteoryty lub komety – co samo w sobie jest materiałem bardzo interesującym z astronomicznego punktu widzenia, bo można np z dużym prawdopodobieństwem określić cykl komety Halleya począwszy od czasow rzymskich. Wiele jednak innych obiektów na niebie nie dało się niczym wyjaśnić. Najbardziej spektakularne przypadki pojawienia się takich obiektow bylo przepisywane do swoich ksiąg przez ówczesnych historyków, mówców czy astrologów. Podobne zapiski prowadzili mnisi i kaplani w wielu kościołach i świątyniach. Notatki na temat UFO można także znaleźć na budowlach starożytnego Egiptu. Takie wydarzenie musiało być dla egipskiego pisarza niezmiernie ważne, skoro zdecydował się on na umieszczanie zapisu na kolumnach monumentu o tym, jak faraon ze swoją armią obserwował na niebie niezwykłe zjawisko. Takie zapiski z przeszłości wydają sie być dziś o wiele bardziej autentyczne od wielu historii na temat UFO wyssanych z palca w dzisiejszych czasach.

Zbieranie historycznych zapisków o UFO kończy Jacques Vallee na czasach tuż przed rewolucją przemyslową, kiedy to wznoszenie się w powietrze przestało być czymś niezwykłym. Wiele takich spostrzeżeń dokonanych było przez ludzi nauki. Michal Anioł np. obserwował trójkąt na niebie i nawet go namalował. Obraz niestety nie dotrwał do naszych czasów, ale został opisany przez tych, którzy go widzieli. Jacques Vallee umieścił w swojej książce 500 takich przypadków. Zebranie ich zajęło mu 6 lat pracy . W pracach nad książką uczestniczyło wielu konsultantów, którzy byli w stanie przetłumaczyć notatki zrobione wiele wieków (a czasem milenia) temu. Vallee jest przekonany, że bez internetu napisanie tej książki byłoby niemożliwe. „Paszport do Magonii” był napisany 40 lat temu w czasach jeszcze przed internetem. Wiele osób krytykowało tą książkę, ale nikt nie pokusil sie aby napisac jej wlasną wersję. Vallee wiele zawdzięcza także swojemu współautorowi Chrisowi Aubackowi, który jest historykiem języka i antropologiem. Auback jest Anglikiem mieszkającym w Madrycie.
Jednym z celów książki „Wonders in the Sky” było ustalenie momentu, w którym człowiek styka się z fenomenem UFO. Do tej pory panowało przekonanie, że UFO jest zjawiskiem względnie nowym. Chris Auback stworzył do tego celu niewielką grupę złożoną z 10 osób od Rosji po Amerykę Łacińską, USA, Niemcy aż po Francję, którzy przeczesywali dostępną im literaturę w poszukiwaniu śladów UFO w czasach przed rewolucją przemysłową. Wiele z tych informacji okazała się być wtórna, ale oznaczało to, że istnieje gdzieś jej oryginalne źródło, do którego badacze zazwyczaj docierali. Sam przekaz pozostaje wciąż ten sam niezależnie od czasów, bo ponad wszelką wątpliwość stwierdza on istnienie UFO. Opisy różnią się słowami , bo np. to co my dziś nazywamy latającymi spodkami – kiedyś nazywano latającymi tarczami, ale opisują te same zjawiska jakie obserwujemy dziś. Wszystkie to historie opisane w „Wonders in the Sky” to zaledwie czubek góry lodowej, bo Vallee i jego współpracownicy spodziewają się znaleźć w archiwach znacznie więcej informacji na ten temat. Naturalną barierą jest język, zwłaszcza kiedy chodzi o historyczną dokumentację z Chin, Japonii czy kultury Majów.
Jacques Valle uważa, że historyczne opisy UFO mogą się okazac najstarszymi historiami zapisanymi przez człowieka, bo takie bliskie spotkania trzeciego stopnia zawsze towarzyszyły ludzkości w różnych formach a nawet zmieniały od czasu do czasu kierunek historii. Np. historie pochodzące z Chin tworzyli uczeni tamtych czasów a jednocześnie poeci. Poetyczki opis UFO został uwieczniony w poemacie napisanym przez Liou Ying, który tworzył swoją poezję w XIII w. w czasach dynastii Yuan. Opisał on zdarzenie, które miało miejsce o świcie i przez okno swojej sypialni zobaczył jasną gwiazde przecinającą Drogę Mleczną. Po chwili pojawiły się trzy inne obiekty z których dwa zniknęły nagle a pozostały zapalał i gasił 5 świateł zamontowanych na jego spodzie. Górna część pojazdu przypominała kopułę. W pewnym momencie obiekt na niebie zaczął poruszać się zygzakiem ttak jak robi to w powietrzu spadający liść. Po chwili pojawił się następny obiekt płonący jaskrawym, silnym światłem. Światło było tak jasne, że przyćmiewalo swym blaskiem wschodzące właśnie Słońce. Na zachodniej stronie nieba pojawiła się w tym czasie zielona chmura, z której wyleciał kolejny obiekt: długi i owalny, który opadał szybko. Obiekt cały otoczony był płomieniami. Kiedy był już blisko ziemi zmienil kierunek lotu i zaczął się wznosić. Wstrząśnięty widokiem poeta pobiegł obudzić swych przyjaciół aby i oni zobaczyli niezwykły spektakl, ale kiedy wszyscy stanęli w oknie, nie znaleźli na niebie niczego prócz Słońca. Poeta długo rozmyślał o tym co zobaczył i doszedl do wniosku, że był to sen na jawie. Nie potrafiąc go sobie wytłumaczyć, zapisał go formie poematu wierząc, że któregoś dnia ktoś mu wytłumaczy to zjawisko. To co zobaczyl przez okno młody, chiński poeta, w innych kulturach brane było za dobry lub zły omen, który często wpływał na dalszy przebieg zdarzeń przez co zmieniał historię. Światło na niebie było interpretowane przez kapłanów lub astrologów jako znak od bogów.
Wydawałoby się, że odkrycie takich opisów w rozmaitych zapiskach historycznych powinno wzbudzić w świecie naukowym nową energię i entuzjazm do odkrywaniu nowych informacji w starych tekstach. Tymczasem odkrycia Vallee spotkała ze strony historykow chłodna obojętność. Nie ma się temu co dziwić, bo przecież nawet Steven Hawking powiedział kiedyś, że nie uznaje on raportów na temat UFO, bo pokazuje się ono tylko dziwakom i ludziom stukniętym. Można nie lubić Hawkinga za to stwierdzenie, ale jest on niewątpliwie jednym z najwybitniejszych astronomów i kosmologow naszych czasów. Jego opinia powstała prawdopodobnie przez pogarde do tematu i brak chęci by choć rzucic okiem na ewidencję. Podobnie zresztą reaguje znakomita większość naukowcow. Wyrażają swą krytyczną opinię bez zapoznania się z danymi. Dziś sytuacja trochę się zmienia, bo np. piloci coraz częściej opowiadają o niezwykłych, niezidentyfikowanych pojazdach jakie widzieli podczas lotu. Ludzie nie tylkoprzestali się obawiać opowiadania tych historii, ale także w większości przypadków mają wszystkie klepki poukładane na swoim miejscu. Wszystkie 500 przypadków opisanych przez Vallee w „Wonders in the Sky” pochodzi z zeznań ludzi na oficjalnych stanowiskach, od doradców krolów, po naukowe autorytety. Na koniec jeszcze jeden zapisek, sporządzony 1 listopada 1461 r. Świadkiem niezwykłego zjawiska był Jacques Duclercq, doradca prawny krola Filipa III. Będąc tego dnia w Arras zapisał: ” W ten dzien Naszego Pana, Wszystkich Świętych, pokazal się na niebie obiekt tak jasny jak rozpalona stal, tak długi i szeroki jak pół Księżyca. Stał nieruchomo przez 15 minut. Nagle poderwal się do lotu i spiralą zaczął wznosic się do góry by okręcić się dookola siebie jak pęknięta sprężyna zegara i po chwili rozpłynąć się w niebiosach”.
Znakomity wywiad z Jacquesem Vallee można przeczytać na stronach INFRA.org.pl. Wywiad nosi tytuł: „UFO w mrokach dziejów”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz