sobota, 15 października 2011

Zagubione technologie starozytnego Egiptu

Zanim doświadczyłem wyniosłego widoku granitów i natłok cudów w świątyniach Górnego Egiptu, zszedłem w cienie czegoś, co z pewnością jest najbardziej zagmatwanym i tajemniczym archeologicznym stanowiskiem na świecie. O ile posągi Luksoru i kolumny w Denderze unoszą tak umysł jak i duszę, to inną perspektywę daje podziemna grota w świątyni położonej na północny zachód od Sakkary. Niewiele widać ponad ziemią co wskazywałoby na istnienie tej krypty, poza namiotem egipskich strażników grobowca (znanych jako ghaffir) i niskich ścian po obu stronach opadającej ścieżki prowadzącej do potężnych, przypominających więzienne, żelaznych wrót. Przyczepiony w poprzek do żelaznych prętów pomalowanej na żółto bramy napis, namalowany po arabsku i angielsku głosił: SERAPEUM XVIII DYN PTOLEMEUSZ XII OK.1405-30 P.N.E.
Po raz pierwszy odwiedziłem Serapeum w 1995 r. wraz z kanadyjskim badaczem Robertem McKenty. Od tego czasu mój umysł powracał do tej tajemnicy i zagmatwanego wyzwania stojącego przed współczesnymi badaczami. Serapeum nie jest na trasie turystycznej, bo uważa się ją za niebezpieczną do zwiedzania i jest zamknięta dla turystów. W czasie mojej wizyty w 1995 roku, miałem ze sobą precyzyjną przykładnicę, której używałem do oszacowania płaskiej powierzchni wielu granitowych bloków rozrzuconych po Płaskowyżu w Gizie. Przykładnica mierzyła z dokładnością do 0.005 mm, czyli do 0.1 grubości ludzkiego włosa.
Wziąłem ją ze sobą w czasie mojej wizyty, bo Robert zaprosił mnie abym towarzyszył mu w Sakkarze, gdzie na dziedzińcu na przeciwko piramidy Unasa sądził, że odkrył kawałek granitu, który mógł być obrobiony maszynowo. Okazało się wówczas, że obiekt ten nie był idealnie płaski, przez co nie mógł wskazywać na maszynową obróbkę. Jednak nad wejściem do piramidy leżał robiący wrażenie kamień okładziny, który swoją wielkością przewyższał wszystkie inne umieszczone na piramidach Płaskowyżu w Gizie. Kamienny blok miał ok. 7.62 m długości i 1.524 szerokości. Wiele napisano o okładzinie kamiennej Wielkiej Piramidy, ale to był pierwszy raz, kiedy przyjąłem do wiadomości istnienie potężnego wapiennego bloku w piramidzie niezbyt ważnej królowej.

Zwiedzałem nieznaną mi wówczas piramidę zwracając uwagę na leżące nieopodal artefakty, na których mogłem wykorzystać moją przykładnicę. Dochodziło właśnie południe w typowym skwarze Sakkary, a słońce niemiłosiernie paliło nasze głowy. Zdążyliśmy obejść sporą ilość piachu przykrywającego stopnie piramidy, towarzyszących jej świątyń i mniejszych piramid i doszliśmy do Serapeum, gdzie filmowali ludzie z holenderskiej telewizji, którzy zabrali mnie do Egiptu po to, aby przeprowadzić wspólny wywiad z Grahamem Hancockiem i Robertem Bauvalem. Nie byłem ujęty w grafiku tego dnia, bo spełniłem moje zobowiązania dzień wcześniej przy Wielkiej Piramidzie, ale byłem zadowolony mogąc włóczyć się w miejscu zamkniętym zazwyczaj dla turystów.
To, co najpierw wita odwiedzających tunele Serapeum, jest ogromny kawał granitu stojący na podłodze przy wejściu do holu. Szacuje się, że ten kawałek waży jakieś 20 ton i ma surową, nieobrobioną powierzchnię. Po prawej, w mrocznym korytarzu, stoi jeszcze większy kawał granitu, gdzie ledwie jest miejsce aby obejść go dookoła. Ma on z grubsza 2.133 m wysokości, 2.133 m szerokości, 3.962 m długości i waży ok. 55 ton. Zaglądając na jego szczyt zauważyłem jednak, że jest on pusty w środku przez co jego ściany miały grubość ok. 45.72 cm. Po usunięciu tego materiału granitowa skrzynia ważyła ok. 38 ton.
Wejście do krypty ma większą szerokość i wysokość niż tunele, gdzie postawiono granitowe skrzynie. Na ścianach były prostokątne odciski, które przywodziły na myśl obraz wielkich maszyn wgryzających się w skałę i szybko usuwających wydobyty materiał. Wzdłuż ich poziomej długości, dół niektórych odcisków był wklęsły a innych płaski. Niektóre miały wygiętą w łuk górę, a inne nie. Ułożenie odcisków jest przypadkowe i nic nie wskazuje, że do ich rozłożenia stosowano jakiekolwiek kryteria. Egiptologiczny zapis o Serapeum mówi setkach wotywnych steli leżących w przejściu lub wmontowanych w ściany:
„Stele te zawierają dedykacje do Ozyrysa-Apisa i jak zauważono już wcześniej, były czasami datowane latami panowania aktualnych monarchów”
Z tych steli naukowcy stworzyli ciąg czasowy zapisujący dane na temat panowania władców począwszy od dwudziestej szóstej dynastii a skończywszy na okresie ptolemejskim.

Nisze w ścianach to interesujące obiekty i wyglądają uderzająco podobnie do prostokątnych odcisków, które można zobaczyć na niedokończonych obeliskach w Asuanie. To właśnie tam na szczycie obelisku oraz w wykopie możemy dostrzec podobne, prostokątne odciski – te jednak zostały uznane za wykonane za pomocą grzmocenia powierzchni kamiennymi kulami. Jeśli zgodzimy się z faktem instalowania steli wotywnych w tych niszach, to byłoby logiczne uznać owe nisze za wykonane specjalnie do tego celu. Z drugiej strony jeśli te odciski były śladami zostawionymi przez tych, którzy wiercili tunel, to stały się one wygodnymi miejscami do umieszczenia steli, bo nie wszystkie z nich były umieszczone w ściennych niszach a także ściana nad wejściem do pomieszczenia jest w większości ich pozbawiona.
Z historycznej perspektywy zastosowania tych nisz, ostateczna analiza w sposób oczywisty staje po stronie egiptologów. Stele zostały znalezione in situ a narzędzia do wywiercenia tunelu już nie. Niemniej jednak z puntu widzenia inżynierii mają one ten sam wygląd jak ślady po narzędziach w niedokończonym obelisku w Asuanie co daje argument, że stele zostały zrobione po to, aby wypełnić istniejące odciski na ścianie zostawione przez starożytną maszynę wtłoczoną w skałę wycinającą w niej tajemniczą podziemną grotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz