czwartek, 15 września 2011

Majowie i Roki 2012

Według ustaleń oficjalnej nauki do obserwacji nieba astronomowie Majów nie stosowali żadnych przyrządów, a mimo to bezbłędnie przewidywali różne zdarzenia, jak zaćmienie Słońca czy Księżyca lub zrównanie dnia z nocą oraz doskonale wiedzieli o wszystkich planetach Układu Słonecznego (patrz – miasto Teotihuacan)!. W wielkim mieście Chichen Itza wzniesiono obserwatoria, które pomogły Majom stworzyć niezwykle dokładny kalendarz słoneczny. Najważniejszym dla nas faktem jest to, że według niego w roku 2012 kończy się wielka epoka, w której obecnie żyjemy. Co to oznacza?
Majowie byli naprawdę niezwykłą społecznością. Ten tajemniczy lud zamieszkiwał Amerykę Środkową i w zasadzie do dziś nikt nie wie, skąd się pojawił oraz jak i dlaczego zniknął. Majowie pozostawili po sobie imponującą wiedzę matematyczną i astronomiczną, a warto przypomnieć, że potrafili posługiwać się liczbami rzędu miliardów. Według przekazów Majów w chwili obecnej znajdujemy się u schyłku Wielkiego Galaktycznego Cyklu, w czasie którego dokonywały się ogromne przemiany zarówno w naszym wewnętrznym Bycie, jak i na całej planecie. Na nasze horyzonty postrzegania trafiają teraz coraz silniejsze Galaktyczne Energie, by wspierać wszelkie przemiany. Wszystko, co zdefiniowaliśmy w „niepodważalny”, ale zawężony sposób, z ich pomocą zostanie przekształcone w zupełnie nowy schemat.
To oczywiście jest opis sytuacji z perspektywy bardziej duchowej, ezoterycznej i jest to najważniejszy punkt widzenia, pomimo, iż wielu ludzi nadal nie pojmuje i nie docenia takiego podejścia. Wielu woli widzieć jedynie katastrofy, śmierć i zniszczenie nie rozumiejąc głębszego planu i przyczyn za tym stojących. Przykładem tego typu myślenia jest belgijski pisarz, Patryk Geryl. Razem z Gino Ratinckx`em napisał książkę „Proroctwo Oriona rok 2012”, która stała się wydarzeniem w Europie Zachodniej. Autorzy postawili w niej taką oto niepokojącą tezę: za 6 lat czeka Ziemię przebiegunowanie, co dokładnie przewidzieli Majowie, a to wiąże się z niemal całkowitą katastrofą i zniszczeniem naszej cywilizacji: ogromne trzęsienia ziemi, wielkie fale tsunami, erupcje wszystkich wulkanów, zatopienie wielu lądów i powstanie nowych – oto co nas czeka. Patryk Geryl przekonuje, że identyczne jak u Majów informacje znalazł w zapiskach starożytnych Egipcjan, a nawet w wierzeniach Sumerów, gdzie wszędzie pojawiał się motyw roku 2012.
Teraz kilka słów o przebiegunowaniu. Wydaje nam się, że obecny wygląd naszego globu z siedmioma kontynentami jest taki od zawsze, ale przecież powierzchnia lądów ulega ciągłym zmianom i nie ma żadnej gwarancji, że potężne zmiany nie mogą nastąpić w sposób gwałtowny. Patryk Geryl uważa, że jesteśmy właśnie teraz przed taką zmianą, a stanie się to na skutek działalności naszego Słońca i związanego z tym przebiegunowania. Według Geryla co 11 i pół tysiąca lat nasza gwiazda przeżywa stan hiperaktywności, której nie są w stanie przewidzieć współcześni naukowcy, ale która była znana już starożytnym astronomom. Słońce zaczyna wtedy emitować tak potężne promieniowanie elektromagnetyczne, że jądro Ziemi zaczyna pełnić funkcję cewki elektromagnetycznej, w efekcie czego dochodzi do zmiany ziemskich biegunów. Zapiski pozostawione przez Majów czy Egipcjan pozwoliły rzekomo precyzyjnie określić datę ostatniej hiperaktywności Słońca, a miało to mieć miejsce w roku 9792 p. n. e. Data ta ponoć prawie idealnie pokrywa się z ustaleniami geologów, którzy podejrzewają, że wtedy na Ziemi doszło do gigantycznego potopu.
Ale teraz poszerzmy naszą perspektywę poza ten jakże ograniczony, czysto fizyczny i materialny punkt widzenia. Majowie, a także współcześnie żyjący strażnicy tradycji Majów, jak również innych kultur amerykańskich, stanowczo zaprzeczają totalnej zagładzie ludzkości, jaką opisują niektórzy z „wieszczów”. W tej chwili według kalendarza Majów dobiega końca cykl 26 000 lat i w grudniu 2012 r. rozpocznie się nowy. 21 grudnia 2012 r. domknie się ostatecznie świat czwarty i zaczniemy wchodzić w piąty – albo inaczej (wg. innych źródeł) z trzeciej gęstości istnienia przejdziemy do czwartej (kwestia nazewnictwa – najważniejszy jest fakt przejścia do nowej ery ludzkości). Faza sprzężenia z nową częstotliwością potrwa do lipca 2013 r. i ludzkość zacznie wracać do swoich subiektywnych zdolności sprzed tysięcy lat.
Zatem końca świata sensu stricte na pewno nie będzie – jedyne co nastąpi to koniec „tego” świata, koniec tego systemu rzeczy jaki obecnie mamy, a zarazem początek nowego. Teraz kończy się jedynie cykl czasu, który wypełnił już swoje zadanie w linearnym czasie. Wiele kultur, takich jak: tybetańska, Dogonów, Hopi, przepowiedziało podobną datę dokonania się wielkiej przemiany na Ziemi. Majowie twierdzą, że rodzaj ludzki przebył już kiedyś trzy takie 26 000-letnie cykle, a obecny czwarty skończy się 21 grudnia 2012 roku.
Współczesny świat jest „Czwartym Światem”, w którym nastąpił największy „upadek” ludzkości, który miał miejsce przed 6 600 laty. Przez następne tysiące lat świadomość człowieka pogrążała się w coraz większych ciemnościach. Przed około 5100 laty tj. w 3113 r. p.n.e., pojawił się na Ziemi pewien zbawienny impuls określany przez Majów jako „Galaktyczny”. Okres ostatnich 26 lat od 1987 do 2012 będzie najbardziej gorączkowym okresem w historii naszej ewolucji, gdzie każda jednostka ludzka dostanie od życia szansę na przygotowanie się do „wielkiego finału”. Pamiętajmy ważny fakt, że z uwagi na niepodważalność naszej wolnej woli nikt nie będzie do niczego przymuszany. To ma się dokonać wewnątrz nas i każdy z nas odpowiada w pełni za swój los.
Zainteresowanie szerszych kręgów ludzi rokiem 2012 nie wynika jednakże tylko i wyłącznie z badań nad Majami. Wyjątkowość tej daty zaznacza wiele istot informujących Ziemian o zmianach na naszej planecie za pomocą channelingów. Z przekazów Plejadian, Kasjopejan oraz kilku innych (więcej na ten temat w dziale „Channeling – głosy innych światów”) wynika, że ku nam zmierza granica wymiarów, która właśnie w 2012 roku obejmie Ziemię i spowoduje ogromną zmianę – powstanie zupełnie inny, nowy (lepszy) świat. Z pewnością towarzyszyć temu będą niezwykłe, globalne zjawiska dążące do tzw. „oczyszczenia planety”.
Tak też w naszych czasach dokona się wielki przełom we wszystkich dziedzinach życia i z pewnością dojdzie jednocześnie do bardzo silnego oporu ze strony reprezentantów świata władzy, o których szerzej piszemy w innych działach. Odnowa przeniknie jednak wszystkie ludzkie poglądy, myśli, przekonania, wierzenia i stereotypy dotyczącej naszej rzeczywistości. Z pewnością nastąpią silne zaburzenia w indywidualnych sferach życia, dzięki którym dokona się prawdziwe przebudzenie. W nadchodzących latach siły odnowy o których mowa, zetrą się z siłami powstrzymującymi ten proces i każdy z nas zdecyduje, którą ze ścieżek podąży. Oby wszyscy dokonali słusznego wyboru.

********************************************************************************
Nibiru czy komety –
co zmierza ku Ziemi?

Planeta Nibiru nierozłącznie towarzyszy wszystkim rozważaniom na temat 2012 roku. W świecie internetu jest coraz więcej przeróżnych informacji o tym, że tak zwana planetą X zmierza ku naszemu układowi słonecznemu. W innych źródłach ostrzegani jesteśmy przed rojem komet.
O planecie tej wiadomo już od 1978 roku kiedy po raz pierwszy ją odkryto. Dlaczego zatem do dnia dzisiejszego tak niewielu ludzi o niej wie? Sprawa jest bardzo prosta – oznacza do dla naszego świata w najlepszym przypadku mały kataklizm na ziemi tj. trzęsienia ziemi, super tsunami, ogromne anomalia pogodowe itd. itd. w najgorszym… no cóż niestety musimy założyć najgorsze. Według tych informacji sama orbita Nibiru nie zagraża bezpośrednio Ziemi, gdyż według obliczeń matematycznych nie ma szans żeby uderzyła w naszą planetę. Problem polega na tym, że towarzyszy jej przynajmniej 7 księżyców poruszających się koło niej. Trzy z nich stosunkowo blisko samego Nibiru a 4 bardziej oddalone. Każdy z nich może poczynić ogromne spustoszenie w naszym Układzie Słonecznym, a przecież także i my odczulibyśmy to znacznie. Wielu naukowców wysuwa teorie, że znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem tak zwany „pas asteroid” mógł powstać podczas którejś z wizyt 12 planety układu słonecznego (Nibiru) a dokładnie po kolizji z jednym z jej księżyców.
Planeta X jest już ponoć widoczna gołym okiem, ale w chwili obecnej tylko mieszkańcom południowej półkuli – stąd też specjalne instalacje i teleskopy na biegunie południowym zbudowane przez organizacje rządowe. W kolejnych latach ma być widoczna na wysokości północnej Brazylii, następnie w 2010 na wysokości geograficznej Florydy (USA), potem na wysokość Madrytu i 2011 do 2012 na wysokości Polski.
Oficjalne poszukiwania
Według oficjalnych informacji w Układzie Słonecznym znajduje się dziewięć planet. Ale czy na pewno? Jowisz, Saturn, Uran, Neptun i Pluton to pięć planet zewnętrznych układu. Uran został odkryty przy użyciu udoskonalonego teleskopu w 1781 roku. Istnienie Neptuna przewidziano w 1846 roku w wyniku obliczeń matematycznych. A ponieważ zaobserwowano odchylenia w orbicie Neptuna, tak jakby działała na niego jakaś siła grawitacji, odkryto w 1930 roku Plutona. Obecne obliczenia potwierdzają zaburzenia orbita Urana i Neptuna. Dr. Thomas C. Van Flandern, astronom z United States Naval Obserwatory twierdzi, że mogą być powodowane przez pojedynczą nie odkrytą planetę. Obliczył on, że „dziesiąta planeta” powinna być dwa do pięć razy większa od Ziemi i mieć bardzo eliptyczną orbitę za orbitą Plutona. 19 czerwca 1982 roku „New York Times” podał informację, że coś daleko poza znanym nam system słonecznym wydaje się pociągać Urana i Neptuna. Jakaś siła grawitacji powoduje perturbacje w orbitach tych planet. Jej źródłem może być długo poszukiwana planeta X. W tym samym roku NASA uznała możliwość istnienia Planety X. Rok później satelita IRAS zaobserwował duży tajemniczy obiekt w odległej przestrzeni. Szef projektu IRAS powiedział, że owo ciało niebieskie może być tak duże jak Jowisz i być może tak blisko Ziemi, że mogłoby uchodzić za część nasze systemu słonecznego.
Legendy Sumeryjskie
Zapiski sprzed 6 tysięcy lat dotyczące systemu słonecznego zawierają o jedną planetę więcej to właśnie Nibiru, nazywana „planetą zderzenia” lub „planetą przejścia” („planet of crossing”) Zapiski te zawierają również dane dotyczące tej planety. Poglądy starożytnej i nowoczesnej astronomii sugerują, że orbita Planety X jest podobną do orbit komet, umiejscawiają tą planetę w odległej przestrzeni kosmicznej, daleko poza orbitą Plutona. Sumeryjskie zapiski potwierdzają obserwacje współczesnych astronomów. Na podstawie podań z Mezopotamii i źródeł biblijnych wynika, że okres obiegu dziesiątej planety wokół Słońca wynosi 3600 lat. Mówią o tym również teksty Sumeryjskie, w których orbita tej planety jest idealnym okręgiem. Poza tym liczba 3600 była przez Sumerów uważana za bardzo ważną. Sumerowie twierdzili także, że Ziemia była połową planety o nazwie Tiamat, która rozpadła się w wyniku kolizji z planetą Nibiru (lub planetą X). Ludzie antycznego świata kojarzyli okresowe zbliżanie się 10 planety za oznakę wielkich wstrząsów, wielkich zmian, nowej ery. Mezopotamskie teksty mówią, że okresowe pojawianie się planety w wyniku zbliżania się jej orbity do Słońca, potrafili oni przewidzieć z dużą dokładnością. W Starym Testamencie także istnieją wzmianki o tym, że zbliżenie się 10 planety to okres deszczu, trzęsień ziemi i innych kataklizmów. W biblijnych ustępach znajdziemy, podobnie jak w ich Mezopotamskich odpowiednikach, wzmianki o znajdującej się w sąsiedztwie Ziemi olbrzymiej planecie, oddziaływującą ogromną siłą grawitacji. Wtedy słowa proroka Izajasza mówiące o przybyszu z dalekiego Nieba, przybywającym by zniszczyć Ziemię mogą stać się bardziej zrozumiałe.
I jeszcze jeden istotny fakt płynący z podań Sumerów. Otóż mówią oni nam, że, że ich Bogowie dali im niesamowitą wiedzę, którą Ci posiedli już 6000 lat temu. Nazywają oni swoich Bogów „Anunnaki” co jest przetłumaczone jako: „Ci, którzy z nieba na ziemię przybyli”. Pozostawili nam artefakty i kamienne tablice z rysunkami, które mówią, że „Anunnaki” przybędzie wraz z inną planetą, z poza naszego układu słonecznego. Chodzi tu właśnie o „Nibiru”, czyli miejsce skąd „Anunnaki” pochodzą.
A może kometa?
Wśród wielu informacji o zbliżającym się ku nam ciele niebieskim jest kilka niewielkich rozbieżności. W kilku różnych źródłach zamiast o planecie, mowa jest o wielkiej komecie, ewentualnie grupie komet z tzw. obłoku Oorta.
Na sam początek warto przybliżyć nieco hipotezę grupy komet jako przyczyny cyklicznego wymierania życia na Ziemi przedstawioną ludzkości przez Kasjopean:
Sesja 940930 :
O: 27 milionów lat temu.
P: (L) Co za zdarzenie w tym czasie spowodowało śmierć dinozaurów ?
O: Uderzenie komety.
P: (L) Czy ta kometa uderzyła w Ziemię ?
O: Tak.
P: (L) Czy była to szeroka kometa ?
O: Tak.
P: (L) Jak szeroka ?
O: 18 mil średnicy.
P: (L) Czy jest jakaś cykliczność tej komety ?
O: Tak.
P: (L) Jak długi to cykl ?
O: 3600 lat mniej więcej.
P: (L) Więc co powoduje tą cykliczność pulsacji. Czy coś to powoduje ?
O: Deszcze komet.
P: (L) Skąd te komety przychodzą ?
O: Z własnych grup z własną orbitą.
P: (L) O jakim ciele niebieskim mówili Sumerowie, kiedy opisywali planetę skrzyżowania lub Nibiru ?
O: Komety.
P: (L) Czy to ciało niebieskie to były komety ?
O: Tak.
P: (L) Czy ta grupa komet wyglądała jak jedno ciało niebieskie ?
O: Tak.
P: (L) Czy to ten sam obiekt który jest na orbicie teraz ?
O: Tak.
P: (L) Kim byli Annunaki ?
O: Kosmici.
P: (L) Skąd ?
O: Zeta Reticuli.
P: (L) Czy oni przybywają tutaj za każdym razem, gdy komety się zbliżają, aby wyciągnąć energię duchową wywołaną przez strach, chaos, itd ?
O: Tak.
P: (L) Czy te dwa zdarzenia są ze sobą powiązane ?
O: Tak.
P: (L) Czy to jest powód dlaczego oni są tutaj ?
O: Ciepło
A zatem mamy tutaj komety. Czym jest więc Nibiru i co tak właściwie zbliża się ku Ziemi? Co spowoduje przyszłe katastrofy? Ten kto poświęcił troszkę czasu na zapoznanie się z tematyką rasy Reptalian (w wielu przekazach channelingowych oraz opowiadaniach tubylców z całego świata różnie nazywanych: Gady, Jaszczury, Lizzardzi, Chitauli, Draco – a może to ich różne odmiany) doskonale zda sobie sprawę że całe „zamieszanie” z Nibiru może być ich kolejną formą manipulacji, siania dezinformacji, czyli po prostu ich „wersją” wytłumaczenia ludziom tego co się dzieje na Ziemi. Jednak intrygujące i dotąd tajemnicze i nie zgadzające się z opisami Kasjopean były opisy Nibiru pochodzące ze starożytnych manuskryptów. Fizyczny opis Nibiru zawierał różne jego cechy, z których najbardziej intrygującą był kolor – słaba, czerwonawa łuna. I tu natrafiamy na Nemesis – oto definicja z Wikipedii:
Nemesis to hipotetyczna gwiazda towarzysząca Słońcu, na temat której istnieje wiele mitów i spekulacji. Wg niektórych teorii gwiazda ta należy do grupy czerwonych lub brązowych karłów i znajduje się od 50000 do 100000 j.a. od Słońca, poza granicami Obłoku Oorta. Wyznaczenie odległości od tego hipotetycznego obiektu wymagałoby dokładnego pomiaru paralaksy.

Niektórzy uważają, iż Nemesis porusza się po wydłużonej eliptycznej orbicie i co jakiś czas pojawia się w pobliżu Obłoku Oorta. Według niektórych teorii, zbliżenie to miałoby następować z częstotliwością raz na ok. 26 mln. lat. Powodowałoby to destabilizację orbit asteroid i wyrzucanie ich w kierunku centrum Układu Słonecznego, znacznie zwiększając prawdopodobieństwo zderzenia Ziemi z dużym obiektem. Częstotliwość ta została wyliczona na podstawie systematycznego występowania epizodów masowego wymierania gatunków (m.in. dinozaurów).
Kasjopejanie potwierdzają teorię o Słońcu jako gwieździe podwójnej, której bliźniak co jakiś czas przechodzi przez nasz Układ Słoneczny. Jego charakterystyczną cechą jest to, że nie emituje on jedynie niewielką ilość światła, o kolorze czerwonym – dlatego też jest dla nas niedostrzegalny, chyba że zbliża się do naszego Słońca. „Brązowy Karzeł”, czy bardziej trafnie, ciemna gwiazda, ma dokładnie taki kształt orbity jaki przypisuje się planecie Nibiru – czyli eliptyczny. Tak więc nasza druga gwiazda co jakiś czas, „wracając” bliżej słońca, zostaje przez nie oświetlona i staje się widoczna. I nie trudno się domyślić jakiego koloru łunę możemy obserwować z powodu tego słabego odbicia światła współgrającego z ciemna materią. Cykliczność przelotów co 3600 lat powoduje również jednocześnie wyrzucenie asteroid z obłoku Oorta oraz Pasa Kuipera, w stronę centrum układu. I to one stanowią największe zagrożenie (co potwierdza Samuel – istota z „Projektu Cheops”)l, choć oczywiście nie zawsze Ziemia znajduje się w takim położeniu aby kolidować z przelatującymi ciałami niebieskimi. W przeszłości musiało się to zdarzać jednak dosyć często i współcześni uczeni są przekonani, że co jakiś czas w naszą planetę uderzają różne ciała niebieskie wszelakich powodując wymieranie gatunków – chociażby dinozaurów.
Tak czy inaczej wydaje się, że faktycznie coś wielkiego może zbliżać się ku naszej planecie i nie wiąże się to tylko i wyłącznie z katastrofami i zniszczeniem, jak wielu ludzi zapewne sądzi. A być może cała ta historia z kataklizmami jest efektem strategii siania strachu i lęku przez iluminatów? Są głosy, że Nibiru jest totalnym wymysłem, będącym wstępną fazą Projektu Blue Beam. Nie wiemy tego na pewno. Ale cokolwiek będzie się działo, będzie to tylko oznaka czegoś znacznie większego i ważniejszego. Przyroda i kosmos starają się nam mówić, że zachodzą poważne zmiany, ze nadchodzi czas rozliczenia ludzi i oczyszczenia Ziemi. Dla wielu będzie to zapewne okres strachu i lęku, ale dla świadomych ludzi uzbrojonych w wiedzę będzie to czas wielkiej, pozytywnej, radosnej zmiany. Pamiętajmy o tym, gdy będzie się to wszystko rozgrywało na naszych oczach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz