czwartek, 15 września 2011

Zycie Polakow ponizej minimum

Ilość obywateli w Polsce żyjących poniżej minimum socjalnego (które i tak nie odzwierciedla realiów)

1989 rok – 15%
1996 rok – 47%
2001 rok – 51%
2002 rok – 58%
2003 rok – 59%
2004 rok – 60%

Źródło GUS

Dalej nie ma co sprawdzać bo całkowicie zmieniono (sfałszowano) metody wyliczania, ze względu na wstąpienie do UE, nowa metoda obliczenia zgodna ze standardem UE....nie zazdroszczę nikomu, ale mnie męczą nowo Bogaccy, gdy zapraszają na imprezę to afiszują się , mnie więcej wygląda to tak, jam mam to ty masz to... moje auto ,,das auto,, ...co się stało z tą POlską....

a na deser polecam to...

Janusz Szewczak, "Zielona wyspa, czyli ruchome piaski. Prawda o polskiej gospodarce"

Fragment wydanej właśnie książki Janusza Szewczaka pt. "Zielona wyspa, czyli ruchome piaski. Prawda o polskiej gospodarce".

Bajkopisanie

Ponieważ nasi rodacy ostatnimi laty uwierzyli w bajki i cuda gospodarcze, podejmując próbę opisania naszej coraz mniej „zielonej" wyspy — Greenlandii — zacznijmy od bajki Ignacego Krasickiego Wół minister.

Zresztą Polacy oprócz bajek kochają obietnice, puste deklaracje, a nawet wirtualną rzeczywistość serwowaną ze szklanych ekranów i politycznych blogów.

Kiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie, Szły, prawda, rzeczy z wolna, ale szły porządnie. Jednostajność na koniec monarchę znudziła;

Dał miejsce woła małpie lew, bo go bawiła. Dwór był kontent, kontenci poddani — z początku;

Ustała wkrótce radość — nie było porządku. Pan się śmiał, śmiał minister, płakał lud ubogi.

Kiedy więc coraz większe nastawały trwogi, Zrzucono z miejsca małpę. Żeby złemu radził, wzięto lisa: ten pana i poddanych zdradził.

Nie osiedział się zdrajca i ten, który bawił; Znowu wół był ministrem i wszystko naprawił.

Ta bajka doskonale ilustruje rozwój ostatnich wydarzeń politycznych i gospodarczych nie tylko u nas. I byłoby dobrze, gdyby taki finał i morał jak w bajce Krasickiego miał zastosowanie do naszego kraju. Kraju wystawionego na sprzedaż, bez majątku narodowego, z gigantycznymi długami, czarnymi dziurami w budżecie, gdzie liberalny bożek zaćmił umysły i zwykły zdrowy rozsądek, a przyzwoitość popadła w pogardę.

Przyszłość „zielonej wyspy", która na naszych oczach zmienia się w ruchome piaski, nie musi się skończyć takim mądrym bajkowym happy endem. Zamiast Greenlandią możemy być, niestety, drugą Irlandią, o której jeszcze kilka lat temu tak bardzo marzył premier Donald Tusk. Może się nawet okazać, że nie będziemy drugą Irlandią, ale drugą Islandią.

Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa kompletnie nie zdaje sobie dziś sprawy, w jak dramatycznym stanie są nasze finanse publiczne. Zwłaszcza młode pokolenie, które przez ostatnie 20 lat uczono jedynie tego, jak pożyczać, żyć na kredyt, konsumować, śpiewać czy tańczyć z gwiazdami, ale nie nauczono, jak oszczędzać czy przetrwać trudne chwile, np. kryzys gospodarczy.

Jako naród na dorobku rozpoczęliśmy zabójczy wręcz flirt z kredytami. Polacy zapożyczyli się po uszy, często biorąc po kilka kredytów naraz — na dom, samochód, meble, wycieczki zagraniczne, a nawet na świąteczne prezenty. Niektórzy nasi rodacy mają po 10 kredytów. Rekordzista zadłużył się na ok. 80 mln zł.

W wielu wypadkach są to kredyty w walucie zagranicznej, franku szwajcarskim i euro. Blisko 2 mln Polaków skorzystało do tej pory z jakże kosztownych usług Providenta, a 2,5 mln figuruje w Krajowym Rejestrze Długów,z czego 2 mln to potencjalni bankruci.

To już nie są przelewki, problem dotyczy blisko 500 tys. Polaków — głównie ludzi młodych, na dorobku. Ich zobowiązania w ramach kredytów mieszkaniowych w walutach obcych wobec banków to równowartość ok. 170 mld zł. Polskie rodziny mają blisko 500 mld zł długów w bankach.

Swoje zrobiły płynące codziennie z komercyjnych mediów hasła typu: chcesz mieć ładne mieszkanie, nowy dom — przyjdź do nas, damy ci korzystny kredyt, a jak nie będziesz mógł go spłacić, otrzymasz następny. Masz problemy ze starymi kredytami? Nie martw się, dostaniesz kredyt konsolidacyjny. Ogłupiająca, skomasowana reklama, przychylność polskich władz i nadzoru finansowego, chciwość banków i naiwność polskich kredytobiorców zrobiły swoje. Uśmiechnięte twarze celebrytów, z Markiem Kondratem na czele, zapewniały nas, że to proste jak mycie rąk. Bajkowy wątek w reklamie holenderskiego banku był również mocno wykorzystywany.

Czyli „baju, baju, będziesz w raju" zagościło nad Wisłą na dobre. Pożyczanie stało się naszym narodowym sportem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz