środa, 1 czerwca 2011

JFK i podboj kosmosu

50 lat temu, 25 maja 1961 roku, prezydent John F Kennedy w pamiętnym przemówieniu do Kongresu wygłosił swoją słynną mowę o potrzebie wysłania człowieka na Księżyc. Wizja Kennedy’ego spełniła się osiem lat później. Za to po 50 latach jesteśmy świadkami tendencji odwrotnej. O locie na Księżyc póki co nie ma nawet mowy, a samo wzbicie się w przestrzeń kosmiczną staje się coraz większym problemem.
Pół wieku temu idea, która przyświecała wyprawie na Księżyc nie powstała wcale z chęci rozwoju naszej cywilizacji, a z wygrania wyścigu z Rosjanami. Jak wiadomo Rosjanie nie tylko wysłali w kosmos pierwszy pojazd kosmiczny, ale także dokonali w osobie Gagarina pierwszego załogowego lotu na orbicie okołoziemskiej. Tak mówi oficjalna historia, wg, której dla Johna F Kennedy’ego była to wręcz personalna krucjata przeciwko komunizmowi, na który rzekomo miał alergię. Tymczasem opierając się na liście prezydenta do ówczesnego szefa CIA Johna McCone (o którym pisałem miesiąc temu) Kennedy chciał aby lot na Księżyc wspólnie odbyli Amerykanie z Rosjanami! Nikt do dziś za bardzo nie rozumie znaczenia i celu takiego dążenia Kennedy’ego. Co sprawiło, że Kennedy nieoczekiwanie uznał podziały stworzone przez Zimną Wojnę – które mogły się w każdym momencie skończyć wojną nuklearną i końcem świata jaki znamy – za drobną sprzeczkę i był gotów podjąć współpracę z Rosjanami i wspólnie z nimi lecieć na Księżyc?
Można tutaj kompletnie dać się pochłonąć spekulacji w poszukiwaniu takich przyczyn. Wg. teorii Richarda Hoaglanda (która mnie przekonuje), były to kosmiczne artefakty, znalezione np. w latających spodkach (jak ten niedawno opisywany z Aztec), które były w zasięgu możliwości zrozumienia i zastosowania ich przez człowieka. Być może Kennedy wierzył (tak przynajmniej uważa R. Hoagland), że podzielenie się nimi z Rosjanami może kompletnie zmienić historię ludzkości. Technologie takie byłyby w stanie zapewnić ludzkości wystarczającą ilość energii, jedzenia i schronienia, aby ludzie nie musieli nigdy walczyć o to pomiędzy sobą. Zręby tej wizji R. Hoagland nakreślił w swojej słynnej książce „Mroczna misja” (której fragmenty również można znaleźć na NA) i dziś uważa, że znów dochodzimy do podobnie zwrotnego momentu w historii.
Memo napisane przez Kennedy’ego nigdy nie weszło w życie, bo 10 dni po jego napisaniu prezydent został zastrzelony w słynnym zamachu w Dallas. Po rosyjskiej stronie pierwszy sekretarz Chruszczow również niezbyt długo cieszył się władzą, bo został odsunięty od niej siłą i zamknięty w areszcie domowym, w którym został aż do swojej śmierci. Siły historii okazały się silniejsze niż najpotężniejsi w tym czasie ludzie na świecie. Następne lata to bezwzględny wyścig zbrojeń i przepychanki, aby poszerzyć strefy własnych wpływów na świecie.
Coraz więcej dokumentów z lat 60-tych przecieka do publicznego obiegu mimo, że przez lata miały one klauzulę najwyższej tajności. Jeden z nich trafił w ręce Hoaglanda i okazał się być zdjęciami satelitarnymi powierzchni Księżyca, na którym można było dostrzec rozmaite struktury, które nie mogły powstać w sposób naturalny. W czasach Kennedy’ego realizowano program kosmiczny pod kryptonimem „Corona”. Film o którym wspomina Hoagland powstał w 1966 r a wiec już po śmierci prezydenta. Program oryginalnie został stworzony po to, by wytropić rosyjskie silosy atomowe. Tymczasem każda klatka filmu jaki nakręciła szpiegowska satelita pokazuje nie powierzchnię Syberii a powierzchnię Księżyca. Program co prawda realizowała NASA, ale był on stworzony na zamówienie CIA. Dlaczego CIA nagle zmieniło zdanie i zwróciło swoje zainteresowanie na Księżyc? Wszystko wskazuje na to, że program ten tak naprawdę przygotowywał załogowy lot Apollo na Księżyc i zabranie z jego powierzchni tajemniczych artefaktów jakie znaleziono w strukturach zbudowanych na Księżycu przez bliżej nieznaną nam cywilizację.
Dziś wszystko wskazuje na to, że współczesny amerykański program kosmiczny w porównaniu z tym pół wieku temu – jest niemalże w powijakach. Z dumnego programu lotów promów kosmicznych pozostała jeszcze jedna wyprawa wahadłowca Atlantis w lipcu tego roku. Jednak nie wszystko wydaje się być stracone i być może stoimy w tej chwili przed epokową decyzją, która sprawi, że eksploracja przestrzeni kosmicznej dostanie nowy zastrzyk energii. Przedwczoraj NASA zwołała konferencję prasową (26.05.2011), na której ogłoszono, że zawartość wody na Księżycu jest… 100 razy większa niż myślano. Zbadano przy użyciu najnowszych technologii próbki gleby Księżyca przywiezione przez załogę Apollo 17 w 1972 r (!). Takie oświadczenie burzy kompletnie najmocniejszą teorię naukową, która opisywała powstanie Księżyca dzięki zderzeniu z inną planetą – wielkości Marsa. Uderzenie miało być tak gwałtowne, że z powstałego na jego skutek Księżyca miała odparować woda. Tymczasem okazuje się, że jest jej na Srebrnym Globie proporcjonalnie rzecz ujmując tyle samo ile mamy na Ziemi! Oznacza to, że baza na Księżycu jest czymś absolutnie w zasięgu ludzkich możliwości przy użyciu obecnie znanych technologii. Dzięki wodzie na Księżycu jest możliwe życie.
Tak więc Księżyc nie jest wcale tym, co mówią nam o nim naukowe książki. Hinduski satelita, który uderzył w powierzchnię Księżyca w zeszłym roku, spadając na jego powierzchnię dokonywał nieustannej analizy jego atmosfery. Atmosfera ta jest oczywiście niezwykle delikatna, ciśnienie w niej niemalże w ogóle nie istnieje, ale zachodzą w niej reakcje chemiczne. Na tą cieniutką atmosferę składają się głównie: tlenek węgla, azot i… woda. Ta woda nie mogła przedostać się z wnętrza Księżyca. Jej obecność jest wynikiem jakiegoś bliżej nieznanego przecieku. Być może przecieka zbiornik z wodą z bazy, która została stworzona na Księżycu w czasach projektu Apollo (!!!), a to oznacza że… tak, tak… ktoś mieszka na Księżycu! Aby się tam dostać nie używa jednak sprzętu opartego na paliwach stałych i fizyki newtonowskiej. Używa on energii punktu zerowego, pola torsyjnego i fizyki nadprzestrzennej. Program ten jest utrzymywany w tajemnicy od prawie pół wieku i Kennedy zginął za to, że chciał jego istnienie ogłosić światu. Baza która hipotetycznie istnieje na Księżycu niekoniecznie jest własnością USA czy innego państwa. Być może należy do tej „odrywającej się cywilizacji” o której pisał Richard Dolan, a którą dostrzegł także Timothy Good, Rich Hoagland, Joseph Farrell i kilku innych…

Jeśli Księżyc miałby być tym czym opisują go akademickie podręczniki powinien być suchy jak pieprz i kompletnie nie posiadać atmosfery. Tymczasem posiada ją i po doświadczeniu Hindusów okazała się ona 100 razy gęstsza od tej, jaką zmierzono z Apollo. Być może na Księżycu mieści się baza ludzi dla których my Ziemianie jesteśmy konkurencją i których chcą wytępić, aby mieć naszą planetę tylko dla siebie. Jak potężna jest ta odrywająca się cywilizacja a także do czego jest zdolna widać było podczas zburzenia Twin Towers, bo dziś, po analizie dr Wood (także prezentowanej na NA) nie ulega wątpliwości, że zniszczono je za pomocą broni torsyjnej. Być może to spowodowało powstrzymanie programu kosmicznego.
24 maja 2011 r , na dzień przez równą rocznicą pamiętnego przemówienia prezydenta Kennedyego, szef NASA , Richard Boylan ogłosił, że życzeniem prezydenta Obamy jest wznowienie programów kosmicznych, które pozwoliłyby człowiekowi penetrować nie tylko Księżyc i asteroidy , ale także inne planety włączając w to oczywiście Marsa. Oświadczenie to nie było gołosłowne bo niemalże natychmiast powrócono do realizacji porzuconego projektu kapsuły pasażersko towarowej Orion. Oficjalnie zostanie to potwierdzone przed końcem roku.
I na koniec jeszcze jeden smaczek. Tuż przed startem promu Discovery, prezydent Obama miał powiedzieć, że zbliża się coś pięknego – w domyśle – zbliża się do Ziemi. Tym czymś jest kometa Elenin. Wszystkie informacje na temat tego, że może ona uderzyć w Ziemię są zasłoną dymną, która ma ukryć prawdziwą naturę Elenin. Elenin bowiem jest… statkiem kosmicznym, który zbliża się do naszej planety.

1 komentarz:

  1. jak bedie okazia to moze zniej skozystam moze jakis projekt dołoce albo sa go stwoze i poprowade mam pare pomysłuw moze diwne albo salone trudno okreslid mi,sprubuje wtej sprawie cos diaład casz.

    OdpowiedzUsuń