niedziela, 12 czerwca 2011

Teorie wielkich katastrof cz.4

Dla ciekawych, chcących sprawdzić te obliczenia, dodałem rysunek, na którym oparłem się w swoich wyliczankach. Siłą rzeczy nie są to obliczenia dokładne i to z kilku powodów:
nie znam dokładnych współrzędnych bieguna w okolicy wyspy Akpatok,
•  współrzędne miejsc brałem z atlasu geograficznego i nie wszystkie zdołałem odczytać (brak miejscowości, mapka złożona z dwóch oddzielnych stron itp.),
•  znalazłem różne wyznaczenie kierunku północy na szkicu miejscowości (z tym spotkałem się na szkicach Monte Alban),
•  brak pewności, czy określony kierunek, jest tożsamy z tym, który zakładali budowniczy.
To tylko kilka przyczyn, dla których nie mogę mieć pewności co do prawidłowości swoich obliczeń. Poniżej, w tabelce, zestawiłem wyniki. Wnioski nie są budujące. Przykładowo, wyliczenia dla Gizy, stawiają pod znakiem zapytania moją hipotezę na temat piramid i Sfinksa.
Zakładając jednak, że "wielki uskok..." miał miejsce, rodzi się pytanie następne. Czy ten, o którym mówimy, był jedynym i ostatnim, czy przedtem było ich więcej? Czy takich epok lodowcowych kończących się z "wielkim hukiem" było na Ziemi kilka? Czy każda kończyła się "wielkim uskokiem..."? Teoretycznie możemy to przyjąć. Przecież potop, według Sumerów, po którym królestwo ponownie zstąpiło z nieba miał miejsce, według moich obliczeń około 37 tys. lat temu. I jeszcze jedno. Czy zaistnienie "wielkiego uskoku..." jest uzależnione tylko od masy zgromadzonego lodu?
Można też postawić pytanie - piramidy zbudowano przed potopem, ale przed którym? Jak widać stąpam po dość grząskim gruncie. Historia ludzkości opisywana przez starożytnych tego rejonu świata sięga kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy lat wstecz. Co przez ten okres czasu przechodziła nasza Ziemia, a dokładniej jej powierzchnia? Ile wydarzeń z tego okresu zostało zapisanych lub przetrwało w ustnych przekazach? Nie był to zapewne okres sielskiego spokoju, skoro kilka odrębnych cywilizacji mówi o kilku narodzinach ludzkości i to zwykle po wielkich kataklizmach.
W tabelce przedstawiłem dane, jakie uwzględniłem w swoich obliczeniach.


NAZWA MIEJSCASzerokość [B]Długość [L]Kąt zmierzonyKąt obliczony

    Akpatok Tula Teotihuacan Villahermosa Monte Alban Uxmal Palenque Tikal Tiahuanaco Machu Picchu Giza Abydos Sakkara

    60,00° N 20,27° N 19,47° N 18,00° N 16,27° N 20,27° N 19,75° N 17,05° N 26,93° S 27,14° S 29,98° N ? ?

    70,00° W 99,57° W 94,88° W 92,94° W 96,94° W 87,79° W 90,86° W 87,47° W 67,50° W 72,82° W 31,32° E ? ?

    ? 18° ? ? ? 15° ? 1,5° 1,5° 20° - -

    24,5° 19° 11° 23° 16° 19° 15,5° 2° 2° 24° - -
Jak widać, zawodowy geodeta mnie i moje obliczenia umieściłby w wiadomym miejscu. Zastrzegłem jednak na początku, że obliczenia te są bardzo orientacyjne. Jedno co z nich wynika, to tylko to, że zgadzają się w ogólnych zarysach. "Wielki uskok..." mógł być przyczyną przesunięć tych kardynalnych kierunków.


Dzisiejsza nauka twierdzi, że budowanie świątyń na szczytach piramid, zigguratów, czy innych wzgórz, miało służyć temu, by być bliżej Boga. Można spytać - którego? Dlaczego nie ma świątyń rytych w ziemi, by być bliżej Pana Podziemi? Dlaczego nie ma świątyń podwodnych, by być bliżej Króla Oceanów? Gdzie budować świątynie dla czcicieli boga wiatru? Jak powinna wyglądać świątynia Boga ognia? Coś tu chyba jest nie w porządku. A jeśli to, co dziś uczeni nazywają świątyniami, wcale nimi nie było? Czy te świątynie nie miały innego, bardziej określonego celu?


Umieszczanie budowli na szczytach miało niewątpliwie jedną zaletę. Obserwacja wschodu Słońca była niczym nie zakłócana. Czy istnieje coś takiego jak "zielone promieniowanie"? O nim to pisali Egipcjanie opisując zmartwychwstanie Ozyrysa twierdzili, że to właśnie zielone promieniowanie przywróciło go do życia. O promieniowaniu zielonym mówią też radiesteci opisujący energetyczne działanie piramidy jako kształtu. Ogólnie jest promieniowaniem dobrym, leczącym. Istnieje też "zielony promień Słońca". Pierwsi zaobserwowali go marynarze podczas zachodu słońca. Trwa krótko, około sekundy. Jeśli teraz połączymy - wzgórze, wschód słońca oraz jego zachód, kapłana witającego wschód lub żegnającego modlitwą zachodzące słońce, czy to jest tylko tradycja, czy może coś więcej?
Kościoły chrześcijańskie absydę mają skierowaną w kierunku wschodu. Kształt absydy jest półkolisty lub wielokątny, ale zawsze oparty na okręgu. W niej znajdował się i znajduje ołtarz główny. Wiadomo też, że kształt i ukierunkowanie zostało przejęte od starożytnych. Czy nie mamy tu do czynienia z działaniem kształtu, mającym na celu skupić w rejonie ołtarza energię zielonego promieniowania wschodzącego Słońca?
Przeciwieństwem promieniowania zielonego jest promieniowanie czarne, złe. Nazywane jest też promieniowaniem Ziemi (tellurycznym). Radiesteci w kształcie piramidy umieszczają go od podstawy do 1/3 jej wysokości. Tu mam inne skojarzenie. Wśród budowli "Inkaskiego kręgu" w Cusco, Machu Picchu i Pisaq spotkać można tzw. świątynie Słońca, które swym półokrągłym murem otaczają olbrzymie bloki kamienia. Z promieniowania ziemi czerpali swą siłę giganci. Jednym z nich był Anteusz, którego zabił Herakles, ale dopiero wtedy, gdy oderwał go od ziemi i udusił w powietrzu. Czy kontynent praAmeryki nie był siedzibą "złych Bogów"? To przecież z niej uszedł bóg Quetzalcoatl zmuszony do tego przez demona Tezcatlipocę. To właśnie tam, a nigdzie indziej w historycznych czasach zapanował kult krwi i rytualnych masowych morderstw. Największa wojna starożytności też przyszła z zachodniego kraju, z Atlantydy. Może to tylko przypadek.


Wszyscy bez wyjątku uczeni są zachwyceni ogromną wiedzą astronomiczną starożytnych. Chaldejczycy, Sumerowie, Egipcjanie, Majowie - wszyscy zadziwiają wiedzą astronomiczną dorównującą naszej dzisiejszej. Większość skłania się do stwierdzenia, że osiągnięcie takiego poziomu jest nie do przyjęcia, choćby z powodu nie odnalezienia przyrządów astronomicznych, a jeśli takowe znaleziono, to były nader prymitywne i do uzyskania takiej wiedzy potrzeba by było dziesiątków tysięcy lat obserwacji.
Faktem jest, że starożytni znali gwiazdozbiory Zodiaku, znali ruchy planet, mieli swoje "obserwatoria". Nauka twierdzi, że astronomia służyła starożytnym do wyznaczania pór roku, do ustalania czasu siewów i zbiorów, do tego, by przebiegli kapłani wykorzystywali zaćmienia Słońca do swych niecnych celów i utrwalania władzy. Czy rolnikowi potrzebny jest kalendarz by na czas zasiać czy zebrać? Wydaje się, że nie. Zarówno wtedy jak i dzisiaj potrzebny jest tylko po to, by nie spóźnić się z zapłaceniem daniny największemu złodziejowi jakim jest państwo. Nonszalancka nauka od lat twierdzi, że nasi praprzodkowie byli kupą durniów i żeby nie astronomiczna wiedza kapłanów siali by zimą, a zbierali jeszcze nie dojrzałe i tylko wiedza astronomiczna pozwalała utrzymać porządek w przyrodzie. Jest to ewidentna bzdura, ale żaden historyk nie przyjmuje tego do wiadomości.
Zgadzam się z twierdzeniem, że tak wysoki poziom zapewniło by tylko bardzo długie prowadzenie obserwacji, ale nie można ustalić czy była ona w ogóle prowadzona. Majowie nie mieli dogodnej pogody do obserwacji. Egipcjanie, Sumerowie i Chaldejczycy nie mieli przyrządów. Skąd więc u Majów tak dokładne tabele zaćmień? Po co Majom obserwatoria z otworami do obserwacji tylko określonych gwiazd? Skąd u Sumerów taka dokładna znajomość wszystkich planet? Dlaczego Egipcjanie mieli obsesję na punkcie Syriusza czy Oriona? Religia? Tym słowem zatyka się wszystkie dziury dzisiejszej niewiedzy.
Stwierdzenie, że tak dokładnych obserwacji nie mógł poczynić prymitywny człowiek musi doprowadzić do innej konkluzji - wiedzę taką otrzymali od Bogów, lecz takie słowa nie przejdą przez usta żadnemu wyznawcy Darwina. Należy jednak przypuszczać, że tak wielka wiedza astronomiczna została starożytnym przekazana. Czy dawców nazwiemy Bogami, czy też wyższą cywilizacją nie ma znaczenia. Zasadniczym pytaniem winno być - dlaczego wiedza ta została przekazana. Po co prymitywnym ludziom zostawiono tak skomplikowaną naukę? Po co kazano cały czas obserwować niebo? Odpowiedź może być tylko jedna - kolejny wielki kataklizm, kolejny "wielki uskok skorupy ziemskiej". Ostrzeżenie i data zapisana w niezniszczalnym i poza zasięgiem ludzi miejscu - na niebie, by móc się przygotować. Starożytnym przekazano wiadomość - jeśli określone gwiazdy i planety zaczną ustawiać się w takim, a nie innym położeniu, będzie to zapowiedziany termin początku końca. Po to zapewne obserwatoria z otworami do obserwacji tylko konkretnych miejsc nieba. Po to zapewne rozsiane po całym świecie megalityczne kromlechy zbudowane nie wiadomo przez kogo i po co. Być może dlatego kolejni faraonowie wstępujący na tron w starożytnym Egipcie składali przysięgę iż w żadnym wypadku nie zmienią kalendarza, gdyż zmieniło by to obliczenia twórców kalendarza.
Całą tę wiedzę starożytnych dzisiejsza nauka przezwała astrologią i zdegradowała ją do roli wróżb, przepowiedni, mitów i bajek. Nikt nie pokusił się nawet o sprawdzenie dlaczego budowle, zwane obserwatoriami, są skierowane w takim a nie innym kierunku, dlaczego w kamiennych kręgach wyróżniono tylko niektóre kamienie. Na jakie gwiazdozbiory są skierowane, a są to zapewne jasne gwiazdy i nie trzeba ich szukać po całym niebie. Niektóre leżą w ekliptyce i są uwzględniane przez każdą cywilizację, choć są inaczej nazywane i co ważne, są widoczne z każdego miejsca na Ziemi. Mając takie założenie należało by jeszcze raz zbadać wszystko co wiąże się z astronomią starożytnych i sprawdzić czy nie mówią o słynnej już dacie 23 grudnia 2012 roku. Dla ludzi to bardzo ważne o ile nie najważniejsze.


Tajemniczy kromlech w Stonehenge. Nie wiemy o nim nic. Kiedy go zbudowano, kto go zbudował, a przede wszystkim po co został zbudowany. Zastosowany budulec wskazuje, że budowla ta musiała mieć kapitalne znaczenie. Podobnych, choć nie tak wspaniałych, kręgów kamiennych jest dużo i są rozrzucone po wszystkich kontynentach. Ile jest niezidentyfikowanych, a ile zniszczonych nie wiadomo. Ktoś, kto stawiał te megalityczne budowle musiał mieć jakiś cel i ten cel nie mógł być błahy. Czy "Ktoś" w przeszłości wiedział, że Ziemi co pewien czas zagraża totalna katastrofa i w ten sposób przekazał termin nastepnej? Czy ten "Ktoś" przewidywał, że kiedyś w przyszłości ludzie będą w stanie to zrozumieć i posiadając odpowiednią technikę poczynią odpowiednie kroki? Sądzę, że tak. Nie przewidział jedynie ich braku wiary w to, co starali się przekazać.
To co przedstawiłem na szkicu to resztki kamiennego kręgu, naruszonego prawdopodobnie przez jakieś trzęsienie Ziemi w dalekiej przeszłości. Pewne jednak ocalałe fragmenty są zastanawiające. Punkty A, C i E, jako jedyne, są "wyróżnione" obwałowaniem z ziemi, Kamienie D i F leżą na kręgu złożonym tylko z tzw. jam Aubreya. Linia łącząca obserwatora z punktami A i B, najbardziej chyba wyróżniona, wskazuje kierunek na północne niebo, gdzie na pewno nie odnajdziemy żadnej planety. Linie prowadzone przez wyróżnione punkty kreślą wyraźną symetrię. Czy na ich przedłużeniu w dniu 23 grudnia 2012 roku ukażą się określone gwiazdy lub planety? Jakie to gwiazdy i jakie planety? W jakim czasie należy dokonać obserwacji? Czy chodzi o heliakalny wschód Wenus? Czy to będzie nasz ostatni wschód Słońca? Czy Gaja ukarze nas za ignorancję?
Może będzie tak - współczesny, ciepło ubrany druid tuż po północy 22 grudnia 2012 roku zajmie miejsce w środku kręgu. Jako inteligentny i wykształcony darwinista, ot na wszelki wypadek, na kamieniu ofiarnym złoży dary dla Bogów. Trzy godziny przed wschodem Słońca, w dołach "E" i "C" poleci swym pomocnikom rozpalić ogniska. Około 6.00 Wega zacznie nasuwać się nad Heel Stone (kamień "A"), Spica nad ognisko "E", a Alamak (gamma Andromedy) nad "C". Jowisz pomału będzie chylił się ku zachodowi. O 6.23 nad kamieniem "F" rozbłyśnie Wenus zapowiadając wschód Słońca, a jednocześnie Jowisz zniknie nad kamieniem "D". Po głowie zaczną przelatywać budzące grozę myśli. Mieli rację czy nie?
Znak Majów, Ollin umieściłem jedynie dlatego, że on sam wykazuje też pewnego rodzaju symetrię. Czy ta symetria wskazuje na jakiś związek? Nie wiem. Może... Środek znaku przypomina oko. Miejsce obserwatora? Przyjmując założenie, że większość lub wszystkie kamienne kręgi przekazują nam ostrzeżenie z przeszłości, należałoby jeszcze raz je zbadać i wyciągnąć wnioski. Ja zaś czekam na wiadomość od astronoma bez uprzedzeń. Być może pobłądziłem, ale dla mnie będzie to bardzo miłe rozczarowanie.


Bogusław Jeff Leng - Ujmując to brutalnie - Orion i Gemini są już prawie na swoich miejscach; 187-letni okres aktywności Słońca jest niemal w szczycie; Wenus z kolei zmierza nieubłaganie ku swojej pozycji, identycznej, jaką miała w tym układzie w roku 9792 pne. Precyzyjne obliczenia orbity Wenus przez tamtych astronomów wykazały, że zajmie tę pozycję (w wyniku korekty ery Lwa, po okresie 11 804 lat od dnia 27 lipca 9792 roku pne) dokładnie 22-23 grudnia 2012 roku. Koniec kalendarza, rok Apokalipsy.
Dlatego liczba ta była u Majów święta. Tak im to nakazali ich przodkowie, kimkolwiek byli. Jak twierdzą nasi badacze, to właśnie zapisała nam tamta cywilizacja tysiące lat temu. Piramidy w Gizie krzyczą o ruchach Oriona - obserwujcie Oriona, on niesie zagładę! Faktem jest, że w 2012 roku ustawienie piramid względem Oriona będzie identyczne jak w roku 9792 pne, co potwierdzają współczesne symulacje komputerowe. Piramidy powstały podobno po tamtym kataklizmie, około roku 9400 pne, ale ustawiono je z taką precyzją, żeby przekazały ostrzeżenie potomnym. Jeszcze wcześniej powstał Sfinks, w hołdzie dla ery Lwa, pierwszej ery nowego świata.

Czy po wydarzeniach z 26 grudnia 2004 r. w rejonie oceanu Indyjskiego jesteśmy już w stanie sobie uzmysłowić, czym każdej ziemskiej istocie grozi "wielki uskok..."? Matka-Ziemia pokazała to w mikroskopijnej skali. Czy nie widać, jakie trudności ma społeczność całego świata z ratowaniem pozostałych przy życiu "tylko" kilku milionów ludzi? Jeśli taki kataklizm dotknie całego świata, to kto wystąpi w roli ratujących? Czy teraz można zrozumieć, dlaczego pomiędzy 12,5 a 5 tysiącami lat pne., historia naszej cywilizacji nie istnieje?.
Co jeszcze dodać?

Kronika z Akakor zawiera tajemnice wybranych plemion [...] Opisuje rozwój i upadek wybranego przez Bogów ludu aż do końca świata, kiedy to Bogowie powrócą po trzeciej wielkiej katastrofie, która zniszczy ludzi [...] Tak jest napisane. Tak powiadają kapłani. Tak jest zapisane w dobrym języku, wyraźnym pismem.

Rozumiem, że to spora dawka adrenaliny, ale czy data "23 grudnia 2012 r." jest datą wiążącą i prawdziwą? Może tak i może nie. Moim zamiarem nie było zasianie niepokoju, a tylko pokazanie możliwości katastrofy, jaką może nam zgotować nasza Ziemia. Jest jasne, że tego rodzaju katastrofie nikt nie jest w stanie zapobiec i to musi dotrzeć do naszej świadomości. Jedynym rodzajem ratunku jest ucieczka w kosmos, a takiej możliwości jeszcze długo mieć nie będziemy i takiej możliwości nie miała chyba także cywilizacja Bogów, skoro ze starożytnych przekazów dowiadujemy się, że można było ocalić tylko nielicznych. Ale wróćmy do daty. Nikt ze zwykłych ludzi nie ma cienia szansy na sprawdzenie czy tę datę ustalono prawidłowo. Dlaczego tę datę tak chętnie powiązano z ponurą przepowiednią zupełnie innego ludu? Na jakiej podstawie? W jaki sposób ustalono jej korelację z naszym kalendarzem?
Przypuszczać należy, sądząc z techniki liczenia czasu, że kalendarz Ameryki Środkowej określał czas ważnych wydarzeń od początku jakiejś epoki, jakiegoś punktu zerowego, który definitywnie kończył jedną erę i rozpoczął następną. Dziś za taki zerowy punkt uznano jakieś wydarzenie sprzed ponad 8 tysięcy lat temu i był to ponoć heliakalny wschód Wenus. Ja zaś jestem przekonany, że taką datą zerową musiał być kataklizm, który zniszczył całą poprzednią cywilizację i to nie tylko w Ameryce. Jedyny taki kataklizm, który także nieśmiało dopuszcza w tej chwili nauka, mógł się zdarzyć około 12,5 tysiąca lat temu. Jeśli tak, to prawdopodobnie słynna data "23 grudnia 2012 r." dotyczy wydarzenia, które już się wydarzyło i to dość dawno.
Śpijmy więc spokojnie pamiętając jednak, że nasz spokój niczego w sumie nie zmienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz