czwartek, 18 sierpnia 2011

Koniec swiata w snach

Ludzie na całym świecie donoszą o swoich dziwnych, bardzo realistycznych snach w których pojawiają się różne „wizje” nadchodzących wydarzeń… Często dotyczą one „końca świata”. Niejednokrotnie także osobom oddalonym od siebie niekiedy o setki tysięcy kilometrów śni się prawie to samo… Przewijają się te same wątki, zdarzenia, a nawet szczegóły. Takich snów jest coraz więcej.
Naszym zdaniem niektóre z nich mogą być wynikiem kontaktu z czymś, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć…
Możemy nazwać to „wyższą energią”, „mocą” czy przybyszami z innych światów, którzy wiedzą co się wydarzy i poprzez tworzenie takich „wizji” chcą uchylić nam rąbka tej wielkiej tajemnicy, której na imię… przyszłość. Uważa się, iż natężenie takich snów zwiastuje ważne momenty dla naszej cywilizacji. Niewątpliwie ludzkość przeżywa obecnie czas burz, przełomów i zmian na skalę globalną. Coraz więcej osób mówi otwarcie o tym, iż jeżeli nie zaczniemy budować „cywilizacji miłości” to w najbliższym czasie czeka nas prawdziwa, biblijna apokalipsa. Te sny o których opowiadają ludzie z najróżniejszych zakątków świata mają być właśnie zapowiedzią i przestrogą…
Dzisiaj przedstawimy Państwu opowieść jednego z naszych czytelników, który również miał bardzo interesujący sen o „końcu świata”. Można powiedzieć, że to przecież tylko zwykły sen, żadna tam „wizja” przyszłości. Nic niezwykłego…
Być może, ale jeżeli nawet, to i tak jest on ciekawy z dwóch powodów. Po pierwsze, znalazł potwierdzenie w snach dwóch, innych niezależnych od siebie osób, a po drugie pokazuje, że „zagłada” nie zawsze musi oznaczać „chaos i nienawiść”… Warto zapoznać się z tym materiałem.
Źródło: http://www.npn.org.pl/?p=3740
Uwaga: zamieszczam także ciekawe komentarze czytelników tego portalu dotyczące ich własnych wizji podobnych wydarzeń (nie poprawiałem błędów – przepraszam, za dużo:):
* Mieszkam na Florydzie w Sarasocie. Mam dwie koleżanki którym w ciagu ostatnich kilku lat sniły sie dziwne sny o zagładzie.
1. Pierwszy sen koleżanka z Sarasoty śniła o tym że coś spada z góry i całkowicie przykrywa ziemie jest to tak duże że niszczy wszystko budynki również. Nie jest w stanie opisac co to było ale widzi jak ludzie sa zasypani a następnie widzi jak ludzkie dusze unoszą sie do góry.
2. Drugi sen koleżanka z Tampy 50 km od Sarasoty na Florydzie. Koleżance śniło się że widzi jak olbrzymia fala unosi wszystko w bardzo szybkim tempie (nie zdążyła nawet się ruszyć) i po jej przejściu nie ma nic wszystko zostaje zrównane z ziemią. Mówię tu o fali powstałej z powierzchni ziemi nie z wody.
To tyle co słyszałem.
Pozdrawiam
Paweł
*Miałem podobny sen właśnie około 10 lat temu. Nie słyszałem eksplozji lecz niebo zrobiło się czerwone. wyszedłem na podworko zobaczyc za druga strone domu ktrej nie widze z okna w pokoju. Na niebie widoczne były czerwone chmury, ciemno czerwone z przebłyskami do jasnego pomarańcza. Gdzieniegdzie białe pola silnehgo swiatla ktore chcialo sie przebić. Chmury leca okolo 8 sekund przez caly horyzont. poruszaja sie z wielka pretkościa. Obudziłem sie patrzac przerazony na to zjawisko. Do dziś zwykle chmury poruszajace sie szybciej niz zwykle przypominają mi o tym snie. Drugi sen Jest inny, przedstawia koniec swiata ale w nieco inny sposob. Stałem z dziewczyna z ktora bylem 6 lat temu przez 5 lat. Wydawalo mi sie wtedy ze to normalne, jak bym sie cofnął w czasie wylaczajac wszystko to co przezylem pozniej. Nagle pojawiły sie statki nad nami. Patrzyliśmy na nie chwilke po czym zobaczyliśmy w koło ludzi, mieli jakgdyby niebieska, przezroczystą postać, jak by wymazać kolory. Szli bez słowa do przodu nie baczac na to ze stoi tam blok. Wspinali sie po nim po czym wchodzili do mieszkań przez okna. Kazdy ich ruch byl taki jak gdyby nic nie wazyli, powoli wspinali sie ku górze, byloich mnostwo. Nagle w mojej swiadomości stało sie to normalne. Co dziwne nie czułem związku z moją dziewczyna od tej pory, jak gdyby bym był sam ale calkowicie bezpieczny. Poszedłem do przodu patrzac na blok i to gdzie jest wolne miejsce, zaczelem sie wspinać, troszeczke wczesniej zapamietalem doroslego faceta ktory wspinal sie po bloku(zapamietalem go) pozniej sam wspinajac sie zajrzalem w jedno z okien pojawiła sie twarz ktora mnie przerazila choć byla normalna,bylem spokojny wspinajac sie choc na chwlke zaznalem strachu.sekunde pozniej juz go nie czułem, wiec wspinalem sie dalej zobaczyłem dziewczynke oraz chlopaka w moim wieku. postanowiłem ze tu sie osiedle. takie mialem odczucie, ze mam znalesc miejsce gdzie bede.(nie zyć bede tylko że bede, bo takie bylo odczucie) po wejsciu zauwazylem tez tam tego meszczyzne. bylo nas w rezultacie czworo. Najdziwniejsze jest to ze wie4dzialem ze nie jestes spokrewniony z nimi, ze to obcy ludzie, nie przeszkadzalo mi to calkowiecie nawet zostawilem dziewczyne sama bedac pewny ze jest bezpieczna tak jak ja, ze tez szuka gdzie bedzie. bycie razem w tej chwili nie było uczuciem. nie istnialo. istniala wspolnota ktora nawet nie ingeruje w porzyjaz miedzy ludzka. to bylo jak egzystencja miedzy roslinami. bez rozmowy oraz uczuc miedzy niumi. Dziwne odczucie, obudzilem sie po chwili obserwujac pokoj i osoby. Bylem nie to ze zadowolony nie ze zły czy smutny, calkowicie pozbawiony emocji, jak gdyby wyrwany z czasu, dlatego wszyscy byli na niebiesko. obiekty byly i swiat normalne, ludzie byli niebiescy, przezroczysci i pewni tego co robia bez słów. Dodam ze kosmitow nie widzialem, tylko statki, to ludzie byli niebiescy. i sen jak gdyby opisywal wybawienie. przejscie z gadatliwej formy pelnej uczuc w forme czysta ktora jest i tyle. posiadalem w tej formie swiadomosc lecz brak uczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz