niedziela, 17 kwietnia 2011

Czarna geneza

Nasze własne śledztwo w kwestii astronomii ukrytej w Nabta Playa  rozpoczęło się natychmiast po przeczytaniu listu CPE (Combined Prehistoric Expedition) opublikowanego w „Nature” w 1998 r a także towarzyszącej temu informacji prasowej z University of Colorado dotyczącej profesor Kim Malville. Zaintrygowało nas tzw. „Egipskie Stonehenge” na Saharze i sensacyjne twierdzenie, że jest to najstarsze, astronomiczne, megalityczne miejsce na świecie. Patrząc na prosty szkic i kilka fotografii Kolistego Kalendarza, jak go nazywa teraz CPE, wydało nam się oczywiste, że ten mocno reklamowany „Egipski Stonehenge” był znacznie mniejszy od angielskiego oryginału, ale prawdziwa doniosłość tego dziwnego artefaktu leży w jego wieku i informacjach, jakie można uzyskać badając ten monument.
Wciąż mam w pamięci historię meteoru, który spadł na Antarktydę pod koniec 1996 r i zawierał wodorowęglany a także maleńkie globulki stworzone przez skamieniałe, prymitywne bakterie. Prasa opublikowała nieefektowną fotografię kamyka wielkości piłeczki pingpongowej, która nie zrobiła zbyt dużego wrażenia na opinii publicznej w przeciwieństwie np. do sławnej audycji z 30 października, 1938 r, kiedy to Orson Welles swoim donośnym głosem czytał w radio adaptację powieści H.G. Wellsa „Wojna Światów”, w której Marsjanie dokonali inwazji Ziemi wywołując panikę w wielu amerykańskich miastach. Tysiące słuchaczy pomyłkowo wzięły ksiażkę Wellsa za reportaż z prawdziwych wydarzeń.
Jeśli chodzi o marsjański meteor, to nie jego wielkość czy kształt robiły największe wrażenie, ale informacje jakie zawierał, które jeśli się potwierdzą, mogą kompletnie zmienić nasze spojrzenie na kwestię życia we wszechświecie i odpowiedzi na pytanie kim jesteśmy naprawdę. Tak samo informacje zamknięte w aranżacji i ustawieniu kamieni Kolistego Kalendarza i towarzyszących im kamiennych monumentów, mogą kompletnie zmienić nasze pojmowanie korzeni a także i rasy największej ziemskiej cywilizacji. Kolisty Kalendarz z Nabta Playa okazał się wcale nie być „Egipskim Stonehenge” ale czymś w rodzaju egipskiego meteoru z Marsa, kryjącego wiadomość dotyczącą historii ludzkości.
To co zwraca uwagę w Kolistym Kalendarzu, oprócz dwóch par wrót na zewnętrznym pierścieniu, o których wspominał raport CPE, jest sześć stojących pionowo głazów (dwa rzędy po trzy głazy) w samym środku okręgu. Artykuł CPE w „Nature” był skoncentrowany na tzw. wrotach, wyjaśniając ich astronomiczne ustawienie zorientowane wobec miejsca wschodu słońca podczas przesilenia letniego i ustawienie odpowiadające głównym kierunkom geograficznym świata. Nie podano jednak żadnego wyjaśnienia dla dwóch rzędów kamieni stojących w środku Kolistego Kalendarza. Zostały one zignorowane przez CPE lub zlekceważono ich ważność.
Takie zachowanie jest dziwne, bo skoro Kolisty Kalendarz był ważny dla ludzi, którzy go zbudowali, to w sposób oczywisty – dwa rzędy kamieni stojące w środku – powinny mieć także znaczenie dla starożytnych budowniczych. Prawdopodobnie CPE nie była w stanie zrozumieć znaczenia tych kamieni. Dlatego zdecydowaliśmy rozpocząć nasze dociekania, skupiając się właśnie na tych tajemniczych kamieniach. Przeczucie podpowiadało nam, że mają one astronomiczną funkcję związaną nie tylko z wrotami Kolistego Kalendarza ale być może także z całym ceremonialnym kompleksem w Nabta Playa.
Nie mieliśmy pojęcia, jakie będzie najlepsze podejście do zrozumienia funkcji tych kamieni. Jednak wiedzieliśmy, że jedną z pułapek podczas badania starożytnych kultur są uprzedzenia wobec ich możliwości i wiedzy, jaką miały one do swojej dyspozycji. Widzieliśmy błąd, jaki popełniła CPE wobec megalitów w Nabta Playa, które postrzegali jako naturalny zespół kamieni i uznali że, „nie można się spodziewać po tych prymitywnych ludziach budowania takich dużych kamiennych konstrukcji.” Później antropolodzy z CPE zdali sobie sprawę z własnej pomyłki potwierdzając, że te megality są świadomą konstrukcją stworzoną przez prehistorycznych ludzi z Nabta Playa. Ich uprzedzenia spowodowały powstrzymanie rozwoju wiedzy na całe dziesięciolecia.
Jak wiele razy ten rodzaj upartego blokowania wiedzy miał miejsce w archeologii? Być może jeden z najbardziej spektakularnych miał miejsce w 1993 r, kiedy Rudolf Gantenbrink, niezależny inżynier budowlany, badał jeden z szybów w Wielkiej Piramidzie i odkrył na jego końcu mały właz z uchwytem. „Nie ma nic za tymi drzwiami!” krzyczał niemiecki egiptolog Rainer Stadelmann, który zarządzał pracami archeologicznymi. Od ponad 17 lat świat wciąż czeka na wiadomość co znajduje się na końcu gwiezdnego szybu. Uznaliśmy że nie możemy popełnić tej samej pomyłki.
Robert Bauval & Thomas Brophy
Robert Bauval będzie uczestnikiem sympozjum naukowego zorganizowanego w Warszawie przez Czas Nowej Ery. Sympozjum odbędzie się w niedzielę, 29 maja i serdecznie zapraszam do udziału w spotkaniu z człowiekiem który jest legendą niezależnej egiptologii. Obok niego swoje odczyty mieć będą niemniej sławni archeolodzy: Andrew Collins i Robert Schoch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz