niedziela, 17 kwietnia 2011

Ezkioga Zapomniana Fatima

dojść do objawień, które swą skalą przyćmiewały wydarzenia w Fatimie i Garabandal? W 1930 r. miała tam miejsce seria objawień „czarnej Pani” , których doświadczyły dziesiątki ludzi odwiedzających wzgórze Anduaga. Niestety oprócz rzekomej Maryi na miejscu obserwowano zjawiska i postaci, które trudno było jednoznacznie sklasyfikować i raczej nie przywodziły one na myśl aniołów i świętych. Tego typu wydarzenia to jednak dopiero początek niewygodnych elementów, na które napotkać można w relacjach wizjonerów. Jeśli Kościół nie uznaje ich za dzieło niebios, to skąd pochodzą?

____________________
Scott Corrales


Wstęp


O Fatimie słyszał niemal każdy, tak samo choćby o Medźugorje, jednak są też historie, które z pewnych powodów pozostają w cieniu, a Ezkioga jest ich najlepszym przykładem. Prof. Joaquim Fernandes w swych pracach poświęconych objawieniom fatimskim udowadnia, że mają one bardzo wiele wspólnego ze współczesnymi bliskimi spotkaniami z UFO i ich pasażerami. Ale co z wydarzeniami, w których powtórzył się scenariusz fatimski?

Co jednak stało się w Ezkogia, gdzie doszło do jeszcze równie dziwacznych i trudnych w ocenie zjawisk o charakterze nadprzyrodzonym? Odpowiedzi na niektóre z tych pytań mogą dać nam prace prof. Fernandesa nt. wydarzeń fatimskich. Wskazuje on, że w przypadkach co najmniej niektórych objawień maryjnych możemy mieć do czynienia ze zdarzeniami wykraczającymi daleko poza ich religijną interpretację. O tym, co ma na myśli prof. Fernandes mówiąc o zbieżności pewnych elementów występujących w bliskich spotkaniach dowiedzieć się można z dwóch przeprowadzonych z nim wywiadów dostępnych - tutaj - i - tutaj -.

Objawienie, o którym nikt nie pamięta


Wierni na wzgórzu Anduaga

Ciekawym eksperymentem byłoby stworzenie listy wszystkich wydarzeń ważnych i takich, które odbiły się głośnym echem, ale o których potem zapomniano. Z pewnością byłoby ich całkiem sporo. Jedno z takich zdarzeń o niezwykłej skali miało miejsce w latach 30-tych w Hiszpanii, choć wkrótce o nim zapomniano. Okres ten z pewnością kojarzył będzie się większości z hiszpańską wojną domową, jednak wydarzenie, o którym mowa nie ma żadnego związku z polityką. Miało ono miejsce w Kraju Basków – przemysłowym sercu Półwyspy Iberyjskiego.

W niewielkim i odciętym od świata miasteczku Ezkioga (Ezquioga, dziś Ezqio) położonym w Górach Kantabryjskich miało miejsce zdarzenie, które może zostawić w cieniu znacznie bardziej znane historie o objawieniach z Fatimy czy Garabandal. Jest spośród nich też najbardziej zastanawiające. Niestety, późniejsze wydarzenia oraz II Wojna Światowa sprawiły, że mało kto pamięta, o tym, co się wówczas wydarzyło.

Historia z Ezkiogi została niedawno wydobyta z odmętów niepamięci dzięki wysiłkom dwójki dziennikarzy – Carmen Porter i Ikera Jimenez, z których pierwsza opublikowała w 2002 r. książkę „Misterios de la Iglesia” („Tajemnice Kościoła”), gdzie ujęła swoje badania nad tą sprawą. Autorka miała wielkie szczęście dotrzeć, wbrew wszelkim przeciwnościom, do jednej z niewielu zachowanych publikacji opowiadających o tajemnicy Ezkiogi. Co ciekawe, ksiązka ta została potępiona przez Kościół niemalże z taką ostrością, z jaką działano w dawnych wiekach.

30 czerwca 1931 r. rodzeństwo z Eskiogi, Antonia (11 lat) i Andrés (7), wypełniali obowiązki dnia codziennego, schodząc do mleczarni a następnie wracając na stok Góry Anduaga. Jednakże tego dnia dzieci zauważyły dziwne jasne światło unoszące się nad czubkami drzew. Zapominając o swych obowiązkach, zbliżyły się do niego z ciekawością i niebawem padły na kolana z wyrazem modlitwy na ustach. W świetle ujrzały bowiem wizerunek postaci, którą uznały za Matkę Boską.


Wierni w oczekiwaniu na cud



Dzieci podbiegły do domu, aby powiedzieć o swych doświadczeniach dorosłym. Tak jak w wielu innych podobnych przypadkach zostały jednak zrugane i zapowiedziano im, aby nie kłamały ani nie naigrywały się ze spraw związanych z religią. Były jednak tak bardzo podekscytowane swoimi doznaniami, że wkrótce zabrano je na plebanię, a miejscowy ksiądz nie dopatrzył się w ich relacjach żadnych nadużyć i polecił ojcu dzieci zachować cierpliwość. Duchowny miał bowiem swoje powody, aby nie powątpiewać w opowieść rodzeństwa – kilka dni wcześniej jeden z najbardziej znanych w okolicy właścicieli ziemskich doświadczył czegoś znacznie dramatyczniejszego.

Mężczyzna i jego syn transportowali tamtego dnia zwalony pień drzewa, używając do tego pary wołów. Niespodziewanie pień stoczył się, pociągając zwierzę i młodego człowieka w kierunku przepaści. Obawiając się najgorszego, jego ojciec pobiegł nad urwisko i zaczął schodzić w dół. Wkrótce, ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, ujrzał odzianą na czarno postać kobiety, która trzymała jednego z pociągowych wołów za róg. Obok stał zszokowany, lecz cały syn mężczyzny. Według relacji, „Pani” ubrana była w długi czarny całun a na głowie miała coś w rodzaju pięciogwiaździstej korony, która „lśniła jak słonce". Świadek uznał ją za Matkę Boską, choć jego opowieść spotkała się z chłodnym przyjęciem.

Żarty ustały jednak, kiedy na światło dzienne wyszła relacja dwójki dzieci mówiąca o „niesamowicie pięknej Pani ubranej w czerń”, która pojawiła się przed nimi i wzbudziła wielki respekt. Antonia i Andrés dalej odwiedzali miejsce na Górze Anduaga, gdzie doszło do pierwszego spotkania z rzekomą Maryją.

Jednakże w przeciwieństwie do Fatimy, gdzie rozegrał się najbardziej znany scenariusz maryjnego objawienia, w przypadku Eskiogi wizjonerów było znacznie więcej. Niecały tydzień później mężczyzna znany jako Patxi – drwal, który ponoć był człowiekiem podchodzącym bardzo trzeźwo do relacji o nadprzyrodzonych zjawiskach doświadczanych przez swych sąsiadów, sam ujrzał „kobietę w czerni”. Według relacji, widział on, jak Maryja wymachuje krwawym mieczem, przemawiając do niego po baskijsku i przekazując „przesłanie” dotyczące wojny między katolikami i nie-katolikami w ziemi Basków. Niebawem kobieta o nazwisku Maria Recalde odwiedziła górę w celu modlitwy i wkrótce ujrzała światło „jaśniejsze od słońca”, dostrzegając także ubraną na czarno kobietę trzymającą w ręku różaniec. Recalde doświadczyła potem przerażających wizji pustkowi, deszczu ognia i „trujących gazów” zabijających tysiące ludzi.

Motyw miecza pojawił się także w wizji, której doświadczyła 9-letnia Benita Aguirre. Duchownemu o nazwisku Juan Bautista Altisent przekazała, iż widziała „dziewicę Maryję z dwoma mieczami”, z których jeden wbity był w jej serce. Dziewczynka zapytała „zjawy” czy to pokuta za śmiertelne grzechy, po czym otrzymała twierdzącą odpowiedź.

Jak do tej pory, zapoznaliśmy się z listą elementów powszechnych dla objawień maryjnych, ale w Ezkiodze, zgodnie z opinią Carmen Porter, doszło do zdarzeń, które sugerują, że wydarzenia, do których tam doszło miały charakter odmienny od „niebiańskiego”. Niektórzy ze świadków twierdzili, że zamiast „piękniej pani” widzieli czarownicę, a inni wspominali nawet o „bezgłowej postaci”. Według innych, postać przypominała samego Diabła o czerwonej głowie z „wilczymi kłami”.


Maria Recalde

Salvador Freixedo miał na ten temat następujące zdanie: „W Hiszpanii są dwa regiony, które na tle całego półwyspu wyróżniały się jako ośrodki magii i czarownictwa. Jednym z nich jest Kraj Basków i Nawarra.” Według szacunków władz kościelnych z XVI w., w rejonie tym zamieszkiwać miało co najmniej 30 tys. czarownic. Czy zatem w grę wchodziły inne siły?

Lato tamtego roku przerodziło się potem w ponurą jesień, jednakże nie zgasł żar wiernych w Ezkiodze. 15 października inna wizjonerka, Ramona Olazábal poinformowała ludzi, że Maryja obdarzy ją stygmatami. Około 17:00, Ramona, przebywając w miejscu objawień na górze, wzniosła ręce i według relacji, z jej nadgarstków zaczęła płynąć krew. Reakcja zgromadzonych była natychmiastowa i wszyscy pospieszyli, aby zyskać „próbki” krwi wizjonerki. Niebawem odbyło się też kościelne dochodzenie, które zakwestionowało prawdziwość stygmatów Ramony tym bardziej, że jeden ze świadków widział tuż przy niej leżącą na ziemi żyletkę.

Choć ów nowy kontrowersyjny aspekt objawień w Eskiodze został zakwestionowany, całkowita liczba wizjonerów sięgała liczby 150 ludzi, zaś miejsce wydarzeń odwiedziło co najmniej 80 tys. pielgrzymów.

Kościół bacznie przyglądał się tym wydarzeniom chcąc się upewnić, czy to, co dzieje się w odległych Górach Kantabryjskich jest zjawiskiem o charakterze nadprzyrodzonym tym bardziej, że na miejscu dochodziło także do uzdrowień. Jeden z wiernych cierpiący na raka żołądka wyzdrowiał ku zdumieniu lekarzy, podobnie zresztą jak kobieta cierpiąca na porażenie kończyn, która sama zeszła z góry wśród okrzyków: „Milagro!” („Cud!”). Kiedy Eskiogę odwiedził szanowany lekarz Gregorio Marañón orzekł, że napotkane tam zjawiska wykraczały poza ramy jego pojmowania. – Należą one do sfer, które znajdują się poza moimi kompetencjami – orzekł. Kościół zareagował na wszystko dość żywiołowo. Autorytety religijne takie jak Jose Antonio Laburu – ówczesny kaznodzieja, nastawieni byli bardzo krytycznie wobec rzekomych cudów twierdząc, że wszystko w ich przypadku zostało sfabrykowane – od cudów, po obserwacje. Inni, jak Amado Bruguera starali się oddzielić przysłowiowe „ziarna od plew” – w tym przypadku prawdziwych od fałszywych wizjonerów twierdząc, że Szatan również bierze swój udział w tym, co ma miejsce na Górze Anduaga.

Do 1933 r. sytuacja polityczna uległa pogorszeniu. Biskup Múgica z Victorii napisał list do Watykanu, w którym zaprzeczał, jakoby w Eskiodze doszło do jakichkolwiek wydarzeń o naturze paranormalnej. Poszedł za tym zakaz zabraniający katolikom zatrzymywania jakichkolwiek materiałów wiązanych z tymi objawieniami, w postaci „fotografii, wizerunków czy modlitw”. Decyzja biskupa została zaakceptowana przez Rzym a list kard. Sbarettiego wspominał o braku przesłanek do uznania wydarzeń z Góry Anduaga za nadnaturalne.


Wierni z Ezkiogi

Objawienia stały się także męczące dla strony rządowej. Pedro del Pozo – gubernator prowincji Guipúzcoa otrzymał polecenie, aby usunąć z miejsca kultu wizerunki Matki Boskiej oraz kramy z pamiątkami, które wykwitły tam w wielkiej obfitości. Jeśli ludność nie zgodziłaby się na dobrowolne poddanie się woli władz, gubernator zagroził wysadzeniem kaplicy. Choć ludzie gubernatora nie chcieli dotykać znajdującej się na górze figury, bojąc się, że może ich spotkać nieszczęście, ze względów bezpieczeństwa przeniesiono ją do jednego z pobliskich domów. Władze nakazały także ściąć wielki wzniesiony na miejscu krzyż i odcięły to miejsce od zwiedzających. Nieco archaiczny charakter miały także dekrety wydane przez burmistrza miasta, wydane pod presją ze strony jego zwierzchników. Kara mogła spotkać wszystkich, którzy „mieli wizje” w miejscach publicznych. W grę wchodziła kara pieniężna lub osadzenie w zakładzie psychiatrycznym.

Czy o. Laburu miał rację twierdząc, że wszystkie wydarzenia w Ezkiodze były mistyfikacją? Raczej nie. Większość „przesłań” dotyczących „krwawej wojny w Hiszpanii” spełniła się. W 2001 r. hiszpański filmowiec Gutiérrez Aragón nakręcił obraz pt. Visionarios: La Virgen de Ezkioga Visionarios: La Virgen de Ezkioga” („Wizjonerzy: Dziewica z Ezkiogi”). Choć produkcja nie została entuzjastycznie przyjęta, mimo iż nakręcono ją w miejscu oryginalnych wydarzeń, pomogła w odrodzeniu zainteresowania tą sprawą.

Święty bez głowy


Matka Boska i fatimscy wizjonerzy. W rzeczywistości opisy dzieci wskazywały jednak na zupełnie inną postać niż ta znana z ikonografii.

W miejscach objawień maryjnych obserwowano często dość dziwne postaci, które były niekiedy dalekie od wizerunków świętych postaci. Nieco „ekstremalna” sytuacja miała miejsce na początku lat 90-tych, kiedy to w pobliżu portorykańskiego sanktuarium Montaña Santa obserwowano istoty przypominające małpoludy. W przypadku Ezkiogi (i nie tylko) wierni próbowali tłumaczyć to działalnością Diabła, który stara się przestraszyć niektórych z pielgrzymów i odpędzić ich od „świętego miejsca”.

Wśród dziwnych postaci widzianych przez wizjonerów dominują te… pozbawione głów. Jedna z kobiet widziała w Eskiodze bezgłową postać podobną do tej, którą w 1917 r. spotkała trójka dzieci z Fatimy. Dziewczyna powróciła do domu mówiąc matce o obserwacji „białej rzeczy kołującej nad drzewami, która wyglądała jak pozbawiona głowy kobieta bez rąk.” Coś podobnego widziano także w Fatimie, uznając to za manifestację „anioła”.

Dziennikarz J.J. Benitez w pracy „La Quinta Columna" („Piąta kolumna”) zauważył ciekawy szczegół dotyczący bezgłowych postaci. Stanowią one bowiem ważną część folkloru regionu Las Hurdes – kiedyś tak biednego i odseparowanego od reszty Hiszpanii, że stał się źródłem niezliczonych legend. Czy mogło mieć to jakiś związek z tym, co widziane było w oddalonej o setki kilometrów Fatimie?

Obserwacje podobnych istot, które trudno jednoznacznie określić mają kolejny ciekawy związek z rytuałami Kościoła koptyjskiego zawierającymi odniesienia do modlitw odpędzających „bezgłowe demony”

Ciosy z zaświatów?


Amparo Cuevas

Salvador Freixedo zauważył także inne negatywne postaci przewijające się w historiach o objawieniach maryjnych. Są to postaci powodujące rzekomo cielesne szkody u wizjonerów lub innych osób znajdujących się w miejscu objawień.

W październiku 1980 r. pani Amparo Cuevas (lat 50), matka 7 dzieci, rozpoczęła karierę „la vidente de El Escorial” („wizjonerki z Escorial”). Początkowo dotknął jej niezwykły ból oraz głosy, które informowały ją, że jej cierpienie było odpowiednikiem „męki Jezusa”. Od tego czasu Cuevas zaczęła wykazywać pełny zakres oznak towarzyszących objawieniom, takich jak stygmaty (z ciekawym wizerunkiem serca przebitego mieczem, który ukazał się na jej piersiach), rzekoma bilokacja, lewitacja, mówienie językami etc. Kobieta była podobno w stanie leczyć choroby innych, przyjmując je na własne ciało. W czasie intensywnych napadów bólu kobieta miała obserwować „promień światła”, który kierował się wprost w jej stronę i był sygnałem do mistycznych uniesień. W tym czacie Cuevas widzieć miała postać, którą uznawała za Matkę Boską odzianą w czarny płaszcz a także ukrzyżowanego Chrystusa.

Przyglądając się kwestii kontrowersyjnych objawień w El Escorial, Salvador Freixedo odkrył, że Cuevas była napadana i bita przez grupę zamaskowanych mężczyzn w kapturach. Oficjalne dochodzenie podejrzewało o te incydenty członków ultrakonserwatywnych prawicowych organizacji przeciwnych jakimkolwiek odchyleniom od religii katolickiej. Badacze zjawisk paranormalnych odkryli jednak pewne zbieżności historii z El Escorial do innego objawienia maryjnego z lat 70-tych.

Ladeira do Pinheiro to niewielki rejon leżący całkiem niedaleko od Fatimy. Stał się on znany głównie dzięki cudownym wydarzeniom, które skoncentrowały się wokół wizjonerki Marii da Conceicao Mendes. Kobieta zdumiewała miejscowych i pielgrzymów zdolnością do rzekomych lewitacji, a raz, według jednej z legend, miała wznieść się nawet niezwykle wysoko… Podczas innych manifestacji dochodziło do „deszczu hostii” i innych fenomenów. Co ciekawe, część z tych doświadczeń była związana ze zjawiskiem UFO, a niektóre z manifestujących się obiektów były niezwykle jasne.

Jednakże pewnego szczególnego dnia, kiedy Mendes spożywała wieczerzę ze swymi „wyznawcami”, napadła na nich grupa mężczyzn uzbrojonych w pałki. W wyniku bójki, jeden z mężczyzn zmarł, a sama wizjonerka straciła zęby. Oficjalne wyjaśnienie mówiło, że… odpowiedzialni byli za to chuligani z Fatimy, obawiający się o przejęcie przez Mendes „cudownego biznesu”. Inspiratorem miał być lokalny duchowny, który uznał kobietę za popleczniczkę Szatana.

„Podobieństwo miedzy tymi incydentami i tym, co miało miejsce w El Escorial jest niezaprzeczalne” – pisze Freixedo w „Las Apariciones del Escorial” („Objawienia w Escorial”). „Siły – ludzkie czy nieludzkie, zdają się zawsze być silne, zwarte i gotowe. Nie byli to raczej prawicowi fanatycy […] lecz istoty tworzone w wyniku działania mechanizmu objawień. Innymi słowy, należą do pewnej inteligencji i montażu, który za nie odpowiada.”

Diabeł grasuje w Garabandal


Wizjonerzy z Garabandal

O niesamowitych wydarzeniach w Garabandal – innym miasteczku w Kraju Basków, gdzie między 1961 a 1970 r. miała miejsce seria objawień, napisano już tak wiele, że trudno dodać już to tej historii coś nowego. Zainteresowani mogą odnieść się do książek Conchity González – jednej z tamtejszych wizjonerek, która potem przeprowadziła się do USA. W przypadku Garabandal najbardziej znane są czarno-białe nagrania, na których widać wizjonerki poddawane testom przez sceptyków.

Sytuacja przedstawiała się następująco: cztery dziewczynki z niewielkiego miasteczka Garabandal położonego niedaleko Santander doświadczyły wizji Maryi i archanioła. Michała, a następnie otrzymały tajemnice-przepowiednie, które miały przekazać reszcie wiernych. 18 czerwca 1961 r., w czasie zbierania jabłek w ogrodzie, dziewczynki usłyszały „trzask pioruna” i ujrzały piękną postać otoczoną światłem, którą uznały za anioła, który przybył, aby… ukarać je za kradzież owoców. Przez następnych kilka dni wizje powtarzały się i występował w nich ten sam odziany na niebiesko „anioł” z różowymi skrzydłami, który uznany został przez wizjonerki za archanioła Michała. Przekazał on im wkrótce, iż ujrzą Dziewicę Maryję, a stanie się to po ósmych z kolei odwiedzinach. Sama Maryja pokazała się w odzieniu, które rozpoznałoby każde małe katolickie dziecko. Miała na sobie niebieskawy płaszcz i gwieździstą koronę. Jak zwykle, Matka Boska przekazała dzieciom przesłanie, w którym ponagliła do żali za grzechy i czekającej kary.

Tysiące wiernych zgromadziło się w Garabandal w oczekiwaniu na bardziej materialny cud, który dokonał się 19 października 1961 r. Zebrani ujrzeli wówczas hostię manifestującą się w otwartych ustach Conchity (a fotografie tego zdarzenia reprodukowano w niezliczonych katolickich publikacjach).

Istniała jednak także „ciemna strona” cudów w Garabandal, a mówiąc dokładniej, było ich kilka. Niektóre z nich wyszły na jaw na kilka miesięcy przed tym, jak teolog Luis Andreu stracił życie w wypadku samochodowym. Widział on dziewczynki pogrążone w ekstatycznym transie i potwierdził cudowną naturę tego fenomenu. Zapytany otwarcie o motywy przyznał, że był uradowany tym, co pokazała mu Maryja i że był to najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Wkrótce jednak ojciec Andreu dziwnie przycichł, głównie z racji uwagi, która zaczęła się wokół niego koncentrować. Wkrótce zginął.


Hostia materializująca się rzekomo na ustach jednej z wizjonerek w Garabandal.

Kiedy wieści o śmierci teologa dotarły do dziewczynek te stwierdziły, że w pewnym momencie wizji ujrzały, jak Maryja patrzy w jego kierunku mówiąc: „Wkrótce będziesz ze mną.”

Śmierć szanowanego duchownego sprawiła, że biskup Santander zabronił innym duszpasterzom odwiedzać Garabandal bez pozwolenia władz kościelnych. Wizyty odradzano także wiernym, wskutek czego na krótki czas ruch pielgrzymkowy ustał. Nie była to jednak jedyna śmierć związana z Garabandal…

W 1965 r. wielebny Puchol zaczął zaciekle zwalczać cud i wizjonerów, wydając nawet oświadczenie, w którym podważał jego wiarygodność: „Nie było tam żadnego objawienia Maryi Dziewicy, Archanioła Michała, ani innego świętego. Nie było żadnych przesłań, a wszystkie zdarzenia, do których tam doszło mają naturalne wyjaśnienie.”

Według wiernych słowa te kosztowały biskupa życie. Zginął w wypadku samochodowym w dzień Michała Archanioła. Jezuita José Warzawski sporządził kompleksowe stadium tych zdarzeń pt. „El Mito de Garabandal” („Mit Garabandal”), gdzie uznał całe zajście za realne, ale przypisał je działaniu sił demonicznych. Czy Kościół wie coś więcej na ten temat, lecz to ukrywa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz