piątek, 1 kwietnia 2011

Fukushima - klamstwa

W poniższym artykule, między innymi ujawniamy:
- kłamstwa na temat katastrofy w Fukushimie
- kłamstwa o skażeniu w Japonii i na świecie
- prawdziwą role korporacyjnych mediów (w tym te
ż polskich)

i wiele, wiele innych bardzo ważnych informacji 

*   *   *


  • Czy katastrofa nuklearna w Fukshimie nie jest czasem przez portale, takie jak GS wyolbrzymiana ?
  • Czy pisanie o groźnym skażeniu nie jest po prostu niepotrzebnym straszeniem ?
  • Czy fakt, iż naukowcy uspokajają i media milczą w tematach przez nas poruszanych, nie świadczy o tym, że tak naprawdę to nic strasznego się nie dzieje ?
  • Czy portale typu GS czasem nie przesadzają, dostrzegając tak dużo złej woli dookoła ?

    powyższe  pytania zostały nam faktycznie zadane i poniżej opowiadamy na nie w formie artykułu...
 

Tego typu lub podobne pytania, zadaje sobie aktualnie wielu Polaków i  w sytuacji takiej jak obecna, jest to z ich strony jak najbardziej zrozumiałe. Wielu ludzi uważa przy tym, że próbuje się wykorzystać ich niewiedzę, aby wyolbrzymiając pewne zdarzenia i przekręcając fakty, straszyć ich, albo co najmniej zasiewać w nich niepokój. 
Muszę przyznać, że niestety, ale ci ludzie mają po części rację ! Ale tylko po części...

Otóż nie ulega wątpliwości, że nieustannie próbuje się, dla różnych zresztą celów, wykorzystać luki w wiedzy u ludzi, przedstawiając im zwodnicze półprawdy, które mają na celu wpływać na pewne przekonania i sposób myślenia w społeczeństwie. Jednak kto i dlaczego okłamuje społeczeństwo to już jest inna sprawa...



Tych, którzy nie są jeszcze gotowi na prawdę, proszę o nieczytanie tego artykułu dalej.
Nie będziecie się czuć potem lepiej - przestrzegam Was.
Tym, którzy jednak zdecydują się na dalsze czytanie, proponuję wygodnie usiąść i porządnie zapiąć pasy.

O czym będę pisał poni
żej ? 
Tak, jak już sam tytuł wskazuje, napiszę o kłamstwach i przekręcaniu faktów, w kwestii katastrofy nuklearnej w Fukshimie. O kłamstwach na temat skażenia radioaktywnego, z tej katastrofy pochodzącego i jego wpływu na ludzi i środowisko.
Niech ten artykuł posłuży Wam wszystkim za przykład tego, jak się już od wielu lat, w wielu różnych sprawach manipuluje społeczeństwem.

Na pytania: komu i dlaczego miałoby zależeć na tego typu manipulacjach, spróbujemy odpowiedzieć potem, lecz najpierw skupmy się na temacie głównym.

Czy zgodzicie się z nami, że aby móc określić rodzaj, poziom i potencjalną szkodliwość skażenia, wynikającego z katastrofy nuklearnej, potrzebujemy co najmniej podstawowych informacji typu:
  • z jakim rodzajem i rozmiarem katastrofy mamy do czynienia ?
    oraz
  • jaki materiał powoduje skażenie, i jak on działa krótkoterminowo i długoterminowo ?
Podsumujmy najpierw, co wiemy na te tematy z oficjalnych informacji, dostarczanych nam wszystkich przez główne media w Polsce:
  1. Awaria wg. oficjalnych mediów:
    Awarii uległy systemy chłodzenia w 4 reaktorach, z czego jeden, dwa albo nawet 3 z nich mogą mieć częściowo nadtopiony rdzeń. Media każdego dnia opisują ten problem w inny sposób, tak że przeciętnemu Kowalskiemu trudno się połapać co naprawdę się w tej elektrowni dzieje:

    Przykład 1 - Dnia 18-3-2011r. portal Onet informuje (a wraz z nim inne portale), że problemem w elektrowni jest reaktor nr. 4, który jeśli nie będzie schłodzony w 24h to może doprowadzić do powtórki z Czarnobyla (link):


    Co do reszty reaktorów sytuacja jest niejasna i każdego dnia się zmienia, lecz wg, polskich mediów, japońskie władze uspokajają nas, że panują nad sytuacją. Oprócz jednego reaktora, już w ostatni weekend do pozostałych doprowadzono prąd, mający zasilać systemy sterowania chłodzeniem.

    Czy aby na pewno jest tak jak media to opisują ?

    Ten sam portal Onet informuje nas w 5 dni później, czyli 23-3-2011,
    że (link):


    Okazuje się więc, iż wszystkie 4 reaktory mają poważne problemy. Nie rozumiemy tylko jednego: Niemiecki ekspert twierdzi, że jeżeli dojdzie do pożaru w basenie z zużytym paliwem, to nastąpi "masowe uwolnienie substancji promieniotwórczych" i będziemy mieli powtórkę z Czarnobyla. Mieli 24 godziny na 1 reaktor, a po 5 dniach okazuje się że  wciąż borykają się z wszystkimi 4-ma reaktorami. Nic przy tym nie wspomina się o 2 zniszczonych budynkach, w których znajdowały się reaktory i w których, na ich najwyższych kondygnacjach, składowane były potężne ilości zużytego paliwa MOX. Onet pisze tylko o basenie z zużytymi prętami, w budynku gdzie znajduje się reaktor nr. 4. o zagrożeniu powtórki z Czarnobyla nie ma już mowy... (sic!)

    Nie wydaje się to Wam wszystkim trochę pogmatwane, a raczej dość mocno pokrętne ?

    Powyżej przedstawiony został tylko przykład codziennego, pogmatwanego natłoku informacji z mediów. Bałagan informacyjny w tej sprawie jest wg. nas nieprzypadkowy. Ludzie nabierają w takiej sytuacji przekonania, iż cała ta sprawa jest bardzo skomplikowana i zmienna. Zniechęca ich to do uważnego śledzenia akcji ratowniczej i zadowalają się tylko przedstawianą, ogólną oceną sytuacji, wraz z zapewnieniami, iż wszystko będzie dobrze.

    Poniższy tekst, nie pochodzi z mediów, lecz z Instytutu Energii Atomowej. Pokazuje on, iż to samo można przedstawić jasno i zrozumiale w kilku zaledwie zdaniach
    (link):


    Czy bałaganiarski i przez to bardzo niejasny styl podawania informacji przez główne media nie powoduje chaosu informacyjnego, który docelowo budzi u ludzi lęk i poczucie dezorientacji ? Czy takie zachowanie mediów jest odpowiedzialne w sytuacji poważnego zagrożenia ? Czy nie mają one takiego samego dostępu do konkretnych i uporządkowanych informacji, jak i my ?

    Kto  w tej sytuacji docelowo doprowadza do zamieszania i poczucia leku ?

    To właśnie niepewność, wynikająca z niedoinformowania i fałszowania obrazu sytuacji, prowadzi do stanów lekowych w sytuacjach kryzysowych.

    Czego jednak można się po mediach i kontrolującym ich rządzie spodziewać, jeśli traktują nas jak bezmyślne bydło ? Czy "zapobiegawcze wycofywanie z magazynów i aptek jodu o płynu Lugola, w wielu krajach Europy, w USA i Kandzie, nie świadczy o właśnie takim podejściu rządzących do swych społeczeństw ?

  2. Zagrożenie skażeniem wg. oficjalnych mediów
    Według często powtarzanych informacji, zagrożenie  jest tylko lokalne. Obszar do 20 km od elektrowni został ewakuowany, a mieszkańcy w promieniu od 20 km do 40 km mają nakaz aby pozostać w szczelnie zamkniętych domach. W Tokio notuje się zwiększone promieniowanie oraz stwierdzono skażenie wody pitnej, lecz nie w dawkach zagrażających życiu lub zdrowiu. Dzieciom podaje się zapobiegawczo jod.

    Do atmosfery dostały się nieduże ilości radioaktywnych pierwiastków - najprawdopodobniej wraz z parą ulatniającą się z przegrzanych reaktorów, chłodzonych aktualnie wodą morską.

    Takie stwierdzenie pozostaje w sprzeczności z wyżej zaprezentowan
    ą opinią niemieckiego specjalisty, który twierdził, że w przypadku pożarów, do atmosfery uwolnione zostają duże ilości pierwiastków promieniotwórczych i mamy wtedy do czynienia z sytuacją podobną do tej w Czarnobylu.

    Idąc dalej za doniesieniami medialnymi, stwierdzono podwyższone stężenie promieniowania w obrębie wspomnianych 40 km oraz przybrzeżnych wód morskich. Nie przewiduje się, aby skażenie wód miało zagrażać ludziom lub środowisku. Niewielkie ilości radioaktywnych pierwiastków, które dostały się do masy powietrza wędrującej nad Pacyfikiem, w miarę upływu czasu rozrzedzają się oraz ulegają rozpadowi, dzięki czemu, po jakimś czasie w powietrzu pozostają ich trudno mierzalne, śladowe ilości, które nie są szkodliwe dla człowieka i środowiska.
 
Zacznijmy od podstaw. W powyżej zaprezentowanym artykule z Onet.pl, z jednego z reaktorów wycofano pracowników. Powodem było podwyższone promieniowanie.

Wzrost promieniowania o 1 milion 752 tys. razy względem rocznej średniej, którą człowiek przyjmuje w naturalnych warunkach, media określają mianem "podwyższonego promieniowania" ! 

Przypatrzmy się temu dokładniej:
 
Roczna, średnia dawka promieniowania jaką człowiek absorbuje wynosi więc ok. 2,5 milisiwerta. W elektrowni stwierdzono promieniowanie rzędu 500 milisiwertów na godzinę ! Rok ma 8750 godzin, czyli godzinną dawkę należy przemnożyć, aby uzyskać jej roczną wartość i porównać ją wtedy do rocznej średniej, jaką przyjmuje człowiek, w naturalnych warunkach.

Tego media jednak nie podały, wciąż zapewniając o małym zagrożeniu...

My pytamy dlaczego ?

Jeszcze dalej posuwa się Wirtualna Polska pisząc w dniu 14-3-2011, czyli niedługo po wybuchu w reaktorze nr.2
(link) :

"Według operatora elektrowni, firmy Tokyo Electric Power Co. (TEPCO), poziom promieniowania w nocy z niedzieli na poniedziałek przekroczył w jednym z punktów pomiarowych dopuszczalne 500 mikrosiwertów na godzinę i wzrósł do 751 mikrosiwertów.

W innym punkcie pomiarowym promieniowanie wyniosło 650 mikrosiwertów. W niedzielę maksymalny poziom promieniowania wyniósł 1557,5 mikrosiwertów.

Przyjmuje się, że bezpieczna dla organizmu ludzkiego roczna dawka promieniowania wynosi 1000 mikrosiwertów."


Przecieramy oczy ze zdumienia. Okazuje się, że nie w samym reaktorze, ale w jednym z punktów pomiarowych, dopuszczalna dawka promieniowania to 500 mikrosiwertów na godzinę (1000 mikrosiwertów = 1 milisivert), przy czym sami podają niższą niż my, bezpieczną ROCZNA dawkę promieniowania, jako 1000 mikrosiwertów.
 
Inaczej mówiąc WP informuje nas, że w okolicach elektrowni dopuszczalna dawka promieniowania jest 4390 razy wyższa od dawki bezpiecznej dla człowieka (sic!)
Nie dziwi wiec nas, że informacja z Kyodo News, o tym że w odległości 20 km od elektrowni poziom radioaktywności wzrósł o 1600 razy, nie zainteresowała polskich mediów (link)

Pamiętacie wyżej ? Polskie media podawały, ze w odległości 20 km od elektrowni skażenie jest nieznaczne. Komu chcecie wierzyć ?

Idźmy dalej: Dnia 14-3-2011r., czyli na 4 dni przed wyżej opisywanymi przez Onet zdarzeniami, zbadana maksymalna dawka promieniowania w elektrowni Fukushima (według WP) wynosiła 1,557 milisiwerta na godzinę. Już 4 dni później, po następnym wybuchu i pożarach, zbadana na terenie elektrowni dawka wzrosła o 321 razy (Onet powyżej) i wciąż nas zapewniano, że nie ma większego zagrożenia (sic!).
 
Co spowodowało wzrost promieniowania aż o 321 raz, w odstępie 4 dni ? Co się wtedy nowego wydarzyło ?  Reaktory 1 i 3 wybuchły przed 14 marca. Pomiędzy 14 a 18 marca doszło do wybuchu w reaktorze 2 oraz pożarów w reaktorach 4 i 5.

Skąd aż taki wzrost promieniowania w przeciągu zaledwie 3 dni ?  
 
I tutaj właśnie wracamy do kwestii wcześniej już wspomnianego, o wiele bardziej niebezpiecznego (wybuchowość) i nieporównywalnie bardziej toksycznego od standardowego (Uran 235), paliwa MOX, które jest mieszanką wzbogacanego Uranu i Plutonu. To właśnie w budynkach, gdzie znajdują się reaktory 2, 3 i 4 paliwo to było składowane.
 
 
Dlaczego jest to takie ważne ?
 
To jest ważny aspekt całej sprawy, ponieważ wpływa na ocenę skali samej katastrofy, jak i oceny zagrożenia skażeniem.
 
Oceniając katastrofę w Fukushimie, porównuje się ją do awarii w Three Mile Island (USA) i do katastrofy w Czarnobylu. Pod uwagę bierze się jednak tylko techniczny aspekt problemu, co kreuje błędne przekonania w społeczeństwach świata.
 
W Three Mile Island operator popełnił błąd i wykonał operacje spuszczenia wody chłodzącej do pobliskiej rzeki (link). Ta operacja spowodowała częściowe stopienie się rdzenia reaktora. Nie stwierdzono aby do atmosfery dostały się pierwiastki radioaktywne a zagrożenie dla środowiska, wynikające ze spuszczenia wody chłodzącej reaktor do rzeki, komisja badająca ten incydent oceniła na relatywnie niskie. Incydent ten oceniono na poziom 5, w międzynarodowej skali INES. W reaktorze z Three Mile Island używano zwykłego paliwa jądrowego, czyli wzbogaconego Uranu - U235.
 
W Fukushimie awarii uległy aż cztery reaktory, z czego co najmniej 2 zasilane były dużo groźniejszym i o wiele bardziej toksycznym paliwem MOX. W przeciwieństwie do awarii w Three Mile Island, w Fukushimie doszło do wybuchów, pożarów i wystawienia ogromnych ilości paliwa jądrowego na działanie atmosferyczne, co jak już wyżej wykazywał niemiecki specjalista, prowadzi do uwolnienia ogromnych ilości materiałów promieniotwórczych do atmosfery.



Według wielu źródeł, w tym tez "Natural News" (link), paliwo MOX jest 2 miliony razy bardziej zabójcze od zwykłego paliwa jądrowego. Okres połowicznego rozpadu Plutonu 239, z którego to paliwo się składa wynosi 24 000 lat !

Tylko kilka miligramów paliwa MOX, uwolnione do atmosfery, ma dużo bardziej zabójczą moc, niż skutki całego wycieku zwykłego paliwa jądrowego - twierdzi Natural News, podpierający się informacjami z Nuclear Information Resource Center (NIRS).


"A simple calculation reveals that one mg of MOX is basically two million times more powerful than one mg of uranium. This is clearly not a good thing when the plutonium-containing fuel rods in Fukushima may be damaged from the recent explosions and leaking into the environment."
"... if even a small amount of this potent substance escapes from the plant in a smoke plume, the particles will travel with the wind and contaminate soil for tens of thousands of years (http://www.npr.org/2011/03/16/13460...)."
co oznacza:

" ... jeśli nawet malutka ilość tej substancji wydostanie się w kłębach dymu z elektrowni , jej cząsteczki będą podróżować z wiatrem i skażać ziemię przez dziesiątki tysięcy lat."

"The NIRS report explains that inhalation of MOX radioactive material is significantly more dangerous than inhalation of normal uranium radioactive particles.

co oznacza:

"Raport NIRS tłumaczy,
że wdychanie radioaktywnych cząsteczek MOX jest dużo bardziej niebezpieczne, niż wdychanie zwykłych cząsteczek radioaktywnego uranu"
 
 
W prestiżowym Forbes.com (link) możemy przeczytać, iż MOX używano we wszystkich 6 reaktorach, co klasyfikuje awarie w Fukushimie, jako potencjalnie o wiele groźniejsza od tej w Czarnobylu.
 

W basenach elektrowni w Fukushimie składowane jest 3600 ton (!) paliwa jądrowego, w tym MOX, z czego ta najbardziej toksyczna (stara, zużyta) część była składowana w uszkodzonych basenach reaktorów 3 i 4. Dodatkowe 877 ton paliwa znajduje się bezpośrednio w reaktorach.
 
Z ww. 3600 ton paliwa, 1760 ton to zużyte paliwo - najbardziej toksyczne ! Dodajmy do tego fakt, ze część zużytego paliwa to MOX, to okaże się ze skale zagrożenia należy zwielokrotnić !
Dla porównania, w Three Mile Island składowano tylko 135 ton zużytego paliwa jądrowego a w Czernobylu 180 ton - czyli 10 x mniej ! (link)

Biorąc pod uwagę fakt, iż najświeższe wiadomości potwierdzają nasze obawy, że w wydobywającym się dymie jest ogromna ilość promieniotwórczych materiałów, oraz że w tym samym czasie okazało się też, iż reaktor nr. 3 jest jednak uszkodzony i procesy się tam odbywające są poza wszelką kontrolą, świat będzie się musiał już niedługo zmierzyć ze straszną prawdą, iż katastrofa w Fukushimie nie mieści się w żadnej skali i jest wielokrotnie groźniejsza od tej w Czernobylu.  
Jak w takiej sytuacji odbieracie poniższą, sielską reklamę ? Czyż nie jest ona celową manipulacją, mającą przekonać społeczeństwo do akceptacji energii atomowej ?
 
Pan Donald miał wyjątkowego pecha, że dogadał się z Francuzami w sprawie polskiej elektrowni atomowej właśnie w tym momencie... Mamy nadzieje, że polskie społeczeństwo okaże się rozsądne.
 
Było by nam też bardzo milo, gdyby sprzedajni panowie profesorowie, tłumaczący niedawno durnym polakom, iż Fukushima nie jest żadnym zagrożeniem, a energia atomowa naszym zbawieniem (chyba zbyt dosłownie), okazali się honorowi i przeprosili Polaków za swoją arogancję. 

Podsumujmy to wszystko:

  • skala katastrofy w Fukushimie, od samego początku jest bezsprzecznie o wiele większa, niż przyznawali się do tego Japończycy, oraz niż podawały to polskie media.
  • skala skażenia atmosfery ziemskiej i oceanu, także jest dużo wyższa, niż powszechnie i usilnie starano się nas zapewnić
  • przez cały ten czas ukrywano przed nami prawdę o paliwie MOX oraz celowo podawano nam dane o skażeniach, w sposób nie pozwalający przeciętnemu Kowalskiemu zorientować się w prawdziwej sytuacji
  • Podobnie było w kwestii rozprzestrzeniania się chmury radioaktywnej. Do ostatnich dni media negowały możliwość jej dotarcia do Polski. Jak nigdy, niektóre z nich podchwyciły naszą publikacje o TVN24 i nie wymieniając nas z nazwy oczywiście i pospieszyły  się w upomnieniu TVN24, iż nie należy publikować nieprawdziwych mapek tego typu. Problem w tym, że mapka ta, okazała się jednak jak najbardziej wiarygodna, ponieważ przedstawiała rzeczywisty kierunek i czas przemieszczania się chmury radioaktywnej. Żadne z polskich mediów jednak tego nie przyznało ! Dlaczego ?
  • Przez ten cały czas polski rząd milczał. Żaden z ministrów, polityków, ani Premier  Tusk nie przemówili w tej sprawie do społeczeństwa, zachowując się tak jak by ona nie istniała.
Pozostaje nam jedynie uzyskać jeszcze odpowiedzi na 2 ostatnie pytania:
  • czy jest możliwe aby politycy na świecie, przez cały ten czas nie orientowali się w sytuacji, podając ofiarą fałszywych sprawozdań Japończyków, jak twierdzi WHO ?
  • czy jest możliwe, aby polski rząd i polskie media także nie orientowały się w sytuacji ?
 
Niestety, ale odpowiedz na obydwa pytania jest jedna i jednoznaczna:
 
 -  NIE, to nie jest możliwe  -

W czasach satelitarnych technologii szpiegowskich, kiedy to można sfotografować z kosmosu piłeczkę golfowa, z dużą rozdzielczością, kiedy także można prowadzić bardzo dokładne badania chemiczno-fizyczne na wielkie odległości i w końcu kiedy to każdy rozwinięty kraj posiada niezwykle sprawne siatki szpiegowskie na świecie, nie ma szans na to, aby w  tak ogromnym zdarzeniu, jak katastrofa w Fukushimie ukryć choćby najmniejszy fakt.

Poza tym, wszystkie przez nas powyżej zamieszczone dane i informacje, były przez ten cały czas powszechnie dostępne. Nie ma więc najmniejszej nawet szansy aby wyspecjalizowane agendy, czy jakikolwiek rząd, nie miały do tych informacji dostępu.
Przyglądając się działaniom ONZ, poszczególnych rządów oraz mediów krajów zachodnich (w tym polskich), można śmiało wysnuć wniosek, iż ich postępowanie było świadomie nakierowane na dezinformowanie swoich społeczeństw, poprzez serwowanie im wypaczających rzeczywistość półprawd oraz zwykłych kłamstw.

Ktoś może jednak zadać jeszcze jedno pytanie: jak w takim razie udało im się dokonać tego w sposób tak skoordynowany ?

Udaje im się to za każdym razem, kiedy dana sprawa podlega agenturze ONZ. W tym przypadku była to, zrzeszająca ponad 90 państw świata CTBT
(link).

Ratyfikacja umowy międzynarodowej, jak i sama przynależność do ONZ, zobowiązuje rządy poszczególnych krajów do posłuchu w sytuacjach kryzysów międzynarodowych. Informacje są "produkowane" w ONZ i przekazywane agencjom prasowym. Te przekazują je dalej do poszczególnych mediów, w różnych krajach świata., a te znowuż bezkrytycznie publikują je.

Dlaczego to robią ?

Ponieważ w sytuacjach "czułych" dla danego kraju, żadne media nie będą się "wychylać", nie chcąc mieć kłopotów ze swoją licencją oraz politycznym i biznesowym poparciem, które gwarantują ich byt na rynku.  
Ofiarami takiej sytuacji jesteśmy jak zwykle my - szarzy obywatele !
Tak było w sprawie pandemii grypy i szczepionek, w wielu innych sprawach i tak jest też teraz...

Pozostaje tylko jedna kwestia, a to dlaczego ONZ wraz z należącymi do niej krajami miały by to wszystko, w taki a nie inny sposób robić. Jakie są ich motywy ?
To proste. Światem rządzi ekonomia (mamona), a tą znowuż kontrolują korporacje i banki, które posiadają niezbędne fundusze aby sponsorować i tym samym uzależniać od siebie polityków. Politycy znowuż stanowią i egzekwują prawo, które obywatele muszą przestrzegać. Kółko się zamyka.
Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy to jesteśmy na bieżąco i uczciwie informowani o groźnej dla nas wszystkich sytuacji w Japonii.
Jaka byłaby wtedy najbardziej prawdopodobna reakcja społeczeństwa ?
Najprawdopodobniej ludzie zrobili by masowe zakupy i zostali na dłuższy czas w swoich domach. To znowuż doprowadziło by do chaosu na ulicach i w sklepach, oraz docelowo do zapaści funkcjonowania i zapaści ekonomicznej kraju, ponieważ przemysł, produkcja, usługi i transport, w dużej mierze mogłyby przestać funkcjonować. Straty były by liczone w wielu miliardach dolarów na każdy kraj.
Rząd kalkuluje takie zdarzenia i wszystkie związane z nimi możliwości i podejmuje odpowiednie do nich decyzje.  Jeśli straty w ludziach będą odpowiednio niższe od strat ekonomicznych i stopnia zagrożenia funkcjonowania kraju, podejmą decyzję o stratach w ludziach. Czy to padnie na Ciebie, na mnie, czy też na Kowalskiego - tego niestety nikt z nas nie wie.
Jedyną opcją dla rządzących w tego typu sytuacji, jest robić wszystko aby utrzymać spokój społeczny i nie dopuścić do paniki - nawet jeśli ma się to osiągnąć poprzez manipulację i kłamstwa.
Taka jest cena współczesnej demokracji, opartej na ekonomii....



Najbardziej niebezpieczne dla nas kłamstwo o skażeniu radioaktywnym:
Wszystkim zainteresowanym pragnę przedstawić Pana Hirose Takashi, autora wielu książek, omawiających przemysł nuklearny. Pan Hirose tłumaczy nam na czym polega jedno z największych i najbardziej dla nas niebezpiecznych kłamstw, dotyczących skażenia radioaktywnego (link)
Kłamstwo to dotyczy zagrożenia jakie niesie nam promieniowanie.  Większość ekspertów na usługach rządu i koncernów, porównuje dawki promieniowania pochodzącego ze skażenia, do promieniowania pochodzącego z aparatu rentgenowskiego, z ekranu komputera, lub promieniowania naturalnego, pochodzącego z np. kopalin typu węgiel i koks.
Takie tłumaczenie, nieświadomym przekrętu i nieznającym tematu ludziom, jest przejawem skrajnego cynizmu i całkowitego braku empatii. Inna rzecz, to skrajna głupota mediów, radośnie powielających takie tłumaczenia.
Czego się ludziom nie mówi, to jeden drobiazg: że istnieje wielka różnica pomiędzy źródłem promieniowania, a samym promieniowaniem. Jeśli porównamy jakiś nawet mikroskopijny materiał promieniotwórczy do małej żaróweczki, to mamy źródło światła i ciepła oraz samo światło i wydalane przez żarówkę ciepło. Kiedy siedzimy w pewnej odległości od żarówki, to czujemy ciepło i oświetla ona przestrzeń blisko nas, ale sama żarówka, ani jej ciepło, nie czynią nam żadnej krzywdy. Kiedy jednak przytkniemy taką żarówkę do naszego ciała, to po jakimś czasie zacznie ona nas parzyć. Dotychczas nieszkodliwe ciepło zaczyna nam szkodzić, nie dlatego że zmieniło się jego natężenie (wielkość), lecz dlatego że jego źródło znalazło się niebezpiecznie blisko nas. A co się stanie kiedy taką żaróweczkę połkniemy i ona nie przestanie w naszym wnętrzu pracować ?  Grozi nam wtedy nawet śmierć ! A mówimy przecież wciąż o tej malej i z pozoru niegroźnej żaróweczce.
Dlatego też działający tylko przez moment z pewnej odległości rentgen nie zrobi nam krzywdy, ale taka sama dawka, lub nawet dużo mniejsza, promieniowania pochodzącego z wdychanych, czyli znajdujących się w naszym wnętrzu, w komórkach, mikroskopijnych cząstek promieniotwórczych, może okazać się dla nas, po jakimś czasie śmiertelna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz