niedziela, 17 kwietnia 2011

Jod z Fukushimy nad Europa

W zasadzie jest obecny już od dwóch tygodni. Nie są to ilości tak duże, jak w Ameryce Północnej, ale są na tyle istotne, że CRIIRAD - francuska niezależna agencja monitorująca stężenie radioaktywnych pierwiastków w środowisku - zabrała głos.

CRIIRAD w swoim raporcie z 7 kwietnia pisze, że ilości jodu 131 "nie mogą dalej być uznawane za "nieznaczące". Pojęcie "nieznaczące" jest zdefiniowane w europejskim ustawodawstwie i dotyczy dawki rocznej, która nie powinna przekroczyć 10 mSv. Obecne stężenie stwarza takie niebezpieczeństwo - jak popatrzeć na liczby, to nawet zdecydowanie. Średnio stężenie jodu w powietrzu w Europie oscyluje wokół 0,2 msV/godzinę, więc poziom 10 mSv jest osiągalny już po kilku dniach. Niby ten limit dotyczy tego, co przyswoimy w jedzeniu, ale nie jest jasne, jak te 0,2 mSv/godzinę przekłada się na to, czym oddychamy. Jod 131 jest obecny w postaci gazowej…

Odniesienie do dawki rocznej bierze się stąd, że jod, który opada na ziemię głównie z deszczem, stopniowo skaża glebę i rosnące na niej rośliny. Toteż przekroczenie rocznej dawki może nastąpić sukcesywnie, jest rozciągnięte w czasie, a nie odbywa się jednorazowo, czego doświadczyliśmy po Czernobylu.

CRIIRAD jest daleki od ogłaszania stanów alarmowych - nie zaleca ograniczenia przebywania na dworze, czy też łykania jodyny (płynu Lugola). Wszelako przestrzega kobiety w ciąży i małe dzieci przed spożywaniem świeżych warzyw o dużych powierzchniach liści (jak np. sałata) uprawianych pod gołym niebem - tutaj niestety deszczówka może już zrobić swoje. Przestrzega też przed mlekiem, świeżymi serami i mięsem zwierząt, które żywię się trawą na pastwiskach - ale adresuje to do kobiet w ciąży i małych dzieci na razie. Nie wiem, dlaczego pomija w tej sytuacji masło i śmietanę?

Nigdy do końca nie wiadomo, na ile oficjalne dane są prawdziwe, ale to co pisze CRIIRAD koresponduje z oficjalnymi danymi ze stacji pomiaru radioaktywności z całej Europy. Sytuacja w większości krajów naszego kontynentu jest podobna, o tyle więc zalecenia CRIIRAD dotyczą nie tylko Francji.

Jest wyraźny dwugłos pomiędzy tym, co mówią źródła oficjalne, a tym, co mówią niezależni eksperci i… zdrowy rozsądek. Źródła oficjalne powołują się na jakieś limity, poniżej których skażenie - w ich opinii - nie jest niebezpieczne. Zdrowy rozsądek i niezależni eksperci mówią, że NIE MA BEZPIECZNEGO POZIOMU SKAŻENIA.

Problem dodatkowo polega na tym, że ten stan będzie trwał w czasie i może się intensyfikować. Co prawda okres rozpadu połowicznego jodu 131 trwa 8 dni, ale bynajmniej nie kończy to jego radioaktywnej obecności, lecz ją ogranicza. Nie ma też na razie zbyt wielu danych o cezie i innych pierwiastkach, których obecności też można zacząć oczekiwać. W Kanadzie i USA sytuacja jest dużo gorsza - stężenia całego arsenału pierwiastków przekraczają dopuszczalne normy i wiele miast ma problem ze skażeniem wody pitnej. Jeżeli woda pochodzi z ujęć głębinowych, czy nawet z rzek, skażenie nie jest na razie problemem, ale jeżeli pochodzi np. ze zbiorników retencyjnych, to zaczyna być.


Warto też pomyśleć o produktach do sushi i innych artykułach, które mogą pochodzić z Japonii. Teoretycznie rząd Japonii wprowadził ograniczenia w sprzedaży i eksporcie produktów, ale dotyczy to głównie produktów pochodzących z prowincji Fukushima i w dodatku nawet w samej Japonii już są udokumentowane przypadki łamania tego prawa. Poza tym, skażenie Japonii już dawno wyszło poza prowincję Fukushima, czego oficjalnie się nie przyznaje. Warto więc zrobić zapas nori…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz