piątek, 1 kwietnia 2011

Huna

Wicedyrektorka zapytała mnie kiedyś, w jaki sposób sterroryzowałem chłopaków, bo w jednej z klas, w której miałem zastępstwo, nie udało się dotąd nikomu wyegzekwować ciszy i uwagi. Nie chciała uwierzyć, że odwołałem się do ich ambicji. Zapytała tylko: „Jak takie opóźnione w rozwoju matoły mogą mieć ambicję?”

Kiedy skończyłem studia, byłem naładowany wiedzą psychologiczną i pedagogiczną, a także wspaniałymi ideami i entuzjazmem do pracy. Chciałem te wszystkie piękne idee, które mi zaszczepiono podczas studiów, wprowadzić w życie. Chciałem udowodnić wątpiącym koleżankom i kolegom, że to się da zrobić. Po roku już wiedziałem, że studia nauczyły mnie nieskutecznych metod. Ale chęci mi nie przeszły. Zacząłem więc szukać innych metod, które by mi umożliwiły skuteczne oddziaływanie na uczniów. W międzyczasie stanąłem też przed wyzwaniem, żeby skutecznie zacząć wpływać na siebie i na swoje zdrowie, które nadwyrężone pracą ponad siły i stresem, zaczęło szwankować. Widziałem bezsilność pedagogiki i bezsilność medycyny w moim przypadku. Na dodatek jeszcze załamał mi się system wartości, kiedy wprowadzono stan wojenny. I wtedy przyszła do mnie Huna. To nie była żadna religijna obietnica zbawienia, czy nadzieja na boską sprawiedliwość. Nie. Wbrew wyobrażeniom ludzi, którzy „znają prawdę” o Hunie, choć nigdy jej nie poznali, nie ma ona nic wspólnego z żadną sektą, ani nawet z żadną religią.
Huna to wiedza umożliwiająca wprowadzanie w praktykę tego, co tylko się chce. Ale jednocześnie przestrzegająca przed usiłowaniami realizowania egoistycznych zachcianek za wszelką cenę. W Hunie wszystko jest spójne i logiczne. I, jeśli można ją z czymkolwiek porównać, to z psychologią stanów pozaosobowych (transpersonalną).


Wtedy to była zupełna nowość. Uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba, bo tłumaczyła, w jaki sposób mam się wziąć za realizację swoich celów. Spróbowałem i okazało się, że działa. Na pierwszy ogień poszło zdrowie. Jedna wizualizacja okazała się skuteczniejsza niż seria zastrzyków! A zastosowanie zasad Huny w komunikacji z uczniami pomagało uzdrowić relację i uzyskać właściwe, pozytywne reakcje z ich strony. To musiało mi się spodobać. Aż wicedyrektorka zapytała mnie kiedyś, w jaki sposób sterroryzowałem chłopaków, bo w jednej z klas, w której miałem zastępstwo, nie udało się dotąd nikomu wyegzekwować ciszy i uwagi. Nie chciała uwierzyć, że odwołałem się do ich ambicji. Zapytała tylko: „Jak takie opóźnione w rozwoju matoły mogą mieć ambicję?”
Dziś (choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę) wiedzę Huny stosuje się przede wszystkim w różnych metodach psychoterapii humanistycznej i w kursach motywacyjnych opartych na zasadach współpracy i współtworzenia, a nie dzikiej konkurencji. Bo podstawą Huny jest zasada miłości. Wszystkie inne z niej wynikają.
Jak każda szanująca się wiedza, Huna stara się być uniwersalną. I to się udaje. Posługując się tą wiedzą można robić rzeczy dobre, ale i złe. Bo mechanizmy prowadzące do dobrych i złych uczynków są identyczne. Różnica tkwi w intencjach (nastawieniach). I stąd tak ważne jest odwoływanie się do zasady miłości.
Huna dała mi wspaniałą, skuteczną i potężną technikę kreacji tego, co chciałem osiągnąć. Dała mi też wiedzę i sposoby na uwalnianie się od wewnętrznych przeszkód w kreacji. Dzięki temu to, co deklarowałem, mogłem wreszcie osiągać! Ale Huna dała mi też coś więcej. Dała możliwość kontaktowania się z Wyższą Inteligencją, którą od czasu do czasu słusznie nam się kojarzy z Intuicją. Dzięki temu zaczęły do mnie trafiać inspiracje, w jaki sposób rozwiązywać nierozwiązywalne dotychczas konflikty, by wszyscy na tym korzystali. Zaczęły docierać inspiracje, jak podnieść jakość swego życia i swoich doświadczeń. Inspiracje z różnych kursów motywacyjnych, a także podszepty znajomych, mają się do tego nijak. Kontakt z Intuicją zapewnia skok jakościowy. Sprawia, że zaczynamy zauważać możliwości osiągania takich celów, jakie nasze otoczenie „z zasady” odrzuca jako niemożliwe. I to jest w tym najfajniejsze!
Dla mnie Huna jest wspaniała, choć nauka jeszcze nie ogarnia możliwości, jakimi ona dysponuje. Może kiedyś, gdy nauka wzniesie się na takie wyżyny, by badać Intuicję, Huna stanie się akceptowana przez świat naukowy. Dla mnie jednak nie ma to najmniejszego znaczenia. Ważne jest to, że działa. I na dodatek działa skutecznie i w pełni przewidywalnie. I cieszę się, że tak samo do Huny podchodzi wielu terapeutów – praktyków.

Jeśli chce się wykorzystać kilka technik Huny do poprawy jakości swojego życia, może się to udawać przez jakiś czas. Ale przychodzi taki moment, że trzeba wybrać: żyć z taką świadomością, jak dotychczas, albo ją zmienić. Bez zmiany świadomości dalsze postępy stają się niemożliwe. A to dlatego, że nasz świat jest taki, jakim jesteśmy w stanie go sobie wyobrazić. Zmiana naszego świata polega więc w pierwszej kolejności na zmianie naszych wyobrażeń o nim. A to może nastręczać ogromnych trudności, gdy nie znamy metod i zasad Huny, gdy brak nam intuicyjnej inspiracji i zaufania do niej.
Kiedy zmieniamy nasze nastawienie do świata, nasze oczekiwania wobec świata, możemy tę zmianę wykorzystać do kreacji nowych, lepszych warunków życia, do uzdrowienia ciała lub relacji z otoczeniem, albo do zmian w osobowości. Każda świadoma zmiana w naszym życiu wynika ze zmiany naszych nastawień i wyobrażeń o sobie, o świecie i o swojej w nim roli.
Niemożliwe?
A jednak.
Zapewne każdy z nas zna tę zasadę jednostek specjalnych:
„Sprawy trudne załatwiamy od razu, sprawy niemożliwe zajmują nam nieco więcej czasu”.
Możliwe?
Jednak tak. Tylko aby stało się możliwe, najpierw musi się dokonać akt wiary, że to jest możliwe. A potem jeszcze trzeba poznać sposób, w jaki to się robi i... systematycznie ćwiczyć. A Huna daje nam skuteczne sposoby na ćwiczenie, uzdrawianie i kreację. Daje też sposoby uruchamiania i wykorzystywania zdolności parapsychicznych. Jednych to przeraża, zaś inni mają z tego ogromną frajdę.
Huna jest wspaniałą przygodą z sobą samym. Pomaga odkrywać w sobie ogromne możliwości, z których istnienia większość ludzi w ogóle sobie nie zdaje sobie sprawy. Jest więc wspaniałą praktyką dla tych, którzy mają iskierkę odkrywcy.
Odkąd zająłem się Huną, nie zdarzyło mi się nudzić we własnym inteligentnym towarzystwie. Ale wiem, że dla większości ludzi, którzy boją się siebie, którzy umierają ze strachu przed nowym, innym i nieznanym, ta droga jest niedostępna. Oni najpierw powinni przejść przez solidną psychoterapię, by poczuć się bezpiecznie.
Narzędzia Huny są bardzo proste:

1.Świadoma autosugestia, żeby przekonać podświadomość do celu, jaki chcę osiągnąć (technika afirmacyjna).
2.Rozmowa z podświadomością, żeby dowiedzieć się, czy akceptuje cel, a jeśli nie, to dlaczego? (różne techniki nawiązywania kontaktu z podświadomością).
3.Modlitwa afirmacyjna z wizualizacją – to najpotężniejsza technika kreacji.
4.Medytacja mająca służyć kontaktowi z Wyższym Ja (czym dla chrześcijan jest Duch Św.) i czerpaniu inspiracji i najwyższej jakości.
5.Relaks służący uwalnianiu się od stresu, ale także wchodzeniu w stan medytacyjny.
Praktyka mówi, że jeśli chcemy zajmować się Huną, to gdy jesteśmy konsekwentni, zmieniamy cały swój styl życia. Nie tylko ja wiem, że warto.
Od czego zacząć?
Ja bym radził najpierw przeczytać kilka solidnych książek na temat Huny. One wprowadzają w temat i atmosferę Huny. Choć autorzy niektórych z nich mieszają wiedzę Huny ze swoimi doświadczeniami szamańskimi, z zupełnie innych kultur, to jednak ich książki są inspirujące i niewiele odbiegają od oryginalnej wiedzy przekazywanej przez tysiąclecia, z pokolenia na pokolenie. Poprzez czytanie wchodzimy w atmosferę i ideę przekazu. A to jest ważne, gdyż ci, którzy Hunę stosowali, przekazywali ją przez wiele lat swoim następcom. My jesteśmy wychowani w innym kręgu kulturowym, więc powinniśmy się dobrze wczuć w sens tego, co chcemy poznać i opanować praktycznie.
Po lekturze książek warto udać się na kurs prowadzony przez fachowca. Tam robi się różne ćwiczenia praktyczne, które pomagają w dalszej samodzielnej praktyce.
A skoro już o praktyce mowa, to najważniejszy na początek jest relaks. Warto być cierpliwym ucząc się relaksu. W zależności od poziomu znerwicowania i poczucia zagrożenia przyzwyczajanie się do relaksu może zająć krótki lub długi odcinek czasu. Mnie zajęło ponad rok codziennych ćwiczeń przygotowujących. A polegały one na tym, że chodząc skupiałem uwagę na oddechu i koncentrując się na krokach powtarzałem:
Dob-re wdy-cham, złe wy-dy-cham.
W efekcie bardzo mi się to opłaciło, bo sam relaks ma już właściwości uzdrawiające. Puszczając napięcia, przestajemy zapadać na wiele rożnych chorób.
Gdy uda się opanować relaks, czekają nas ciekawsze zajęcia. Można wtedy próbować rozmawiać z podświadomością, żeby się dowiedzieć, jakie ona ma opinie i poglądy na temat tego, co chcemy osiągnąć. A to ważne, gdyż Huna uczy, że jeśli nasze świadome pragnienia są zgodne z podświadomymi, wówczas się spełniają. Ale jeśli podświadomość się z nimi nie zgadza, wówczas nie ma możliwości spełnienia/
To jednak nie wszystko, gdyż Huna zna doskonałą technikę, która umożliwia uzyskanie nie tylko zgody, ale i zaangażowania podświadomości w realizację naszych planów. Jest to świadoma autosugestia, do której wykorzystujemy afirmacje, czyli pozytywne myśli, które powtarza się tak długo, aż podświadomość się z nimi zgodzi i pójdzie na współpracę. Tę technikę można opanować bez relaksu, ale z relaksem i specjalnymi ćwiczeniami oddechowo-energetyzującymi działa znacznie skuteczniej.
I kiedy wreszcie uda się opanować relaks, możemy zająć się medytacją oraz skuteczną techniką modlitwy. W Hunie jest to skojarzenie wizualizacji (świadomych wyobrażeń) z afirmacjami i odwołaniem się do Wyższej Inteligencji z prośbą o najkorzystniejsze rozwiązanie. To otwarcie wrót do cudów.

Zanim jednak uda się czynić cuda, trzeba przejść przez dość długi okres oczyszczania podświadomości. A to dlatego, żeby mieć lepszy kontakt z Intuicją, żeby się wyzbyć uprzedzeń, zaślepienia, lęków, pożądania i nienawiści.
Wcześniej wspomniałem, że Huna odwołuje się do zasady miłości. Z kolei wszelkie uprzedzenia, a szczególnie negatywne emocje, nie pozwalają nam przejawiać miłości i zaburzają nam relacje z innymi osobami. Dlatego Huna dysponuje specjalnym Rytuałem Kala – oczyszczaniem podświadomości. Ma on kilka etapów i zaczyna się od przebaczenia sobie oraz innym. Ważnym jego elementem jest zadośćuczynienie, które stosuje się zamiast bezsensownej pokuty. Przynosi ono ogromną ulgę i pozwala inaczej – z perspektywy miłości i życzliwości - spojrzeć na siebie i innych. I wtedy możemy się czuć gotowi do pełnego praktykowania Huny.
Oczywiście, że poszczególne techniki Huny możemy stosować i bez tego całego procesu przygotowawczego. Ale wówczas dają one o wiele mniejsze wyniki, choć na pewno warte zachodu (czyli ćwiczeń).
Jak w każdej dziedzinie życia, tak i w Hunie ćwiczenie czyni Mistrzem. A biorąc pod uwagę, że jest to system wiedzy nie zawsze zgodnej z tą, którą wynieśliśmy ze szkoły, trzeba dużo czytać na ten temat, dużo rozmawiać z ludźmi praktykującymi i dużo myśleć na temat systemu wartości Huny. Bo Huna ma swój system wartości, nieco odmienny od tego, do którego przywykliśmy od dzieciństwa.
Przede wszystkim w Hunie jest inne spojrzenie na miłość. Miłość wg Huny to miłe i przyjemne uczucie w sercu. Kiedy takie uczucie czujemy, wtedy mamy prawo powiedzieć, że doświadczamy miłości. Z tym uczuciem w sercu możemy mieć pewność, że to, co wówczas myślimy, jest dobre, korzystne. Kiedy zaś czując miłość pomyślimy coś złego, wówczas natychmiast tracimy miłe i przyjemne uczucie w sercu. I wtedy możemy być pewni, że nie myślimy i nie kierujemy się miłością.
Ale są też osoby, które mimo najszczerszych chęci nie potrafią poczuć miłości. Dla nich jest proste wyjaśnienie, co jest korzystne i związane z miłością, a co nie jest.
Jeśli kieruję się miłością, to tym samym robię to, co jest korzystne i dla mnie i dla innych. Nic własnym kosztem i nic kosztem innych! Zawsze można sobie zadać pytanie: czy ktoś na tym traci? Jeśli ja lub kto inny, wówczas znaczy, że zapomniałem o zasadzie miłości albo do siebie, albo do innych. Jeśli ktoś powołując się na miłość zmusza nas do niekorzystnych decyzji czy działań, to na pewno nie kieruje się miłością, tylko manipuluje nami kierując się samolubstwem. I wtedy mamy prawo odmówić. Bo gdybyśmy się dali w to wkręcić, wówczas zrezygnowalibyśmy ze stosowania zasady miłości wobec siebie. A tu trzeba równo obdarzać miłością i siebie i innych.
Miłość jest najważniejsza. W to wierzy wielu, którzy o Hunie nigdy nie słyszeli. Ale wierzyć, a praktykować, to dwa różne światy, to dwa różne style życia. Praktyka Huny to styl życia z miłością na co dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz