I oto po kilkunastu zaledwie zabiegach, przeprowadzonych przez Piotra Leszczyńskiego na odległość, dolegliwość ustąpiła, a skierowanie na operację okazało się niepotrzebne. Jednak uporanie się z problemem nie przyszło łatwo: mój rozmówca musiał w tym celu zaangażować cały arsenał środków, włącznie z zabiegiem chirurgii fantomowej, polegającym na podciągnięciu macicy i oddziaływaniem na geny i chromosomy.
Inny mężczyzna, który musiał 3-4 razy wstawać w nocy, żeby skorzystać z toalety, po dwóch zabiegach w radomskim gabinecie terapeuty spał bez przerwy do rana. Feliks W., cierpiący na schorzenie prostaty i skazany do końca życia na cewnik albo operację urologiczną, popadł w depresję. Po pierwszym zabiegu poczuł, jakby zdjęto mu z mózgu ciężar, który wcześniej go wręcz przytłaczał. Samopoczucie pacjenta poprawiło się, a on sam wierzy, że ani cewnik ani zabieg nie będą już potrzebne.
Radiestezjo, na pomoc!
Kto decyduje się na kurację u Piotra Leszczyńskiego, powinien dostarczyć mu plan mieszkania. Terapeuta sprawdza bowiem, na jakie zagrożenia klient jest narażony w miejscu, gdzie najczęściej przebywa. Najlepiej przeprowadzony zabieg nie będzie skuteczny, jeśli po powrocie do domu chory dostanie się pod wpływ żył wodnych, anten telekomunikacji, stacji energetycznej czy radioaktywnej plamy. 80 proc chorób - zdaniem healera - powodują właśnie zagrożenia radiestezyjne. Szczególnie niebezpieczne są plamy radioaktywne, pojawiające się tam, gdzie w podłożu, nieraz głęboko pod budynkami, występują złoża minerałów zawierających pierwiastki promieniotwórcze: arsen, uran, pluton, stront, cez, albo zanieczyszczone nimi kopaliny.
Negatywnego wpływu plamy radioaktywnej doświadczyła pani Anna z Radomia. Spanie nad tą anomalią spowodowało szybkie przekształcenie guza piersi w nowotwór złośliwy. Lekarze usunęli guz operacyjnie, po czym zaproponowali amputację piersi i węzłów chłonnych.
Seanse u Piotra Leszczyńskiego sprawiły, że komórki rakowe wyginęły. Odporność, z poziomu zerowego urosła do 40 procent, uaktywniony został gen ADA. Chora otrzymała odpromiennik neutralizujący wpływ plamy radioaktywnej i cieków wodnych (w konstrukcji tego neutralizatora wykorzystana została wiedza wywodząca się ze starożytnego Egiptu). Ze swej strony terapeuta stwierdził, że w genach nie ma już mutacji nowotworowych. Pomógł też chorej poprawić ostrość widzenia, używając komórki macierzystej ze szpiku kostnego, którą kieruje do oczu, aby odbudować sześć nerwów i pozostałe części gałki ocznej odpowiedzialne za widzenie. Mimo to droga do uzdrowienia kobiety, o jakiej mowa, jest jeszcze długa i trudna. Cierpi ona bowiem także na bezsenność, z którą nie sposób się uporać, zanim nie zostanie oczyszczona podświadomość. W tym przypadku nie pomoże psycholog, ani pisanie afirmacji w rodzaju: Ja śpię dobrze, ty śpisz dobrze itp. Terapeuta zdecydował się więc na połączenie z ośrodkiem snu w głowie klientki oraz oddziaływanie na poziomie energetycznym na geny SIRT 1 i CLOCK.
Piotr Leszczyński podczas zabiegu
Ostrzegamy: to publikacja w swojej warstwie informacyjnej absolutnie wybuchowa. Jednocześnie jednak potwierdzamy, że skuteczność terapeutyczna prezentowanego dziś w Poczcie healerów polskich Piotra Leszczyńskiego jest nie do podważenia, o czym świadczą pisemne relacje chorych, z których kilka trafiło do redakcji, nim podjęliśmy decyzję o zainteresowaniu się jego osobą. Niektóre z tych oświadczeń - podobnie jak towarzyszących im dokumentów lekarskich - są w całym znaczeniu tego słowa poruszające.
Redakcja
Prawidłowe relacje między tymi genami odpowiadają za dobry sen, one same zaś powinny komunikować się we wszystkich komórkach ciała. Tu jednak przyczyna bezsenności leży w podświadomości. Trudno ją usunąć bez procesu oczyszczania karmicznego, wybaczenia wszystkim wszystkiego, i to w całym łańcuchu wcieleń. Klientka zaś nie jest gotowa na taką radykalną zmianę stylu myślenia. W związku z tym terapeuta przypomina, że rozpamiętywanie starych myśli nie pozwala przyjść nowym myślom. Dobra myśl się urzeczywistnia. W ślad za nią płynie energia. Tymczasem chora jeszcze nie potrafi ani uwierzyć w poprawę zdrowia oraz odporności, ani się nimi cieszyć. Dopiero pod koniec ponad godzinnego zabiegu, który mam możność obserwować, na jej twarzy pojawia się uśmiech świadczący o odprężeniu.
Niełatwo uwierzyć
Metody stosowane przez Piotra Leszczyńskiego są tak niezwykłe, że sceptycyzm w odniesieniu do ich skuteczności wydaje się uzasadniony. Jego działania naruszają bowiem zasady uważane za niepodważalne. Wiadomo np., że zakończenia chromosomów, zwane telomerami, skracają się po każdym podziale komórki. Z czasem stają się tak krótkie, że komórki tracą zdolność podziału, czego efektem jest proces starzenia się organizmu - zdawałoby się, nieodwracalny. Tymczasem bioterapeuta z Ostrowca potrafi na planie energetycznym prostować chromosomy i wydłużać telomery, czyli powstrzymywać starzenie się organizmu. Przypomnijmy, że w komórce mamy 23 chromosomy, a każdy z nich posiada dwie końcówki. Trzeba więc przetransformować 7 bilionów komórek ludzkiego ciała, a to przyprawia o zawrót głowy.
Przypadek Ani, cierpiącej na zapalenie kości, zadziwił lekarzy. Dziewczynka chodziła o kulach. Złamana noga pozostawała w gipsie przez kilka miesięcy, chora nie mogła się na niej oprzeć. Do tej ciężkiej choroby dołączyła anemia. Rodzice byli przygotowani na najgorsze. Tymczasem już po pierwszym zabiegu (z zastosowaniem chirurgii energetycznej, oddziaływania na geny i innych technik) dziewczynka stanęła na chorej nodze. Po paru spotkaniach z healerem i kilku miesiącach zabiegów na odległość odbyło się badanie kontrolne, po którym zwołano konsylium, które ostatecznie trwało trzy godziny. Lekarze nie mogli wyjść z podziwu, że pacjentka jest zdrowa, a kości zrosły się idealnie, bez śladu blizn. Dziś moja córka jest biegającą, tańczącą nastolatką, co zawdzięcza zabiegom pana Piotra Leszczyńskiego -napisała wdzięczna matka dziecka.
U siedmioletniej Karolinki z Janowic koło Wieliczki w 2007 roku rozpoznano pierwotną niedoczynność przytarczyc, hypokalcemię, hyperfosfatemię, nawracającą kandydozę jamy ustnej. Badania wykryły poliendokrynopatię typu I, rzadką chorobę ogólnoustrojową wyniszczającą organizm. Dziewczynka była opóźniona w rozwoju, nerwowa, zdarzały się drgawki. Dziecko wielokrotnie przebywało w szpitalu. Wlewy dożylne, leki i dieta dawały tylko krótkotrwałą poprawę. Poziom wapnia był wciąż za niski, a fosforu za wysoki. Pomoc różnych bioterapeutów nie przynosiła poprawy, choć być może spowolniła rozwój choroby.
Przypadkowo mama Karolinki otrzymała telefon do Piotra Leszczyńskiego. Już po pierwszym seansie przeprowadzonym na odległość dziewczynka się wyciszyła. Obecnie terapeuta oddziałuje na układ hormonalny dziecka. Naprawę przytarczyc Karolinka odbiera jako rozpieranie w szyi i ciepło w kończynach. Jej mama zauważyła, że po raz pierwszy u córki katar nie doprowadził do zapalenia płuc. Walka z tą rzadką chorobą o podłożu immunologicznym jest nowym, ważnym doświadczeniem, a zarazem wyzwaniem dla uzdrowiciela. Równolegle Piotr Leszczyński pomaga mamie Karolinki pokonać astmę.
Neutralizowanie negatywnej energii przez urządzenie radiestezyjne w kształcie klatki
Chirurgia fantomowa
Przywykliśmy do tego, że chirurgia fantomowa (energetyczna) jest domeną uzdrowicieli filipińskich. Toteż trudno uwierzyć, że Polak też potrafi. A jednak healer, o którym piszę, dysponuje niepodważalnymi dowodami skuteczności takich działań. Np. po operacji energetycznej znikł kamień w woreczku żółciowym klienta, co potwierdziło USG.
Zbierając materiał do tego reportażu, byłam świadkiem naprawy i oddziaływania na modele energetyczne chorych, zdeformowanych narządów. Przy okazji dowiedziałam się, że nie zawsze konieczne jest wyjmowanie z ciała modelu organu. W przypadku serca lepiej i bezpieczniej uruchomić główny gen regenerujący ten narząd. Taka operacja pozwoli oczyścić oba przedsionki i komory serca, arterie doprowadzające i odprowadzające krew, a także naczynia wieńcowe.
Sposoby na nowotwory
Piotr Leszczyński popiera i propaguje metodę NIA absorpcji neutralnej infekcji opracowaną przez dr. George'a Askhara. Uważa, że okładami z cieciorki można nie tylko usunąć kancerogeny, ale również toksyny i zakrzepy z krwiobiegu. Jednak -w odróżnieniu od autora książki Pokonać raka raz na zawsze - nie uznaje tej metody za jedyną skuteczną w zwalczaniu nowotworu. Przeciw guzkom piersi poleca również maść złożoną z popiołu kory brzozy i nierozwiniętego kwiatu tulipana żółtego wraz z cebulką, ale bez trujących korzonków, przyrządzoną według starej chińskiej receptury. Składniki mieszamy w proporcji 1:1, łączymy z alkoholem (wódką), ucierając do uzyskania konsystencji kremu. Taka maść może służyć przez dziesiątki lat.
Mój rozmówca poszukiwał odpowiedzi na pytanie, dlaczego białe krwinki nie mogą uporać się z nowotworem. Z pomocą przyszły doświadczenia G. Edwarda Griffina opisane w książce Świat bez raka. Z wywodów autora wynika, że nowotwór otoczony jest osłoną, a jego komórki mają polaryzację np. ujemną, taką samą jak ze str. 59 białe ciałka krwi. Właśnie dlatego krwinki nie widzą nowotworu. Gdy Leszczyński zmienia polaryzację komórek nowotworowych na dodatnią, leukocyty przenikają przez otoczkę i ruszają do ataku. Jednak to dopiero pierwsze stadium walki z rakiem. W drugim healer z Ostrowca zajmuje się niszczeniem komórek macierzystych nowotworów, uaktywniając geny w celu obrony przed nowotworzeniem. Na tym etapie usuwa, będące źródłem choroby, mutacje. Kiedy naprawia gen C-CBL, klient czuje ciepło w głowie (w mózgu), na twarzy, w nogach, a nawet piętach.
Mutacje w obrębie genu C-CBL, zlokalizowanego na chromosomie 11, są onkogenne, gdyż zmieniają go z genu chroniącego przed rakiem na predysponujący do rozwoju raka szpiku kostnego i krwi. Prawidłowo działający gen C-CBL działa jako gen supresorowy, czyli hamujący rozwój nowotworów, natomiast mutacje powodują że staje się onkogenem i stymuluje rozwój raka.
Działania, jakie podejmuje uzdrowiciel, wymagają dogłębnej i kompleksowej wiedzy. Piotr Leszczyński ostrzega, że jej brak, podobnie jak brak doświadczenia, może przynieść zgubne skutki. Zwalczanie przez niego nowotworów na poziomie genów okazuje się jednak skuteczne i zostało potwierdzone wynikami badań lekarskich. Np. u Krzysztofa C. z Warszawy, cierpiącego na raka prostaty, ku ogromnemu zaskoczeniu lekarzy i samego chorego wskaźnik PSA przed zabiegiem wynosił 100, ale już po pierwszym seansie obniżył się do 5,3 (przy normie 0-4 ng/ml). Z kolei inna pacjentka, Teresa Z. miała rozległy nowotwór w obu piersiach. Po trzech zabiegach bezpośrednich i kilku na odległość wskaźnik CA-15-3 (marker raka piersi) wynosił 13,2 przy normie 38,4. Stan zdrowia i samopoczucie chorej wyraźnie się poprawiło.
W pracy uzdrowicielskiej odległość nie odgrywa roli. Na prośbę przyjaciela mój rozmówca, pozostając w Ostrowcu, pomagał Irlandczykowi cierpiącemu na nowotwór płuc, przy czym zaatakowane było całe prawe płuco. Po dwóch dniach od rozpoczęcia terapii wykonano prześwietlenie: ku zdumieniu lekarzy na kliszy była widoczna tylko plamka o średnicy 3 mm.
Rak trzustki uchodzi za nieuleczalny. A jednak Piotr Leszczyński uzdrowił mężczyznę, u którego stwierdzono ten właśnie nowotwór. Syn chorego, wdzięczny za uratowanie ojca, chciał się z panem Piotrem zamienić na samochody, tj. oddać mu swojego mercedesa za stare auto, którym poruszał się ostrowiecki terapeuta. Healer się jednak na to nie zgodził. Pomaganie chorym jest jego pasją i nie przywiązuje wielkiej wagi do honorariów. Wystarczy powiedzieć, że starsze, niezamożne, schorowane osoby płacą mu...modlitwą. Uważa, że nie może brać pieniędzy od ubogich klientek, które zapożyczają się, by zapłacić za zabieg. Jego zdaniem, biznesowe nastawienie do uzdrawiania odbiera dar, a wówczas pozostaje tylko rutyna.
Gen Kdm6b.1 umożliwiająty regenerację organów.
Niezwykła droga życia
Przez wiele lat Piotr Leszczyński, z pochodzenia gdańszczanin, wiódł wygodne, dostatnie życie, pływając jako podoficer na norweskim chemikaliowcu. Dwanaście lat temu stracił w wypadku żonę i syna. Został sam i zaczął szukać nowej drogi, która pomogłaby mu się spełnić.
Kilka wróżek uświadomiło mu, że ma dar uzdrawiania i powinien pomagać ludziom. Pomysł, zdawałoby się, karkołomny, a ponadto skąd wziąć pieniądze na kosztowne kursy? A jednak został mistrzem bioenergoterapii i radiestetą nauczył się też masażu kaukaskiego i mongolskiego. Jest członkiem Ogólnopolskiego Cechu Bioenergoterapeutów i Radiestetów oraz Zrzeszenia Naturoterapeutów Polskich w Bydgoszczy, Polskiego Cechu Bioenergoterapeutów w Warszawie, Polskiego Stowarzyszenia Bioterapeutów „BIOPOL" w Warszawie. Należy też do Polskiego Zrzeszenia Naturoterapeutów Dyplomowanych z siedzibąw stolicy. Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się na spotkaniach, głównie w poznańskich stowarzyszeniach radiestetów. Planuje w różnych ośrodkach kraju cykl wykładów i warsztaty pod hasłem Poznaj siebie. Kolegom po fachu przypomina, że uzdrawianie trzeba rozpocząć od udrożnienia moczowodów, przewodów wątroby i trzustki. Ich zablokowanie ma bowiem fatalne następstwa. Niedawno Leszczyński pomagał młodej mieszkance Radomia, która mdlała kilka razy dziennie. W szpitalu, dokąd pojechała, nie znaleziono jednak przyczyny omdleń i została odesłana do lekarza rodzinnego. Jak się później okazało, zaczopowanie moczowodu spowodowało zatrucie krwi. Po udrożnieniu moczowodu (usunięciu kamienia) przez Piotra Leszczyńskiego dziewczyna szybko zaczęła wracać do zdrowia.
Drugim etapem pracy z chorym jest zwalczenie infekcji, zarodników grzybów itp. Generalnie wygląda to tak, że po sprawdzeniu poziomu energii terapeuta bada występowanie energii negatywnych i obciążeń karmicznych, które potrafi zniwelować. Następnie przywraca prawidłowe funkcjonowanie genów i chromosomów, wydłużając, gdy to konieczne, telomery. Na planie energetycznym oddala zniszczone komórki, uruchamia komunikację między komórkami zdrowymi, a na koniec uaktywnia procesy regeneracji, angażując odpowiednie geny i komórki macierzyste.
Fatalne łóżka i materace
Na wstępie healer często pyta klienta, czy korzystał z łóżka lub materaca magnetycznego. Taka terapia jest bowiem - zdaniem Piotra Leszczyńskiego - bardzo szkodliwa. Oddziaływanie tych urządzeń powoduje zaburzenia biopola człowieka, niejako odwracając uwagę od bólu. Ulga w cierpieniu jest krótkotrwała: po kilku godzinach dolegliwość powraca. Jednak w organizmie zachodzą zmiany związane z magnetyzmem zwierzęcym. Normalnie utrzymuje się on na poziomie od 1 do 3%, a po terapii przy pomocy łóżka czy materaca albo fotela magnetycznego magnetyzm może osiągnąć wartość kilkunastu jednostek. W takim przypadku bioenergoterapeuta nie może skutecznie pomóc, dopóki nie przywróci prawidłowego poziomu magnetyzmu zwierzęcego. W przeciwnym razie, jak tłumaczy Leszczyński, klient nie jest w stanie odbierać i rejestrować wrażeń. Dodam, że sama doświadczyłam tego na własnej skórze po terapii na trzęsącym się materacu w sanatorium w Kołobrzegu. Generalnie więc uważajmy: materace, łóżka, fotele, dyski magnetyczne to wprawdzie popularne obecnie urządzenia rehabilitacyjne, jednak dla własnego dobra lepiej z nich nie korzystać. Jeśli lekarz albo rehabilitant koniecznie pragnie nas uszczęśliwić którymś z tego rodzaju zabiegów można wyjaśnić, że w jego efekcie skacze nam ciśnienie i czujemy dyskomfort. Bo też rzeczywiście często tak się dzieje.
Genetyka jako jedyna deska ratunku
Krystyna B. od Wielkanocy 2006 r. cierpiała na atopowe zapalenie skóry. Jej ciało pokrywały pęcherzyki, rany, strupki. Zmiany nie goiły się, chorą prześladowały także zawroty głowy. Po pięciu zabiegach Piotra Leszczyńskiego wszystkie dolegliwości ustąpiły.
Atopowe zapalenie skóry, które nie poddaje się leczeniu konwencjonalnemu ani zwykłym zabiegom energetycznym, ustępuje dopiero po uaktywnieniu genu STAT1. Gen ADA na chromosomie dwudziestym pozwala podnieść odporność organizmu.
Od stu lat medycyna może korzystać z wiedzy o genach, ale do tej pory w praktyce medycznej jakoś się do niej nie garnie. Piotr Leszczyński w oddziaływaniu na geny upatruje wielką szansę niesienia pomocy w przypadkach uznawanych dotąd za nieuleczalne. Dotyczy to także choroby Alzheimera.
Gen NR2B, zwany genem geniusza uaktywnia połączenia między neuronami. Jest on odpowiedzialny za funkcje poznawcze, aktywność, zapamiętywanie. Niestety, z wiekiem gen ten zamiera, podobnie jak grasica... Jego funkcje przejmuje wtedy gen NR2A. Na poziomie energetycznym istnieje możliwość odbudowy genu NR2B. Jego uruchomienie wydłuża o 100 milisekund komunikację między neuronami. Takie wydłużenie kontaktu między komórkami nerwowymi sprawia, że poprawia się zdolność zapamiętywania i uczenia. Uaktywnienie genu NR2B może okazać się szansą dla osób cierpiących na starcze otępienie. Transgeniczny szczur Hobbie, któremu wszczepiono ten gen, wykonywał najtrudniejsze zadania, pozostawiając daleko w tyle swoich pobratymców.
Ostrowiecki terapeuta wiąże też nadzieje z wykorzystaniem genu Kdmób. 1 umożliwiającego regenerację organów. Oto w Oslo przeprowadzono eksperyment na rybie, której odcięto ogon. Po zaktywizowaniu wspomnianego genu - organ ten odrósł.
Mistrz z Ostrowca potrafi uruchomić geny w celu regeneracji kręgosłupa, odbudowy i naprawy stawów oraz innych organów w całym ciele. Dzięki możliwości oddziaływania na układ kostny zdołał pomóc swojej drugiej żonie, cierpiącej na przepukliny kręgowe w odcinku szyjnym, piersiowym i lędźwiowym, przy czym w tym ostatnim wystąpiła przepuklina wewnętrzna. Żaden chirurg w tej sytuacji nie chciał
się podjąć operacji, a chorej groził wózek inwalidzki i paraliż. Uzdrawianie żony zajęło Piotrowi Leszczyńskiemu kilka miesięcy, ale dzięki temu nawet ona przekonała się o skuteczności bioterapii.
Schemat pracy z komórkami macierzystymi na planie energetycznym. Komórka macierzysta, np. ze szpiku kostnego, dzieli się na dwie. Jedną terapeuta kieruje ponownie do źródła (np. szpiku), druga ulega wielokrotnym podziałom. W ten sposób rozmnożonych komórek macierzystych można użyć do regeneracji chorego organu.
Kolejna szansa: komórki macierzyste
Komórki macierzyste występują m.in. w skórze, szpiku kostnym, krwi obwodowej i pępowinowej. W odróżnieniu od innych, wyspecjalizowanych komórek mogą one przekształcać się w komórki różnych organów, zastępując te obumarłe i zdege-nerowane. Owa ciekawa właściwość pozwala im na odbudowywanie uszkodzonych narządów.
Praca - na poziomie energetycznym -z komórkami macierzystymi stwarza szansę dla chorych na cukrzycę typu I, u których trzustka nie wytwarza insuliny. Na ten rodzaj cukrzycy choruje 18 procent diabetyków, przy czym dotyka ona dzieci i młodzież (w odróżnieniu od cukrzycy typu II, tzw. starczej).
Proces autodestrukcji komórek trzustki, występujący w cukrzycy młodzieńczej, może spowodować powstanie nowotworu. Dzięki terapii komórkami macierzystymi możliwa stanie się odbudowa trzustki i stopniowe przywrócenie jej normalnego funkcjonowania. Tak dzieje się u Sławka M. ze Śląska, u którego po terapii P. Leszczyńskiego poziom cukru we krwi utrzymuje się na odpowiednim poziomie, a od kilku dni nie ma już potrzeby iniekcji insulinowej.
Terapia komórkami macierzystymi pozwala odbudować uszkodzone nerki. Piotr Leszczyński uratował już np. dwie nerki, przeznaczone do resekcji, m.in. u Jadwigi Ł. z woj. mazowieckiego. Ten rodzaj uzdrawiania healer z Ostrowca wykorzystuje dopiero od kilku miesięcy i wiąże duże nadzieje ze stosowaniem komórek macierzystych jak również z terapią genetyczną. Zwłaszcza, że ma już doświadczenia także w zakresie oczyszczania mózgu z komórek uszkodzonych przez depresje i fobie oraz regenerowania tkanki mózgowej. Dzięki temu kilka kobiet (Barbara z województwa mazowieckiego, Renata, Jola i Marzena) pokonały silne lęki i depresje. Wszystkie te przypadki zostały opisane na stronie internetowej uzdrowiciela.
W stronę pierwotnego potencjału
Na zboczu góry Ayers Rock w Australii uwidoczniony jest kształt czaszki pierwotnego człowieka, którego DNA składało się z 12 nitek tworzących 6 podwójnych helis.
Zdaniem Barbary Marciniak, autorki znanych na całym świecie książek channelingowych, kiedyś dokonano celowej manipulacji, niszcząc pierwotny potencjał człowieka i pozostawiając tylko dwie nitki. W ten sposób powstał gatunek, który kosmiczni uzurpatorzy mogli sobie łatwo podporządkować. Barbara Marciniak, a także Dan Winter i Len Horowitz piszą o tym, że należałoby dążyć do odtworzenia wspomnianego potencjału poprzez łączenie nitek, aż do uzyskania sześciu podwójnych helis. Nie wiadomo jednak, jak tego dokonać. Piotr Leszczyński od pewnego czasu rekonstruuje helisy. Przekonałam się, że odtworzenie drugiej, podwójnej helisy jest odbierane jak rozpychanie w głowie, któremu może towarzyszyć przejściowy wzrost ciśnienia. Jednak dopiero odbudowa wszystkich helis pozwala na kontakt z Boskim Źródłem. Zbliża do Boga i poszerza możliwości człowieka.
Pierwszy etap zwalczania nowotworu polega na zmianie polaryzacji komórek jego osłony,to sprawia, że białe krwinki zaczynają „widzieć" raka i mogą atakować intruza.
Chory powinien współpracować
Zdaniem ostrowieckiego healera, powrót do zdrowia stanowi owoc wspólnego wysiłku i zaangażowania bioterapeuty oraz klienta. Podczas seansu chory mówi o swoich odczuciach. Przed przyjściem na zabieg -o czym była już mowa - jest proszony o przyniesienie przygotowanego wcześniej planu mieszkania w celu dokonania radiestezyjnej oceny zagrożeń. Leszczyński wykonuje ekspertyzę teleradiestezyjną, dobiera odpowiedni odpromiennik, a klient instaluje go w mieszkaniu i obsługuje zgodnie z otrzymaną instrukcją.
U Elżbiety B. wykryto torbiele piersi. Ponieważ od 10 lat systematycznie, co pół roku, wykonywała badania kontrolne, czuła się bezpieczna. Niestety, nastąpiło nagłe pogorszenie.
W trybie pilnym przeprowadzono amputację piersi, a kobiecie groziła kolejna operacja nowotworu narządów rodnych (usunięcie macicy). Od żony ginekologa dowiedziała się o uzdrowicielskiej działalności Piotra Leszczyńskiego. Koleżanka zawiozła ją do Bydgoszczy na wykład terapeuty połączony z zabiegami energetycznymi. Spotkanie przeciągnęło się do 21-ej, panie wróciły pełne energii, koleżanka pozbyła się bólu kręgosłupa.
Healer rozpoczął od radiestezyjnej ekspertyzy mieszkania. Znalazł plamę radioaktywną, zalecił zastosowanie odpromienni-ków. Od tamtej pory przeprowadza Elżbiecie B. trzy zabiegi dziennie na odległość. Jest terapeutą wymagającym, zaleca kuracje oczyszczające, a także notowanie wszystkich wrażeń odbieranych podczas seansu. A oto skrócony zapis doznań z jednego tylko zabiegu przeprowadzonego na odległość:
(...) czuję, że ciepło idzie w górę, rozszerzają się łydki, ćmi tylna część głowy, czuję ucisk na uszy i pulsowania w czole. Zaczyna się mrowienie stóp, za chwilę mrowienie rąk.
Przy ranie pooperacyjnej (po amputacji piersi) pulsowanie i szczypanie. Mam wrażenie, że obręcz piersiowa się rozszerza, następuje pulsowanie pod lewym kolanem, coś schodzi z góry do tułowia i czakry podstawy, w tej okolicy następuje rozluźnienie. Kolejne doznania to pulsowanie w lewym udzie, mrowienie ust oraz w okolicy piersi i w lewej części twarzy, kłucie z lewej strony głowy ruch energii wzdłuż tułowia. Po tym miłym, delikatnym odczuciu pojawia się szczypanie wokół rany (pooperacyjnej), mrowienie i szczypanie w nogach, a potem w ramionach, skąd schodzi do rąk. Włosy na czubku głowy stają dęba, czoło jest ciężkie, czuję szczypanie w głowie, ucisk przy nasadzie nosa i mrowienie. Mam wrażenie, że energia krąży w nogach z góry na dół - i w odwrotnym kierunku. Odbieram mrowienie w części potylicznej, przemieszczanie się energii po czole, potem wzdłuż nosa i jego zatkanie.
Kolejno czuję szczypanie pośrodku czoła, które staje się ciężkie, następuje w tej okolicy mrowienie. Niektóre doznania powtarzają się w trakcie tego seansu i innych, np. stawanie włosów dęba, prądy energii w lewej nodze, ćmiący ból w tyle głowy, pulsacje w lewej nodze nad kolanem, mrowienie i szczypanie w nosie.
Chora odczuwa też: ciemność przed oczami, mrowienie, pulsacje i wrażenie ciężaru w piersiach, przepływ energii po rękach i tułowiu w kierunku brzucha, ucisk na czaszkę (jakby się zaciskała), ciężar w okolicy mostka. Powtarza się cyklicznie szczypanie przy ranie. Inne wrażenia to bardzo silny ucisk za uszami, mrowienie pleców, dreszcze, szczękościsk, mrowienie stóp, rąk, piersi, zaciskanie nosa przy nasadzie. Elżbieta B. ma wrażenie, jakby oczyszczało się jelito i coś je zamiatało od wewnątrz. Następnie pulsacja schodzi i krąży po ciele, obejmuje piersi.
To tylko skrótowy i niepełny zapis doznań z jednego seansu. Czasem chora, zamykając oczy widzi chmurę fioletowej energii, która wnika w jej ciało. Jej stan zdrowia poprawia się z seansu na seans.
Ze swej strony terapeuta proponuje klientom, aby włączyli się w kontynuowanie procesu uzdrawiania. Formy są różne: pisanie afirmacji, medytacje, masaże, kuracje ziołowe, aromaterapia. Zalecenia dobiera indywidualnie, w zależności od stanu zdrowia. Dużą wagę przywiązuje do oczyszczania jelita grubego między seansami. To konieczne, gdyż energia podąża za myślą, a wprawdzie myśl powstaje w umyśle, ale generuje ją serce i jelita. Warto podkreślić, że także receptory jelit mają wpływ na pracę mózgu, co wykazały badania Trendelburga z początków XX wieku.
Uzdrowienie nie jest możliwe bez oczyszczenia karmicznego: chory powinien bezwarunkowo przebaczyć wszystko wszystkim oraz sobie w całym łańcuchu wcieleń. Dla wielu osób jest to trudne: jak wybaczyć złodziejom, którzy zabrali mu dobytek?
Mój rozmówca zawsze uświadamia klientowi, że należy pozostawać pod opieką i kontrolą lekarza. Znalazł też uznanie wśród adeptów medycyny akademickiej: dr Ewa Bednarczyk - Witoszek, laryngolog, specjalista II stopnia z ponad 20 letnim stażem rekomenduje Pana Piotra Leszczyńskiego, którego zna osobiście i który - jej zdaniem - przedstawia nienaganne wartości moralne, wiedzę bioterapeutyczną oraz w dokładny sposób prowadzi dokumentację lekarską (o ile jest to możliwe). Pan Piotr Leszczyński penetruje nowe obszary bioenergoterapii (wizualizacje naprawy materiału genetycznego u chorego).
Lekarze zresztą dość często kierują do niego swoich pacjentów. Dzieje się tak, kiedy medycyna konwencjonalna nie jest w stanie już im pomóc. Przykładem może być Wanda K. z Malborka, która poruszała się o kulach, miała niewładne ręce i nogi, jednym słowem była bez szans na normalne życie. Obecnie potrafi samodzielnie chodzić i może sama wykonać podstawowe czynności. Dla odzyskania pełni zdrowia potrzebuje jeszcze wielu zabiegów.
Warto odnotować, że na prowadzone przez uzdrowiciela wykłady z chirurgii falowej i fantomowej uczęszczają również lekarze mający różne specjalizacje.
Czy zaś ostrowiecki healer może uzdrowić każdego? Nie, bo -jak sam mówi - nie on o tym decyduje. Terapię podejmuje dopiero po konsultacji z Najwyższym..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz