piątek, 1 lipca 2011

Koniec czy poczatek

Patrząc dzisiaj na cały świat czuję wielki smutek i jeszcze większy gniew. To co mnie martwi to wielkie zagrożenie dla całego życia na ziemi, w wodzie, w powietrzu. Życie umiera na naszych oczach, a my ludzkie kaleki nie potrafimy z tym nic zrobić. Nie udało nam się w porę uratować morskiego życia w czasie przecieku ropy w Zatoce Meksykańskiej. Zginęło tyle gatunków ryb, delfinów, wielorybów, żółwi morskich, raf koralowych i morskich ptaków.

Złości mnie, że dzisiejszy człowiek nie umie wziąć odpowiedzialności za swoje czyny i to na żadnym polu. Potrafi tylko narobić szkód matce naturze, drugiemu człowiekowi i uważa, że mu wszystko wolno. Stąd dochodzi do potężnych zniszczeń Ziemi. Ostatnia potężna katastrofa tym razem jądrowa po trzęsieniu ziemi w Japonii doprowadziła do tego, że już całe nasze życie umiera.

Jakie wnioski wyciągnęli z tego ludzie? Ano takie, że mimo wszystkiego nadal robią eksperymenty z bronią jądrową (Korea – czerwiec 2011) .... no tak, jeszcze możemy jako tako oddychać. Jeszcze nie dobiliśmy do końca naszej Ziemi. Tacy ludzie są śmiertelnie głupi, widząc, że nasza planeta umiera na naszych oczach, a oni ją na siłę dobijają. Co ich to obchodzi? Ważniejsze są inne sprawy: walka o władzę, o potężne zyski, tymi ludźmi rządzi potężna chciwość kosztem naszej Ziemi, jej mieszkańców i innych form życia.
Mam też do nich pytanie: jak oni sami będą żyć na Ziemi bez wody, powietrza, pożywienia, przecież też muszą się z tym liczyć, że ich ciała nie są z żelaza. I drugie pytanie: po co im tyle majątku, pieniędzy? Kto tym ludziom dał prawo zabijania drugich, tych którzy żyją w zupełnie inny sposób?
Obecnie większość ludzi budzi się, wiedzą o co chodzi i próbują nawet na swoją rękę oczyszczać Ziemię, przywrócić jej zakłóconą równowagę, gdzie gatunek ludzki utracił zdrowy rozsądek, gdzie gatunek ludzki utracił rolę jako opiekun Ziemi i stał się jej złośliwym rakiem. Wszyscy powinniśmy być odpowiedzialni za smutny los Ziemi. Nasza Ziemia nas karmiła, była wyrozumiała i bezwarunkowo nas kocha, a jej dzieci, które dorosły pokazały co potrafią, jak potraktowali swoją starą Matkę. Przyszedł czas, aby mocno stanąć w jej obronie … ale nie tylko tak siedząc przy komputerze i przebierać palcami po klawiaturze.
Nadszedł czas, kiedy budzą się smoki przebudzenia Ziemi. Są to ogromne energie żywiołów przebywających w podziemiach Ziemi. To one staną w obronie Matki, dają nam już znać, że nadszedł czas, że życie Ziemi jest ważniejsze niż nadmierny komfort ludzi. Do tej pory chcieli z nami ludźmi współpracować i wspólnie szukać sposobów jak zrównoważyć Ziemię

Ludzie muszą sobie zdać sprawę, że te potężne smoki są strażnikami Matki Ziemi, a ich czas właśnie nadszedł. Wyzwolenie tej energii reprezentuje nowe stworzenie w odpowiedzi na stare systemy struktur i energii, które nie służą naszemu duchowemu wzrostowi. Moi drodzy nadchodzi czas wielkiego gniewu Ziemi, a człowiek będzie stał słaby i bezradny w obliczu trwającej dewastacji. Od dłuższego czasu nadchodziły fale gniewu, depresji i ogromnego smutku, jesteśmy połączeni z matką Ziemią i przez to wszystko to nam się dzieje.
Apeluję do dzieci światła, do tych którym naprawdę leży na sercu los naszej planety, módlmy się, medytujmy w obronie Matki Ziemi. Bądźmy zawsze gotowi stanąć po jej stronie, tym bardziej teraz, jak nigdy przedtem, to nasza ostatnia szansa.
Wielu ludzi zadaje pytanie, czy jesteśmy w stanie wydobyć Ziemię z tych ekologicznych ruin? Do tego dochodzą załamania finansowe, podziały polityczne, problemy społeczne, nienawiść ludzi do siebie. Czy możemy popatrzeć w przyszłość z optymizmem i nadzieją? Jeśli stracimy nadzieję i optymizm jesteśmy skazani na taki sam los jak dinozaury. Już wszyscy to widzimy, że nasze życie staje się cięższe z roku na rok. Niektórzy boją się terroryzmu, inni gabinetu cienia, że Ziemia nie przeżyje tych niespokojnych czasów, do tego dochodzą nasze osobiste lęki o nas, o bliskich. Te obawy mnożą się, gdy tracimy kontakt z naszą Matka Ziemią. Tracimy kontakt z naszą naturą, z wiarą, kosmosem.

Musimy na to wszystko popatrzeć jeszcze inaczej; po wielkiej ciemności przychodzi światło. Czym więcej ciemności tym mocniej objawi się światło. W tym dość trudnym czasie wchodzimy do wspólnej sali balowej, aby zatańczyć taniec polaryzacji, który napędzi nas dalej w prawdę tego, o czym my zapomnieliśmy.
W tym chaosie życia zatraciliśmy kontakt z własnym sercem, a to nasze serce nas prowadzi. Nasze serce wie, że podstawą strachu jest strach przed śmiercią lub strach przed zmianami. Serce także wie, że nie ma śmierci, że jest zawsze bezpieczne kiedy zaufa Bogu. Nawet nasze umysły walczą. Kto ufa Bogu jaśnieje z każdym dniem.

Obecnie żyje w każdym z nas jeszcze zbyt mały płomień wiary, ale żyje w każdym z nas, kiedy pozwalamy na wniknięcie w siebie Wielkiego Światła będzie płonął już na zawsze.Twoje serce otworzy się zdumione kiedy poczujemy w swoim najgłębszym sercu Chrystusa. To jest potężna i piękna moc, tak że nasze obawy są natychmiast rozwiane w Jego blasku.,

Świadomość Chrystusa rozpuści w naszym życiu nawet najpotężniejszą twierdzę strachu.
W głuszy Ziemi
tam gdzie złożone zostały kości przodków
zaczyna rozpalać się ogień
ryczy cyklon wolności
rozgniewany pożar
naciera na nasze serca
i próbuje obrócić je w popiół.

A z drugiej strony
rozpala się jeszcze jedna szansa
z Łaski Boga
Jego miłość staje się jak ocean
i wznosi naszego ducha
ku wyzwoleniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz